Powódka w pozwie zarzuca, iż pozwany w swoim artykule pt. „Wojna o przywództwo w olsztyńskim PiS-ie” opublikowanym w dniu 20 listopada 2015r. na portalu www.debata.olsztyn .pl, przekroczył granice dozwolonej krytyki, formułując nieprawdziwe informacje i nieuzasadnione oceny, jakoby „swoją pozycję w polityce powódka zawdzięczała swoim wdziękom, walorom zewnętrznym, a jej aktywność polityczna ograniczała się do stwarzania ładnego tła dla polityków-mężczyzn działających w tej samej partii politycznej.” (...).
We wspomnianym opisie sylwetki powódki, pozwany wyraził naturalnie swoją własną, subiektywną, ocenę powódki, jako polityka, który pozyskuje wyborców – nie poprzez prezentację swojej pracy merytorycznej – ale głównie w drodze promowania swojego imienia i nazwiska jako członka partii PiS, wykorzystując przy tym media. Innymi słowy, ocenia powódkę jako polityka, który swoją karierę polityczną zawdzięcza umiejętności wywalczenia dla siebie dobrej pozycji na liście wyborczej i eksponowania swojej osoby w tabloidach, cieszących się największą poczytnością (dociera do najszerszego kręgu), ale zawierających treści o małych walorach merytorycznych.
Jest to oczywiście ocena subiektywna i pozwany miał w pełni do niej prawo, jako dziennikarz śledczy, który od wielu lat obserwuje regionalną scenę polityczną. Pozwany sformułował swoją opinię opierając się na własnych wieloletnich obserwacjach, wiedzy i doświadczeniu zawodowym wywiedzionym z pracy w tabloidach oraz z rozmów z innymi politykami. Co istotne, wbrew sugestii powódki, nie jest to ocena jej całej pracy parlamentarnej, gdyż tą czytelnicy mogą dokonać samodzielnie zapoznając się ze sprawozdaniem przesłanym przez powódkę pozwanemu, do którego link został opublikowany w inkryminowanym artykule.
Powódka sama jest odpowiedzialna za to, w jaki sposób jest prezentowana w mediach. Jako polityk to ona jest odpowiedzialna za swój wizerunek, nawet jeśli nie zawsze ma wpływ na pojawiające się o niej artykuły. Jednakże, w przypadku powódki, trzeba zwrócić uwagę, że ona sama inicjowała chociaż niektóre artykuły dotyczące jej życia prywatnego. Dość tu odnieść się do sesji zdjęciowej, jak i całego artykułu Super Expressu, który został przywołany przez pozwanego w swoim artykule. Według wiedzy pozwanego, artykuł ten powstał właśnie na prośbę powódki, a zdjęcia były wykonane we współpracy z autorem tego artykułu; innymi słowy były aranżowane. Zauważmy, że autorem artykułu jest dziennikarz Stanisław Kryściński znany powódce osobiście, który jest „odpowiedzialny” za szereg innych artykułów opublikowanych na łamach tabloidów mających przybliżyć czytelnikom życie prywatne i wdzięki powódki. Właśnie jego artykuły, ale i inne, pokazują, że współpraca powódki z tabloidami była raczej świadomą strategią.
Dość tu wskazać następujące artykuły:
a/ „Tajna broń PiS-u”, Super Express 30.06.2008.
Na zdjęciu poseł Arent na huśtawce. Czytamy: „Iwona Arent wie, że podoba się mężczyznom, i wcale nie ukrywa, że pomaga jej to w polityce”.
b/ „PiS może być seksi” Super Express 01.06.2009,
Dziennikarz Stanisław Kryściński towarzyszy z fotoreporterem pani poseł Iwonie Arent na zakupach damskiej bielizny. „Posłanka PiS Iwona Arent (41 l.) doskonale wie, co działa na męską wyobraźnię. Zdradziła nam, że uwielbia nosić koronkową bieliznę. "Super Express" podejrzał ją, jak kupowała filuterne czerwone stringi. - Tak to prawda, lubię czuć się seksi - śmiało wyznaje Arent. - A wybrałam czerwone, bo takie najbardziej podobają się mojemu mężczyźnie - dodaje Arent, lekko się rumieniąc”.
c/ „Kocha się w niej cały PiS! Super Express 08.08.2009.
„Taki widok to prawdziwa uczta dla oczu. Długie blond włosy, apetyczna figura i do tego skąpy ubiór! Z dala od polityki Iwona Arent (41 l.) z PiS pokazała znacznie więcej, niż można na co dzień oglądać na krętych sejmowych korytarzach. Teraz już wiadomo, dlaczego jej klubowi koledzy tracą głowę, gdy tylko znajduje się w pobliżu. Posłanka PiS spędza urlop w rodzinnym Olsztynie. "Super Express" spotkał ją na jednej z plaż nad jeziorem Krzywym. W towarzystwie kuzynki oddawała się słonecznym kąpielom. A że upał był dotkliwy, co chwilę schodziła na brzeg jeziora, by ochłodzić gorące ciało. Trzeba przyznać, że w kostiumie kąpielowym prezentowała się wybornie. Nic więc dziwnego, że w partii zawsze otacza ją wianuszek adoratorów. (...) - Moje ciało mnie nie krępuje i nie wstydzę się występować w kostiumie kąpielowym. Nie uważam się jednak za piękność. Myślę, że koledzy cenią mnie za merytoryczne przygotowanie i sposób bycia - mówi w rozmowie z "Super Expressem". (...)
„Przyznaje jednak, że wygląd może być atutem w polityce. - Robi swoje, choć ważne, by ładny uśmiech szedł w parze z kompetencjami - podkreśla stanowczo”.
d/ „Posłowie mówią ludzkim głosem”, Super Express 26.12.2008.
Artykuł o tym, jak niektórzy posłowie spędzili święta Bożego Narodzenia. W tym zestawieniu jest zdjęcie pani poseł Iwona Arent w kuchni, w czapce Mikołaja i seksi fartuszku.
e/ „Byliśmy na wigilii u posłanki Arent„ Super Express 26.12.2010.
„Dla Iwony Arent (42 l.) z PiS wolne nakrycie przy stole wigilijnym to nie tylko czcza tradycja. Olsztyńska posłanka przyjęła na wieczerzę zabłąkanego wędrowca, którym tym razem okazał się... reporter "Super Expressu". Na zdjęciu Stanisław Kryściński przy stole wigilijnym wraz z rodziną pani poseł Iwony Arent.
To zdjęcie świadczy o tym, że powstały pół roku później artykuł w Super Expressie z 29.06.2011 roku pt. „Iwona Arent, posłanka PiS: Znowu jestem DO WZIĘCIA”, tego samego autora nie mógł powstać bez wiedzy i bez zgody pani poseł. Pani Iwona Arent znała bowiem doskonale autora, gościła go w swoim domu w sytuacji szczególnej, w wigilię, a więc święto, które spędza się w gronie osób najbliższych.
f/ „Iwona Arent (PiS): Kochałam się nie w tym, co trzeba”, Super Express 14.02.2011.
„Ta piękna blondwłosa posłanka, która na korytarzach sejmowych przyciąga spojrzenia wszystkich mężczyzn, uważa, że nie miała szczęścia w miłości! Posłanka PiS Iwona Arent (43 l.) wyznaje "Super Expressowi", że zawsze zakochiwała się w tych, którzy jej nie chcieli, a ją obdarzali uczuciem ci, których ona nie chciała”.
g/ „Piękna posłanka PiS. Tak kochała i cierpiała...” Fakt 14.02.2011.
„Piękna posłanka PiS-u przyznaje, że szczęścia w miłości nie miała. Iwona Arent (43 l.) jest już po rozwodzie i ma 17-letniego syna. Wyznała, że, owszem, zakochała się kilka razy, ale nie zawsze były to "strzały w dziesiątkę" (…) „Aż trudno uwierzyć, że ta atrakcyjna kobieta, posłanka PiS-u, nie miała szczęścia w miłości. Nie obyło się też bez łamania serc. Jak tłumaczy posłanka szczęścia w miłości nie miała, gdyż lokowała swoje uczucia nie tam gdzie trzeba”.
Artykuł jest opatrzony zdjęciami z prywatnego archiwum pani Iwon Arent, z zabawy w przedszkolu i jako 17-latki w kajaku z adoratorem.
Udostępnienie prywatnych zdjęć do artykułu w tabloidzie o swoich perypetiach sercowych świadczy, że pan poseł Iwona Arent zabiegała o przedstawianie jej w mediach od tej strony, a nie jako polityka, posła walczącego o sprawy ważne dla społeczeństwa.
h/ „Najpiękniejsze nogi PiS. Czyje?” Fakt 06.06.2011
„Cel partii: przyciągnąć wyborców. Cel posłanki PiS: zyskać opaleniznę. Oba cele można połączyć. Żywym dowodem na to jest właśnie Iwona Arent (43 l.) z PiS, która zadaje szyku w wyjątkowo krótkiej sukience. – Koledzy bardzo miło reagują na mój widok – mówi nam Arent, która uchodzi za najładniejszą posłankę Prawa i Sprawiedliwości. Swego czasu mówiło się nawet, że jest odpowiedzią opozycji na urokliwą Joannę Muchę (34 l.) z PO”.
Do tekstu dołączona jest seria zdjęć poseł Iwony Arent w minispódniczce.
i/ „Iwona Arent, posłanka PiS: Znowu jestem DO WZIĘCIA” Super Express 29.06.2011 – tekst, na który pozwany powołał się w swojej publikacji. Powtórzenie chwytu reklamowego ze zdjęciami z plaży w połączeniu z historią rozstania się z kolejnym partnerem. Autor ten sam, którego gościła pani Iwona Arent rok wcześniej na wigilii - Stanisław Kryściński.
j/ „Prawo, urok i sprawiedliwość? Kobiety na jedynkach wg posła Poręby” „Gazeta Wyborcza” 29.06.2011
„- Prawo i Sprawiedliwość będzie miało sporo kobiet na listach: mądrych, inteligentnych, ładnych, które na pewno ocieplą wizerunek PiS - mówił szef sztabu wyborczego tej partii Tomasz Poręba”. „Wróbel i Poręba komentowali też przekaz tekstu "Znowu jestem do wzięcia" , opublikowanego w "Super Ekspressie". W gazecie napisano, że "Iwona Arent jest najpiękniejszą posłanką w całym klubie PiS". (...) „- Myślę, że zawsze, kiedy ktoś powie o kobiecie, że jest piękna, ładna i atrakcyjna, to jest to dobre, miłe i sympatyczne. Rzeczywiście posłanka Iwona Arent jest osobą, która na pewno dodaje uroku Prawu i Sprawiedliwości”.
Jak czytamy, szef sztabu wyborczego PiS Tomas Poręba w rozmowie z red. Janem Wróblem na temat tego tekstu, na który i pozwany się powołał, nie oburza się sposobem zdobywania wyborców przez poseł Iwonę Arent, a więc walorami swojego ciała. Brak jest również podejmowania przez nią jakichkolwiek działań przeciwko takim komentarzom.
k/ „Najpiękniejsze kobiety na listach” SE 24.08.2011
„Iwona Arent - zdaniem SE.pl miejsce 3! Prawdziwa kobieta z klasą, jedna z ulubienic prezesa Kaczyńskiego. Kandydatka do sejmu na warmińsko-mazurskiej liście PiS - numer 2”.
l/ „Arent, to nie twoja waga. Super Express 05.07.2013,
„Piękna, filigranowa posłanka PiS Iwona Arent (45 l.) postanowiła zmierzyć się na macie z mistrzynią olimpijską w judo Urszulą Sadkowską (29 l.). Pani poseł, to nie ta waga!”
ł/ „Wielki ranking urody. 11 pięknych kobiet polskiej polityki. Najpiękniejsze kobiety świata polityki”, Fakt 10.06.2014.
Zdjęcie Iwony Arent na korytarzu sejmowym w minispódniczce.
m/ „KLASYCZNE PIĘKNOŚCI. Najpiękniejsze kobiety świata polityki”, Fakt 27.05.2015
To samo zdjęcie Iwony Arent na korytarzu sejmowym w minispódniczce.
Jak widać zatem, sformułowana przez pozwanego krytyka powódki, iż zachowuje się bardziej jak celebryta niż polityk nie jest wcale przesadzona i ma swoje uzasadnienie w obserwacjach. (...)
Pozwany, podejmując się napisania artykuł, czynił to w celu przedstawienia opinii publicznej problemu związanego z zaistnieniem konfliktu w ramach struktur partyjnych partii PiS pomiędzy liderami tej partii pochodzących z regionu Warmii i Mazur. Pozwany, mając na względzie, że partia ta zdobyła władzę, uznał, iż nie jest dla spraw publicznych, w szczególności dla regionu Warmii i Mazur, obojętne to, jak wyglądają relacje pomiędzy najważniejszymi politykami regionu, w tym również jaka jest ich sylwetka, czy wreszcie w jaki sposób uzyskali swoją pozycję w partii i na scenie politycznej. Pragnąc wyrazić swoją krytykę wobec obu liderów partii PiS w regionie, napisał inkryminowany artykuł, mając może nadzieję, że w ten sposób zwróci uwagę środowisku PiS na ten problem, co może przyczynić się do przeciwdziałania negatywnym skutkom tego konfliktu. Nie budzi zaś wątpliwości, że działalność partii rządzącej należy do domeny spraw publicznych. Działanie pozwanego zatem w pełni mieści się w granicach interesu społecznego.
Zdaniem pozwanego nie jest przypadkiem, że niniejsza sprawa pojawiła się w czasie, gdy pozwany prowadzi „śledztwo dziennikarskie” dotyczące tzw. sprawy Fundacji Helper, wspomnianej również w inkryminowanym artykule.
Pozwany już w dniu ogłoszenia wyników wyborów do parlamentu 25 października 2015 roku, podczas zbierania relacji reporterskich z komitetów wyborczych głównych partii startujących w wyborach w Olsztynie, spotkał się z presją na swoją osobę. Odwiedził bowiem m.in. sztab wyborczy olsztyńskiego PiS w Hotelu Dyplomat. Jak tylko przekroczył próg hotelu, został „zaatakowany” przez Pana Tomasza Kaczmarka (znany jako „agent Tomek”).
Odebrał to jako atak na niego, jako próbę zastraszenia go, jako dziennikarza. Toteż poinformował o tym incydencie opinię publiczną na portalu debata.olsztyn.pl. Po kilku dniach pozwany otrzymał trzy pisma przedprocesowe z kancelarii radcy prawnego Joanny Sadłowskiej, a więc tej samej, która obecnie reprezentuje poseł Iwonę Arent. Były to pisma w imieniu żony Pana Tomasza Kaczmarka – Pani Katarzyny Kaczmarek (prezesa Helpera), Marzeny Hajdukiewicz (skarbniczki Helpera), jej męża Jacka Hajdukiewicza. Kancelaria żądała w imieniu swoich klientów w sumie wpłacenia 15 tys. złotych na rzecz Helpera, usunięcia tekstu na temat incydentu w Hotelu Dyplomat i zdjęć tych osób z wieczoru wyborczego. Potem Pani Katarzyna Kaczmarek wycofała się ze swych żądań. Z kolei po kilku dniach zadzwonił do pozwanego radca prawny Jarosław Szczechowicz mówiąc, że reprezentuje skarbnik Helpera Marzenę Hajdukiewicz i jej męża Jacka w związku z zamieszczeniem przez redaktora Adama Sochę na portalu debata.olsztyn.pl ich zdjęć z wieczoru wyborczego. Prosił o spotkanie. Na spotkaniu, w którym wziął udział także pan Tomasz Kaczmarek pozwany pytał się o postępowanie przygotowawcze prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Olsztynie w sprawie finansów Helpera, w związku z tym, że stowarzyszenie nie przedstawiło dowodów na wydatkowanie 12 milionów złotych dotacji z budżetu państwa. Usłyszał, że jest przez państwa Kaczmarków i poseł Iwonę Arent postrzegany, jako dziennikarz „wynajęty” przez posła Jerzego Szmita z PiS, rywala poseł Iwony Arent do funkcji przewodniczącego tej partii w Olsztynie, w celu zniszczenia Helpera i poseł Iwony Arent.
Jako pierwszy dziennikarz pozwany opublikował informacje o toczącym się śledztwie w sprawie Helpera, a następnie uzyskane informacje w toku własnego śledztwa dziennikarskiego postanowił ujawnić opinii publicznej w tekście pt. „Wojna o przywództwo w olsztyńskim PiS-ie”.
Po ukazaniu się tekstu na portalu, pozwany otrzymał pismo przedprocesowe z kancelarii Joanny Sadłowskiej, która w imieniu poseł Iwony Arent żądała od niego przeprosin i wpłaty 50 tysięcy złotych na Helper. Pozwany odbiera to jako kontynuacja zastraszania pozwanego, jako dziennikarza, by przestał zajmować się „śledztwem” w sprawie Helpera i w tym kontekście osobą poseł Iwony Arent.
Adama Jerzego Sochę broni radca prawny Szymon Topa w imieniu Kancelarii Radcy Prawnego Tomasza Kupriana.
Pierwsza rozprawa odbędzie się w 25 kwietnia o 8.45 w Sądzie Okręgowym w Olsztynie, sala 331, rozprawa jest jawna.
Skomentuj
Komentuj jako gość