"Poczuj dobrą energię" takie hasło przyświeca obecnie projektowi "Elektrociepłownia Olsztyn". Kolejnym hasłem mającym ująć nas za serce jest "Dobra energia". Wszystkie te marketingowe chwyty dotyczą realizowanego od 2012 roku przez prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza pomysłu skrytego sprywatyzowania MPEC Sp. z o.o.
Racjonalnym pretekstem wywołania inwestycji polegającej na uruchomieniu w Olsztynie nowej kotłowni zasilającej miejska sieć ciepłowniczą jest sygnalizowany przez firmę Michelin zamiar wyłączenia z użytkowania ulokowanej na terenie fabryki opon koncernu Michelin kotłowni będącej jednym z dwóch źródeł zasilania olsztyńskiej sieci ciepłowniczej. Jest zatem oficjalny motyw - budowa nowego źródła ciepła zasilającego olsztyńską sieć.
Poddany pod publiczną dyskusję w 2012 roku projekt "Elektrociepłownia Olsztyn" zakładał budowę elektrociepłowni na gaz ziemny. Ujawnione prognozy ekonomiczne przewidywały wówczas możliwość drastycznego wzrostu cen ciepła dostarczanego do mieszkań. Oburzenie mieszkańców biorących licznie udział w przeprowadzonych wówczas konsultacjach społecznych wywoływały dwa aspekty planu autorstwa prezydenta Piotra Grzymowicza i wiceprezydenta Bogusława Szwedowicza:
- przewidywany wzrost ceny ciepła dostarczanego do mieszkań, nawet ponad 2-krotny,
- prywatyzacja MPEC Sp. z o.o. będącego własnością gminy Olsztyn. Plan polegający na wniesieniu MPEC jako aportu kapitałowego do nowo powołanego przedsięwzięcia w formie Partnerstwa Publiczno Prywatnego,
- utrata przez władze miasta wpływu na cenę ciepła dostarczanego mieszkańcom. Taki byłby skutek powołania PPP, w którym produkujący dotychczas 70 % ciepła MPEC stałby się własnością nowo powołanej spółki, a gmina, jak zakładano byłaby w nim udziałowcem mniejszościowym.
Sama idea PPP wpasowuje się w balcerowiczowsko-złodziejskie traktowanie dobra publicznego. Rozkład ryzyka biznesowego w takich przedsięwzięciach polega na organicznej asymetrii. Ryzyko powodzenia i rentowności inwestycji dzieli się w z góry ustalony sposób, a odpowiedzialność podmiotu prywatnego ogranicza się do ryzyka związanego z realizację strony technologicznej przedsięwzięcia, natomiast ryzyko finansowe związane z nakładami inwestycyjnymi, kosztami eksploatacji, cenami surowca i cenami zbytu ciepła jest po stronie podmiotu publicznego. Czyli inaczej niż normalnie i uczciwie, gdzie inwestorzy wspólnie prowadzą inwestycje i równo partycypują w kosztach i korzyściach. W razie niepowodzenia biznesowego przedsięwzięcia, np. spółdzielnie mieszkaniowe nie zgodzą się na zaproponowane ceny ciepła i uruchomią własne węzły ciepłownicze na gaz ziemny, straty z tego tytułu pokryje spółce miasto, czyli my wszyscy, jego mieszkańcy. Bardzo sprytnie, nieprawdaż ?
Rzetelnego sprawozdania z wówczas przeprowadzonych konsultacji nie doczekaliśmy się z prostego powodu. Ich wynik był druzgocący dla pomysłodawców projektu "Elektrociepłownia Olsztyn". Okoliczności przeprowadzenia samych konsultacji, próby manipulowania nimi przez zespól prezydenta Grzymowicza były już przedmiotem publikacji i tym razem pomijam je.
Myliłby się każdy, kto by przypuszczał, że pomysłodawcy zamachu na mienie komunalne złożyli broń. Procedowali swój pomysł dalej. Liczne doniesienia, głównie na portalu Deb@ty informowały o kolejnych zmaganiach zespołu prezydenta Grzymowicza z oporem społecznym. Pomocną dłoń Prezydentowi podali radni PO, PSL, SLD. Zatem projekt, pomimo oporu społecznego mieszkańców, zamanifestowanego podczas konsultacji był rozwijany dalej. Tak oto dotarliśmy do 6 października b.r. i działania nazwanego "Debatą Ekspercką", "Otwartą debata ekspercką", zorganizowaną na terenie olsztyńskiego Parku Technologicznego. Co do samej otwartości tej debaty. warto wspomnieć, że:
- informacja o debacie eksperckiej w dziale Aktualności na stronie MPEC widnieje z adnotacją dodano: 2015-10-01. Szukałem jej na darmo na tej stronie 4 października 2015.
Na moje pytanie skierowane do pana Radosława Leszczyńskiego, Kierownika Działu ds. Handlowych i Marketingu MPEC, 1 października 2015 o brak informacji publicznej o debacie, odpowiedział mi, że będzie informacja w autobusach miejskich 5 października 2015 roku. A więc na dzień przed debatą. Gwoli ścisłości należy dodać, że radni otrzymali informację o debacie znacznie wcześniej. Zapewne te okoliczności spowodowały pewne zdziwienie otwierającego spotkanie prezydenta Grzymowicza, zaskoczonego sporą frekwencją przybyłej publiczności. Nie będę przedstawiał imiennej listy zaproszonych ekspertów, z pewnością to akurat udostępni w sprawozdaniu z Debaty Eksperckiej jej organizator. Podzielę się jedynie swoimi uwagami dotyczącymi części spotkania, w której brałem bezpośredni udział. Niestety obowiązki rodzinne nie pozwoliły mi uczestniczyć w całym spotkaniu, uwag byłoby zapewne więcej. Wysłuchałem od innych uczestników relacji z części, w której bezpośrednio nie uczestniczyłem.
Z należytą uwagą wysłuchałem wystąpienia pana prezesa Konrada Nowaka. Na początek uwaga ogólna. Dotychczas miałem wrażenie, że to pan prezes Nowak jest pomysłodawcą idei inwestycji mającej jako główny cel połknięcie MPEC. Jednak sposób prezentacji pomysłu, wtrącane luźne uwagi i wyczuwalne napięcie każą przypuszczać, że jest osobą realizującą, nie swoje cele, tak to odebrałem. Do takich wniosków skłania mnie postawa prezesa Nowaka obecnie i podczas konsultacji w 2012 roku. To tłumaczy jego bardzo agresywne wówczas zachowania względem uczestników społecznych. Tak więc degraduję go do roli wykonawcy, bez zapału realizującego pomysł, z którym nie do końca się identyfikuje. Z ust prezesa Nowaka usłyszeliśmy rzecz niesamowitą: taki to argument przemawiający za stosowaniem na cele ciepłownicze Olsztyna nie węgla, bo i tak MPEC obecnie wykorzystuje węgiel rosyjski, a nawet amerykański! lecz surowca miejscowego, śmieci. Dlaczego rosyjski, bo na Śląsk jest daleko, a rosyjski jest bliżej i tańszy. Formuła prowadzenia debaty nie dała mi szansy zadania pytania pogłębiającego te złote myśli. Zastanawiam się tylko jak to się dzieje, że podmiot publiczny w Polsce kupuje węgiel rosyjski, a nie polski, zalegający w milionach ton na Śląsku. O.K. Rosjanie i podmioty sprzedające rosyjski węgiel są bardziej elastyczni cenowo. Zatem, jak zauważył prezes Nowak, przyszła inwestycja nie będzie korzystała z węgla, lecz z miejscowego paliwa, jakim są przesortowane i podsuszone śmieci - lokalne paliwo alternatywne. W tym celu pobudowano już odpowiednią instalację w Olsztynie na Tracku, która zapewni główny strumień paliwa dla instalacji termicznego przekształcania frakcji palnej, powstałej w wyniku przetworzenia odpadów komunalnych, czyli po polsku planowanej spalarni śmieci.
Pan prezes Nowak wspomniał, że planowana inwestycja poza spalarnią pracującą w cyklu elektrociepłowniczym, a zatem w kogeneracji, produkując prąd z generatorów i ciepło do sieci miejskiej obejmuje również kotłownię szczytową. Przy czym nie doprecyzowano jakim paliwem będzie opalana. Mówi się o gazie lub oleju opałowym. Tutaj już kogeneracji nie przewiduje się. Ponieważ nie padły żadne liczby obrazujące wielkość instalacji, a zatem ilość produkowanego ciepła przez wszystkie źródła systemu, a więc spalarnię śmieci, kotłownię szczytową i kotłownię w Kortowie. Nie podano również zakładanego zapotrzebowania na ciepło do ogrzewania mieszkań i ciepłą wodę użytkową dla mieszkańców.
Zdjęcie slajdu prezentowanego podczas debaty, ilustrującego stan obecny i założenia realizowanego już projektu.
Zburzę porządek chronologiczny mojej relacji i przywołam wypowiedź zaproszonego eksperta pana prof. Janusza Piechockiego, który powiedział, a następnie nie bez powodu, powtórzył, że nasz region jest potencjalnym zagłębiem produkcji biomasy. Biomasa jest odpowiednim do celów ciepłowniczych paliwem, a jej potencjalna ilość w regionie w zupełności wystarcza na potrzeby ciepłownicze Olsztyna. Zaletą wykorzystania biomasy do celów ciepłowniczych jest aktywizacją gospodarczą regionu. Pan prof. dr hab. Janusz Piechocki, profesor nauk technicznych w Katedrze Elektrotechniki i Energetyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, zajmuje się zagadnieniami odnawialnych źródeł energii i energochłonnością procesów i wie co mówi. Konsternacja, jaką wywołała wypowiedź pana Profesora sprowokowała, jego próbę usprawiedliwienia się, iż pytanie otrzymał na piśmie i właśnie do niego się ustosunkował.
Zatem, domniemywam, że zastosowanie innych paliw niż biomasa w planowanej inwestycji nie sprzyja aktywizacji gospodarczej regionu i nie wykorzystuje lokalnych, dostępnych zasobów odnawianych.
Ciekawym materiałem zaprezentowanym podczas debaty był wynik przeprowadzonych badań opinii publicznej na zlecenie MPEC:
Slajd zaprezentowany podczas debaty.
Na początek wyjaśnienie: (cytat za: http://www.forbes.pl/58-proc-badanych-popiera-budowe-elektrowni-jadrowej,artykuly,187665,1,1.html)
....61 proc. wszystkich respondentów uznało, że budowa w Polsce elektrowni jądrowej – jako niskoemisyjnego źródła energii – jest dobrym sposobem na walkę ze zmianami klimatycznymi. 41 proc. spośród zwolenników podtrzymało swoje poparcie dla budowy elektrowni w miejscu ich zamieszkania, natomiast przeciwko było 55 proc.
Wracając do pokazanego podczas debaty slajdu. Pytanie dotyczyło bliżej nie zidentyfikowanego obszaru, na którym miałaby powstać elektrociepłownia wytwarzająca energię z odpadów komunalnych. Z treści pytania nie wynika, że po pierwsze odpady będą spalane, po drugie nie precyzuje lokalizacji spalarni. Można się domyślać podobieństwa statystycznego jak w podanym powyżej przykładzie. Takie prezentowanie wyników sondaży wywołuje podejrzenie o manipulację.
Podczas debaty zaprezentowano wyniki raportu oddziaływania na środowisko. Proces technologiczny spalania śmieci można potraktować, jako zamianę strumienia odpadów komunalnych nie będących substancjami szkodliwymi na powstały w procesie spalania strumienie odpadów będących substancjami szkodliwymi (żużel, popiół, pyły, zużyte absorbenty), wymagającymi specjalnych warunków transportu, przetwarzania i składowania. Zapezentowane dane nie są wynikami konkretnych zmierzonych wielkości podczas eksploatacji instalacji, nie biorą się z właściwości technicznych konkretnych urządzeń, czy instalacji, a jedynie są to dane z obowiązujących dzisiaj norm. Zatem są to wielkości hipotetyczne, abstrakcyjne, które urządzenia powinny spełniać, aby były dopuszczone do eksploatacji, a następnie winny być utrzymywane podczas ruchu urządzeń.
O dopuszczeniu instalacji spalarni do użytkowania będą decydowały służby państwowe, które ze swej natury nie są wolne od wpływu grup nacisku i oddziaływania rządzących opcji politycznych. I nie jest to nasza osobliwość polska, czy słowiańska. Ogromny szok, jaki w ostatnim czasie wywołało ujawnienie przez służby ochrony środowiska USA oszustw na niespotykana skalę stosowanych przez koncern Volkswagen właśnie w zakresie manipulacji danymi dotyczącymi emisji zanieczyszczeń przez silniki samochodowe koncernu, rzuca cień na służby ochrony środowiska w całej Unii Europejskiej. Miliony wyprodukowanych silników przechodziły wraz z samochodami przez lata badania w stacjach diagnostycznych cieszących się dotychczas pełnym zaufaniem społecznym. Gdzie oni mieli oczy? Dlaczego ujawnili to dopiero Amerykanie? Nie odkryła tego żadna polska stacja kontroli pojazdów, instytuty naukowe i ośrodki badawcze. Utrata zaufania społecznego zarówno do producenta, firmy Volkswagen, dostawcy oszukańczego oprogramowania, koncernu Bosch, renomowanych firm certyfikujących, instytutów badawczych jest zupełna. Służby ochrony środowiska całkowicie zawiodły.
Przed autorami projektu biznesowego spalarni śmieci stoi zadanie zaproponowania społecznej służby kontroli emisji zanieczyszczeń. Brak koncepcji w pełni społecznej służby monitorującej emisję zanieczyszczeń jest poważnym mankamentem projektu.
Istotnym brakiem raportu oddziaływania na środowisko jest brak informacji w raporcie o oddziaływaniu na środowisko transportu zarówno paliwa, czyli przetworzonych odpadów komunalnych, jak i żużla, popiołów, pyłów i zużytych materiałów eksploatacyjnych.
Podczas debaty eksperckiej zaprezentowano normy dopuszczalnych emisji substancji szkodliwych przez instalację spalarni śmieci. Wielkości te zestawiono z normami emisji w instalacjach, w których paliwem jest węgiel. Brak możliwości zadania pytania, pozostawił nas w wątpliwości, czy nie posłużono się manipulacją polegającą na zestawieniu urządzeń do spalania węgla o mocach liczonych w tysiącach MW z instalacjami do spalania śmieci o mocach kilkadziesiąt MW? Ponadto, sam proces spalania węgla znacznie łatwiej poddaje się procesom sterowania z uwagi na stałość składu tego paliwa, wielkości frakcji itd. Paliwo alternatywne pochodzące z przerobu śmieci charakteryzuje się daleko większą zmiennością. Wynikają stąd problemy z utrzymaniem optymalnych warunków spalania dla emisji zanieczyszczeń. W tym celu stosuje się paliwa uzupełniające czyli jak usłyszeliśmy gaz lub olej opałowy. Zachodzi więc uzasadnione podejrzenie, że w rzeczywistości instalacja będzie ogrzewana gazem lub olejem opałowym, za które zapłacą oczywiście mieszkańcy miasta.
Praktyczne podejście do zagadnienia różnic w dopuszczalnych emisjach nakazuje rozważenie sytuacji hipotetycznej, w której tańszą i podatniejszą do sterowania instalację korzystającą z węgla jako paliwa, wyposażymy w systemy filtracji stosowane przy spalaniu śmieci. Taką kotłownię, to w zasadzie można ulokować w centrum miasta.
Gorące tego roku lato obfitowało w pożary. Naliczyłem trzy poważne pożary składowisk śmieci zlokalizowane przy obiektach do ich przerobu. Pożary na tyle poważne, że donosiły o nich media ogólnopolskie. O emisje zanieczyszczeń w takich sytuacjach lepiej nie pytać. Zagrożenie jednak jak widać nie jest hipotetyczne. Kolejną ciekawostką była awaria systemu monitorowania emisji w spalarni śmieci w Warszawie. Pech chciał, że jak przestała działać specjalna tablica świetlna z wynikami pomiarów on-line, to jednocześnie przestały wyświetlać się wielkości emisji podawane na stronie internetowej zakładu. Jakby tego było mało poszedł smród palonych śmieci po okolicy. Nadwyrężyło to mocno zaufanie do systemu monitorowania emisji.
Wyżej wymienione wątpliwości łączą się z kolejną, o którą pytał obecny na debacie pan Tadeusz Poźniak. Taka mianowicie, że ZGOK będzie optymalizował segregację śmieci nie w kierunku maksymalnego odzysku surowców wtórnych, ale maksymalnej wartości opałowej. Czyli frakcje wysoko energetyczne, takie jak guma, folie, trafią nie do recyklingu, lecz do pieca! Przecież spółka prawa handlowego nie może przynosić strat. Zapłacą więc za to gminy - udziałowcy ZGOK, zgodnie z umową spółki, którą podpisali. Mamy więc taką sytuację, że za odbiór śmieci płacą mieszkańcy regionu, za ciepło wyprodukowane z tych śmieci mieszkańcy Olsztyna. Ci ostatni, mieszkańcy Olsztyna mają zgodzić się na pozbawienie ich majątku w postaci MPEC, zapłacić za odbiór śmieci, zapłacić za dostarczone ciepło, wystawić się na emisję szkodliwych substancji (z przyczyn, o których wspomniałem), tolerować rozjeżdżanie ulic miasta przez konwoje ciężarówek z paliwem i odpadami, w imię czego?
Zagadnienie wielkości emisji substancji szkodliwych przez spalarnię łączy się nierozerwalnie z lokalizacją inwestycji. Zamiast zlokalizować instalację w sąsiedztwie zakładu przetwarzania odpadów, wybrano lokalizację osobną w specjalnej strefie ekonomicznej. Generuje to ryzyka związane z transportem, kosztami transportu i będzie przyczyną uciążliwości dla mieszkańców miasta. Obecnie zarówno kotłownia w Michelin, jak i w Kortowie jest zaopatrywana transportem kolejowym. Brak opcji wykorzystania transportu kolejowego, należy uznać za wadę projektu.
Zdjęcie slajdu zaprezentowanego podczas debaty.
Podana na slajdzie informacja o niewielkiej odległość od ZGOK jest kolejną próbą manipulowania faktami. Niewielka, to ona jest w linii prostej. Pomiędzy ZGOK, a spalarnią jest szerokie torowisko kolejowe, a najbliższy wiadukt jest na terenie miasta przy placu Bema. Jest to miejsce o wyjątkowo dużym natężeniu ruchu samochodowego. Dowożenie samochodami przez wiadukt przy Placu Bema paliwa do spalarni jest niezwykle uciążliwym obciążeniem dla mieszkańców Olsztyna.
Poniżej na kolejnym slajdzie, kolejna próba manipulacji. Tak reklamowana kogeneracja dotyczy jedynie części projektu - spalarni śmieci. Nie przedstawiono wiarygodnej informacji, zgodnie z którą źródło szczytowe miałoby pracować w cyklu kogeneracyjnym.
Slajd prezentowany podczas debaty eksperckiej
Bardzo intrygujące pytanie zadała ekspertom olsztyńska radna dr inż. nauk technicznych pani Elżbieta Wirska. Zapytała po prostu: ile mieszkańcy zapłacą za dostarczone im ciepło? Pomimo obecnych na sali autorytetów ekonomicznych z tytułami profesorskimi nie doczekała się odpowiedzi. Ekspertów i pomysłodawców zamurowało! Pytanie było jak najbardziej na miejscu. Pani Radnej obiecano odpowiedzieć na piśmie. Z tą otwartością do udzielania odpowiedzi autorzy pomysłu Elektrociepłowni Olsztyn miewają problemy. Pani Marianna Hołubowska nie otrzymała odpowiedzi ani od prezesa MPEC Konrada Nowaka, ani prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza na zadane pytania w trybie Ustawy o dostępie do informacji publicznej, mimo wyroków WSA*.
Najważniejszym mankamentem projektu jest jego model biznesowy "PPP", w którym miasto, podmiot publiczny jest udziałowcem mniejszościowym spółki prawa handlowego i to pomimo wniesienia aportu kapitałowego w postaci kompletnego obiektu w Kortowie, działki na ul. Lubelskiej, ponoszenia kosztów projektu od 2012 roku.
Debata ekspercka w dniu 6 października nie tylko nie rozwiała wątpliwości mieszkańców miasta, ale dołożyła kolejne. Forsowanie inwestycji dobra publicznego w atmosferze społecznego klinczu i mnożenia sytuacji budzących rozmaite podejrzenia, źle służy społeczności miasta, jest przejawem arogancji i nieliczenia się z opinią mieszkańców. Sytuacja powoli dojrzewa do poddania projektu ocenie mieszkańców poprzez ogłoszenie referendum z pytaniem: Czy zgadzasz się na prywatyzację MPEC w formule PPP i uwolnienie spod społecznej kontroli cen ciepła dostarczanego mieszkańcom?
Dla kogo "Dobra Energia"? Raczej nie, dla mieszkańców Olsztyna.
Jacek Pachucki
Ruch Narodowy Olsztyn
*Odnośnie informacji publicznej, której do tej pory mi nie udzielono, sprawa wygląda tak (sprawdzałam dziś rano w NSA):
1) wyrok WSA w Olsztynie z maja 2014r, nakazujący MPEC Olsztyn/Konrad Nowak udzielenie mi informacji publicznej - skarga kasacyjna MPEC-u złożona w lipcu 2014r. do tej pory nie rozstrzygnięta
2) wyrok WSA w Olsztynie ze stycznia 2015r. nakazujący Prezydentowi Olsztyna udzielenie mi informacji publicznej - skarga kasacyjna Prezydenta złożona w kwietniu 2015r. nie rozstrzygnięta do tej pory.
Pozdrawiam.
Marianna Hołubowska
Zdjęcia z debaty ekspertów "Dobra Energia", zorganizowanej przez MPEC w Parku Naukowo-Technologicznym w Olsztynie 7.10.2015r. Fot. Adam Socha
https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/olsztyn/4590-nie-dla-zawlaszczenia-mpec-u-kafelek.html#sigProIdcf6d011eae
Skomentuj
Komentuj jako gość