Najważniejszą kwestią ostatniej sesji Rady Miasta było wyrażenie zgody na projekt budowy w Olsztynie regionalnej spalarni odpadów komunalnych. Dla zatajenia tego faktu przed społeczeństwem został on ukryty w tzw. Planie Gospodarki Niskoemisyjnej. Decyzja w tej sprawie zapadła już wcześniej - koalicyjnie, więc prezydent Grzymowicz i radni jego politycznego zaplecza Platformy Obywatelskiej wyluzowani, z uśmieszkami lekceważenia przyklejonymi do ust, obserwowali protestujących mieszkańców Olsztyna, ze znudzeniem słuchali wypowiedzi radnych Prawa i Sprawiedliwości, przedstawiających argumenty o nieracjonalności i szkodliwości proponowanego rozwiązania.
Wydawało się, że nic nie zmąci samozadowolenia i poczucia wyższości rządzących - a jednak... ! Wszyscy jak jeden mąż z Prezydentem na czele, podskoczyli jak gdyby przez ich fotele przebiegł elektryczny impuls. Okrzyki oburzenia, nerwowe pohukiwania, żądanie odebrania głosu... dlaczego? Co tak wzburzyło i zdenerwowało olsztyńską elitę władzy?
To pieniądze - a raczej publiczne mówienie o pieniądzach, o ogromnych funduszach po które Oni, z Prezydentem Grzymowiczem na czele, chcą sięgnąć w naszym imieniu i na nasz rachunek.
Kiedy zacząłem mówić o pieniądzach na budowę spalarni - olsztyńskiego „wielkiego Misia", - 400 - 700 milionów: z podziału MPEC-u, z PIR-u, z NFOŚiGW-u, z Unii Europejskiej (z czego 7-15% można przeznaczyć na różne ekspertyzy i badania) - zaczęli szemrać.
Mówiłem o pieniądzach których nie ma, bo Prezydent przeinwestował, kierując miejskie i unijne fundusze na olbrzymie inwestycje infrastrukturalne (tylko w tym roku zadłużenie miasta wzrosło o 280 milionów złotych). Na zaopatrzenie Olsztyna w ciepło własnymi siłami, funduszy zabrakło - stąd chytra formuła organizacyjna Partnerstwa Publiczno - Prywatnego, aby nie wliczać kosztów tej inwestycji do budżetu miasta, bo wszystkie finansowe wskaźniki ostrożnościowe runęłyby na twarz. W sektorze koalicyjnym zawrzało.
Kiedy zacząłem mówić o pieniądzach, które zostały zmarnowane, na liczne nietrafione plany, ekspertyzy naukowe, opinie prawne, (razem kilka milionów), a przede wszystkim na budowę ZGOK, gdzie za ponad 150 milionów powstaje przestarzała technologicznie wytwórnia stabilatu - paliwa z odpadów komunalnych - nie wytrzymali poderwali się z foteli i zaczęli krzyczeć. Reagując na okrzyki oburzenia towarzyszy, przewodnicząca Halina Ciunel wbrew prawu i obyczajom przerwała moją wypowiedź i usiłowała ją ocenzurować.
Prezydent i państwo radni z Platformy nie chcieli już słuchać o pieniądzach, które będą musieli zapłacić za tą niepotrzebną inwestycję, wszyscy mieszkańcy miasta - w rachunkach za ciepło i w podwyższonych podatkach. A to przecież w ciągu trzydziestu lat (przez całe pokolenie) kwota ponad 4 miliardy 600 tysięcy złotych - z naszych kieszeni.
Pewnie chętniej posłuchaliby o pieniądzach, które można będzie zarobić obejmując stanowiska w zarządzie czy radzie nadzorczej spółki PPP, która będzie realizować przedsięwzięcie (w końcu Olsztyn będzie współudziałowcem - choć mniejszościowym). Ale o takich „złotych spadochronach" państwo rozmawiają w zaciszu gabinetów... przy koniaku i cygarach. Publicznie to tabu – albo puszczają nerwy miejskich dobrodziejów i spadają im maski demokratów.
Dariusz Rudnik
Radny Olsztyna
Skomentuj
Komentuj jako gość