Sposobem na prywatyzację wodociągów, oczyszczalni i źródeł ciepła, należących do samorządów stanie się formuła Partnerstwa Publiczno-Prywatnego, forsowana przez superpremiera Morawieckiego i jego resort. PPP stało się ostatnio w Polsce „nową religią. Swoistą „świątynią” ppp jest Ministerstwo Rozwoju, które szerzy kult dobra niesionego przez małżeństwo prywatnego biznesu i sektora publicznego. Czym to naprawdę jest wie niewielu, w innym wypadku już podniósłby się uzasadniony krzyk w obronie majątku polskich samorządów.
W okresie tzw. zmian ustrojowych przeżyliśmy wiele operacji na żywym organizmie jakim jest polskie państwo, wskutek których amputowano nam kończyny. Za srebrniki wyprzedano polski majątek, w tym również banki. Polska stała się zapleczem dostawczym taniej siły roboczej. Ostatnio superpremier nazywa to pułapką średniego dochodu. Mówiąc prościej, rozwijamy się dzięki temu, że praca w Polsce jest nisko opłacana. Nie jest to wiedza tajemna, wie to prawie każdy młody człowiek. Zarobki obojga młodych małżonków nie wystarczają na założenie i utrzymanie rodziny, na zapewnienie własnego dachu nad głową i godne życie.
Czy ktoś ma jakiś pomysł jak z tego wybrnąć? Na razie muszą nam wystarczyć ładne prezentacje i nadzieja. Czy ma to coś wspólnego z ppp? Jak najbardziej ma, bo gospodarka to system naczyń połączonych. Od jakości tych naczyń i tempa przemieszczania się strumienia pieniędzy zależy nasza przyszłość zwana rozwojem ekonomicznym. Ładna prezentacja, oprócz pobieżnej diagnozy i propozycji terapii objawowej, nawet nie wspomina o tym jak przebudować naczynia, mówi tylko o tym jak dolać pieniędzy, żeby przyśpieszyć. Czy jest to dobry pomysł? Po owocach poznamy, bo ładnych prezentacji widzieliśmy już wiele, z samych prezentacji nam nie przybędzie i nie robią już na nas wrażenia.
Powróćmy do ppp. Otóż, w jednym z bardzo ważnych i pojemnych naczyń, jakim są samorządy, już zaczyna brakować pieniędzy. Po pierwszej perspektywie absorpcji środków unijnych samorządy na ogół toną w długach. Pieniądze, w tym unijne, poza wykonywaniem zadań własnych samorządów, powinny być przede wszystkim przeznaczone na poszerzenia tzw. bazy podatkowej, czyli inwestycje w takie działania i infrastrukturę, które powinny stanowić nowe, lub powiększyć istniejące źródło dochodu. Czy tak się działo i dzieje? Chyba nie, skoro samorządy są już bardzo zadłużone. Gminy nie wykorzystały dostępnych środków unijnych na inwestycje zapewniające przyszłe dochody, lecz powiększyły tylko bazę majątku generującą koszty utrzymania.
Tutaj zaczyna się pierwszy akt dramatu. Gminy, zarówno małe wiejskie jak i duże miejskie, muszą przede wszystkim utrzymać tzw. strategiczną infrastrukturę techniczną, do której należą drogi, mosty, oświetlenie, wodociągi, ścieki i ciepło w źródłach skupionych. Infrastruktura strategiczna, źródła i stacje uzdatniania wody, przepompownie i oczyszczalnie ścieków, sieci wodne i kanalizacyjne, kolektory cieplne i ciepłownie, wymagają co jakiś czas odtworzenia tzn. wymiany zużytych części na nowe, przeprowadzenia koniecznych remontów i modernizacji. Samorządy nie są prawnie zobligowane do tworzenia rezerw odtworzeniowych, tzn. oszczędzania pieniędzy właśnie na takie cele. Aż dziw bierze, że taki wymóg prawny nie został ustanowiony. Skąd zatem wziąć pieniądze na remonty i modernizacje? Skądś przecież trzeba, bo trudno sobie wyobrazić brak wody czy płynące ulicami fekalia.
Trzeba to więc sprywatyzować, ale nie tak bezczelnie i „na rympał” jak to było robione pod koniec lat osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych.
Trzeba to zrobić po europejsku, neoliberalnie, stosując „sprytne” narzędzie finansowe jakim jest partnerstwo publiczno-prywatne.
I kto się połapie, że nie ma pieniędzy na to, na co powinny być? Że ppp to taki sam „dobry interes” jak kredyty, tylko droższy o marżę partnera prywatnego? Że na końcu samorządy, a więc ludzie zostaną pozbawieni własności strategicznej infrastruktury technicznej. To jest tak ładnie opakowane, że mało kto zada sobie pytanie: o co tak naprawdę chodzi z tym ppp?
Mała scenka rodzajowa. W małej gminie wójt ze skarbnikiem łamią sobie głowy skąd wziąć pieniądze na remont i modernizację oczyszczalni ścieków. Skorzystać z kredytu i zadłużyć się już nie mogą, bo gmina osiągnęła granicę dopuszczalnego zadłużenia . Z pomocą przychodzi polski przedstawiciel zagranicznej firmy konsultingowej i proponuje ppp, tak bardzo promowane przez Ministerstwo Rozwoju. Co więcej, nowe prawo uchwalone na potrzeby ppp jest tak dobrze „przemyślane”, że dług jaki ewentualnie wygeneruje ppp, nie będzie psuł wskaźników bo zadłużenie podmiotu funkcjonującego w formule ppp - nie podlega rygorom wskaźników zadłużenia gminy. Żyć nie umierać, radni przełkną gładko nową inwestycję bez zagłębiania się w szczegóły w promowanej przez Ministra Rozwoju formule. Dla inwestora prywatnego spółka w formule ppp to kura znosząca złote jajka, bo jak inaczej nazwać biznes kiedy staje się on monopolistą świadczącym usługi w sektorze strategicznym. A wójt i skarbnik co na to? Nic, bo w Polsce nikt nie ponosi odpowiedzialności za nonszalancję w gospodarowaniu mieniem publicznym. Krążą więc rekiny wokół samorządów, żeby im wyrwać to co jeszcze zostało do wyrwania. Mało kto wie, że formuła ppp jest ścieżką pełzającej prywatyzacji mienia komunalnego, majątek wspólny mieszkańców gminy raz puszczony w obieg jako wkład do spółki prawa handlowego zamienia się w udziały przechodzące z rak do rąk.
Minister Morawiecki przejął Ministerstwo Rozwoju po Platformie Obywatelskiej wraz z zaawansowanymi projektami ppp. Stojące na skraju finansowej przepaści polskie samorządy zachęca do śmiałego kroku naprzód. Wielu spośród samorządowców jak np. Prezydenta Olsztyna nie trzeba zachęcać do ppp, on ma to „przepracowane” od 2012 roku. Jak pisze na swoim blogu o ppp w olsztyńskim MPEC : „Warszawa to rozumie” i wszystko na ten temat, bo żadnych dokumentów dotyczących ppp nikt nikomu nie pokaże. Tylko ci „nawiedzeni” olsztyńscy społecznicy stawiają opór, ale dla władz miejskich to tylko ciemna masa nie rozumiejąca dobrodziejstw partnerstwa publiczno-prywatnego.
Ile trzeba trudu, żeby się wydobyć z rąk prywatnego podmiotu, partnera gminy w formule ppp, wie wójt gminy Piecki. Nieprzemyślana inwestycja w miejską ciepłownię poprzedników obecnego samorządu, wydała mieszkańców Piecek na istny żer partnera prywatnego, którego apetyt na podwyżki opłat rósł odwrotnie proporcjonalnie do temperatury powietrza. Oczywiście zimą. W gminie Piecki opłaty za energię cieplną radykalnie wzrosły.
Partnerstwo publiczno-prywatne z pewnością przyciągnie do Polski zagraniczny kapitał. Kto nie chciałby stać się właścicielem jedynej w mieście ciepłowni, jedynego wodociągu, czy oczyszczalni ścieków? Podłączeni „na sztywno” do instalacji mieszkańcy zapłacą każdą cenę naturalnemu monopoliście. Jak będą bardzo oszczędni to wzrośnie opłata „za utrzymanie instalacji” po to, żeby zysk z interesu przypadkiem nie zmalał.
Osobnym tematem jest transparentność partnerstwa publiczno-prywatnego, a właściwie jej kompletny brak. Dostęp obywateli do informacji publicznej dotyczącej projektów w formule ppp jest fikcją, również sądową. Widocznie aby interes ppp się kręcił musi być limitowany dostęp do umów, zleceń, itp. Jak to wygląda w praktyce? Za przykład niech posłuży procedowany w tajemnicy przed społeczeństwem projekt olsztyńskiej spalarni śmieci lub już wybudowana spalarnia w Poznaniu, gdzie strona społeczna do tej pory nie doczekała się odpowiedzi na zapytania dotyczące tej inwestycji składane w trybie dostępu do informacji publicznej.
Brak opozycji politycznej wobec ppp nie powinien dziwić, wszak grupy interesów nie mają barw partyjnych, a ich szeleszczące argumenty miewają miażdżącą (sumienia) siłę przekonywania.
Dla wielu osób opisana sytuacja może wzbudzać gorycz i skłaniać do retorycznego pytania: na czym polega Dobra Zmiana w Ministerstwie Rozwoju i dla kogo ona jest dobra ?
Pociechą jest to, że tym razem, my Polacy mamy szansę być mądrymi przed szkodą.
Dlatego rada: Rodaku, masz dwie możliwości, albo będziesz walczył o swoje, albo będziesz przyglądać się, jak to co jeszcze masz przestaje być twoje !
Jacek Pachucki
Chrześcijańska Wspólnota Samorządowa
Publikacja powstała w ramach programu ŚWIADOMY OBYWATEL realizowanego przez stowarzyszenie Chrześcijańska Wspólnota Samorządowa
Skomentuj
Komentuj jako gość