Stopień zapylenia hali w olsztyńskim zakładzie unieszkodliwania odpadów ZGOK-u, w moim odczuciu, przekracza wszelkie dopuszczalne normy. I to pomimo pracy wyciągów na całą moc. Pył pokrywa całą halę. W tych warunkach pracują ludzie. Mnie trudno było zrobić zdjęcie, bo pył błyskawicznie osiadał na obiektywie.
W sobotę 19 marca odbyło się pierwsze z 3 szkoleń pt. „Nowe porządki w gospodarce odpadami na Warmii i Mazurach” zorganizowanych w olsztyńskim ZGOK-u przez Fundację „Moda na Warmię i Mazury” (należącą do Ewy Domaradzkiej-Ziarek, nieformalnego rzecznika prasowego ZGOK-u) we współpracy ze ZGOK-iem oraz Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie.
W sprawie tych szkoleń pani Marianna Hołubowska wystosowała pytania do prezydenta miasta (TUTAJ).
Przybyłych na szkolenie uczestników witała pikieta antyspalarniowa z udziałem Marianny Hołubowskiej - Stow. Św. Warmia, Joanny Cytrusewicz (ONR), Damiana Gryckiewicza (Kibice OKS Stomil), Jacka Pachuckiego (Ruch Narodowy), Małgorzaty i Anny Piotrowskiej-Prot (Ruch Kontroli Wyborów), pikiete wspierał radny PiS Jarosław Babalski.
Jak wyjaśnił Jacek Pachucki: - Pikieta miała na celu zneutralizować prospalarniową indoktrynację prowadzoną przez lobby Ewa Domaradzką na czele.
Pikietujący rozdawali ulotki, w których zapraszali na spotkanie 8 kwietnia o godz. 17.00 w budynku Rady Miasta Olsztyna przy Wyzwolenia 30 na temat projektu budowy spalarni odpadów w Olsztynie, utajnionej próbie prywatyzacji MPEC-u i nieprawidłowościom obecnego systemu gospodarki odpadami w rejonie centralnym województwa (Olsztyn i 36 gmin).
W pierwszej chwili władze spółki ZGOK zamierzały wezwać policję celem usunięcia pikiety z terenu ZGOK-u, ale ostatecznie zrezygnowały z tego zamiaru.
Jak widać na zdjęciu listy obecności, wbrew zapowiedzi Ewy Domaradzkiej-Ziarek, że jest ono adresowane do organizacji pozarządowych, ich reprezentacja była mizerna.
Uczestnicy szkolenia zwiedzili Zakład Unieszkodliwiania Odpadów.
Pani główna techonolog zapewniła, że producent folii używanej do balotowania odpadów produkowanych do spalania ma dwuletnią gwarancję trwałości przechowywanych odpadów, o ile nie zostanie uszkodzona.
Ale jak widać na zdjęciu, uszkodzenie folii jest bardzo łatwe.
To góra plastiku ze zbiórki selektywnej. Prezes ZGOK-u zapewnia, że nie dodają go do produkcji paliwa z odpadów. Wobec tego, jak mozliwe jest uzyskanie kaloryczności na poziomie 22 MJ/kg - jak wykazała ostatnia próba, skoro sam dr hab. Wielgosiński z lobby prospalarniowego w swoim artykule napisał, że w Niemczech RDF osiąga maksymalnie 11 MJ/kg. A morfologia odpadów zmieszanych na Zachodzie jest inna. Tam jest przewaga opakowań, a w Polsce frakcji mokrej, pokuchennej.
A to wyprodukowane odpady do spalania po procesie biosuszenia i segregacji. Gołym okiem widać, że dominuje w nim plastik (pani główna technolog zapewnia, że jest go tylko ok. 30% w odpadach zmieszanych).
Odpady te tzw. RDF, zgodnie z przepisami obowiązującymi Polsce, produkowane w instalacjach mechaniczno-biologicznych do spalania, o kodzie 19 12 10, to nadal odpady, a nie paliwo odnawialne. Jak powiedziała mi pani główna technolog obecnie ministerstwo środowiska jest prowadzących te zakłady lobbowane, by zmienić przepisy i RDF był traktowany jako OZE (odnawialne źródło energii).
Obecnie RDF produkowany w ZUOK w Olsztynie odbiera spółka z Mławy Novago (poprzednia nazwa USKOM). Za przyjęcie 1 tony RDF dostaje 150 złotych. Następnie Novago sprzedaje ten RDF cementowni. Dlaczego ZGOK nie robi tego samodzielnie? Pani główna technolog tłumaczy, że cementownie przyjmują RDF tylko jako paliwo, a nie odpad. Dlatego potrzebny był pośrednik. Wynika z tego, że spółka Novago rodziny Arent posiada jakiś magiczny patent na zamianę odpadu na paliwo odnawialne. Prezes ZGOK powiedział mi natomiast, że pośrednik był niezbędny, gdyż zaraz po uruchomienia ZUOK spółka ZGOK nie dysponowała badaniami parametrów RDF-u. Teraz już dysponują, ostatnie badania laboratoryjne wykazały kaloryczność 22 MJ/kg. Cementownia przyjmuje odpady już od poziomu 20 MJ/kg. Dlatego prezes ZGOK zapewnia, że w ciągu miesiąca spółka ogłosi przetarg dla cementowni na odbiór olsztyńskiego RDF-u. Jeśli uda się sprzedać do najbliższej cementowni we Włocławku, to ZGOK zaoszczędzi 100 zł od tony (cementownia płaci 50 zł za tonę, koszt transportu to 100 zł od tony).
Szok przeżyłem, gdy weszliśmy do hali, w której do segregacji, po procesie biosuszenia trafiają odpady zmieszane. Jak informuje główna technolog ich wilgotność wynosi 16%, gdy kartki A4 do ksero – 18%. Pył z tak wysuszonych odpadów plus popiół wypełnia całą halę. Stopień zapylenia hali, w moim odczuciu, przekracza wszelkie dopuszczalne normy. I to pomimo pracy wyciągów na całą moc. Pył pokrywa całą halę. Trudno było zrobić zdjęcie, bo pył błyskawicznie osiadał na obiektywie. Tu powinny wkroczyć służby, PIP i Sanepid. Prezes spółki ZGOK Adam Sierzputowski uczestników szkolenia zapewniał, że to najnowocześniejsza technologia i jedyna w Polsce, zakupiona w Niemczech. Czy ta nowoczesność wyraża się w narażaniu pracowników na pracę w tak szkodliwych dla zdrowia warunkach?
Na szczęście ci pracownicy pracują w zamkniętej kabinie
Po zwiedzaniu prezes Fundacji „Moda na Warmię i Mazury” Ewa Domaradzka-Ziarek poprosiła mnie o wywiad (wcześniej godzinę maglowała radnego Jarosława Babalskiego) do audycji sponsorowanych, które realizuje dla Radia Olsztyn. Pani prezes zapytała, dlaczego nikt ze „Świętej Warmii” nie zgłosił się na jej szkolenie?
Wyjaśniłem, że Stow. „ŚW” od 2009 roku zajmuje się problematyką odpadów i forsowanym przez władze Olsztyna projektem budowy spalarni. Z tego powodu uczestniczyliśmy w dziesiątkach konferencji, sympozjów, wykładów i tzw. konsultacji społecznych, w rozumieniu Urzędu Miasta. Występowali na nich ci sami prelegenci, których wynajęła teraz pani Domaradzka. Ponadto uważamy, że tego typu szkolenia, to tylko pretekst dla tego typu fundacji i stowarzyszeń do pozyskiwania środków publicznych, z tego takie organizacje pozarządowe żyją i to żyją bardzo dobrze. W ten sposób skonsumowano setki milionów euro z dotacji w skali kraju na nikomu niepotrzebne szkolenia, poza właścicielami organizacji, którym te środki zapewniają lukratywne życie. Fundacja pani Domaradzkiej, o czym obszernie napisał Bogdan Bachmura, dostaje środki finansowe, gdyż robi propogandę prospalarniową w interesie władz miasta. „Święta Warmia” od lat zwraca się do prezydenta miasta i prezesa WFOŚiGW o zorganizowania autentycznej debaty na temat gospodarki odpadami i budowy spalarni, w której będą mogli wziąć udział także eksperci i naukowcy zaproszeni przez nas, na tych samych prawach głosu, co eksperci i naukowcy wynajęci przez ratusz. Bo tylko taka debata byłaby uczciwa i pozwoliła mieszkańcom na wyrobienie sobie racjonalnego zdania na temat tego projektu. Niestety, Urząd Miasta i WFOŚiGW konsekwetnie finansuje wyłącznie ekspertów, naukowców, firmy konsultingowe i fundacje, takie jak pani Domaradzkiej, które przedstawiają tylko punkt widzenia lobby prospalarniowego.
Gdy pani Domaradzka po raz szósty zadała mi te same pytania, grzecznie przeprosiłem i chciałem opuścić biurowiec ZGOK-u. Wówczas pani Domaradzka zaczęła się zachowywać agresywnie. Wyrwała mi rękawiczkę. Chciała wymusić na mnie wypowiedź, iż zorganizowany przez nią cykl szkoleń jest potrzebny i ważny, gdyż służy edukacji na temat gospodarki odpadami. Odpowiedziałem, że edukacja na temat segregacji odpadów jest konieczna i powinna być realizowana począwszy od przedszkola, ale jej cykl szkoleń wpisuje się realizację planu budowy spalarni odpadów i wyrabianiu władzom Olsztyna alibi, iż ten projekt cieszy się także poparciem organizacji pozarządowych.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość