Na kolejnej rozprawie, 22 stycznia, w procesie karnym dyrektora Teatru Jaracza w Olsztynie Zbigniewa Brzozy, oskarżonego o utrudnianie działalności związkowej, zeznawały: kierowniczka literacka teatru Ewa Jarzębowska i kierowniczka biura sprzedaży biletów (do 31 grudnia 2021 roku) Justyna Jant. (Sprawa jest zarejestrowana pod sygn. akt II K 521/21)
Ewa Jarzębowska była członkiem zarządu Związku Zawodowego Pracowników Teatru. Opowiedziała o represjach, które spadły na nią ze strony poprzedniego dyrektora Janusza Kijowskiego, z powodu działalności związkowej, a konkretnie za obronę zagrożonego zwolnieniem członka zarządu związku, wiosną 2017 roku.
- Po tym dyrektor Kijowski uznał, że wypowiedzieliśmy mu wojnę i zaczął działania przeciwko członkom związku i przeciwko mnie. Wysłał do mnie kadrową, która przekazała mi polecenie służbowe, że odtąd pracuję od 8 do 16-ej. To była forma represji, gdyż jako kierowniczka literacka mam zadaniowy tryb pracy i pracuję w różnych porach dnia. Po tym poleceniu, żeby wywiązać się z obowiązków służbowych nadal pracowałam także po godz. 16-ej. W związku z tym miałam dużo nadgodzin. Dyrektor Kijowski nie chciał ich podpisać. Miałam z nim kilka okropnych rozmów. W końcu, po długich negocjacjach z organizacją związkową, z łaską zgodził się podpisać.
- Następnie dyr. Kijowski szantażował mnie i groził mi degradacją, jeśli nie zrezygnuję z działalności związkowej. Nie tylko mnie represjonował za działalność związkową. W 2017 roku zwróciliśmy o pomoc do PIP. Inspektor przyznał mi rację, że zmiana godzin pracy, to była forma represji.
KWESTIA POROZUMIENIA ZE ZWIĄZKAMI
Po przyjściu nowego dyrektora teatru, poprosiłam o sformalizowanie mojego zadaniowego trybu pracy. Dla dyr. Brzozy taki tryb pracy był czymś normalnym w przypadku kierownika literackiego, bo tak jest w każdym teatrze. Chciałam mieć kwit w ręku, żeby nikt mnie nie szantażował. Dyrektor się zgodził. Nie rozumiem, dlaczego ktoś (inne związki w teatrze – przypis mój) chciał mieć wpływ na tę formę zatrudnienia, skoro to było korzystne dla mnie? Przez kilkanaście lat pracowałam wbrew Regulaminowi i nie było problemu. Nagle, gdy ktoś chciał tę sytuację „posprzątać”, zaczęły się kłopoty. W teatrze działały dwa związki zawodowe, ja byłam członkiem zarządu Związku Zawodowego Pracowników Teatru. Nowy Regulamin pracy był konsultowany ze wszystkimi związkami.
- Na pierwszym spotkaniu dyrektora Brzozy ze związkami zawodowymi, na którym byłam, dyrektor wyciągnął segregator z wcześniejszymi wnioskami naszego związku do dyrektora Kijowskiego i zwrócił uwagę na dramatyczną dysproporcję w stawkach wynagrodzenia za spektakle. Wszyscy obecni zgodzili się, że tak nie może być i zgodzili się na zmianę tego stanu rzeczy. Nowy Regulamin wprowadzał wyższe stawki za pracę teatru na wyjeździe. Te stawki objęły wszystkich pracowników i dla wszystkich były korzystne, bez wyjątku. Dlatego nasz związek podpisał porozumienie w sprawie nowego Regulaminu Pracy. Gdy kontrola PIP zanegowała je, gdyż był tylko podpis naszego związku, to podpisały go pozostałe dwa związki, chyba wiosną 2020 roku. Żadna organizacja związkowych nie miała wątpliwości, że nowe stawki są korzystne dla wszystkich pracowników, tym bardziej, że zbliżała się Majówka i za pracę w czasie wolnym od pracy wszyscy dostaliby wyższe stawki. Wówczas pan Poleszak ze Związku Zawodowego Aktorów Polskich wystraszył się, że jego koledzy ze związku zarobią mniej i przyszedł do mnie do gabinetu i powiedział, że trzeba podpisać to porozumienie.
Oskarżyciel posiłkowy zapytał, czy wszystkie związki dostały projekt nowego Regulaminu Pracy?
- Tak, w nagłówku pisma były nazwy wszystkich trzech związków.
„POROZUMIENIE KOŃCZYŁO Z DYSKRYMINACJĄ”
Paweł Łobacz (obrońca dyr. Brzozy) zapytał, czy Dariusz Poleszak oraz związkowcy z „S” nie wiedzieli, że będą po wprowadzeniu nowego Regulaminu więcej zarabiać?
- Przez ileś miesięcy Porozumienie wisiało w gablocie i każdy pracownik obok niej codziennie przechodził. Porozumienie kończyło z dyskryminacją, które miało miejsce za dyr. Kijowskiego. Za spektakle, w których nie grali członkowie naszego związku były podwójne stawki dla aktorów, a w tych, w których grał Grzegorz Gromek z naszego związku – dwa razy mniejsze. Nowe porozumienie nikogo nie dyskryminowało.
Dyr. Brzoza zapytał, czy świadek pamięta spotkanie z udziałem wszystkich związków i co było jego przedmiotem?
Ewa Jarzębowska potwierdziła, że była na pierwszym takim spotkaniu w dniu, w którym marszałek Brzezin przedstawił im nowego dyrektora (22 listopada 2018 roku) i tego dnia po południu było spotkanie z wszystkimi istniejącymi związkami.
- Z naszego związku byłam ja, Grzegorz Gromek i Mirosław Mieszkowski, Z tego co pamiętam, ze Związku Aktorów Polskich było dwóch kolegów, wydaje mi się, że byli to Cezary Ilczyna i Paweł Parczewski, ale dokładnie nie pamiętam. Pani Kropidłowskiej nie było. Było kilka wątków na tym spotkaniu, pierwszym były stawki za pracę na wyjeździe, drugim, kwestia wyrównania obsad spektakli. Janusz Kijowski dyskryminował część aktorów zwłaszcza zaangażowanych w działalność Zw. Zaw. Prac. Teatru. Mowa była o aktorach, którzy od dawna nie grali, a aktor który nie gra nie zarabia nic (poza pensją podstawową). Ustaliliśmy wtedy, że przygotujemy listę aktorów, którzy najdłużej nie grali i nie było ich w repertuarze. Wszyscy koledzy uznali, że ja przygotuję taką listę. Rozesłałam ją mailami do wszystkich związków. Do Związku Aktorów Polskich chyba do Dariusza Poleszaka, Cezarego Ilczyny i Pawła Parczewskiego (świadek ma dostarczyć te maile na następną rozprawę). Nie odpowiedzieli na maile, ale na korytarzu powiedzieli mi, że wskazana przeze mnie kolejność aktorów do obsad jest sprawiedliwa i żebym to przekazała dyrektorowi.
CZY DYREKTOR BYŁ DOSTĘPNY?
Kolejny wątek w przesłuchaniu świadka dotyczył dostępności dyrektora dla pracowników po rozpoczęciu przez niego pracy 22 listopada 2018 roku.
- W momencie objęcia stanowiska wszyscy mieli problem ze skomunikowaniem się z dyrektorem, bo przez wiele miesięcy nie były podejmowane decyzje, było dużo spraw zaległych i każdy chciał się natychmiast dostać do dyrektora, ale każdy miał możliwość zatelefonowania – dyrektor odbiera telefony lub wysłania maila lub zapisania się w sekretariacie na spotkanie.
Odpowiadając na pytanie o sytuacji, gdy praca Biura Obsługi Widzów została sparaliżowana pójściem na zwolnienie lekarskie kierowniczki, w momencie, gdy trzeba było sprzedawać bilety na festiwal Demoludy, świadek potwierdziła, że było to wyjątkowe zdarzenie w historii teatru, nigdy wcześniej coś takiego się nie zdarzyło.
Świadek pytana, czego dotyczyły spotkania dyrektora ze wszystkimi pracownikami, odpowiedziała, że głównie były na nich poruszane dwie kwestie: repertuaru oraz wynagrodzeń (możliwości finansowych teatru). Natomiast w styczniu 2019 roku chodziło o wyłączenie z pensji zasadniczej dodatku za wysługę lat, na czym pracownicy tracili, generalnie na tym spotkaniu mowa była o zwiększeniu pracownikom wynagrodzeń.
HISTORIA Z MEMEM
Dyr. Brzoza zapytał, czego dotyczyła historia z memem wywieszonym w gablocie, jakie emocje, reakcje wśród pracowników wywołała?
- W gablocie, w której wieszano wszystko co o teatrze pisały media asystentka dyrektora powiesiła mema, którego wydrukowała z Facebooka. Było na nim zdjęcie sceny ze spektaklu „Wszystko w rodzinie”, z udziałem Agnieszki Pawlak-Castellanos i Grzegorz Jurkiewicza. Na memie był napis: „Miało być tak pięknie, jak we „Wszystko w rodzinie” , ale konkurs wygrał ktoś inny”. Jak to w memie, to było złośliwe, ale żartobliwe. I bardzo dwuznaczne, ponieważ bohater grany przez Jurkiewicza w spektaklu, jeśli dobrze wypadnie na kongresie lekarzy to awansuje na szefa szpitala, a Agnieszka Pawlak grała jego żonę. Mąż Agnieszki Pawlak Castellanos startował w konkursie na dyrektora teatru i przegrał ze Zb. Brzozą. Więc jest to nawiązanie do spektaklu. Ten mem wywołał lawinę nienawiści do asystentki dyrektora. Doszło do nieprawdopodobnej eskalacji konfliktu. I ten konflikt przebiegał według podziału na tych, którzy chcieli odwołania dyr. Kijowskiego i tych, którzy tego nie chcieli. Asystentka dyrektora wywiesiła przeprosiny w gablocie. Dyrektor ogłosił, że rezygnujemy z wywieszania w gablocie tego, co piszą o nas media. Na spotkaniu z załogą apelował, żeby nie podbijać sprawy mema i nie wyolbrzymiać.
Zb, Brzoza: Kto był faworytem w konkursie na dyrektora teatru?
- Mocne notowania miał Giovanii Castellanos, ale w dyskusji związkowców poparcia nie uzyskał ani Castellanos ani Brzoza. Jednak wszyscy członkowie komisji konkursowej zagłosowali za Zb. Brzozą.
Zb. Brzoza: - Co pani może powiedzieć o poziomie spektakli, od czasu objęcia przeze mnie dyrekcji?
- Powiem o faktach. W roku 2021 Teatr Jaracza pokazał aż dwa spektakle na jednym z trzech najważniejszych festiwali w tym kraju, na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych „Klasyka żywa”. Byliśmy na Festiwalu Gombrowiczowskim ze spektaklem „Opętani”. Spektakl i reżyser dostali nagrody. Nasze spektakle są wymieniane w najważniejszym rankingu miesięcznika „Teatr”. W czasach Janusza Kijowskiego na festiwalach bywaliśmy rzadko, a gdy spektakl „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” (na podstawie książki Swietłany Aleksijewicz, laureatki literackiej nagrodę Nobla w 2015 roku – przypis A.Socha) został zaproszony do Krakowa na Forum Młodej Reżyserii, dyrektor nie puścił spektaklu na ten festiwal. To był spektakl ze Sceny Margines prowadzonej przez Mariusza Sieniewicza. Wówczas w rankingu miesięcznika Teatr pojawialiśmy się tylko w kontekście skandali wywołanych przez dyrektora Kijowskiego.
DLACZEGO PROKURATURA UMORZYŁA POSTĘPOWANIE W SPRAWIE KIJOWSKIEGO?
Paweł Łobacz: Czy w związku z tymi zachowaniami poprzedniej dyrekcji wobec pracowników i zarządu związku, którego pani była członkiem, słyszała pani o zawiadomieniu prokuratury przez PIP? I czy było jakieś postępowanie?
- To było dla mnie bardzo bolesne. Wpłynęło zawiadomienie PIP do prokuratury, policja przesłuchała świadków, głównie z naszej organizacji związkowej albo byłych pracowników teatru, przesłuchała dyr. Kijowskiego i umorzyła postępowanie, bez weryfikacji tego, co powiedział Kijowski. Złożyłam zażalenie i sąd kazał wznowić postępowanie. Miałam złożyć zeznanie, w którym miałam się odnieść do tego co mówił Kijowski, miałam też nagranie, na którym Kijowski mnie szantażuje i grozi. Skontaktował się ze mną policjant, umówił się na przesłuchanie, ale zaczęła się pandemia, lockdown i policjant odwołał spotkanie, a po kilku miesiącach dostałam pismo, że prokuratura ponownie umorzyła postępowanie bez przesłuchania mnie. Już nie miałam siły, żeby się dalej użerać i znowu pisać odwołanie.
Pełnomocnik oskarżyciela pomocniczego: Jak pani ocenia obecną sytuację aktorki Katarzyny Kropidłowskiej?
- Gra w „Baśni o pięknej Parysadzie”, premiera była chyba w listopadzie 2019 roku, ale teraz jest przerwa, bo z powodu pandemii szkoły nie mogą przychodzić na spektakl i wówczas grała we „Wszystko w rodzinie”.
Pełnomocnik oskarżyciela pomocniczego: A aktorzy Mydlak i Parczewski?
- Nie są w żadnej obsadzie, wcześniej grali w „Opętanych”.
Pełnomocnik oskarżyciela pomocniczego: Czy obecne obsady są równo obdzielane między aktorów?
- Teraz mamy sytuację specyficzną ze względu na pandemię. Mniej gramy na dużej scenie, gramy kilka monodramów albo małych przedstawień. Jak jest mniej spektakli i mniej ról do rozdania, to trudno je rozdawać po równo. Dyrektor tłumaczył na zebraniu kwestię nierównej obsady. Na przełomie sezonu 2020/2021 i 2021/2022. Mówił, że plany repertuarowe zmieniają się na bieżąco, w zależności od sytuacji. Mogę to potwierdzić, jako kierowniczka literacka. Nie podejmujemy interwencji w sprawie obsad, gdyż od pół roku nie możemy grać spektakli, odwołujemy premiery, przenosimy je na drugie półrocze,. Przez kilka miesięcy w 2021 roku byliśmy zamknięci.
Pełnomocnik oskarżyciela pomocniczego: Czy wiedziała pani, że panowie Mydlak, Parczewski i pani Kropidłowska są członkami Zw. Aktorów Polskich.
- To, że jest Katarzyna Kropidłowska, to wiedzieliśmy, chyba nawet była przewodniczącą, a o tym, że koledzy Parczewski i Mydlak, nie, bo generalnie nie wolno takich informacji udzielać (kto jest członkiem związku – przypis A.Socha).
Pełnomocnik oskarżyciela pomocniczego: W ilu spektaklach gra przewodniczący pani związku Wojciech Rydzio?
- W „Zielonej gesi”, „Na tropach Smętka”, „Jak Wam się podoba” – gra w nim na gitarze.
Pełnomocnik oskarżyciela pomocniczego: A Gromek?
- W „Czuwaniu”, w „Zezowatym szczęściu” i „Rzeczach, których nie wyrzuciłam”, ten ostatni od dawna nie był grany.
Pełnomocnik oskarżyciela pomocniczego: A w planowanym repertuarze?
- W próbach, które trwają, nie ma ani Wojciecha Rydzia, ani Grzegorza Gromka, ani w „Czasie porzucenia”. I to są wywieszone obsady,
KIEDY JUSTYNA JANT dowiedziała się, że będzie pracować w teatrze?
By zrozumieć zeznania tego świadka, kierowniczki działu sprzedaży biletów, przypomnę zeznania dyrektora Brzozy z poprzedniej rozprawy:
„Pani Okuszko (kierowniczka Biura Obsługi Widzów) poszła na zwolnienie lekarskie i 6 września przyszło do teatru zawiadomienie, że pani Okuszko ma przedłużone zwolnienie chyba do 16 września. Wystąpiłem do pracowników tego działu, pani Łapińskiej, następnie pana Antuszewicza o przejęcie obowiązków pani Okuszko. Odpisali, że w żadnym zakresie nie przejmą obowiązków pani Okuszko. (...)
- Sytuacja była dramatyczna, gdyż 2 października miał się w teatrze rozpocząć Międzynarodowy Festiwal „Demoludy”, na który otrzymaliśmy z ministerstwa 300 tys. zł, już zostały zaproszone teatry z Chorwacji, Węgier i Słowacji, ponieśliśmy już wydatki i zaciągnęliśmy zobowiązanie. 6 września okazało się, że jeśli nie wpiszemy tych wydarzeń, to nie możemy sprzedawać biletów, w związku z tym reklama festiwalu nie może ruszyć. Nieobecność pani Okuszko całkowicie sparaliżowała system sprzedażowy, a pracownicy powiedzieli, że nie wpiszą wydarzeń w ten program. Odebrałem tę sytuację jako wyraźną odmowę świadczenia pracy. Najbardziej bałem się, że ten sabotaż zablokuje możliwości sprzedaży biletów. Wówczas zadzwoniłem do Michała Wajzera, czy jego pracownik sprzedaży może w poniedziałek pojawić się w teatrze i poprowadzić sprzedaż. Potwierdził”.
Dodajmy, że następnego dnia, po powołaniu Zbigniewa Brzozy na dyrektora Teatru Jaracza, pracownicy Biura Obsługi Widzów zarejestrowali Związek „S”.
Oskarżyciel twierdzi, że dyrektor Brzoza jeszcze przed sprawą Festiwalu Demoludy planował wymianę pracowników Biura Obsługi Widzów i miał to uzgodnić z Michałem Wajzerem podczas premiery spektaklu „Panny z Wilka” (24 sierpnia 2019 roku), a zwolnienie lekarskie kierowniczki Biura Lidii Okuszko stało się tylko dogodnym pretekstem. Dyrektor twierdzi, że nie był zadowolony z przestarzałych metod pozyskiwania widzów, ale reorganizację wymusiła na nim odmowa pracy Biura przy sprzedaży biletów na Demoludy.
Zeznanie w sądzie Justyny Jant:
- Zeznałam przed prokuratorem, że miałam spotkanie z dyrektorem Brzozą przed przyjściem do teatru, czyli przed 9 albo 10 września. Pomyliłam się dlatego, że pod koniec września wymienialiśmy maile z Michałem Wajzerem, w których określaliśmy, co poszczególne osoby mają robić w tym dziale. Po tych mailach nastąpiła informacja zwrotna do pana Michała Wajzera, jakie jest mu proponowane wynagrodzenie oraz jakie dodatki będą rozdysponowane w dziale . Po tych mailach był telefon do pana Wajzera i wtedy pojawiliśmy się w teatrze 9 albo 10 września, i dopiero tego dnia widziałam się osobiście z dyrektorem Brzozą. To było spotkanie w związku z tymi wszystkimi informacjami, które otrzymaliśmy, dotyczącymi naszego zatrudnienia, co mamy robić w dziale sprzedaży i rozmawialiśmy tego dnia, że jest dużo nowych obowiązków, będzie bardzo dużo pracy. Ja fizycznie tego dnia zaczęłam pracę.
Sędzia: Czy posiadała pani jeszcze inne informacje, dlaczego akurat tego dnia zaczęła pani pracę.
- Wszystkie informacje otrzymywałam od pana Wajzera, Pan Michał spotkał się z panem Zb. Brzozą, chyba na premierze „Panien z Wilka”, i to panowie wymieniali się informacjami, stąd też maile, które posiadam są mailami pomiędzy panem Michałem a panem Zb. Brzozą. Ja, Magdalena Korpacz i Iza Hrynkiewicz otrzymywaliśmy informacje od pana Michała, że to będzie praca w dziale sprzedaży, każda z nas, ma tego maila, który został wysłany 29 sierpnia i każda z nas miała już przypisaną rolę w dziale sprzedaży. Wieczorem 29 sierpnia pan Zbigniew Brzoza odpisał, że „Program bardzo mi się podoba, pozdrawiam Zb. Brzoza”. W tym mailu każdy z nas miał przypisaną role, ja byłam jako kierowniczka działu, Michał Wajzer jako zastępca kierownika, Magdalena Korpacz jako handlowiec i Izabella Hrynkiewicz jako handlowiec stacjonarny.
Dokument, program naszej pracy w biurze sprzedaży stworzyliśmy we czwórkę, pod koniec sierpnia. Ja ten program odebrałam jako rozmowę kwalifikacyjna, tam napisaliśmy, kto czym się zajmie.
Świadek przekazała sądowi maile pomiędzy dyr. Brzozą a Michałem Wajzerem oraz program pracy, który przesłali dyr. Brzozie, który stał się załącznikiem do umowy o pracę.
Sędzia: A jak pani się dowiedziała o możliwości pracy w teatrze?
- W poprzedniej firmie pracowałem z Michałem Wajzerem i on mi to powiedział na parkingu firmy, ok. 25-26 sierpnia.
Sędzia: Czy jest pani wiadomo, że w tym dziale nastąpiła reorganizacja?
- W momencie, w którym zaczęliśmy rozmowy na temat naszego przyjścia do teatru, nam nic nie było wiadomo, dlaczego te miejsca się zwalniają, co tam się dzieje, dowiedzieliśmy się dopiero, jak zaczęliśmy pracę w teatrze.
Sędzia: Z czego się pani dowiedziała?
- Drugiego czy trzeciego dnia dowiedziałyśmy się, że poprzednie osoby zostały zdegradowane, przeniesione w zły sposób. Jak to fizycznie wyglądało, nie mam pojęcia.
Sędzia: Czy rozmawiała pani z kimś konkretnie na ten temat?
- Tak, z dwiema osobami w dziale, kasjerkami, panią Małgorzatą Zdrojewską i panią Marią Roman, panie współpracowały z osobami, które wcześniej zajmowały te miejsca.
Sędzia odczytuje zeznanie Justyny Janty w prokuraturze. Po tym zeznaniu w prokuraturze wezwał ją dyrektor Brzoza.
- Powiedział, że czytał zeznanie i jest ono nieprawdziwe. Odgrzebałam wiadomości mailowe i stwierdziłam, że faktycznie, pomyliłam się, co do tego kiedy pierwszy raz spotkałam się z dyrektorem, to było pierwszego dnia mojej pracy w teatrze 9 albo 10 września. 6 września nagle zadzwonił do mnie Michał Wajzer, że 10 września mamy się stawić w pracy w teatrze. Umowę w poprzedniej firmie wypowiedziałam w sierpniu. Spotkanie z dyrektorem, po zeznaniu w prokuraturze było bardzo emocjonalne, odebrałam je jako atak na moją osobę. Dyrektor myślał, że zeznałam tak celowo. Sądzę, że dlatego nie przedłużył ze mną umowy, która wygasła 31 grudnia 2021 roku. Powiedział, że nie ma zastrzeżeń do mojej pracy, ale nie może pracować z ludźmi, którym nie ufa.
Pytania ze strony oskarżającej dotyczyło tego, czy zespół, który zastąpił odsuniętych pracowników Biura Obsługi Widzów miał kwalifikacje w zakresie wiedzy o kulturze, teatrze? (Dyrektor Brzoza zarzucał tym pracownikom brak wyższego wykształcenia i brak wiedzy o teatrze – przypis A,.Socha). Świadek odpowiedziała, że ukończyła pedagogikę, wiedzę o spektaklach czerpała od kierowniczki literackiej i z Internetu. Czytała też wystawiane sztuki.
Kolejni świadkowie zostaną przesłuchani 3 marca.
O CO JEST OSKARŻONY DYREKTOR ZBIGNIEW BRZOZA?
Przypomnijmy, że proces Zbigniewa Brzozy rozpoczął się w dniu 10 sierpnia 2021 r. przed Sądem Rejonowym w Olsztynie. Prokurator oskarżył go o to, że w okresie od 19 listopada 2018 r. do 10 października 2019 r., sprawując funkcję Dyrektora Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie, utrudniał prowadzenie działalności związkowej. Oskarżony przestępstwa tego miał się dopuścić poprzez:
– uniemożliwienie wypowiedzenia się Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie co do wypowiedzenia dwóm członkom zarządu tej organizacji dotychczasowych warunków pracy i zmiany tych warunków na niekorzyść
– zawarcie porozumienia wprowadzającego zmiany w regulaminie wynagradzania tylko ze Związkiem Zawodowym Pracowników Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie, a przez to pozbawienie pozostałych organizacji zawodowych – Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie oraz Komisji Zakładowej Związku Zawodowego Aktorów Polskich przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie możliwości zmiany opiniowania regulaminu wynagradzania
– wprowadzenie wobec niektórych pracowników zadaniowego czasu pracy, nie uregulowanego regulaminem pracy, a przez to pozbawienie Związku Zawodowego Pracowników Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie, Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie oraz Komisji Zakładowej Związku Zawodowego Aktorów Polskich przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie możliwości opiniowania zmiany regulaminu pracy
– skrócenie Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie terminu na wyrażenie opinii w sprawie nowej struktury organizacyjnej wprowadzonej na podstawie Regulaminu Organizacyjnego Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie
– odmowę udzielenia Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie oraz Komisji Zakładowej Związku Zawodowego Aktorów Polskich przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie informacji dotyczących zasad wprowadzania zmian organizacyjnych w teatrze i ich skutków dla pracowników, w tym warunków pracy i zasad wynagradzania, stanu, struktury i przewidywanych zmian zatrudnienia oraz działań mogących powodować istotne zmiany w organizacji pracy lub podstawach zatrudnienia
– opóźnienie w udzielaniu pisemnej informacji i przekroczenie siedmiodniowego terminu w trybie art. 32 ust. 9 (1) o liczbie osób stanowiących kadrę kierowniczą, Zarządowi Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie.
Zbigniew Brzoza nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.
Relacja: Adam Socha
Na zdjęciu: zeznaje Ewa Jarzębowska
Poprzednie publikacje na temat procesu:
Początek procesu dyrektora Teatru Jaracza w Olsztynie
Linia obrony oskarżonego dyrektora Teatru im. Jaracza
W procesie dyrektora Teatru Jaracza zeznawało 3 świadków
Skomentuj
Komentuj jako gość