Firma Wama Soft kierowana przez syna prezydenta Olsztyna wykonywała zlecenia dla miasta – informuje Forum Rozwoju Olsztyna, za FRO tę informację podały inne media, w tym onet.pl, Polskie Radio Olsztyn i olsztyńska Wyborcza. Przypomnijmy, że wzmianka na temat pracy synów prezydenta Piotra Grzymowicza w komentarzu Adama Sochy we wrześniowym miesięczniku „Debata” wywołała święte oburzenie prezydenta Olsztyna, któremu dał wyraz w liście do redaktora naczelnego miesięcznika. Określił w nim tekst Adama Sochy, jako „obrzydliwy” a zawarte sugestie jako „potwarz”. Poniżej tekst przesłany nam przez FRO.
Pytamy prezydenta o rodzinne konflikty interesów
Z dokumentów, które uzyskaliśmy w trybie dostępu do informacji publicznej od Urzędu Miasta Olsztyna oraz Ośrodka Sportu i Rekreacji wynika, że spółka Wama Soft, której prezesem jest Paweł Grzymowicz – syn prezydenta Piotra Grzymowicza, wykonuje lub wykonywała usługi na rzecz Gminy Olsztyn. Wspólnikami spółki są Monika Grzymowicz oraz Agnieszka Dobrowolska.
Dotychczas spółka Wama Soft zawarła dwie umowy z OSiR-em. 11 czerwca 2015 roku OSiR zwrócił się do trzech firm, w tym do Wama Softu o wycenę dostawy i montażu nad jeziorem Ukiel urządzeń do zliczania gości centrum rekreacyjno-sportowego wraz z oprogramowaniem. Termin składania ofert wynosił jeden dzień. Oferta Wama Softu była najkorzystniejsza. Spółka zaoferowała możliwość wykonania usługi za 65 436,00 zł brutto (w porównaniu do kwot 89 175,00 zł – firma Norbud oraz 110 700,00 zł – firma Maz-on Service). Rok później, 10 maja, Wama Soft otrzymał zamówienie na rozbudowę istniejącego już systemu. Tym razem umowa opiewała na 32 533,50 zł brutto, zaś zamówienia udzielono z wolnej ręki.
W 2016 roku Wama Soft na zlecenie urzędu miasta podjął się również wykonania aplikacji na telefony komórkowe, które mają umożliwić odnalezienie grobów na olsztyńskich cmentarzach. Ratusz wysłał zaproszenia do sześciu wykonawców w dniu 22 sierpnia 2016 roku. Termin składania ofert mijał po czterech dniach: 26 sierpnia o godz. 12:00. W przewidzianym terminie do urzędu miasta dotarły dwie oferty – Wama Softu oraz spółki GISPartner sp. z o.o. Oferta Wama Softu była korzystniejsza o 4000 zł brutto (spółka zaproponowała wykonanie zamówienia za kwotę 22 000,00 zł brutto), poza tym oferta GISPartner została odrzucona, gdyż była niezgodna z wymaganiami przedstawionymi przez ratusz. Umowa na opracowanie aplikacji mobilnej została zawarta 29 sierpnia br.
Z odpowiedzi na pytania o umowy zawarte przez ratusz z Wama Softem, udzielonej w dniu 19 września 2016 roku wynika również, że spółka ta bierze udział w dialogu technicznym dotyczącym wykonania Platformy Zamówień Publicznych Gminy Olsztyn.
Powyższe działania urzędu miasta oraz OSiRu są zgodne z prawem, jednak naszym zdaniem Prezydent Olsztyna nie powinien dopuszczać do sytuacji, w których zlecenia na rzecz gminy wykonuje firma zarządzana przez jego syna. Dotyczy to zwłaszcza przypadków, w których zamówienie jest przyznawane nie w otwartym, konkurencyjnym przetargu, w którym mogą wziąć udział wszyscy zainteresowani przedsiębiorcy, lecz w trybie zamówienia z wolnej ręki czy zapytania ofertowego.
Naszym zdaniem sprawa, z jaką mamy do czynienia, może być przykładem konfliktu interesów. Mimo że Prezydent Olsztyna nie zajmował się bezpośrednio wyborem firm zapraszanych do udziału w postępowaniach ani nie decydował o przyznaniu zamówień Wama Softowi, to jednak nadzoruje działania podległych mu urzędników. Bez wątpienia mogą oni odczuwać presję wynikającą z tego, że wśród oferentów jest firma zarządzana przez członka rodziny ich przełożonego, i to nawet w sytuacji, kiedy żadne bezpośrednie naciski nie mają miejsca. Biorąc dodatkowo pod uwagę niekonkurencyjny tryb postępowań, może dawać to powody do spekulacji, czy wykonawca został wybrany w rzetelny sposób. Uważamy, że w celu uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości firmy zarządzane przez krewnych prezydenta lub będące w ich posiadaniu nie powinny być dopuszczane do postępowań o udzielenie zamówienia publicznego prowadzonych przez urząd miasta i miejskie jednostki organizacyjne. Jednoznaczna deklaracja ze strony prezydenta, dotycząca wykluczenia takich podmiotów z pewnością byłaby wyraźnym sygnałem, że Olsztyn stawia na transparentność i konkurencyjność wyboru wykonawców.
Niepokój powinny budzić również krótkie terminy na składanie ofert, które mogły negatywnie wpłynąć na liczbę ofert. W rezultacie może dochodzić do ograniczenia konkurencji, skutkującego tym, że mieszkańcy Olsztyna nie otrzymują produktów najwyższej jakości w najkorzystniejszej cenie.
W związku z powyższymi zastrzeżeniami skierowaliśmy dzisiaj do Prezydenta Olsztyna pismo z prośbą o deklarację, czy podejmie jakiekolwiek kroki, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych sytuacji. Zapytaliśmy też, czy w ratuszu oraz jednostkach organizacyjnych Gminy Olsztyn istnieją procedury, które znajdują zastosowanie w przypadku ryzyka wystąpienia konfliktu interesów oraz czy zdaniem prezydenta krótkie terminy na składanie ofert gwarantują konkurencyjność postępowania i wysoką jakość usług wykonywanych na rzecz miasta.
Gdy tylko otrzymamy odpowiedź, zamieścimy ją na naszej stronie.
Dokumenty, na które FRO się powołujemy są TUTAJ
CO NA TO RATUSZ?
Nie trzeba było organizować otwartego dla wszystkich przetargu, bo wartość zamówienia nie przekraczała 30 tysięcy euro – tłumaczy ratusz. Patryk Pulikowski z biura rzecznika prasowego Urzędu Miasta twierdzi, że przy wyborze firm, do których trafiło zapytanie ofertowe, liczyły się kompetencje i nie widzi nic naganne w fakcie, że wygrała firma powiązana rodzinnie z prezydentem. "Można by było mieć wątpliwości, gdybyśmy wysłali zapytanie tylko do tej jednej firmy. Ale wysłaliśmy je do kilku firm i każda z nich mogła złożyć ofertę" – przekonuje.
PREZYDENT
Prezydent Piotr Grzymowicz powiedział (29.11.) olsztyńskiej stronie "Gazety Wyborczej": „O starcie firmy mojego syna w przetargu nie wiedziałem. Teraz się okazuje, że nawet mój syn tym się nie zajmował, a jego wspólnik i to on podpisywał umowę. Nie mogę zabronić synowi ubiegania się o zamówienia. Żaden z moich podwładnych nigdy nie usłyszał, że ma pomóc komuś z mojej rodziny”. Portal debata.olsztyn.pl nie otrzymał odpowiedzi prezydenta.
Komentarz FUNDACJI BATOREGO
Polskie Radio Olsztyn poprosiło o ocenę tej sytuacji Fundację Batorego, która od lat zajmuje się problematyką korupcji oraz sprawnego funkcjonowania instytucji publicznych. Grzegorz Makowski, dyrektor programu Odpowiedzialne Państwo w Fundacji Batorego, nie ma wątpliwości - miasto powinni doprecyzować regulamin zamówień poniżej 30 tysięcy euro, by wykluczyć z nich osoby spokrewnione z włodarzami. "Wydaje się, że wszystko jest tu zgodnie z prawem, ale cała sytuacja budzi wątpliwości natury etycznej. Jestem w stanie wyobrazić sobie taką sytuację w małym miasteczku, gdzie jest tylko jeden dostawca jakiejś usługi. Ale tu mówimy przecież o mieście wojewódzkim!" - komentuje Grzegorz Makowski.
Dodajmy do tych ustaleń FRO jeszcze jedno. Spółka Wama Soft bardzo się konspiruje. Na witrynie tej spółki nie ma śladu informacji, kto wchodzi w jej skład; zakładka O NAS jest pusta, jak i zakładka KONTAKT podaje tylko adres i telefon. Spółka Wama Soft dostała biuro w podległym prezydentowi Grzymowiczowi Parku Naukowo-Technologicznym. Z założenia kompletnie wyposażone biuro, po najniższej cenie wynajmu w Olsztynie powinny tam otrzymywać firmy, które rokują wynalezienie nowej technologii.
KOMENTARZ PORTALU DEBATA.OLSZTYN.PL
Przypomnijmy, iż prezydent Olsztyna zareagował świętym oburzeniem na komentarz Adama Sochy na łamach miesięcznika „Debata”, w którym stwierdził, iż synom prezydenta łatwiej było znaleźć pracę w Olsztynie niż ich rówieśnikom „bez pleców”. Adam Socha, jak teraz się okazuje, pomylił się tylko w jednym, w kierunku studiów, który ukończyli synowie prezydenta, za co przeprosił i na łamach miesięcznika i osobiście prezydenta. Redaktor naczelny miesięcznika „Debata” Jan Rosłan wydrukował list od prezydenta w tej sprawie, w którym prezydent napisał m.in. „Posługiwanie się kłamstwem jest dla mnie — a zapewne także dla Księdza Redaktora — zaprzeczeniem zwykłej, ludzkiej przyzwoitości, i w tych kategoriach oceniam akapit poświęcony mojej rodzinie, jak też sytuacji zawodowej moich synów. Rozumiem, że jako prezydent miasta muszę się liczyć z większym zainteresowaniem opinii publicznej i mediów. Wiem, że dotyczy to także mojej rodziny. Godzę się z tym, ale nie godzę się na używanie insynuacji do deprecjonowania mojej osoby i moich najbliższych. Taka forma uprawiania publicystyki jest dla mnie nie do przyjęcia i mówiąc wprost — obrzydliwa”.
Do tego listu Piotra Grzymowicza oraz odpowiedzi Adama Sochy (poniżej) w listopadowym numerze miesięcznika, historia błyskawicznie dopisała swój komentarz. Czy prezydent Piotr Grzymowicz przeprosi teraz redaktora naczelnego „Debaty”?
CO NA TO PRZEWODNICZĄCA RADY MIASTA OLSZTYNA i RADNI?
Nie spodziewamy się, by prezydent wprowadził mechanizm uniemożliwiający ustawianie zamówień ofertowych pod firmę syna. Natomiast DOMAGAMY SIĘ PODJĘCIA ODPOWIEDNICH DZIAŁAŃ W TEJ SPRAWIE OD PRZEWODNICZĄCEJ RADY MIASTA HALINY CIUNEL oraz RADNYCH. WYSYŁAMY TEN TEKST RADNYM I CZEKAMY NA ODPOWIEDŻ, JAKIE KROKI PODEJMĄ?
ODPOWIEDŹ NA LIST PREZYDENTA PIOTRA GRZYMOWICZA DO REDAKTORA NACZELNEGO miesięcznika "DEBATA" (odpowiedź ukazała się w listopadowym wydaniu miesięcznika "Debata" 17 listopada, a więc przed odkryciem FRO sprawy zleceń dla syna Grzymowicza).
Za moją pomyłkę, co do kierunku wykształcenia dwóch synów Piotra Grzymowicza, przeprosiłem prezydenta w październikowym wydaniu „Debaty” oraz osobiście zarówno prezydenta, jak i jego syna Krzysztofa (do drugiego syna nie udało mi się znaleźć kontaktu). Jeszcze raz przepraszam za tę pomyłkę. Zostałem wprowadzony w błąd przez informatora. Myli się Pan Prezydent, że postponuję politologię, jako kierunek studiów. Sam ukończyłem ten kierunek. Na myśli miałem jedynie nadprodukcję absolwentów tego kierunku, którzy w związku z tym mają dużo większe problemy ze znalezieniem pracy niż absolwenci innych kierunków. Co do pracy Pana synów. Pan w swoim liście zapewnia, że „Dorobek zawodowy moich synów jest wyłącznie ich zasługą —ich kompetencji i ambicji”. Dodał Pan, że Pana syn jest współwłaścicielem firmy informatycznej. Jednak wcześniej pracował w Sprincie, jako audytor. Spółka ta w tym czasie realizowała dla ratusza Inteligentny System Sterowania Ruchem w Olsztynie, za prawie 70 mln złotych. Pozwolę sobie pozostać przy swojej opinii, że łatwiej było Pana synom znaleźć pracę niż zwykłemu Janowi Kowalskiemu, bez koneksji rodzinnych i towarzyskich. Oczywiście nie jestem w stanie dowieść Panu, iż to, że żona właściciela firmy „Eco-Ter”, w której został zatrudniony jeden z pana synów pracuje w ratuszu, ma jakiś związek. Jednak tak mi podpowiada długie życie w Olsztynie i doświadczenie.
Napisał Pan: „nie tworzę układów i do nich w żadnym stopniu nie należę. Przypisywanie mi takich zachowań traktuję jako potwarz!” Czy to zbieg okoliczności i przypadek, że Pana kolega ze stowarzyszenia „Ordynacka”, a także z PSL, Henryk Łańko, po tym jak stracił lukratywną posadę w publicznym Radio Olsztyn, ten „wybitny radiowiec” wylądował w radzie nadzorczej spółki komunalnej „Wod-kan”, a jego syn wcześniej znalazł pracę w spółce ZGOK? Takie przykłady mógłbym mnożyć, ale podam jeszcze jeden, który mnie najbardziej poruszył w ostatnim czasie. Otóż ówczesny poseł Jerzy Szmit złożył do Pana zawiadomienie o swoim podejrzeniu, iż grupa radnych nie zamieszkiwała w chwili wyborów samorządowych w 2014 roku w Olsztynie, a mimo to radni ci wystartowali do rady miasta składając nieprawdziwe oświadczenia, na podstawie których umieścił ich Pan na liście wyborców. Tak się akurat złożyło, że byli to głównie radni koalicji rządzącej miastem. W tym gronie znalazł się pan Marcin Kuchciński, działacz PO, który dzięki tej partii zajmował różne funkcje w spółkach podległych tej partii. O tym, że wybudował willę w Kieźlinach było głośno w olsztyńskich mediach na długo przed wyborami samorządowymi w 2014 roku. Już wówczas mowa była, iż powinien utracić mandat radnego. Jednak nic takiego się nie stało, bo ówczesny przewodniczący rady miasta, a obecny wiceprzewodniczący z Pana klubu Zbigniew Dąbkowski (zarazem kolega z klubu PO Kuchcińskiego) nic z tą wiedzą nie zrobił. I mimo tego, że wójt gminy Dywity umieścił Kuchcińskiego w swoim spisie wyborców, ten wystąpił do prezydent Olsztyna, a ten potulnie umieścił go w spisie wyborców Olsztyna. Na jakiej podstawie? Po wystąpieniu posła Szmita wszczął Pan postępowanie administracyjne. W jednym przypadku, pana Marcina Kuchcińskiego kontrola ratusza w sposób niezbity dowiodła, iż zamieszkiwanie przez Kuchcińskiego u wujka w bloku na Nagórkach, to fikcja. Mimo to odpowiedział Pan posłowi, że nie wykreśli Marcina Kuchcińskiego z listy wyborców. Dopiero poseł Szmit musiał przez sąd uchylić Pana decyzję, ale i wówczas ani radny Kuchciński nie złożył mandatu, ani radni rządzącej koalicji nie chcieli go tego wyłudzonego mandatu pozbawić. Układ w końcu ulokował Marcina Kuchcińskiego na stołku wicemarszałka. Dzisiaj ten pan jest kandydatem PO na szefa struktur miejskich tej partii.
Na koniec chcę przeprosić za podanie nieprawdziwej informacji o pustych halach Parku Naukowo-Technologicznego, którego budowa kosztowała prawie 70 mln złotych. Moja wiedza pochodziła sprzed roku. Muszę pogratulować dyrektorowi PNT Wojciechowi Samulowskiemu, ich zapełnienia. Dzięki temu zmniejszył dopłatę podatników do utrzymania OPNT. Jak mnie informował: „Od momentu rozpoczęcia działalności OPNT do połowy roku 2016 łączne koszty wyniosły ok. 7,8 mln zł. Wielkość potrzebnego dofinansowania do uzyskanych przychodów wyniosła ok. 3 mln zł przy uwzględnieniu pomocy publicznej udzielanej firmom – lokatorom”. Trzeba jednak dodać, że ten sukces w wynajęciu powierzchni biurowej był łatwy do osiągnięcia zważywszy na cenę wynajmu biur o bardzo wysokim standardzie. W OPNT wynosi ona 20 zł/mkw za biuro „gotowe do pracy, tj. umeblowane i wyposażone (zestaw komputerowy, urządzenie wielofunkcyjne) oraz klimatyzowane pomieszczenia biurowe o powierzchni 22-30 m2, 10-osobowa sala konferencyjna, pokoje spotkań biznesowych do 8 osób oraz umeblowane i wyposażone zaplecza socjalne”. Gdy np. w sąsiednim biurowcu Cezalu – za pusty pokój biurowy trzeba zapłacić 32 zł/mkw, a w centrum Olsztyna ceny zaczynają się od 40/mkw.
Podtrzymuję natomiast zarzut bezsensowności tej inwestycji. Nie jest to zresztą mój zarzut, a NIK-u, który od lat, w kolejnych raportach nie zostawia suchej nitki na Parkach Naukowo-Technologicznych. Niestety Parki te nie „stymulują rozwoju przemysłu zaawansowanych technologii innowacyjnych”. Np. w raporcie NIK-u z 2013 roku czytamy: „wśród 421 lokatorów parków objętych kontrolą, jedynie 147 (czyli 34,9 %) było firmami technologicznymi (i to nie zawsze prowadzącymi działalność zgodną z ustalonym profilem)”. Najgorzej ta sytuacja wygląda w takich regionach, jak nasz o niskiej koncentracji firm. „W konsekwencji w tych parkach albo w ogóle nie było firm technologicznych, albo stanowiły one nieznaczny odsetek, a wsparcie kierowano także do przedsiębiorców, którzy nie powinni z niego korzystać. Wątpliwości budzi zatem finansowanie ze środków publicznych tworzenia parków technologicznych w regionach o niskiej koncentracji firm” - czytamy w raporcie NIK-u.
Przeanalizowałem firmy, które wynajmują powierzchnie biurowe w naszym Parku. Firmy te głównie oferują usługi w zakresie IT, projektowanie stron internetowych, reklamy i marketingu, są też biura rachunkowe, budowlano-projektowe, jest nawet firma produkująca i sprzedająca suplementy diety! Minęły właśnie 3 lata od otwarcia OPNT. Tyle czasu maksymalnie mogą firmy wynajmować biura w Parku. W najnowszym raporcie NIK-u z 18.10.2016 roku czytamy: „Jedynie 14 proc. przedsiębiorców – lokatorów badanych ośrodków innowacji dokonało w latach 2013-2015 zgłoszeń w Urzędzie Patentowym”. Raport NIK nie dotyczy OPNT. Wobec tego pytam, czy któraś z firm z OPNT, tzw. start-upów wynalazła jakąś nową technologię, którą zastosował przemysł?
Adam Socha
(na zdjęciu prezydent Piotr Grzymowicz z prezesem Sprintu Henrykiem Kamińskim)
Skomentuj
Komentuj jako gość