Twórcy wystawy zasłonili swoje prace i wywiesili Oświadczenie, w którym „szczerze przepraszają” osoby, których uczucia religijne i patriotyczne zostały „rzekomo urażone”. Jednocześnie informują, że zasłaniają prace tylko na czas kampanii wyborczej a ta w Olsztynie, jak wiemy kończy się w niedzielę 4 listopada, natomiast wystawa ma być czynna, jak zapowiedział dyrektor MOKu, do 29 listopada.
Pragnę odnieść się do Oświadczenia, jako dziennikarz, który poinformował opinię publiczną o wystawie, wywołując tym tekstem ciąg zdarzeń i reakcji. Tym bardziej, że odbyłem wcześniej godzinną rozmowę telefoniczną z Panami, Janem Estradą–Osmyckim i Grzegorzem Jarzynowskim. Pan Estrada powiedział, że ich akcja w Olsztynie była siódmą z kolei, 6 poprzednich nie wywołały skandalu, nie zawierały bowiem tego rodzaju prowokacyjnych rysunków.
Na początek chciałem odpowiedzieć na zarzut, iż mój tekst ukazał się z powodu kampanii wyborczej. Jest to „odwracanie kota ogonem”. To nie ja zdecydowałem o terminie publikacji, to dyrekcja MOKu wybrała taki a nie inny termin na pokazanie efektów pracy Zbiorowego. O wystawie dowiedziałem się od personelu technicznego MOK-u. Panie były oburzone tym, co zobaczyły. Przekazały mi przez osoby trzecie, że na malunkach roi się od penisów, szczególnie wzburzyły je penisy domalowane do Godła Polski oraz obraz ukrzyżowanej nagiej kobiety z kilkoma penisami w vaginie. Prosiły mnie, bym spowodował usunięcie tych wulgarnych obrazów.
Dyrektor MOKu miał możliwość zakończyć całą sprawę, przepraszając osoby, które poczuły się urażone i usuwając (zakrywając) kontrowersyjne prace. Uczynił inaczej, zwołał konferencję prasową, którą przekształcił w show, by zadrwić z ludzi, którzy zaprotestowali przeciwko obrażaniu ich uczuć religijnych i patriotycznych oraz łamaniu obowiązującego w Polsce prawa. To dyrektor wykorzystał protesty, jako pretekst „do tego, by uzyskać większy rozgłos i polaryzować poglądy”. Proszę nie mylić skutków z przyczyną.
Twierdzę, że to dyrekcja MOK-u wraz z Panami nadała temu wydarzeniu w Galerii „Dobro” „potencjał polityczny” z pełną świadomością, by nie rzec, że z premedytacją.
Świadczy o tym już sama nazwa wystawy „Polacy Europy” Zbiorowy w Galerii”. Z podtytułem: „Co to znaczy być Polakiem w Europie? I czy to coś innego niż być Polakiem w Polsce?” Jest więc wystawa Waszym głosem w gorącej debacie politycznej, która przetacza się przez Polskę od wielu lat i nasiliła się w ostatnim czasie w związku z oskarżeniami „totalnej opozycji” wobec rządu, iż ten chce „polexitu”, wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Abstrahując od bieżącej walki politycznej, to realny spór jaki toczy się w Polsce od chwili przystąpienia do Unii Europejskiej.
My, uczniowie Herberta, który prowadził nas przez czas mroku, do „Ogrodów” Europy, byliśmy przekonani, że tak jak Poeta, ujrzymy tam najwspanialszą cywilizację w dziejach ludzkości – cywilizację łacińską. Po wejściu do tej wymarzonej Europy ujrzeliśmy w „Ogrodzie” nowych barbarzyńców, którzy w dzień palą na stosach Metafizykę Arystotelesa, Rozmyślania Marka Aureliusza, Wyznania św. Augustyna, rozbijają mojżeszowe tablice a w nocy urządzają orgie w katedrach zamienionych w dyskoteki. Zobaczyliśmy jak „tryumf nad dobrym smakiem święci bezguście, ohyda zwycięża piękno, skromność ginie w starciu z wyuzdaniem a stronnictwo brzydoty zyskuje wpływy nawet w samym Kościele”*. Fundamenty tej cywilizacji: Prawda, Dobro, Piękno zostały zakwestionowane.
Okazało się, że Europę posiedli politycy z tzw. „pokolenia 68”, pokolenia kontrkultury, który realizują projekt ideologiczny – w miejsce Europy ojczyzn ma postać federacja europejska oparta na ideologii neomarksistowskiej (symbolicznym tego wyrazem był udział w odsłonięciu olbrzymiego 5-metrowego pomnika Marksa w Trewirze, daru ChRL na 200-lecie urodzin autora „Kapitału”, z udziałem szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckera). Usłyszeliśmy od belgijskiej feministki Chantal Mouffe, że „po wyzwoleniu z komunizmu mamy teraz do wykonania gigantyczną pracę nad społeczeństwami Europy Środkowo-Wschodniej, które należy wyzwolić z opresji państwa narodowego, religii, rodziny i innych tradycyjnych struktur”. Natychmiast nad Wisłą pojawili się ochotnicy, którzy z rewolucyjnym zapałem wzięli się do „wyzwalania”.
Polska ma się „rozpuścić” w takiej Unii. Dobitnie wyraził to ówczesny poseł Janusz Palikot mówiąc, że: „Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości”, a jeszcze wcześniej, bo u schyłku PRL Donald Tusk odpowiadając na ankietę czasopisma „Znak” stwierdził, że dla niego „Polska to nienormalność”, rozumiana jako pasmo nieudanych powstań pod znakiem Boga, Honoru i Ojczyzny. „I tylko (…) czytając Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi”.
Panowie przyjechaliście do Olsztyna jako grupa zwiadowcza „nowych barbarzyńców”, by sprawdzić, czy obrońcy Miasta jeszcze tkwią w Okopach św. Trójcy. Już wiecie, że tkwią i jeszcze się bronią.
Wbrew temu co Panowie w swoim Oświadczeniu twierdzicie – mieliście na celu „stworzyć atmosferę sensacji i wywołać skandal, wywołać kłótnię”. To Panowie odwołaliście się w przestrzeni publicznej do „wulgaryzmów, języka nienawiści i znaków wprost odwołujących się do komunizmu”. W waszym Oświadczeniu nie pada słowo „komunizm” tylko „faszyzm”, lecz jesteście jedną ze stron tego samego medalu. Zaproszeniem do dialogu nie może być znak środkowego palca, który to gest pod każdą szerokością geograficzna jest jednoznacznie odczytywany – doskonale o tym wie grafik, Pan Jan Estrada – Osmycki, mimo że w rozmowie ze mną twierdził, że to tylko „moja opinia”. Również każdy rozumie, co oznacza na murach miast rysunek penisa. Jest on wyrazem frustracji, nienawiści autora do współmieszkańców. Toteż dorysowanie penisa orłu stylizowanemu na Godło Polski oraz ukrzyżowanej kobiecie może być odczytane tylko w jeden sposób, jako chęć wulgarnego obrażenia ludzi, dla których te znaki są święte.
Gdy prefekt Poncjusz Piłat wysłał pod osłoną nocy legionistów do Jerozolimy ze sztandarami, na których widniała podobizna Cezara, na rzut kamieniem od Świątyni, co było jawną zniewagą, żydzi pomaszerowali do Cezarei i 5 dni leżeli pod domem Piłata a gdy ten rozkazał ich otoczyć wojsku, ci obnażyli szyje, woleli umrzeć niż złamać Prawo**.
Uważają Panowie, że „Sztuka musi być strefą wolnej wypowiedzi, jako podstawa, w kraju demokratycznym”. Też tak uważam, z tym, że dla mnie sposób, w jaki wyraziliście swoje poglądy na rzeczywistość, nie jest sztuką, to w mojej ocenie akt wandalizmu. To tak, jakbyście pod osłoną nocy, wyposażeni w spraye wymalowali na murach Miasta penisy. Fakt, że te penisy namalowaliście nie na ścianach domów a w galerii, nie czyni z nich sztuki.
Żądanie zamknięcia wystawy odbieracie jako zamach na waszą wolność. Przy tym ma to być wolność bez odpowiedzialności (W katalogu wystawy czytamy: „U nas nie ma jednoznacznego celu i nie ma odpowiedzialności”). Nawet guru wolności absolutnej Jean Paul Sartre, przyznaje, że na człowieku-bogu, który sam decyduje co jest dobrem a co złem, jednak „spoczywa przytłaczający ciężar odpowiedzialności”. Wolność, której się domagacie, to wolność dzieci, które mogą wszystko „wykrzyczeć” i nie poniosą odpowiedzialności. Autentyczna wolność to wolność odpowiedzialna. Wolność nieodpowiedzialna jest samowolą, zagrożeniem wolności innych ludzi.
„Wolność rozumiana jako bunt wobec tradycji, społeczeństwa, struktur państwa lub Boga może być postawą twórczą, o ile jest odrzuceniem zniewolenia zewnętrznego lub wewnętrznego. Inaczej bunt prowadzi do ślepej negacji, niszczenia zastanych wartości, walki i nienawiści. Tak rozumiana wolność nie jest samorealizacją człowieka – osoby, lecz jego destrukcją. Wolność tak pojmowana często przeradza się w pospolity wandalizm lub nawet bandytyzm”***.
Panowie, skończcie tę farsę
Najpierw piszecie o „rzekomym urażeniu „uczuć religijnych i patriotycznych”, a następnie „szczerze” przepraszacie osoby, które mogły poczuć się urażone i wyjaśniacie, że nie było waszym zamiarem „profanacja jakichkolwiek symboli - państwowych czy religijnych”, by na koniec oświadczyć, że zasłaniacie te prace, ale tylko „na okres wyborczy”. Bardzo to pokrętna logika.
Wybory w Olsztynie zakończą się 4 listopada a wystawa ma być czynna do 29 listopada. Czy to znaczy, że przepraszacie tylko za „rzekome urażenie uczuć” w okresie wyborczym, natomiast Wasze przeprosiny nie obejmują okresu powyborczego i po 4 listopada prace już nie będą „urażać” ani „profanować”?Albo szczerze przepraszacie, gdyż uznaliście, że znieważyliście święte ciągle jeszcze dla milionów Polaków symbole, więc zlikwidujcie od razu wystawę. Jeśli natomiast Wasze przeprosiny są tylko wybiegiem na czas wyborów, a po 4 listopada, na co wskazuje Wasze oświadczenie, prace ponownie zostaną odsłonięte, to – że posłużę się retoryką Waszego protektora Mariusza Sieniewicza - „miejcie jaja”, zdejmijcie zasłony od razu i czekajcie na decyzję prokuratora.
Adam Socha
*Michał Wałach, PCh24.pl z 24.10.2018r.
**Karen Armstrong, „Jerozolima. Miasto trzech religii”.
*** ks. Stanisław Kowalczyk, „Pomiędzy zniewoleniem a wolnością”. Referat wygłoszony z okazji jubileuszu 70-lecia Towarzystwa Przyjaciół KUL
OŚWIADCZENIE TWÓRCÓW ZBIOROWY W GALERII DOBRO
Trwają wybory i każda rzecz, która posiada potencjał polityczny, zarówno dla grona dziennikarzy jak i polityków jest pretekstem do tego, by uzyskać większy rozgłos i polaryzować poglądy. Niestety zostaliśmy wplątani w ten proceder podczas wystawy w olsztyńskiej Galerii Dobro noszącej tytuł „Polacy Europy”.
Zbiorowy - to formuła działania polegająca na spotkaniach z ludźmi i wspólnym tworzeniu. Pod tą nazwą zorganizowaliśmy otwarte dla wszystkich chętnych warsztaty artystyczne, które polegały na wspólnym, nieskrępowanym, demokratycznym działaniu. Założeniem było, aby płaszczyzny płócien i kartek umieszczonych w galerii były strefą wolnej wypowiedzi i można było „wykrzyczeć” się na nich, dać upust swojej wyobraźni lub pozwolić sobie na przypadek. Dlatego efekt docelowy może mieć bardzo różną wartość artystyczną (plastyczną) i należy odczytywać całość jako pewnego rodzaju zapis procesu, eksperyment. Oczywiste jest że w takich momentach dochodzą do głosu różne tematy - w tym i tematy tabu. Kooperacja i partycypacja - jest praktyką obecną od początku ludzkiej twórczości - w sztuce wizualnej można ją odnaleźć w pierwszych malunkach naskalnych, współcześnie wielu artystów wykorzystuje strategie współdziałania w tworzeniu wielu projektów artystycznych angażujących widownię, która dzięki temu może stać się „współautorem” dzieła czy ekspozycji. Często tego typu działania kładą główny nacisk na samo „dzianie się”, na proces powstawania pracy - bardziej niż na efekt końcowy, który często może odbiegać od klasycznych wzorców. Polska ma wielką tradycję sztuki polegającej na partycypacji, wystarczy wymienić nazwiska takie jak Oskar Hansen i jego teoria formy otwartej, Gruppa - klasyczna już formacja malarzy tworzących wspólnie, Paweł Althamer od lat pracujący z różnymi grupami społecznymi - wreszcie wiele nowych, młodych inicjatyw i działań artystycznych bazujących głównie na spotkaniu, byciu razem. Wystawa w galerii Dobro choć nawiązująca do powyższych założeń jest w swej istocie bardzo klasyczna, nawiązująca głównie do tradycji malarstwa bazującego na akcie i pejzażu - wciąż przecież obecnych w edukacji artystycznej w całej Polsce, inspirowana wieloma kanonicznymi dziełami.
Po otwarciu wystawy doszły do nas głosy niezadowolenia, rzekomego urażenia „uczuć religijnych i patriotycznych”. Wydaje nam się, że to z kolei nawiązuje do innej Polskiej tradycji polegającej na używaniu kultury do walki politycznej. Tworząc wystawę nie mieliśmy na uwadze obrażania kogokolwiek, formuła była i jest nadal otwarta, chodzi nam o dialog, nie o kłótnię. Prace powstałe podczas warsztatów dają wielkie pole do interpretacji, co uważamy za główną zaletę pracy twórczej. Chcemy bardzo wyraźnie zaznaczyć, że naszym zamiarem nie było nigdy tworzyć sensacji i wywoływać skandalu. Jednoznacznie odcinamy się od jakichkolwiek prób zarzucenia nam profanacji jakichkolwiek symboli - państwowych czy religijnych - każdy mógł malować dokładnie to, co chce - każdy może w obrazach widzieć to, co chce. Nie jesteśmy odpowiedzialni za sposób interpretowania prac przez poszczególne osoby, jest to część ich wolności. Przestrzeń publiczna w Polsce jest pełna wulgaryzmów, języka nienawiści i znaków wprost odwołujących się do faszyzmu co często jest pomijane przez polski wymiar sprawiedliwości. Polska debata publiczna została sprowadzona na dno. My jako artyści nie chcemy i nie bierzemy w tym udziału, jesteśmy daleko od tego typu działalności, a zwłaszcza obrażania kogokolwiek w poniżający i niekulturalny sposób. Jeśli ktoś poczuł się urażony w jakikolwiek sposób przez nas, współautorów prezentowanych prac, prosimy aby przyjął nasze szczere przeprosiny. Chcemy jednak wyraźnie zaznaczyć że nie zgadzamy się na używanie naszych prac do walki politycznej, nie uważamy aby narzucany przez polityków nakaz cenzury lub próba zamknięcia wystawy była czymś z czym powinniśmy się liczyć a tym bardziej godzić. Sztuka musi być strefą wolnej wypowiedzi, jako podstawa, w kraju demokratycznym. Zarówno ta w galeriach prywatnych jak i państwowych. Jednocześnie w obliczu wszystkich zarzutów oraz toczącej się walki politycznej chcemy ogłosić, że zasłaniamy prace w okresie wyborczym aby nie mogły być używane w toczącej się grze.
Organizatorzy warsztatów:
Jan Estrada - Osmycki
Grzegorz Jarzynowski
Wojtek Kostrzewa
Szymon Małecki
Jan Sobaszek
Michał Szudrawski
Skomentuj
Komentuj jako gość