Obserwuję sytuację związaną z miejscowym MOK-iem i Waszą (tj. Świętej Warmii i Debaty) interwencję i oczywiście w pełni popieram Wasz wniosek o odwołanie dyrektora Mariusza Sieniewicza.
Piszę jednak, bo mam przeświadczenie, że cała akcja z tą beznadziejną wystawą w galerii dobro, to tylko niewielki skrawek całego tego chorego lewackiego układu, o którym chyba niewiele osób wie i nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Może część tych moich wniosków pomoże albo zainspiruje Was do dalszych działań na rzecz zmian w MOK-u.
Sam z racji moich zainteresowań muzycznych i kulturalnych, obserwuję co się w tej materii w mieście dzieje i pomimo, że w moim mniemaniu dzieje się niewiele (rzeczy ciekawych), chciałbym, żebyście usłyszeli moje zdanie.
Osobiście uważam i uważałem, że od momentu nastania byłej Pani dyrektor, odwołanej później w atmosferze małego skandalu, Olsztyn jako miejsce wydarzeń kulturalnych zaczął gasnąć. Wydawało mi się wtedy, że gorzej być nie może, ale jak okazało się, że nowym dyrektorem będzie kolejny ideolog, do tego lewicujący literat, naszły mnie obawy, że byłem w błędzie. To zresztą dość ciekawe, że MOK został oddany w ręce Pana Sieniewicza, którego żona przez wiele lat działała w MOK-u i była nawet jego dyrektorem.
Od czasów rządów Pani A. Kołodyńskiej środowisko Miejskiego Ośrodka Kultury, pomimo wyraźnych podziałów i konfliktów, o których dowiedzieliśmy się później, było i wciąż jest wyjątkowo hermetyczne. Wystarczy spojrzeć na listę pracowników, która się specjalnie od tych czasów nie zmieniła - no oczywiście trochę się rozrosła. Tu specjalnych wniosków nie wysuwam, bo przecież w trosce o miejsce pracy można dość labilnie kierunkować swoją działalność zawodową.
Ale wróćmy do obecnego dyrektora.
Z racji tego, że objął stery bodaj we wrześniu ub. roku, co powodowało, że większość imprez do końca roku było już zabukowane, jego realny wpływa na kalendarz imprez rozpoczął się zapewne od początku 2018 roku.
I tu polecam zajrzeć na kalendarz wydarzeń na stronie mok.olsztyn.pl - od tego momentu zaczyna się festiwal promowania ideologii lewackich i okołolewackich. Głównymi artystami zapraszanymi do MOK-u stają się propagatorzy różnych kolorowych, głównie tęczowych kultur, w tym oczywiście wojujące feministki (polecam analizę miesiąca marca) oraz zaprzyjaźnione środowisko Gazety Wyborczej.
Jak mniemam, każdy z tych wyjątkowych artystów otrzymuje z tego tytułu jakieś wynagrodzenie, które pochodzi z budżetu tej instytucji, czyli z budżetu miasta, czyli z pieniędzy naszych, samorządowych. Mam przy tym wrażenie, graniczące z pewnością, że spora część tych artystów to po prostu znajomi dyrektora lub znajomi jego znajomych, którzy w bardzo wielu przypadkach działają w instytucjach kulturalnych. To pozwala obecnie panującemu dyrektorowi w przyszłości odwiedzać inne instytucje kulturalne, gdzie można zaprezentować swoją twórczości i przyjąć za to wynagrodzenie (patrz np. TUTAJ i TUTAJ)
Trzeba tu wyraźnie zaznaczyć, że na większości takich imprez w olsztyńskim MOKu pojawiała się niewielka, kilkudziesięcioosobowa grupa ludzi, co ciekawe niemal zawsze tych samych - polecam zobaczyć materiały fotograficzny z tych wydarzeń, choćby na facebook-u.
Jak zapewne pamiętacie w ramach promocji artystów mniej znanych, do której powołana została galeria dobro, dyrektor trochę zapomniał o artystach miejscowych i na przykład podziękował za współpracę chórowi "Collegium Musicum". Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że dyrektor odmówił organizacji kilku ciekawych koncertów muzycznych ze względu na bardzo mały budżet, którym dysponuje. Zapewne ten sam budżet nie pozwolił na właściwą realizację flagowych olsztyńskich imprez, które zdążyły już uzyskać ogólnokrajową renomę. Sam słyszałem, jak część miłośników bluesa po Nocach (nie tylko) Bluesowych powiedziało, że przyjechali ostatni raz.
Wspierania młodych artystów z regionu już praktycznie nie ma - wcześniej organizowana duża impreza dla młodych muzyków z naszych terenów, zamieniła się w mały przegląd z koncertem w środku tygodnia i do tego dla zespołów z całej Polski. Z tego co wiem współpraca kamienicy naujackiej z miejscową szkołą muzyczną to też już raczej przeszłość.
W ramach niewielkiego budżetu udało się jednak zorganizować imprezę pt. "uwalniamy amfiteatr" i ostentacyjnie rozebrać barierki okalające to miejsce, nie bardzo przy tym wspominając, że to tylko na chwilę, bo na czas Olsztyńskiego Lata Artystycznego amfiteatr już bez burzy medialnej został zniewolony. Oczywiście nikt nie zapytał, ile to wszystko kosztowało.
Jesteśmy chyba jedynym miastem w Polsce, gdzie ponad 90% koncertów organizowanych przez miejskie instytucje kultury to imprezy biletowane i bilety nie kosztują 10 zł.
W całym kalendarzu OLA 2018, z wyboldowanych gwiazd za darmo można było zobaczyć chyba tylko jeden koncert - Kayah, no jeszcze konkursowy dzień FEST MUZY, gdzie zagrał olsztyński zespół Romantycy Lekkich Obyczajów.
Do tego dochodzą błędy organizacyjne - choćby dramatyczne przerwanie występu podczas festiwalu teatrów ulicznych, kiedy w wyniku braku ochroniarzy doszło do skandalicznej sytuacji, która skończyła się krwawym upadkiem starszej pani, a potem długim oczekiwaniem na służby medyczne i ochronę, łzami młodych artystów, którym przerwano występ. Do tego wszystko to działo się na oczach dzieci, do których był skierowany spektakl. O tym w miejscowych mediach nikt się nawet nie zająknął, a MOK po wielu postach oburzonych ludzi opublikował lakoniczne przeprosiny i to tylko pod jednym z postów na FB, nawet nie na swojej stronie.
Rozpisałem się, a i tak można by jeszcze długo pisać. Zależy mi na tym, żeby Olsztyn zaczął być kulturalną stolicą regionu, a dbałość o to spoczywa na barkach MOK-u, a ten od wielu lat jest dramatycznie słaby. W sezonie artystycznym częściej wyjeżdżam na koncerty do okolicznych miast, czy nawet gmin, które potrafią zaprosić znanych artystów, a mieszkańcy nie muszą za takie koncerty płacić. Co ciekawe w tych miejscowościach jest zdecydowanie więcej miejsc do organizacji takich imprez niż u nas.
Powoli tracę nadzieję na pozytywną zmianę.
Pozdrawiam,
Michał (nazwisko do wiadomości redakcji)
Skomentuj
Komentuj jako gość