We wtorek 15 czerwca odbędzie się wybór Rzecznika Praw Obywatelskich. Komentatorzy przewidują, że jeśli posłowie Porozumienia nie zagłosują za kandydatką PiS, niezależną senator Lidią Staroń, to wylecą z koalicji rządowej. Poseł partii Gowina Michał Wypij twierdzi, że taka reakcja prezesa Jarosława Kaczyńskiego byłaby „bardzo dziwna” i nie przewiduje takiego finału dla jego partii - powiedział w wywiadzie dla Wyborczej.
Pretekstem do politycznej rozprawy z Porozumieniem ma być głosowanie w sprawie Rzecznika Praw Obywatelskich. Po 15 czerwca może dojść do przesilenia? - zapytała Justyna Dobrosz-Oracz.
- Szczerze, to byłoby bardzo dziwne. Po pierwsze, funkcja Rzecznika Praw Obywatelskich nie jest objęta umową koalicyjną. Po drugie, to Prawo i Sprawiedliwość złamało gentelmen's agreement. Była umowa, że po nieudanym wyborze posła Wróblewskiego to Porozumienie wskaże kandydata, który będzie miał największe szanse na poparcie także części opozycji. Chodziło o to, żeby ten wybór był skuteczny, według starych zasad. Chcieliśmy zapobiec kompromitacji klasy politycznej. I to Prawo i Sprawiedliwość złamało ten gentlemen's agreement. Różnice zdań w podejściu do kandydatów na Rzecznika Praw Obywatelskich nie wydają mi się poważnym powodem, by rozbijać Zjednoczoną Prawicę, przekreślać ponad sześcioletnią współpracę.
Porozumienie wstrzyma się od głosu sprawie kandydatki PiS na RPO Lidii Staroń? Czy ze strachu przed rozpadem koalicji zagłosujecie za?
- Obowiązuje nas uchwała zarządu. Jesteśmy zobligowani jako parlamentarzyści poprzeć profesora Wiącka. Myślę, że wstrzymamy się od głosu w przypadku Lidii Staroń. Ja byłem osobą, która optowała za tym, żeby senator była naszym kandydatem na rzecznika, ale w demokratycznym głosowaniu przegrała. Mnie obowiązują zasady gry zespołowej. Zagłosuję za profesorem Wiąckiem.
Senator niezależna twierdzi, że premier Gowin zachował się wobec niej nie fair. Najpierw ją przekonywał do startu, potem ją porzucił. Miała paść ofiarą waszej brudnej gry z PiS-em. Dlaczego przestaliście popierać Lidię Staroń?
- Byłem chyba najbardziej zaangażowanym orędownikiem kandydatury Lidii Staroń. Ale po tym cytacie, który pani redaktor przywołała, przeszło mi. Wiem, że to nieprawda. To senator bardzo zabiegała o tę funkcję i ja nie mam o to pretensji. Już w zeszłym roku spotykała się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Dziwię się tylko jej reakcji na to, że środowisko Porozumienia demokratycznie uznało, że profesor Wiącek jest lepszym kandydatem. W stosunku do senator Staroń pojawiły się pewne wątpliwości, których nie chciała rozwiać. Odmówiła spotkania i rozmowy z parlamentarzystami.
Ma pan na myśli sprawę byłego prezesa spółdzielni Pojezierze, który dostał prawie 2 mln złotych odszkodowania? Zarzuty korupcyjne wobec niego się nie potwierdziły. Lidia Staroń z nim walczyła. O to chodzi?
- To jest jedna z kilku wątpliwości. Faktycznie Skarb Państwa wypłacił prawie 2 mln złotych odszkodowania za miesiące, które oskarżany prezes spędził w więzieniu. Wydaje się, że Rzecznik Praw Obywatelskich powinien być wolny od tego typu podejrzeń. Nie wiem, po której stronie leży prawda. Zadaniem parlamentarzystów jest wybranie takiego rzecznika, który będzie wolny od nacisków. Była też podnoszona sprawa braku wykształcenia prawniczego pani senator. Jest bardzo niejasny przepis w ustawie o RPO. I dlatego część koleżanek i kolegów przekonywała, że jednak warto poszukać kandydata ze środowisk naukowych. Kogoś nie wplątanego w bieżący spór polityczny. Kogoś, kto dawałby rękojmię wysokiej wiedzy i doświadczenia w obronie praw człowieka. Padło na profesora Konopczyńskiego, a po jego wycofaniu się – na profesora Wiącka. On cieszy się powszechnym autorytetem także wśród koleżanek i kolegów z Prawa i Sprawiedliwości. Wiem, bo z nimi rozmawiałem. Część posłów PiS także rozważa poparcie Marcina Wiącka.
Zagraliście razem z opozycją. Podpisaliście się pod ich kandydatem na rzecznika praw obywatelskich. To jest jakaś forma zemsty na Jarosławie Kaczyńskim za próbę rozbicia wam partii?
- Nie. To by było małe. Po wycofaniu się profesora Konopczyńskiego sytuacja zrobiła się dosyć patowa. PiS złamał dżentelmeńską umowę, a jednocześnie dowiedzieliśmy się od polityków PSL-u, że prof. Wiącek zgodził się kandydować. Wiedzieli o tym, że my znamy prof. Wiącka także z racji tego, że cieszy się powszechnym szacunkiem w środowisku akademickim. Ma wszelkie atuty, żeby połączyć Sejm i Senat. Dzisiaj wydaje się, że to jest absolutnie najlepszy kandydat na RPO. Gwarantuje niezależność tej instytucji. Nie dał się wplątać w bieżący spór polityczny. To przeważyło.
Cały wywiad TUTAJ
Dodajmy Senator Lidia Staroń uzyskała pozytywną rekomendację na RPO ze strony sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Na kandydatkę PiS głosowało 13 posłów, 12 było przeciw, jedna osoba się wstrzymała – informuje Radio Zet.
W głosowaniu nad kandydatura prof. Marcina Wiącka – kandydata opozycji – głosów za pozytywna opinią było 12 posłów, przeciw 13, jeden się wtrzymał. Warto przypomnieć, że pod wnioskiem o powołanie Wiącka na funkcję RPO podpisali się także posłowie Porozumienia na czele z wicepremierem Jarosławem Gowinem.
Skomentuj
Komentuj jako gość