To prawie 14 tys. głosów a w tym elektoracie większe szanse ma Czesław Jerzy Małkowski z uwagi na niemal identyczny program z programem PiS, na czele z zapowiedzią usunięcia tzw. „szubienic” oraz pogrzebania projektu budowy spalarni śmieci.
Przypomnijmy, że 8 lat temu szef olsztyńskiego PiSu wysłał list przed II turą do obu pretendentów. Jako że C.J. Małkowski odrzucił ofertę koalicji, Szmit poparł Grzymowicza i został wiceprezydentem. Co zrobi Michał Wypij, nie wiemy. W poniedziałek powyborczy wstrzymał się z oświadczeniem, czy kogoś poprze w II turze, do czasu ogłoszenia oficjalnych wyników, czyli z góry nie wykluczył Małkowskiego.
Może, nie tracąc „cnoty politycznej” jak Szmit, ogłosić, że pozostawia swoim wyborcom wolna rękę, może też zdyskontować swoją pozycję. Jak powiedział sam Piotr Grzymowicz po wyborach a potem powtórzył to Mirosław Gornowicz, jest gotowy do współpracy z każdym. Być może Grzymowicz zaoferuje Wypijowi stanowisko wiceprezydenta i wybierze koalicję z PiS, i kruchą większość (11 głosów przeciwko 9 z KO), mając nadzieję na neutralność CJM, jeśli ten nadal ze swoim „haremem” wspierałby go w głosowaniach.
Dużo też będzie zależało od wyroku, który ma zostać ogłoszony 29 października, a więc na 6 dni przed II turą. Uniewinnienie od zarzutu gwałtu otworzy Małkowskiemu drzwi Ratusza.
Wypij zostanie szefem PiSu w Olsztynie?
Wracając do Michała Wypija, powiedział on w Radiu Olsztyn, że odbiera wynik jako osobisty sukces, gdyż powstało środowisko liczące 20% wyborców. I ma rację, to jego osobisty sukces. Przypomnijmy, że najpierw był dla aparatu olsztyńskiego PiS „zielskiem, które się przyczepiło do okrętu”. Dopiero namaszczenie przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego a następnie osobiste wsparcie Wypija przez prezesa i premiera, podczas konwencji PiS w Olsztynie spacyfikowało bunt olsztyńskiej struktury partyjnej.
Wystarczyły młodość, świeżość, inny język, inna kultura przekazu, by uzyskać lepszy wynik od poseł Iwony Arent – 4 lata temu. Do tego zdobył czwarty wynik w wyborach do rady miasta Olsztyna - 2.616, pokonując Piotra Grzymowicza – 1476 głosów (dopiero 9 wynik).
Gdyby jeszcze do tego 32-letni Wypij dołożył autentyczną a nie tylko werbalną walkę o Olsztyn, to dzisiaj byłby w II turze z szansą na pokonanie Piotra Grzymowicza. Taką autentyczną walkę o miasto i jej mieszkańców toczył od 2 lat Kacper Płażyński. To nie prawda, że „jechał na nazwisku”. Od 2 lat angażował się w sprawy miasta i stoczył kilka zwycięskich batalii z prezydentem Adamowiczem, demaskując korupcyjny charakter jego władzy.
Na 3 miesiące przed wyborami on i jego żona zwolnili się z pracy i całkowicie poświęcili się kampanii. Toteż jego wynik, pokonanie Jarosława Wałęsy i prawie dogonienie Pawła Adamowicza, to rezultat krwi, potu i setek spotkań z mieszkańcami. Tymczasem Michał Wypij podszedł do kampanii „lajtowo”, wierząc że wypromują go media rządowe, w których stale występował w roli komentatora oraz prestiż „doradcy w gabinecie premiera”. Kampanię oparł na serii brefingów dla mediów. Nie narzucił jednak w kampanii swojej narracji, nie zmusił Piotra Grzymowicza, by ten musiał mu odpowiedzieć (poza incydentem, gdy Grzymowicz zareagował na swoim blogu na wpis Wypija na jego fb domagający się przywrócenia jednej ze zlikwidowanych linii autobusowej z Jarot, po wprowadzeniu tramwaju). W zasadzie to Wypij odnosił się do decyzji Grzymowicza.
Michał Wypij miał interesujące pomysły, jak ten z Olsztynem – miastem zdrowia, ale nie wyszedł poza ogólniki i hasła. Niestety, nie jest to typ „fajtera”, a raczej gabinetowego polityka.
Czy rzeczywiście jest zdeterminowany, by zagospodarować 20% elektoratu, który na niego głosował, stać się na co dzień jego głosem i liderem? Czy w jego charakterze leży codzienny wysiłek, pokaże jego praca radnego. Ba, czy jest gotów zagrać o najwyższą stawkę, czyli przejąć struktury PiSu w Olsztynie?
Falej – nowa gwiazda lewicy?
Zwraca uwagę wynik Moniki Falej, która startowała z komitetu Wspólny Olsztyn, powołanego przez działaczy społecznych, głównie z Forum Rozwoju Olsztyna, którzy postanowili pójść drogą wytyczoną w dużych miastach przez tzw. ruchy miejskie. Była czwarta pokonując kandydatkę Koalicji Obywatelskiej Beatę Bublewicz (4.568 głosów do 3.903 Bublewicz). Również jako kandydatka do rady uzyskała dobry wynik 1175 głosów. Jednak to nie ona dostanie mandat radnego a były oficer rowerowy z ratusza Mirosław Arczak, mimo że zdobył tylko 612 głosów. Ale tak działa metoda liczenia głosów D’Hondta.
Bublewicz, Kacprzycki, Maciejewski
Wynik Beaty Bublewicz był z góry do przewidzenia. Miała pozorować walkę a nie walczyć z Grzymowiczem, z którym i tak PO wiedziało, że odnowi koalicję. Chodziło o zdobycie jak najwięcej mandatów a wspólny start z Grzymowiczem tego nie gwarantował i taka taktyka zdała egzamin, K.O. ma 9 mandatów (o 1 więcej), a klub Grzymowicza o jeden mniej.
SLD stracił jedyny mandat na własne życzenie. Nie potrafili zarejestrować list w dwóch okręgach. Krzysztof Kacprzycki zdobył 959 głosów. Ponadto część głosów zabrała SLD Monika Falej, która cztery lata temu startowała z listy tej partii do sejmiku i zrobiła niezły wynik 1175 głosów. Aparat SLD przegapił, że mają działaczkę z potencjałem, do tego idealną dla elektoratu lewicowego (feministka). Zresztą z list Wspólnego Olsztyna startowało sporo osób z lewicy. W każdym razie, jeśli Monika Falej się schyli po ten elektorat, to może przejąć prawie cały elektorat lewicowy. Tym bardziej, że Kacprzycki ogłosił, iż wycofuje się z polityki.
Wynik posła Andrzeja Maciejewskiego pokazuje, że szyld Kukiz15 został przez jego lidera Pawła Kukiza rozmyty i podzieli los wcześniejszych efemeryd budowanych na charyzmatycznym liderze, który nie potrafił (czy nie chciał) zbudować partii politycznej. Szkoda, bo zgromadził na listach dobrych kandydatów.
Układ sił w olsztyńskiej radzie miasta
Wybory do rady miasta Olsztyna wygrała Koalicja Obywatelska powiększając stan posiadania o 1 mandat, z kilku powodów. Pierwszy to odmłodzenie wizerunku PO, liderami list byli Robert Szewczyk, Łukasz Łukaszewski – młodsi działacze aparatu partii, po drugie oddanie „jedynki” młodemu, bezpartyjnemu działaczowi społecznemu (współpraca przy projekcie Łynostrady) Pawłowi Klonowskiemu, który zrobił II wynik – 2.833 głosy.
Natomiast PiS układając listy nie kierował się tym, kogo chce ich elektorat a interesami aparatu partyjnego. Stąd do rady nie trafią tacy ludzie jak np. Krzysztof Wojciechowski, człowiek znakomicie merytorycznie przygotowany do pracy radnego, jako wieloletni działacz rady osiedla, w której prowadził sprawy inwestycji. Stąd też nie próbowano rozszerzyć bazy o działaczy z organizacji pozarządowych. Zabrakło też lokomotywy wyborczej, Grzegorza Smolińskiego, który 4 lata temu miał II wynik, ale teraz nie startował po decyzji prezesa J.K., że prezesi spółek nie startują, ograniczając tym samym i tak wąską ławkę merytorycznie przygotowanych i doświadczonych radnych. Tak naprawdę, to klub PiSu będzie miał nie 7 a 6 mandatów, gdyż na Elżbietę Wirską nie mają co liczyć, będzie jednoosobową radą miejską.
Co prawda w Koalicji Obywatelskiej też współpraca nie będzie układała się harmonijnie, tutaj panowie (Szewczyk, Łukaszewski) będą rywalizować z paniami, wzmocnione liderką KODu Martą Kamińską.
Przyjrzyjmy się liście tych, którzy zdobyli powyżej tysiąc głosów do rady miasta Olsztyna:
1. C.J.Małkowski 2.906, 2. Paweł Klonowski (KO) – 2.833, Łukasz Łukaszewski (PO) – 2.688, 4. Michał Wypij – 2616, 5. Robert Szewczyk (PO) – 2.534, 6. Leszek Araszkiewicz (weteran PiS) – 1.765, 7. Jarosław Babalski (PiS, po raz drugi w radzie) – 1.688, 8. Elżbieta Wirska (od Ziobry) – 1.632, 9. Piotr Grzymowicz - 1476, 10. Agnieszka Jabłońska (PG) – 1338, 11. Mirosław Gornowicz (PG) – 1285, 12. Monika Falej (WO) – 1.175, XIII – 13. Ewa Zakrzewska (PO) – 1.070, 14. Nelly Antosz (CJM) – 1.061, 15. Joanna Misiewicz (PO) – 1009, 16. Monika Rogińska-Stanulewicz (CJM) – 1.003.
Zwraca uwagę CJM z numerem 1. Nic nie robił, jako radny przez całą kadencję, ale to dla jego elektoratu nie ma najmniejszego znaczenia. Natomiast prezydent Piotr Grzymowicz zdobył dopiero 9 pozycję.
Ale jak to od początku mówił współtwórca ustawy o samorządzie terytorialnym Jerzy Stępień, z chwilą wprowadzenia bezpośrednich wyborów na wójta, burmistrza i prezydenta radni stali tak jak w PRL – bezradni, nic nie mogą. Rada to dla nich głównie walka o diety. Realną władzę ma w ręku wójt, burmistrz i prezydent.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość