Szanowny Panie Prezydencie, proszę, by zajął Pan stanowisko w sprawie wystawy w Galerii DOBRO na Starym Mieście, należącej do Miejskiego Ośrodka Kultury. Otóż wiszą tam różne bohomazy a wśród nich "dzieło", na którym orłu stylizowanemu na godło państwa polskiego wyrasta olbrzymi penis. Na innym obrazie ukrzyżowanej, nagiej kobiecie z waginy wyrastają dwa penisy, jeden w stanie wzwodu. W miejscu na Krzyżu, gdzie Piłat kazał umieścić napis INRI (Jezus Nazareński Król Żydowski), malarz umieścił żyletkę.
(NB. „dzieło” wtórne do obrazu ukrzyżowanych męskich genitaliów Doroty Nieznalskiej, która dzięki niemu zdobyła sławę i pieniądze). Zdjęcia tego „dzieła” nie zamieszczam, z oczywistych względów – mam nadzieję, że również dla Pana, którego bardzo często spotykam na mszach w kościele - wysyłam je Panu emailem. Jest też trzecie dzieło, facet z potężnym penisem. Pozostałe bohomazy, nieudolnie nawiązujące do twórczości Edwarda Dwurnika, to – jak mi wyjaśniła pani opiekująca się wystawą – zbiorowe dzieło 15 osób, które też nie podają nazwisk.
Wystawa nosi tytuł POLACYEUROPY: ZBIOROWY W GALERII. W objaśnieniu czytam:
„W trakcie Zbiorowego kartka staje się planszą do gry, za którą można na chwilę schować swoje ego. Każdy może swobodnie wypowiedzieć albo nawet dopowiedzieć. U nas nie ma jednoznacznego celu i nie ma odpowiedzialności (pogrubienie moje – A.Socha). Nie zgaduje się, co kto miał na myśli, tylko dorysuje się, co samemu się czuje. Zasady ustalamy wszyscy razem. Fabuła? Serio, potrzebujecie fabuły?”
Niestety, autor tych dzieł, ukrył swoje nazwisko. Rozumiem, że rozumie wolność jako nieodpowiedzialność. Przytoczę zatem, chyba najbliższą panu Mariuszowi Sieniewiczowi, dyrektorowi MOKu, egzystencjalną definicję wolności. „W egzystencjalizmie wolność jest fundamentalnym czynnikiem istnienia. Człowiek, jak mówił J. P. Sartre, jest „skazany na wolność”. Jako istota wolna w sposób absolutny człowiek sam tworzy swoje wartości i normy, wskutek czego spoczywa na nim przytłaczający ciężar odpowiedzialności”.
W tym przypadku autor pozbył się tego "przytłaczającego ciężaru odpowiedzialności", więc spoczywa ona na Pana barkach i Pana pupila, dyrektora MOKu.
Dlatego interesuje mnie Pana zdanie, jako Prezydenta Miasta, czy w samorządowych placówkach kultury, jest miejsce na taką „nieodpowiedzialną” formę wyrazu?
Gdy powołał Pan Pana Mariusza Sieniewicza na dyrektora MOKu i gdy Pan Mariusz przedstawił się pracownikiem jako „feminista i lewak”, nie tylko ja byłem pełen obaw, iż MOK stanie się miejscem inżynierii społecznej, dekonstrukcji, ideologizacji, rewolucji kulturalnej, której celem jest całkowite zburzenie cywilizacji europejskiej opartej na filozofii greckiej, prawie rzymskim i moralności chrześcijańskiej. W wywiadzie, którego mi udzielił, uspokajał mnie, cytuję: „mój katolicko-legalistyczny gen, który wszczepiono mi w dzieciństwie, skutecznie chroni mnie przed jakąś formą zradykalizowanych gestów. Feministę z kolei uznaję za pozytyw i zobowiązanie wobec wszystkich kobiet, które przeczołgał wąsaty patriarchat. (…). Ja trzymam się daleko od inżynierii społecznej”.
Panie prezydencie, niech Pan zapyta panie feministki, co wspólnego z feminizmem ma orzeł z penisem i ukrzyżowana, naga kobieta z penisem w stanie wzwodu? Dowie się Pan, że znana belgijska feministka Chantal Mouffe powiedziała w 1990 r., że po wyzwoleniu z komunizmu mamy teraz do wykonania gigantyczną pracę nad społeczeństwami Europy Środkowo-Wschodniej, które należy wyzwolić z opresji państwa narodowego, religii, rodziny i innych tradycyjnych struktur. Czy Pan Sieniewicz, realizuje ten cel na własną rękę, czy w uzgodnieniu z Panem?
Pan Mariusz Sieniewicz zmieniając nazwę Galerii „Rynek” na Galerię „Dobro” i oddając ją dekonstruktorom naszej tradycyjnie pojmowanej kultury, domyślam się, że nawiązywał do greckiego kanonu estetycznego i etycznego, w którym piękno i prawda i dobro - to trzy nierozerwalne wartości.
Przypomnę więc, za szkolnym podręcznikiem dla gimnazjalistów, że
w greckim poczuciu estetyki ceniono sobie najwyżej harmonię, ład, prawdopodobieństwo, czyli mimesis. Piękne było to, co naśladowało rzeczywistość. Przeciwieństwem był ostry kontrast, dysharmonia, zniekształcenie. Teorie mimesis sformułował między innymi Platon, który podkreślał, że sztuka nie polega na bezmyślnym i bezwzględnie wiernym naśladowaniu rzeczywistości, lecz na takim jej kreowaniu, by wydawała się doskonalsza, piękniejsza, ale rzeczywista, prawdopodobna.
U starożytnych Greków etyka to estetyka w wymiarze moralnym, o ile estetyka określa, co jest piękne, o tyle etyka decyduje o tym, co dobre. Dobro nazywano cnotą, a zło występkiem.
Sztuka antyczna oprócz tego, że miała ona ukazywać piękno, musiała przekazywać też prawdę. Rozdzielenie tych kategorii nie było możliwe, bowiem w greckim kanionie tworzyły one nierozerwalna jedność. To, co nie było prawdziwe, nie mogło być piękne, zaś piękno bez prawdy nie było już pięknem.
Szczególnie mi bliski Sokrates był nauczycielem cnoty i myślenia. Cnota w jego rozumieniu, to zasada moralna. Człowiek winien dbać przede wszystkim o to, by hołdować cnotom, a więc postępować moralnie, w zgodzie z obowiązującymi zasadami i własnym sumieniem. Sokrates podkreślał wartość cnoty, stawiając ją ponad innymi dobrami takimi jak zdrowie, uroda, majątek czy władza. Cnota to dobro nadrzędne, bowiem tylko ona daje człowiekowi prawdziwe szczęście, dzięki nim staje się pożyteczny i wartościowy. By owe cnoty osiągnąć, by się nimi kierować trzeba mieć rozum. Otóż to, Pana pupilowi, zdaje się zabrakło rozumu.
Przytaczam tak obszernie definicje klasycznych pojęć, gdyż dokonująca się na naszych oczach rewolucja kulturalna pozbawia te pojęcia ich pierwotnego znaczenia, zastępując ich przeciwieństwem.
Sądzę, że pan Sieniewicz albo nie rozumie DOBRA w pojęciu klasycznym, albo jedynie wykorzystał pozytywne skojarzenie jakie niesie szlachetne, antyczne pojęcie dobra jako przykrywka dla zjawisk, które z dobrem, pięknem i prawdą nie mają nic wspólnego.
Czekam na Pana odpowiedź
Adam Socha
Zdjęcia z wernisażu na stronie MOKu: https://www.flickr.com/photos/139626448@N02/albums/72157672009848537
Skomentuj
Komentuj jako gość