Trwa nagonka polityków i mediów na Kościół. W tej wojnie media i politycy posługują się kłamstwem i prowokacją. Bożena Ulewicz opisuje kolejne takie kłamstwo tabloidu.
Uczuleni na katolicyzm
„Ból rozdziera serca rodziców Kubusia (†3 l.) z Tychów. Ich synek zmarł niespodziewanie, choć był zdrowy i świetnie się rozwijał. Kiedy nagle Bóg odebrał maleństwo mamie i tacie, zrozpaczeni rodzice chcieli urządzić mu katolicki pogrzeb. Chcieli, by za duszę Kubusia pomodlił się ksiądz. Ale ten... odmówił! W tym samym dniu miał ślub. Kubuś spoczął więc w ziemi bez modlitwy kapłana.(.... ) Ostatnie słowa konającego Kubusia: Mamo kocham Cię!" (..... ) Pogrzeb Kuby był skromny. Chłopczyk spoczął w białej trumience na największym cmentarzu w Tychach. Leży wśród innych grobów małych dzieci. Wśród aniołków...."
Wbrew podejrzeniom nie jest to wyjątek z powieści dla kucharek, jak to się niegdyś mawiało o podobnej „literaturze", ale z popularnego tabloidu. Jest to jedna z gazet przynoszących szybkie informacje, które może na skutek tego pośpiechu nie zawsze są prawdziwe. Przynajmniej nie do końca. Historia opisana językiem niegodnym nawet porównania z autorką „Trędowatej" tylko w części okazała się zgodna z faktami.
Owszem, wydarzyło się nieszczęście, zmarło dziecko.... Reszta opowieści została praktycznie wyssana z palca przez godnego naśladowcę powieści dla miłośników ckliwych i łzawych narracji. A efekt był wstrząsający. Sama to odczułam, bo materiał został wykorzystany w jakimś radiowym przeglądzie prasy. Łatwo mogę sobie wyobrazić ile osób słysząc tę informację lub czytając ten tekst nie kryło łez nad losem Kubusia, rodziców i ciskało gromy na niegodziwego księdza, który według autora artykułu odmówił ceremonii.
Na pewno, jakby wynikało z dalszych sugestii, uczynił to z pazerności, jako że miał tego dnia odprawić ślub, nie widzieć czemu kolidujący z pogrzebem, w domyśle – pewnie intratniejszy finansowo. Już to powinno było wzbudzić podejrzenie czujniejszych czytelników, gdyż wiadomo, że o ile pogrzeby odbywają się za dnia, o tyle śluby kościelne raczej w godzinach późno popołudniowych. Dla wzmocnienia wydźwięku i ubarwienia fabuły dziennikarz wykorzystał również głosy jak żywo oburzonych świeckich, grzmiących nad nieczułym sercem duszpasterza.
Nie wiem, czy gazeta wycofała się rakiem z kłamliwego tekstu, gdy okazało się, za pośrednictwem innej (której w życiu bym nie posądziła o życzliwość Kościołowi i jego pasterzom), która ujawniła rzeczywiste fakty. Odezwali się bowiem rodzice dziecka. Ci sami, którzy, cytując tabloid, „dostali cios prosto w serce". Rodzice zaprzeczyli. Co więcej, wydali oświadczenie, w którym napisali:
"Jako rodzice śp. Kubusia oświadczamy, że artykuł w Fakcie z dnia 29.10.2013 r. szkalujący ks. proboszcza jest kłamliwy. Synuś nasz miał godny pogrzeb. Nie prosiliśmy ks. proboszcza o Mszę św. i nie zamykano przed nami żadnych drzwi".
Opisałam dość szeroko wydarzenie sprzed paru miesięcy, żeby uczulić czytelników na toczącą się już od dłuższego czasu kampanię przeciwko Kościołowi, jego pasterzom, a często również wiernym, których przywiązanie do wiary i Kościoła na skutek takich informacji poddawane jest ciągłym próbom. Ludzie, którzy czytali informację w jednej gazecie, do dzisiaj przecież nie musieli poznać informacji z tej drugiej i niewykluczone, że nadal mają przekonanie, że ksiądz z tyskiej parafii zachował się podle.
Artykuł wpisał się w nurt wielu innych artykułów, materiałów radiowych i telewizyjnych, nie mówiąc już o tym, co dzieje się w Internecie, nurt usiłujący za wszelką cenę i na każdym kroku podważyć zaufanie do instytucji i ludzi Kościoła. Ten nurt pokazują komedianckie gesty posła z Biłgoraju próbującego „wypisać się" ze wspólnoty Kościoła – tak się złożyło, że rodzice, państwo Palikotowie ochrzcili przed wielu laty, jak Bóg przykazał, małego Januszka, który teraz wierzga niczym diabeł opędzany kropidłem. Podobnie oceniam nadgorliwość marszałkini Nowickiej, która z początkiem roku pobiegła do NIK z donosem i wnioskiem o kontrolę, jako że wedle jej domniemania organizacje kościelne korzystające ze środków unijnych, m.in. w ramach rewitalizacji obiektów zabytkowych, nie przestrzegały zasady równości płci.
Uszy przecierałam ze zdumienia, gdy posłyszałam, jak pewien cudownie ozdrowiały pacjent zażądał od szpitala 90 tys. odszkodowania za to, że ktoś z personelu poprosił kapelana o udzielenie mu sakramentu namaszczenia chorych. O dziwo, pacjent w wyniku tego zabiegu nie poniósł żadnych szkód fizycznych ani psychicznych, a nawet odwrotnie – odzyskał zdrowie, aliści coś nim wyraźnie telepie, skoro wpadł na taki pomysł.
Ten sam nurt reprezentuje także pewna feministka, która niedawno oskarżyła aba Michalika za to, że w swojej homilii krytycznie odniósł się do rozwodów, pedofilii, promocji pornografii i ideologii gender. Pani ta szczególnie poczuła się urażona następującą wypowiedzią:
"Na naszych oczach następuje promocja nowej ideologii gender. Już kilkanaście najważniejszych uniwersytetów w Polsce wprowadziło wykłady z tej nowej i niezbyt jasnej ideologii, której programową radę stanowią najbardziej agresywne polskie feministki, które od lat szydzą z Kościoła i etyki tradycyjnej, promują aborcję i walczą z tradycyjnym modelem rodziny i wierności małżeńskiej".
No cóż, nie po raz pierwszy potwierdza się stare powiedzenie - prawda w oczy kole. A to wydaje się być jednym z syndromów dolegliwości odczuwanych przez osoby uczulone na katolicyzm.
Bożena Ulewicz
Skomentuj
Komentuj jako gość