Otrzymaliśmy list działacza PiS, pełnomocnika wojewody ds kultury Macieja Tobiszewskiego, który wraz z posłami PiS Iwoną Arent i Jerzym Małeckim żąda odwołania dyrektora Teatru im. Jaracza w Olsztynie Zbigniewa Brzozy. (Pisałem o tym TUTAJ). Do tego momentu Deb@ta publikowała tylko głosy jednej strony sporu, dlatego opublikowaliśmy też rozmowę z dyrektorem teatru (TUTAJ), żeby opinia publiczna poznała racje drugiej strony. To co powiedział w tym wywiadzie dyrektor Brzoza wyprowadziło z równowagi Macieja Tobiszewskiego, czemu dał wyraz w liście, który publikuję w całości poniżej. Na zdjęciu, pierwszy od prawej Maciej Tobiszewski.
Szanowny Panie Redaktorze!
Niezmiernie cieszy mnie fakt pojawienia się na naszej olsztyńskiej ziemi kolejnego rzeczowego i obiektywnego recenzenta teatralnego. Z zapartym tchem czytałem o wspaniałym spektaklu „ Jeszcze bardziej zielona gęś” K.I. Gałczyńskiego w reżyserii Jarosława Kiljana. O tym, że spektakl jest dobrze zrobiony, pięknie zagrany jestem spokojny (jeszcze nie miałem przyjemności podziwiać przedstawienia). Twórcy spektaklu dali się już poznać olsztyńskiej publiczności z BARDZO DOBREJ STRONY realizacją „Baśni o pięknej Parysadzie i ptaku Bulbulezarze”.
Przykuła moją uwagę „dobra atmosfera twórcza” o której Pan Redaktor wspomniał, dzięki której powstają wybitne przedstawienia. O tę atmosferę z pewnością w pocie czoła walczy na każdym kroku niestrudzony Zbigniew B. (póki ma postawione zarzuty prokuratorskie inaczej się nie będe odnosił do Szanownego Pana) Chciałbym dodać łyżkę dziegciu do tej beczki miodu. Postanowiłem cofnąć się o parę lat do roku 2016 ( mniej więcej w tym czasie pojawiło się apogeum złej atmosfery poprzedniej dyrekcji), wszedłem w „błoto” i przyjrzałem się jak olsztyńscy prowincjonalni aktorzy, taplają się w błotku najgorszego teatru w Polsce (według Pana Zbigniewa B., zanim objął dyrekcję w listopadzie 2018)
W 2016 roku w „najgorszym teatrze w polsce” powstają takie oto spektakle:
„ On wrócił” reż. Piotr Ratajczak (wspaniała główna rola Mileny Gauer, wspaniała praca zespołowa -pozostali aktorzy grają po parę ról)
„Kartoteka” reż. Andrzej Majczak z główną rolą Artura Steranki, który jako jeden z nielicznych polskich aktorów jest członkiem Europejskiej Akademii Filmowej z prawem głosu podczas festiwalu filmowego w Cannes (na spektakl spadł deszcz nagród na festiwalu Klasyka Polska w Opolu) dodatkowo aktorzy Maciej Mydlak, Cezary Ilczyna, Marian Czarkowski otrzymali wyróżnienie aktorskie na tymże festiwalu.
W 2017 roku „Lot nad kukułczym gniazdem” reż. Igor Gorzkowski ( ten sam, którego zaprasza do pracy Zbigniew B. do spektaklu „Opętani”) Ze wspaniałymi kreacjami począwszy od ról głównych Joanny Fertacz i Grzegorza Gromka jak i pacjentów szpitala psychiatrycznego i tutaj muszę wymienić każdego z osobna, gdyż każdy zasługuję na Wielkie Brawa!!! - Maciej Mydlak, Jarosław Borodziuk, Marcin Kiszluk, Paweł Parczewski, Marcin Tyrlik, Grzegorz Jurkiewicz, Radosław Hebal, Artur Steranko, Dariusz Poleszak, Wojtek Rydzio, Agnieszka Giza, Marta Markowicz-Dziarkowska oraz słuchacze Studium aktorskiego Ewelina Bemnarek, Daniel Roman, Bartosz Ślozowski- o Studium aktorskim wspomnę w dalszej części.
„Jazda na zamek. Musical krzyżacki” reż. Tomasz Valldal-Czarnecki-Wspaniała praca zespołowa!
„Noc Helvera” reż. Giovanny Castellanos (śp.) ze wspaniałymi kreacjami Ewy Pałuskiej- Szozdy oraz Radosława Jamroża
W 2018 roku powstaję „ Kurka Wodna” w reż. Krzysztofa Rekowskiego( ten sam, który za chwilę wyreżyseruję „Panny z Wilka” oraz „Jak Wam się podoba?”) z bardzo dobrą rolą Małgorzaty Rydzyńskiej oraz Radosława Hebala. Wielka brawa również dla reszty zespołu.
To tylko część spektakli zasługujących na uwagę i uznanie widzów, które powstały w „toksycznej atmosferze prowincjonalnego teatru”.
Era Zbigniewa B. : „Stop nienawiści”, „ Teatr oparty na dialogu i szacunku”, „Teatr bezprzemocowy”, „Przemoc nigdy nie zwycięża, Wolność zwycięża”
Chciałbym zaznaczyć, że zmiana dyrekcji Teatru nie zabiła mojej sympatii do tego miejsca. Wręcz przeciwnie, rozpaliła moją ciekawość wizji artystycznej nowego dyrektora oraz tego jak poradzi sobie z narastającym konfliktem wewnątrz teatru. Niestety konfliktu Pan nie zażegnał, a mam nieodparte wrażenie, że podzielił Pan zespół (i nie mówię tu tylko o aktorach) jeszcze bardziej.
W miarę możliwości widziałem prawie każdą nową premierę.
Począwszy od „Ja Ciebie kocham...” (poprzednie tj. „Jeremi się ogarnia LOL” - dodam że spektakl ten brał udział w projekcie „Teatr Polska” realizowanego przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego oraz „Wszystko w rodzinie”, premierę odbyły się za kadencji p.o dyrektora Zbigniewa Marka Hassa - jeżeli się mylę proszę mnie poprawić)
Co muszę oddać Panu Zbigniewowi B., Teatr utrzymał wysoki poziom artystyczny spektakli tj. „Nasza klasa” reż. Adam Nalepa wspaniała gra aktorska całego zespołu (mimo że spektakl uważam za kontrowersyjny), „Panny z Wilka” reż. Krzysztof Rekowski, „Opętani” reż. Igor Gorzkowski czy „Baśń o pięknej Parysadzie i ptaku Bulbulezarze”. Te spektakle doceniane przez krytyków branżowych pism i zapraszane na festiwale, powstawały Panie Redaktorze , mówiąc delikatnie w „niesprzyjającej atmosferze twórczej” (eskalowanym przez dyrektora konflikcie). Co do poziomu aktorskiego Teatru nigdy nie miałem zastrzeżeń, gdyż uważam że nasi olsztyńscy aktorzy to profesjonaliści gwarantujący wysoką jakość artystyczną, bez względu na wszystko, co potwierdzi to każdy reżyser pracujący z naszym zespołem i wracający tu na kolejne realizację.
Pozwolę sobie teraz zwrócić się bezpośrednio do Pana Zbigniewa B.:
Panie Dyrektorze Pisze ( mówi) pan o sukcesach teatru olsztyńskiego w ciągu ostatnich trzech sezonów, myli się pan jednak w sposób zasadniczy. Nie są to pańskie sukcesy, lecz wspaniałych artystów, aktorów, o których dotychczasowym dorobku z taką pogardą wypowiada się pan na łamach „Debaty”. Zespołu aktorskiego, który z uporem maniaka stara się pan od trzech lat zniszczyć i podzielić. Jak pan śmie twierdzić, że był to "jeden z najgorszych teatrów w Polsce" Czy w pańskim systemie wartości nie istnieje pojęcie szacunku? Szacunku dla wieloletniego dorobku artystów, którzy tworzyli ten teatr od lat.
Wspomniał pan że jest to najgorszy moment w jego karierze. Cóż mogę powiedzieć? Każdy jest kowalem swojego losu. Patrząc na historię pańskiego dyrektorowania to przychodzi mi tylko jedno na myśl. Pycha kroczy przed upadkiem. Zachowuję się Pan tak jakby przyjechał z wielkiego miasta na głeboką prowincję,by uczyć „tubylców” teatru. Gdyby miał pan dobre intencje to pokazałby pan gdzie ktoś robi błąd, dał szanse na naprawę. Niestety. Nie wyciąga pan wniosków ze swoich błedów. Został pan wyrzucony z Łodzi z Teatru Nowego za to samo co robi pan u nas w Olsztynie. Tylko że teraz ma pan za to postawione zarzuty prokuratorskie.
Dlatego DROGI panie. Pozwoli pan, że będę się do pana w ten sposób zwracał, mając na uwadze koszty pańskiej nieodopwiedzialnej działalności, jakie ponosi ministerstwo oraz urząd Marszałkowski. Mam tu na myśli koszty sądowe (odszkodowania dla niesłusznie zwolnionych pracowników oraz odszkodowań wynikających z ugody) wszystkich przegranych przez pana spraw w tym i poprzednich, zarządzanych przez pana teatrach. Rzeczywiście musi pan postrzegać swoją dyrekturę w olsztyńskim teatrze jako sukces, skoro na przestrzeni dwóch pierwszych lat pańskie zarobki wzrosły o ok. sto trzydzieści trzy tysiące złotych w skali roku ( źródło BIP ). Przy okazji życzliwie przypominam, że termin złożenia zeznania podatkowego za rok ubiegły minął prawie dwa miesiące temu(na dzień 31.05.2021 nie widniało tam właściwie wypełnione pańskie oświadczenie majątkowe- https://bip.warmia.mazury.pl/1630/oswiadczenia-majatkowe-zlozone-w-2021-roku), a Pana, DROGI Panie obowiązują przepisy prawa w takim samym stopniu jak nas, normalnych zjadaczy chleba.
I ma Pan rację „przemoc nigdy nie zwycięża, wolność zwycieża” i mam nadzieję na to że prawda zwycięży i wolne niezawisłe sądy. Czytając pańską wypowiedź odnoszę wrażenie, że żyje pan w świecie, w którym Zbigniew B. jest rycerzem na białym koniu, niosącym ratunek maluczkim, w złym i nikczemnym świecie. Może warto wyjść z tej iluzji i spojrzeć na świat realnie? Pańska pogardliwa względem innych narracja, że wszyscy są winni, tylko nie Pan!
Najpierw w Łodzi- Kropiwnicki zatrudnił bez konkursu Grzegorza Królikiewicza, bo ten mu pomagał w kampanii wyborczej na prezydenta miasta. Królikiewicz nazatrudniał pijaków, złodzieji, sprzedawców samochodowych i skarpetek z Rynku Bałuckiego i biedny Zbigniew B. musiał robić porządek (zwalniać pracowników). Teraz w Olsztynie-Kijowski i jego świta i znowu do gry wkracza niestrudzony, jedyny sprawiedliwy Zbigniew B. nauczony łódzkim doświadczeniem ( wdraża program antydyskryminacyjny i antymobbingowy oraz powołuję osobę zaufaną) zabiera się za porządki(czyt. zwalnianie). „Wierzyłem, że jak pracownicy zobaczą że jestem otwarty, że nikogo nie straszę to Teatr zacznie normalnie funkcjonować”.
Wyczytałem ze zdumieniem że aktorzy, których pan zwolnił(4-Poleszak, Jurkiewicz, Mydlak, Parczewski) to właściwie sami są winni zwolnienia, bo „nie chcieli z panem pracować, nie uzanawali go jako dyrektora. I to był główny powód... to nie jest tak, że ja ich zwolniłem, tylko że oni doprowadzili do tej sytuacji, gdy nie dało się dalej współpracować. Kiedy obrażali swoje koleżanki aktorki i swoich kolegów aktorów, nękali mnie, w skargach na mnie rozmijali się z prawdą”. Dlaczego więc wszystkie związki zawodowe działające w Teatrze, zrzeszające wszystkich pracowników, sprzeciwiły się pańskiej decyzji broniąc zwalnianych kolegów? (Mydlak, Parczewski) Pomimo jednogłośnego sprzeciwu związków zawodowcyh ]zwolnił pan wyżej wymienioną dwójkę aktorów? Czyżby to był ten właśnie Teatr oparty na szacunku i dialogu, o którym tak pan mówił? Czy prywatny folwark? W ostatnich dniach do długiej listy olsztyńskich „winnych złej atmosfery w Jaraczu” począwszy od Kijowskiego, Hassa, zwolnionych aktorów, pokrzywdzonych pracowników związkowych, dołączyli: Prokuratura rejonowa - Olsztyn południe, Posłanka Iwona Arent, Poseł Jerzy Małecki, Radna Sejmiku Wojewódzkiego Pani Bożena Ulewicz, Doradca Wojewody ds. Kultury Maciej Tobiszewski, zła prasa, radio i telewizja olsztyńska ( od momentu ujawnienia zarzutów prokuratorskich) i co jeszcze lub kto jeszcze jest winny obecnej sytuacji? W pana ocenie na pewno nie jest nim czysty jak łza, człowiek bez skazy, ostatni sprawiedliwy Zbigniew B.
Obiecałem że wrócę do tematu Studium aktorskiego („szkółki” do której można dostać się bez matury (słowa Pani Sylwii Jaskulskiej) , która prawie od 30 lat kształci aktorów dramatycznych- przypomnę że większość zespołu aktorskiego to absolwenci tej „szkółki” dodam że ostatnio z czwórki przyjętych do teatru aktorów, trzy osoby są również po tej „szkółce”)
Dla naszego miasta Studium aktorskie przy teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie powinno być wizytówką regionu. Czymś z czego powinniśmy być dumni! Ja jako Olsztynianin jestem.
W 2016 roku (apogeum złej atmosfery) w Studium powstaję „ Zespół śmierci i tańca” reż. Tomasz Valldal-Czarnecki spektakl dostał nagrodę główną na festiwalu w Toruniu.
„W małym dworku” reż. Krzysztof Rekowski (ten sam od „Kurki wodnej”, „Panien z Wilka”, „Jak Wam się podoba?” ) - wspaniały spektakl.
W 2017 roku „Stracone zachody miłości” reż. Ivo Vedral (spektakl pokazywany na festiwalu Szekspirowskim)
W 2018 „ Bajki dla niegrzecznych dzieci” reż. Jacek Bończyk ( spektakl zdobył nagrodę główną na festiwalu w Toruniu)
Za Pana kadencji jedyny dyplom godny uwagi moim skromnym zdaniem, to spektakl w Pana reżyserii -„ Z Różewicza dyplom”, ale już go chyba Pan gdzieś wcześniej robił? Podobnie jak „ Ravensbruck. Miasto kobiet” ( monodram Barbary Prokopowicz- pańskiej żony) za co wypłacił pan sobie po raz kolejny honorarium. ( „ Z Różewicz dyplom” -przygotowanie scenariusza scenicznego oraz wyreżyserowanie sztuki 18 tyś. zł , prawa autorskie do wystawienia spektaklu „Ravensbruck. Miasto kobiet” w ramach pilotażowego projektu „Przestrzenie sztuki” w kwocie 7 tys. zł)
„Jakiego Pan spodziewa się finału tej całej walki w sądach, a teraz jeszcze z politykami? -pyta Redaktor Adam Socha.
-Wie pan co, przez ostatnie półtora roku, niemal codziennie przychodzili do mnie pracownicy i pytali z głęboką powagą: „panie dyrektorze, kiedy się skończy pandemia?”....
To teraz pozwoli pan że ja zapytam z głeboką powagą i troską w głosie: DROGI( Jak już wczesniej wspomniałem) panie Dyrektorze, kiedy skończy się pańskie „polowanie na czarownice”? Kiedy przestanie pan z pogardą mówić o wszystkich ludziach, którzy ciężko pracowali na sukcesy teatru Jaracza, które chce pan sobie przypisać.
Z przykrością muszę stwierdzić, że nie nadaje się Pan na dyrektora żadnej placówki kulturalnej. Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie na pewno nie!
PS. Uważam, że pańskie próby uczynienia z tego sprawy politycznej, wynikają z braku racjonalnej argumentacji.
Maciej Tobiszewski- wierny widz Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie, kolejny zły co się uwziął na Pana Dyrektora Zbigniewa B. , ten co do teatru nie chodzi (wg Pani Sylwii Jaskólskiej) i nie ma pojęcia co się tam dzieje.
OD ADAMA SOCHY
Szanowny Panie Macieju! Napisał Pan: "Niezmiernie cieszy mnie fakt pojawienia się na naszej olsztyńskiej ziemi kolejnego rzeczowego i obiektywnego recenzenta teatralnego".
Pierwszą recenzję teatralną napisałem w wieku 17 lat, jako uczeń zawodówki w Braniewie, było ta recenzja ze spektaklu Teatru Telewizji jako wypracowanie z języka polskiego. Wychowałem się na Teatrze Telewizji.
Kolejne recenzje pisałem ze spektakli "na żywo" w Teatrze im. Jaracza, jako uczeń Technikum Eletrycznego w Olsztynie, też jako wypracowania z języka polskiego, w roku szkolnym 1973/74, wprawiając tym w osłupienie polonistkę, gdyż w jej długiej karierze nie trafił się jej uczeń chodzący do teatru. Z powodu mojej miłości do teatru zostałem wyrzucony z internatu tego technikum, bo łamałem zakaz wychodzenia po godzinie 19.00, więc przeniosłem się do Szczecina, tam chodząc na spektakle w Teatrze Współczesnym (znakomici Szewcy Witkacego). W Szczecinie też poznałem Teatr STU.
Potem na studiach w Warszawie - lata 1976-82 nie opuściłem żadnej premiery w takich teatrach jak Dramatyczny Holoubka, Studio Szajny, Współczesny Axera, Powszechny Hübnera (wspaniały Lot nad kukułczym gniazdem z Pszoniakiem, Wilhelmim i Pieczką oraz Sprawa Dantona Wajdy), Narodowy, Mały (Białe małżeństwo Różewicza), Ateneum (znakomity "Bal manekinów"), później doszedł Teatr na Woli stworzony dla Tadeusza Łomnickiego (niezwykła jego kreacja w roli Goyi).
Uganiałem się też po Polsce za spektaklami Kantora. Jeżdziłem też do innych miast, np. widziałem w Łodzi wspaniałą kreację Romana Kłosowskiego jako Ryszarda III Szekspira.
Poznałem przez 5 lat studiów spektakle najwybitniejszych polskich reżyserów i podziwiałem kreacje najwybitniejszych polskich aktorów. Wydaje mi się więc, że jestem w stanie ocenić poziom reżyserii i gry aktorów.
Po podjęciu pracy w Olsztynie w 1985 roku oczywiście skierowałem się do Teatru im. Jaracza, ale to co wówczas zobaczyłem, odrzuciło mnie, poziom był żenujący. Po roku 1989 byłem na "Mszy za miasto Arras", który był wyjątkiem na tle innych, kompromitujących produkcji. Dałem więc sobie spokój i jeździłem do Warszawy oraz oglądałem spektakle w tych miastach, w których pracowałem, gdy traciłem na długie lata pracę w Olsztynie (Białystok, Warszawa, Łódź).
Do Jaracza w Olsztynie chodziłem więc od wielkiego dzwonu, dając temu wyraz w recenzjach, np. TUTAJ z Olsztyńskich Spotkań Teatralnych w 2019 roku. I tutaj w recenzji pt. "Teatr Jaracza - diament do oszlifowania" ze spektakli w reżyserii G. Castellanosa pt. "Rewolucja zwierząt" i "Kurki wodnej" w reżyserii Krzysztofa Rekowskiego.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość