Tak jak przewidziałem, jeśli prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz będzie chciał narzucić swoją wersję historii Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej, to sprowokuje reakcję. I tak się stało! Ktoś na treść (dez)informacji prezydenta Grzymowicza na temat pomnika, zatarł na pulpicie napis: "Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej" (pozostawił tę nazwę na podstawie pulpitu) i nakleił swoją treść informacji o pomniku.
Oto nowa, samozwańcza treść:
A taką treść umieścił prezydent Grzymowicz 14 czerwca:
Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej
Granitowy monument powstał w latach 1949–1953 według projektu jednego z najwybitniejszych polskich rzeźbiarzy XX w. – Xawerego Dunikowskiego (1875–1964). Odsłonięty został 21 lutego 1954 r. jako Pomnik Wdzięczności dla Armii Czerwonej. Plac przed nim zagospodarowano w latach 1956–1957, tworząc starannie przemyślaną i zakomponowaną całość. W 1993 r. plac przekształcono w parking, a pomnik objęto ochroną konserwatorską poprzez wpis do rejestru zabytków już pod nazwą „Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej”. W 2010 r. do rejestru zabytków wpisano również plac i nadano mu nazwę „plac Xawerego Dunikowskiego”.
Lokalizacja pomnika oraz materiał użyty do budowy (granit ze zniszczonego mauzoleum Hindenburga pod Olsztynkiem) miały decydujący wpływ na jego ostateczną formę. Monument tworzą dwa pylony, zestawione w niezamknięty łuk triumfalny, wieńczący oś widokową ul. Kopernika. Ustawiono je na sześciennych blokach, pomiędzy którymi znajdują się schody. Płaskorzeźby na pylonach przedstawiają sceny wojny i pokoju oraz monumentalną postać radzieckiego żołnierza. Organiczne zespolenie rzeźby z architekturą, skala wymiarów, statyczna i przejrzysta kompozycja prosto ciętych brył i wygładzonych płaszczyzn z wkomponowaną uproszczoną postacią ludzką to charakterystyczne cechy pomnika, noszące jeszcze znamiona modernizmu. Motyw „pylonów” pojawił się w twórczości Xawerego Dunikowskiego już wcześniej, gdy w latach 1938–1939 zaprojektował dla Warszawy pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego (projekt nie został zrealizowany). Z tego pomysłu korzystał również przy projektowaniu pomnika Czynu Powstańczego na Górze św. Anny (projekt z 1946 r., odsłonięcie w 1955 r.).
Lata po II wojnie światowej to bolesny okres historii Polski. Olsztyński pomnik Dunikowskiego był elementem komunistycznej propagandy, realizowanej w niesuwerennej i opartej na przemocy Polsce Ludowej. Jego budowa była częścią tworzenia mitu o wyzwolicielskiej roli Armii Czerwonej, która walcząc z Niemcami przyniosła wprawdzie Polsce wyzwolenie spod okupacji niemieckiej, ale też wspierała sowieckie organy bezpieczeństwa w eksterminacji żołnierzy Armii Krajowej i innych formacji niepodległościowych, dopuszczając się również zbrodni na ludności cywilnej".
Przypomnę, że tablica ta stanęła po tym, jak prezydent polecił usunąć banery z pomnika, zawieszone tam przez Wojciecha Kozioła o treści: "Solidarni z Ukrainą", na tle barw Ukrainy oraz baner z napisem KATYŃ na tle barw Polski, a także baner między pylonami w barwach Rosji z napisem cyrylicą "Ruski Mir" w postaci cieknącej krwi oraz grafiką: sierp i młot+Z=swastyka, oraz po decyzji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie o zajęciu obiektu „w wyniku kontroli konserwatorskiej”. Konserwator zamierza przekazać go "czasowo" do muzeum, na podstawie art. 50 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.
Przypomnę też, że organizacje patriotyczne Olsztyna od 14 lat domagały się zmiany wymowy ideowej pomnika m.in. poprzez wystawienie na placu Dunikowskiego plansz informujących o historii budowy obiektu oraz o zbrodniach Armii Czerwonej. O historii walki o treść tablic informacyjnych napisałem w tekście opublikowanym 12 maja pt. Co znajdzie się na tablicy informacyjnej pod „szubienicami”?
Proponowałem w tym tekście prezydentowi, żeby uniknąć kolejnej walki na treść tablicy, postawienie dorażnie dwóch tablic. Jednej zredagowanej przez IPN w pierwotnej wersji, której treść zakwestionował prof. Robert Traba i drugą zredagowaną przez Urząd Miasta i zatwierdzoną przez prof. Trabę. Ta propozycja wychodziła naprzeciw postulatowi prof. Traby, który w ostatnio opublikowanym jego Apelu w "Wyborczej Olsztyn", brzmiał tak:
"A przecież można inaczej
Pamięci miejsca nie można wytwarzać ani pod presją chwili, ani jakichkolwiek ideologów. Żeby stała się nasza, musi podlegać otwartej debacie, bez prób antagonistycznego wykluczania z niej adwersarzy. W dalszym ciągu uważam, że Olsztyn stać na prawdziwą debatę. Zamiast nienawiści i pseudoprawnych sztuczek możemy stworzyć nową jakość w odniesieniu do trudnego dziedzictwa. (...)
Jestem pewny, że Olsztyn nie potrzebuje policjantów pamięci, zarówno tych działających z ideologicznych pobudek, jak i tych pełniących "służbę rządową".
W warunkach demokratycznego społeczeństwa spór jest trwałym, niezbywalnym elementem życia społeczno-politycznego. W przypadku polityki rządowej przybrał on formę antagonistycznej strategii wykluczenia debaty w celu autorytatywnego ustanowienia własnej, monolitycznej wizji historii. W sensie interpretacji przeszłości ściera się wizja ustanowienia monolitycznego obrazu Polski walczącej, bohaterskiej, która wyklucza z jej dorobku dylematy i ostatnie, powojenne 70 lat, oraz wizja historii dialogicznej, której sensem jest nie tyle tworzenie ikonicznych obrazów "ku pokrzepieniu serc", lecz przede wszystkim uczenie myślenia historycznego, którego niezbywalną częścią powinny być również spory o różne interpretacje przeszłości".
Tymczasem "policjanci pamięci" z ratusza postąpili wbrew postulatowi prof. Traby, mentora ideowego prezydenta Grzymowicza i metodą faktów dokonanych narzucili nam jedyną, autorytatywną interpretację wizji historii pomnika. A przecież prof. Traba proponował przeciwnikom pomnika spotkania pod nim i w "dialogowaniu" dochodzenie do prawdy. Od 14 czerwca wiemy już, na czym to "dialogowanie" ma polegać.
Prezydent Grzymowicz w piśmie do mnie twierdzi, że taka treść tablicy "wypracowana została w toku wcześniejszych konsultacji społecznych oraz uzgodniona z IPN w 2019 r." Tę treść miała zaakceptować "grupa robocza" w składzie: Bogdan Bachmura, Rafał Bętkowski i Jacek Strużyński– ze Stowarzyszenie Święta Warmia oraz Dr Jerzy Kiełbik – Instytut Północny im. W. Kętrzyńskiego i Dr hab. Andrzej Korytko, prof. UWM – Polskie Towarzystwo Historyczne, UWM.
Bogdan Bachmura stanowczo oświadczył, że nikt ze Stowarzyszenia Święta Warmii nie brał udziału w redagowaniu treści tablicy. Poznał gotową treść tablicy na spotkaniu w ratuszu 2 lipca 2019 roku, na które prezydent Grzymowicz zaprosił jego i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Bachmura, po zapoznaniu się na tym spotkaniu z treścią tablicy, prosił prezydenta, by nie wystawiał takiej treści, bo wywoła protesty społeczne.
Bachmura proponował w miejsce takiej dezinformującej tablicy stworzenie stałej wystawy, w której oddano by wiernie całą historię powstania pomnika oraz wyczyny Armii Czerwonej. Wówczas prezydent zaakceptował połowicznie prośbę Bachmury, a więc nic nie umieścił pod "szubienicami" aż do 14 czerwca 2022 roku, kiedy to, działając metodą faktów dokonanych, zapewne w ramach "dialogu" proponowanego środowiskom patriotycznym przez prof. Trabę, tablicę postawił.
Teraz zapewne czeka nas zmywanie naklejonej kartki z inną treścią przez służby prezydenta i powtórne jej naklejanie przez przeciwnika zakłamywania historii. W końcu prezydent będzie musiał postawić przy tablicy całodobowo strażników miejskich.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość