22-letnia Paulina Ilnicka z Olsztyna na kolejnym nagranym oświadczeniu na swoim fb oskarża rzecznika Komendy Głównej Policji o zniesławienie poprzez wypowiedż: "W rzeczywistości mogła być ona pod wpływem narkotyków, oszukała policjantów i uciekała przed nimi". 22-latka załączyła do nagrania skan badania moczu na obecność narkotyków z 14 kwietnia, którego wynik jest negatywny. W oświadczeniu porównuje zastosowaną wobec niej przemoc do metod stosowanych przez Gestapo i NKWD.
Chodzi o zdarzenie z 7 kwietnia. Zupełnie inaczej opisuje je policja w swoim oświadczeniu i zatrzymana Paulina Ilnicka. Wg. 22-latki policja użyła wobec niej przemocy, obalając na ziemię, tylko dlatego, że nie przyjęła mandatu. Natomiast policja twierdzi, że pani Paulina nie chciała okazać dokumentu tożsamości, była agresywna, więc policjant był zmuszony ją obezwładnić. Twierdzi też, że w jej plecaku znaleźli narkotyk. Nagranie komórką, które upubliczniła pani Paulina na swoim fb, zdaniem policji nie zawiera wcześniejszego zachowania 22-latki, nim doszło do powalenia na chodnik.
Stenogram zapisu dźwiękowego z nagrania komórką interwencji policji. Czas nagrania 6,59 min. Nic nie widać:
Paulina Ilnicka: Co pan robi?!, oła, porąbało pana. Proszę mnie zostawić! Niepoważni jesteście jacyś!?
Policjant: Pierwszy mandat dostaniesz za to, że powiedziałaś, że nie ma dokumentu, a masz.
Paulina Ilnicka: Złamiecie mi kręgosłup!
Policjant: Wykonuj polecenia, a nic ci się nie stanie.
Paulina Ilnicka: Niech za pośladek mnie pan weźmie a nie za kręgosłup. miałam złamany.
Policjant: Policjanta za ręce się nie łapie, bo możesz sobie złamać kręgosłup, art. 15 o policji mówi o tym, że mam prawo dokonać kontroli osobistej, jak i bagażu. Jeszcze raz zapytam, co tu robisz?
Paulina Ilnicka: Siedzę sobie.
Policjant: Dlaczego się nie wylegitymowałaś, jak policjant prosił ładnie, pytam się Ciebie? Dlaczego tak się dziwnie zachowujesz?
Paulina Ilnicka: Bo to jest niepoważne, miałam złamany kręgosłup.
Policjant: Kto jest niepoważny? Podszedłem kulturalnie, zapytałem, co tu robisz, poprosiłem o dowód. Po co mnie łapiesz za rękę?
Paulina Ilnicka: A czemu pan mi wziął torbę?
Policjant: Bo mam taki mobowiązek. Możesz złożyć na mnie skargę (podaje nazwisko) do prokuratora i mojego komendanta.
Paulina Ilnicka: Dobrze
Policjant: Po pierwsze, trzeba wykonywać polecenia. Najpierw są obowiązki, a później prawa. Nie wierzgaj, bo ci tę rękę złamię.
Paulina Ilnicka: Mogę usiąść?
Policjant: Nie, nie możesz. Trzeba było się ładnie zachowywać, to byś sobie siedziała. I tak masz szczęście, że nie jesteś facetem.
Paulina Ilnicka: Super.
Policjant: Bo byś taka ładna nie była. Nie ruszaj się.
Paulina Ilnicka: To jest niepoważne.
Policjant: Co jest niepoważne, że policjant z Tobą rozmawiał? Dzisiaj rozmawiałem z 40 osobami. Jesteś pierwsza, w stosunku do której musiałem użyć siły. Dzieciaku naucz się trochę. Leż, nie wierzgaj. Wezmę cię na komendę i złożę o czynną napaść na fucnnkcjonariusza. Siedziałaś kiedyś? Tak się kończy łapanie policjanta za rękę. Poczytaj sobie ustawe o policji, art. 15, co policja może i jak się wykonuje polecenia policjanta. To nie jest internet, to nie jest TVN, tylko prawdziwe życie. Wręczam ci mandat 500 złotowy. Masz prawo odmówić przyjęcia, a wtedy zostanie skierowany wnmiosek do Sądu Rejonowego w Olsztynie.
Paulina Ilnicka: Odmawiam.
Policjant: Co robiłaś tutaj?
(Głos funklcjonariuszki): Siedziała sobie, mówi że przyjechała rowerem.
Policjant: Gdzie pracujesz? Czyli nie pracujesz. Funkcjonariusze tylko chcieli zapytać. Masz mandat za wprowadzenie w błąd. Przejażdżka bez celu, to nie jest najwyższa potrzeba.
Olsztyńska policja wydała w tej sprawie oświadczenie, w którym tłumaczy, że wybrany do publikacji fragment nie oddaje w obiektywny sposób przebiegu wydarzeń. Czytamy w nim:
"(...) We wtorek policyjny patrol pieszy wykonywał na al. Sikorskiego czynności związane z przeciwdziałaniem rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Policjanci zauważyli i podjęli interwencję wobec 22-letniej kobiety, która w ocenie policjantów swoim zachowaniem naruszyła ograniczenia dotyczące przemieszczania się. Funkcjonariusze podeszli do 22-latki, wylegitymowali się i po podaniu podstawy prawnej interwencji poprosili ją o okazanie dokumentu tożsamości. Już od samego początku interwencji 22-latka była arogancka wobec policjantów i nie chciała wykonać ich poleceń. Nie chciała okazać dokumentu tożsamości, twierdząc jednoznacznie, że nie posiada go przy sobie. Policjanci poinformowali ją, jakie konsekwencje mogą wiązać się z takim zachowaniem, jednak to nie poskutkowało, więc na miejsce został skierowany patrol zmotoryzowany, by w razie konieczności kobieta mogła zostać przewieziona do komendy.
Po przyjeździe radiowozu na miejsce kobieta w dalszym ciągu nie chciała okazać dokumentu tożsamości, który w ocenie policjantów posiadała przy sobie. Pomimo wielokrotnych wezwań do zachowania zgodnego z prawem 22-latka nie reagowała na polecenia policjanta. Gdy policjant poinformował ją, że dokona kontroli bagażu (plecaka) należącego do 22-latki, m.in. po to, aby sprawdzić, czy są tam jej dokumenty, został chwycony przez nią za nadgarstek. Kobieta próbowała wyrwać plecak z rąk policjanta, by uniemożliwić mu zajrzenie do środka. Wówczas policjanci nabrali uzasadnionego podejrzenia, że kobieta może posiadać w plecaku przedmioty, które usiłuje ukryć przed nimi.
Policjant ponownie wezwał ją do zachowania zgodnego z prawem i ostrzegł o możliwości użycia wobec niej środków przymusu bezpośredniego. Gdy to nie poskutkowało, policjant używając w sposób adekwatny do okoliczności siły fizycznej obezwładnił 22-latkę i przeprowadził kontrolę jej rzeczy. Jak się okazało, w plecaku znajdował się portfel z dowodem osobistym kobiety, a ponadto woreczek strunowy z zawartością suszu roślinnego. Badanie narkotestem potwierdziło, że była to marihuana, której posiadanie jest zabronione. Kobieta została zatrzymana, przewieziona do KMP w Olsztynie i osadzona w policyjnym areszcie. Dopiero wówczas 22-latka się uspokoiła. W trakcie dalszych czynności policjanci ustalili, że 22-latka jest zawodniczką sztuk walki i była w drodze na trening. Zgodnie z obowiązującymi przepisami powinna się powstrzymać od takich form aktywności na czas epidemii".
Olsztyńska policja zapewnia jednocześnie, że wszystkie okoliczności tej interwencji zostaną dokładnie zbadane, natomiast Komendant Miejski Policji w Olsztynie przesłane w tej sprawie materiały potraktował jako skargę na czynności policjanta i w trybie czynności zgodnych z kodeksem postępowania administracyjnego, okoliczności interwencji policjanta zostaną wyjaśnione i sprawdzone zostanie to, czy nie doszło do naruszenia przepisów i procedur w tym zakresie.
Na koniec policjanci zwrócili uwagę, że publikowanie filmów z interwencji może rodzić odpowiedzialność z tytułu naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych.
Wersja Pauliny Ilnickiej
Dziewczyna wyjaśnia, że jechała rowerem do sali przy al. Sikorskiego w Olsztynie, aby przeprowadzić tam trening on-line (jest zawodniczką sportów walki, m.in. mistrzem Polski w muay thai). - Ponieważ przyjechałam przed czasem, usiadłam na znajdującym się 50 metrów dalej murku – opowiada. Wtedy przyjechał patrol mieszany - straży miejskiej i policji. Paulina twierdzi, że podała swoje dane oraz poinformowała, że jedzie do pracy. Dostała jednak mandat 500 zł za "chodzenie bez celu". Kiedy odmówiła jego przyjęcia, policjantka miała wezwać posiłki. Tym razem przyjechał patrol drogówki. - Wylegitymowałam się i dodałam, że odmawiam przyjęcia mandatu, bowiem nie przekroczyłam granic obowiązującego prawa. Wyjęłam telefon i rozpoczęłam nagrywanie. Paulina relacjonuje, że powiedziała policjantowi, iż będzie rejestrowała interwencję. - W tym momencie policjant przekraczając granice prawa, złapał za mój plecak, w którym były moje osobiste przedmioty związane z zaplanowanym treningiem. Aby ochronić moje prawa przed nieuzasadnionym i bez karnym ich naruszaniem, odruchowo chwyciłam go za rękę. Po to, aby nie dotykał mojego prywatnego mienia.
Dziewczyna podkreśla, że znaleziony tam w foliowym woreczku susz roślinny nie należał do niej. - Oświadczam że nigdy nie zażywałam żadnych nielegalnych substancji i ta torebka nigdy przy mnie nie była - skomentowała pani Paulina.
- Oczekuję, że policja wyda zgodne z prawdą oświadczenie korygujące nieprawdę w jej poprzednim oświadczeniu - powiedziała Paulina Ilnicka.
Dziewczyna zapowiedziała podjęcie kroków prawnych na drodze sądowej. Piotr Piotrowski, adwokat z Gdańska, już złożył w tej sprawie skargę na policję.
W drugim oświadczeniu nagranym i upubliczniony na swoim profilu Paulina Ilnicka zarzuca rzecznikowi Komendy Głównej Policji Mariuszowi Ciarce zniesławienie poprzez podanie, iż w chwili zatrzymania 7 kwietnia posiadała narkotyki. 22-latka załączyła do nagrania skan badania moczu na obecność narkotyków z 14 kwietnia, którego wynik jest negatywny.
Twierdzi, że obecność narkotyków w moczu można wykryć nawet po 3 tygodniach. Wysłałem na messenger pytania Paulinie Ilnickiej w tej kwestii. Dlaczego od razu po zdarzeniu nie zrobiła badania moczu na obecność narkotyków, tylko dopiero 14.04.? Bowiem czas utrzymywania się narkotyków w moczu zależy od wielu czynników. Obecność kanabinoidy wykrywa się do 5 dni, a przy przewlekłym używaniu do 30 tygodni, barbiturany – krótko działające do 2 dni, długo działające do 10 dni., amfetamina – 2–3 dni, kokaina, morfina, heroina, benzodiazepiny– 2–3 dni lub dłużej, benzodiazepiny – do 3 dni lub dłużej.
Odpisała: „nie wiedziałam, że policja zrobi z niej „ćpunkę” na całą Polskę, więc nie zrobiła badań od razu. Dopiero po oficjalnym oświadczeniu Policji starałam się dostać do laboratorium, ciężko było znależć, do tego były Święta”.
Odpowiedziała też „nie” na pytanie, czy Policja zrobiła jej test po zatrzymaniu na obecność narkotyków w organizmie i czy usłyszała zarzut posiadania narkotyku?
W odczytanym oświadczeniu z 14 kwietnia zarzuca rzecznikowi prasowemu KGP insp. Mariuszowi Ciarce, iż ją zniesławił podając informację, iż znaleziono przy niej narkotyki.
Domaga się przedstawienia dowodu, iż posiadała torebkę z narkotykiem. Nie są dla niej dowodem notatki Odniosła się też do zarzutu naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych poprzez upublicznienie nagrania z interwencji policji. Powołała się na odpowiedź wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego na interpelację poselską nr 12935, iż z obowiązujących przepisów prawa nie wynika, że czynności m.in. legitymowania przez policję objęte były zakazem rejestrowania przez osoby w tych czynnościach uczestniczące.
Co do ich upubliczniania, Paulina Ilnicka powołała się na wyrok TSUE z 14 lutego 2019 roku, który stanowi, że można być zwolnionym z obowiązku stosowania przepisów o ochronie danych na zasadzie wyjątku dziennikarskiego i nie trzeba być zawodowym dziennikarzem.
„Macie więc prawo nagrywać i publikować nagrania zachowania funkcjonariuszy policji – oświadcza w nagraniu Paulina Ilnicka, - która w mojej ocenie boi się, aby społeczeństwo przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi poznało prawdę na temat totalnej niekompetencji, amoralności, bandytyzmu niektórych policjantów, którzy w mojej ocenie nie nadają się do służby w administracji państwowej hańbiąc ją, swoimi w mojej ocenie bandyckimi czynami przez swoje nieprawidłowe i niezgodne ze standardami chrześcijańskimi Europy zachowanie, za to wzorowane na, w mojej ocenie, niemieckiej, nazistowskiej gestapo i komunistycznej NKWD”.
(sa)
Fot. screen z nagrania na fb Pauliny Ilnickiej
KOMENTARZ
Współczuję Paulinie Ilnickiej. Nikt z nas nie chciałby przeżyć użycia przemocy fizycznej ze strony funkcjonariusza policji. Nie sposób rozstrzygnąć, czy funkcjonariusz był zmuszony do takiej reakcji? Jeśli nawet, to na pewno jego komentarze były nie na miejscu, nieprofesjonalne. Powinien ostrzec, pouczyć o prawach zatrzymanej i to wszystko. Jak było w rzeczywistości będzie musiał ustalić sąd.
Wychodzenie z domu na przejażdżki rowerowe, bez ważnego powodu, jest łamaniem przepisów zarządzenia o stanie epidemii. Niemal codziennie policja zatrzymuje osoby, które łamią kwarantannę, narażając nas wszystkich. Dlatego policja musiała panią Paulinę wylegitymować, by sprawdzić, czy tak nie jest w jej przypadku. Pani Paulina będzie musiała wytłumaczyć, dlaczego kłamała, twierdząc, że nie ma dowodu i dowieść, iż rzeczywiście musiała udzielić lekcji online właśnie w obiekcie przy ul. Sikorskiego.
Kilka rzeczy mnie w oświadczeniu pani Paulina zaskoczyły, dlatego zapytałem ją, czy pisała je sama, czy pisał to prawnik? Twierdzi, że zawsze sama pisze swoje teksty. Jedynie dała tekst oświadczenia do przeczytania przed publikacją.
Nie wierzę pani Paulinie z kilku powodów. Po pierwsze, nie jest z wykształcenia prawnikiem a imponuje znakomitą znajomością prawa, rzuca wyrokami i przepisami, jak z rękawa. Po drugie, jej oświadczenie jest na wskroś polityczne. Świadczy o tym porównanie policjantów do Gestapo i NKWD. To częsty argument liderów opozycji, zwłaszcza tych z tytułami profesorskimi, którzy ciągle używają argumentów ad hitlerum, ad stalinum mówiąc o PiS i jej politykach, zwłaszcza prezesie Jarosławie Kaczyńskim. Takie porównanie w ustach 22-latki, świadczy o tym, że nie ma bladego pojęcia, co jej napisano do odczytania.
Napisałem pani Paulinie, że świadomie lub nie, ale jest narzędziem w ręku polityka (polityków). Świadczy o tym też dobitnie fraza, że policjanci boją się, iż „społeczeństwo przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi poznało prawdę na temat totalnej niekompetencji, amoralności, bandytyzmu niektórych policjantów”.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość