Zgoda udziałowców Spółki ZGOK na zaciągnięcie zobowiązania długoterminowego z tytułu zawarcia porozumienia z MPEC stała się faktem. Tym samym Prezydent Olsztyna osiągnął cel główny – otworzył drogę do budowy spalarni. Szczegóły przebiegu walnego zebrania znacie Państwo z artykułu na stronie "Deb@ty" - „Walne ZGOK-u poparło budowę spalarni w Olsztynie".
Dla mnie ciekawe było, co innego a mianowicie stanowisko „Liderów" udziałowców związku gmin w zakresie zaspokajania potrzeb mieszkańców w sferze gospodarki odpadami komunalnymi. Tu niestety spotkało mnie srogie rozczarowanie. Przysłuchując się dyskusji (marginalna) zadawałem sobie pytanie, kogo reprezentują samorządowcy „wybrańcy narodu". Czy mają dostateczną wiedzę, aby podjąć dyskusję celem wybrania optymalnego rozwiązania? Czy kierują się dobrze rozumianym interesem publicznym? Wreszcie czy mają świadomość, że dali się zapędzić w ślepą uliczkę. A może bez względu na koszty świadomie podrzucają nam ten „gorący kartofel". Przecież trzeba coś zrobić z tymi odpadami komunalnymi.
Znacie Państwo problem „czwartego do gry"? Dla mniej wtajemniczonych wyjaśniam – „ten czwarty" nieznający reguł licytacji ma trzymać karty. Zaprawiony gracz brydżowy poradzi sobie. Dla mało wtajemniczonych w reguły brydżowej rozgrywki aż nadto widoczne było, że głównym Rozgrywającym był Pan Prezydent Olsztyna. Ten „czwarty" to niestety udziałowcy Spółki. Ukryci akolici vide Zarząd i Rada Nadzorcza Spółki dopilnują, aby osiągnąć cel ostateczny. To oczywiście moja subiektywna ocena. Ale dosyć tych przenośni decyzje, które dzisiaj zapadły zobowiązały na 15 lat udziałowców do dostarczania odpadów komunalnych oraz do ponoszenia kosztów funkcjonowania tej wrogiej dla środowiska instalacji.
Sprawa zbicia ceny na tzw. „bramie" (przyjęcie uchwały w sprawie ustalenia ceny za przetwarzanie odpadów komunalnych zmieszanych na rok 2015 i 2016) z 350 na 270 zł to już szczegół. Oceniam to bardziej w kategorii troski o wyjście z twarzą i poprawienie wizerunku. Trzeba z czymś wrócić do swoich wyborców i ogłosić, że coś ugraliśmy. Dlatego oceniam ten wybieg jako iluzoryczny opór. Jak oszacowali rozdający karty cena 350 za tonę jest adekwatna dla przyjętego modelu.
Skąd wziąć te brakujące 80 zł na tonie – oczywiście zaciągniemy kolejny kredyt. Przecież musi się to zbilansować. Jak już obliczono finalnie przełoży się to na ok. 8 mln złotych. Kto w konsekwencji poniesie te koszty – oczywiście my wszyscy. Pytanie na koniec o koszt-efekt. Pytań coraz więcej. Czas pokaże, kto ma rację, ale dlaczego musimy eksperymentować na podatnikach. Kosztowny ten rober, przyznacie Państwo.
Radny Miasta Olsztyna
Jarosław Babalski
Skomentuj
Komentuj jako gość