W czerwcu 2012r. odbyły się trzy spotkania w ramach tzw. konsultacji społecznych pod tytułem „Zmiany w systemie ciepłowniczym Miasta Olsztyna w obszarze wytwarzania ciepła po roku 2017".
Co wynikło z tych konsultacji i na jakim etapie zmian jesteśmy teraz, w maju 2015r.? Czas mija nieubłaganie, a fakty i ustalenia rozmywają się w natłoku kolejnych wydarzeń, których od tamtej pory przybyło. Warto zatem przypomnieć rozwój wypadków od 2012r.
W czerwcu 2012r. prezydent miasta, Piotr Grzymowicz oraz prezes spółki komunalnej MPEC z o.o. w Olsztynie, Konrad Nowak w towarzystwie kierownictwa MPEC-u, straszyli mieszkańców Olsztyna zgromadzonych w Ratuszu zagrożeniem braku dostaw ciepła do miejskiej sieci ciepłowniczej z końcem 2017r., ponieważ firma Michelin miała rzekomo wypowiedzieć miastu umowę na dostawę ciepła do sieci miejskiej dla około 40% odbiorców. W atmosferze niebywałej presji i pośpiechu władze miasta ogłosiły więc mieszkańcom Olsztyna konieczność jak najszybszego demontażu firmy komunalnej MPEC w Olsztynie poprzez budowę nowego tworu, tzw. kombinatu, czyli elektrociepłowni opalanej gazem. Nagranie audio ze spotkania w Ratuszu w czerwcu 2012r. oddające wiernie klimat pośpiechu i zastraszenia powinno nadal być dostępne na platformie konsultacji społecznych (www.konsultacje.olsztyn.eu) i gorąco zachęcam do jego odsłuchania.
Agitacja władz miasta i kierownictwa MPEC-u skierowana była głównie na rozbicie STRATEGICZNEJ firmy komunalnej MPEC Sp. z o.o. w Olsztynie i wydzielenia z niej jej najwartościowszych składników majątkowych, które miały by być wniesione aportem do planowanego przedsięwzięcia, czyli nowej elektrociepłowni opalanej gazem ziemnym i zarządzanej przez podmiot prywatny. Indoktrynacja mieszkańców obecnych wówczas w Ratuszu podparta została nużącym udowadnianiu szkodliwości spalania węgla i dowodzeniem jakim to ekologicznym paliwem jest właśnie gaz.
W październiku 2012r., podczas ostatniego spotkania konsultacyjnego z mieszkańcami Olsztyna, pojawił się nowy wątek ewentualnego wykorzystania w przyszłej elektrociepłowni paliwa innego niż gaz, czyli tzw. RDF-u. Osobą, która poruszyła ten właśnie temat był reprezentant Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie (WFOŚiGW), pan Rychcik, a nie, jak można byłoby się spodziewać, pan Adam Sierzputowski, prezes ZGOK-u, który w ogóle nie był obecny na żadnym z trzech spotkań konsultacyjnych z mieszkańcami miasta w 2012r. Żaden reprezentant ZGOK-u nie był obecny na tych konsultacjach.
Potem nastąpiła długa medialna cisza. Nie było już paniki w zapobieżeniu brakom ciepła w rurach miejskiej sieci ciepłowniczej. Co więcej, w grudniu 2013r. w lokalnej prasie codziennej ukazała się przemilczana przez Ratusz, ale jakże istotna dla mieszkańców informacja, według której miasto uzyskało od firmy Michelin przesunięcie krytycznej daty wstrzymania dostaw ciepła o 3 lata, czyli do 2020r. Tak więc histeryczna agitacja władz miasta na rzecz podziału spółki MPEC i budowy nowej elektrociepłowni ustąpiła miejsca wyciszeniu tematu i odłożeniu go na kolejnych parę lat, tak aby uśpić czujność mieszkańców.
I nagle, w połowie 2014r. dzięki działaniom członków Stowarzyszenia Święta Warmia, które wystosowało petycję do prezydenta miasta o informację publiczną dotyczącą projektowanego kombinatu cieplnego, opinia publiczna dowiedziała się, że koncepcja budowy elektrociepłowni w Olsztynie uległa gruntownemu przeobrażeniu przez bezpośrednie powiązanie jej z projektem zagospodarowania odpadów komunalnych, czyli tzw. projektem „śmieciowym".
Dowiedzieliśmy się, że w Olsztynie, na Tracku ma powstać zakład unieszkodliwiania odpadów komunalnych (ZUOK), który ma przerabiać śmieci z Olsztyna jak również z 36 pobliskich gmin, a powstałe w procesie przerobu śmieci tzw. odpad energetyczny ma stanowić nowe paliwo, tzw. paliwo odpadowe dla projektowanej elektrociepłowni.
Cóż to oznacza? Ni mniej ni więcej tylko, obrazowo ujmując, oznacza to zorganizowanie w Olsztynie olbrzymiego śmietniska przyjmującego do przerobu śmieci nie tylko z 36 ościennych gmin, ale najprawdopodobniej z całej Polski w ilości co najmniej 95 tys. ton rocznie. W „mieście ogrodów", w stolicy zielonych płuc Polski, w środku regionu Warmii i Mazur, którego zalety zachwalano w kosztującej podatników miliony złotych kampanii „Mazury Cud Natury" ma powstać olbrzymi zakład przerobu śmieci, a paliwo powstałe z przerobu tych odpadów ma być spalane właśnie w mającej powstać elektrociepłowni, która stała się SPALARNIĄ.
Głównym celem istnienia zakładu na Tracku będzie tylko i wyłącznie przerób śmieci na paliwo dla przyszłej spalarni, albowiem zbiórką i przerobem śmieci miasta Olsztyn zajmuje się jak dotychczas OZK, który wysyła je do zakładu firmy Bioelektra w Różankach k/Susza, ok. 80 km stąd. Tak więc Olsztyn, który do tej pory był miastem czystym, z nieskażonym środowiskiem, z uregulowaną zbiórką i wywozem nieczystości, zacznie wkrótce przyjmować tony śmieci z sąsiednich gmin i z innych zakątków kraju, gdzie ludzie chętnie pozbędą się własnych nieczystości.
Władze miasta, władze ZGOK-u i MPEC-u jak mantrę powtarzają, że budowa zakładu na Tracku „domknie" system zagospodarowania odpadów komunalnych z systemem ciepłowniczym. Przecież to totalna BZDURA i MANIPULACJA INTELEKTUALNA na użytek naiwnych i niezorientowanych w tematyce.
Aby rozwiązać problem dostaw ciepła dla około 40% odbiorców w 2020 r. a więc w perspektywie 5 lat, wystarczy wybudować nowe źródło ciepła wyposażone w dwa kotły węglowe WR-25 o mocy ok. 30 MW każdy. Maksymalny koszt całej instalacji z super nowoczesnymi filtrami to ok. 200 mln zł. i taki koszt miasto byłoby zdolne pokryć bez większych problemów, ponieważ jest to kwota co najmniej dwukrotnie niższa od kosztu planowanej spalarni. Zaawansowana technologia, nowoczesne filtry, czujniki i inne urządzenia przechwytujące ewentualne zanieczyszczenia powstałe ze spalania węgla pozwalają bez obaw na instalację takich kotłów. Jeśli już teraz technologia stosowana w MPEC spełnia wyśrubowane standardy unijne, to dlaczego nie miałaby ich spełnić w przyszłości? Takie właśnie rozwiązanie, racjonalne i niekosztowne strona społeczna przedkłada władzom miasta od czasu konsultacji społecznych w 2012r.
Co zaś dotyczy kwestii olsztyńskich odpadów komunalnych JEST ONA JUŻ TERAZ ROZWIĄZANA, gdyż OZK wywozi nasze odpady do Różanki.
Po co więc zwozić do Olsztyna tony śmieci? Tylko po to, aby wytwarzać paliwo śmieciowe dla spalarni? Przecież to NONSENS.
Zakład na Tracku będzie przerabiać tony śmieci metodą mechaniczno-biologiczną (MBP). Jest to przestarzała, wychodzącą już masowo z użycia w Unii Europejskiej technologia. Nie gwarantuje ona bowiem nieobecności odorów, czego dobitnym dowodem jest smród emitowany przez zakładw gdańskich Szadółkach wykorzystujący identyczną technologię. Natomiast spalarnia będzie emitować do czystego, warmińskiego środowiska naturalnego wszelakiego typu zanieczyszczenia wytwarzane w procesie spalania, w tym niebezpieczne związki rakotwórcze, jak np. dioksyny, furany i wiele innych. W tym kontekście warto przypomnieć, że pani radna Ewa Zakrzewska (PO) zgłaszała jesienią 2012r. podczas konsultacji społecznych na temat strategii rozwoju Olsztyna postulat uczynienia z Olsztyna miasta-uzdrowiska z funkcjami sanatoryjnymi.
Zakład przerobu śmieci w Olsztynie na Tracku ma być uruchomiony już wkrótce, bo w trzecim kwartale tego roku, a projektu spalarni nie ma jeszcze nawet na papierze, bo MPEC Olsztyn nadal prowadzi tzw. dialog konkurencyjny z potencjalnymi wykonawcami, no a poza tym jej realizacja planowana jest dopiero na 2019-2020 r. Rodzi się więc podstawowe pytanie: Dlaczego dwie duże inwestycje od siebie zależne budowane są w odstępie paru lat? Kto jest odpowiedzialny za brak koordynacji planów inwestycyjnych w mieście? Gdzie tu jest troska o publiczny pieniądz i o rachunek ekonomiczny?
A jeśli chodzi o typowe aspekty praktyczne, środowiskowe, to gdzie i w jakich warunkach składowane będą te nadające się do spalenia odpady przez 4 do 5 lat? Czy te powiększające się z roku na rok niebezpieczne składowisko nie utraci przez ten czas swoich parametrów paliwowych? Jaka jest pewność, że składowisko to nie zacznie emitować zagrażających środowisku naturalnemu związków chemicznych czy toksycznych oparów? Czy składowanie tych odpadów w mieście przez tak długi czas, nieopodal osiedla Zielona Górka, nie spowoduje w konsekwencji katastrofy ekologicznej? Jakie gwarancje dają władze Olsztyna mieszkańcom, że do zanieczyszczenia bądź skażenia środowiska nie dojdzie? Jakie środki zapobiegawcze są i będą ewentualnie przyjęte?
Z budową zakładu na Tracku wiąże się też szereg innych ważnych pytań: Czy ciągłe wahadłowe przejazdy tzw. „śmieciarek" zwożących śmieci do Olsztyna to nie jest świadome zanieczyszczanie atmosfery spalinami sprzeczne z zaleceniami tzw. Planu Gospodarki Niskoemisyjnej? Czy nie jest to świadome tolerowanie ryzyka związanego z zagrożeniem dla środowiska i skupisk ludzkich na drogach, którymi śmieci będą dowożone do Olsztyna? Czy widok licznych śmieciarek zjeżdżających się do Olsztyna ma stanowić dodatkową atrakcję turystyczną miasta i regionu i czy jest to spójne z wojewódzkimi planami rozwoju turystyki w regionie? Czy mieszkańcy osiedla Pojezierze znajdującego się pod bokiem zakładów Michelin będą dodatkowo narażeni na niebezpieczne sąsiedztwo spalarni? Czy władze miasta konsultowały w jakikolwiek sposób swoje zamierzenia z mieszkańcami osiedla Pojezierze, położonego na wschodnich obrzeżach miasta?
Warto przypomnieć, że gdy parę lat temu, pan Bogusław Szwedowicz, aktualny wiceprezydent Olsztyna rozważał budowę spalarni stabilatu (RDF) na osiedlu Słoneczny Stok, mieszkańcy tego osiedla zapytani w tej sprawie wyrazili swój zdecydowany sprzeciw. Wówczas chodziło o małą spalarnię biomasy, dzisiaj chodzi o tony śmieci, a władze miasta w bezceremonialny sposób obchodzą się z mieszkańcami osiedla Pojezierze traktując ich jak bezwolne pionki w grze.
Na te i na wiele innych pytań władze miasta powinny odpowiedzieć, ponieważ korzystając z funduszy unijnych w realizacji jakiegokolwiek przedsięwzięcia publicznego, władze miasta mają obowiązek należytego informowania o planowanych projektach, o postępach w ich realizacji i o ewentualnych zmianach jakim podlegają. Niestety tak nie jest i wielu mieszkańców jest nieświadomych faktu, że w ich mieście powstaje spalarnia i zakład utylizacji śmieci oparty na niedoskonałej, przestarzałej technologii i że obie te inwestycje mogą stanowić potencjalne zagrożenie dla środowiska naturalnego i dla życia ludzi.
W swoim dążeniu do realizacji przewymiarowanych w stosunku do potrzeb miasta i wyjątkowo kosztownych inwestycji, władze miasta pomijają zupełnie interes społeczny zachowując się tak, jakby realizowały przedsięwzięcie na zmówienie prywatnego zleceniodawcy. Przypomnę, że nikt z nas do tej pory nie usłyszał co zyskałby przeciętny mieszkaniec Olsztyna na realizacji takich inwestycji? Jak kształtowałyby się przyszłe opłaty śmieciowe i jaka byłaby cena ciepła? Czy inwestycje te przyniosłyby wymierne korzyści finansowe przeciętnemu mieszkańcowi? Czy będą przewidziane jakiekolwiek rekompensaty za budowę swoistej bomby ekologicznej w mieście? Jeśli tak, to jakie?
Ponieważ władze Olsztyna milczą konsekwentnie w tych kwestiach, oznacza to, że ceny za ciepło i za śmieci niechybnie wzrosną, a przeciętny mieszkaniec Olsztyna będzie przez długie lata spłacał z własnej kieszeni decyzje podjęte w ramach NIENORMALNEJ POLITYKI INWESTYCYJNEJ prowadzonej przez aktualne władze miasta. Ponieważ jednak budowa spalarni jest jeszcze odległa w czasie, Ratusz liczy po raz kolejny na uśpienie czujności mieszkańców i na rozładowanie emocji społecznych w czasie. Rozmowy kierownictwa MPEC-u z potencjalnymi wykonawcami spalarni nadal trwają. Tylko, że gdy umowa Partnerstwa Publiczno - Prywatnego na budowę i eksploatację spalarni zostanie podpisana, gdy majątek MPEC-u zostanie przekazany w prywatne ręce, wszystkie informacje w majestacie prawa staną się niejawne i za późno już będzie na debatę społeczną. Tajemnica przedsiębiorstwa, czyli uregulowania prawne prywatnej firmy uniemożliwią jakąkolwiek dyskusję publiczną i wszelki publiczny dostęp do informacji.
Próba rozbicia MPEC-u, strategicznej spółki komunalnej miasta, pod pretekstem budowy nowej inwestycji, powiela sprawdzony już przez władze miasta sposób i wskazuje na to, że zamiarem władz miasta Olsztyna jest zaprogramowane doprowadzenie do kompletnego rozbicia wszystkich spółek komunalnych w mieście.
Do tej pory w 2010 r. dokonano wydzielenia z majątku spółki komunalnej ZGOK nowej jednostki o nazwie OZK, w 2011 r. rozbito spółkę miejską MPK poprzez wyodrębnienie z niej „Zarządu Komunikacji Miejskiej w Olsztynie". Realizując ten harmonogram, w 2012 r. władze miasta chciały doprowadzić do szybkiego podziału spółki MPEC stosując niewybredne metody zastraszania mieszkańców brakiem ciepła w kaloryferach.
Jest to bardzo czytelny proces osłabiania, bądź niszczenia mienia publicznego poprzez dzielenie majątku spółek miejskich, co w konsekwencji doprowadzić może do wchłonięcia tak wątłych i nierentownych jednostek publicznych przez prywatny kapitał. Jest to tylko kwestia czasu. Oczywiście, przy okazji tworzenia nowych struktur, prawdziwi beneficjenci i wierni protagoniści Ratusza zajmują miejsca w zarządach, radach nadzorczych i dyrekcjach. Szeregowym mieszkańcom Olsztyna pozostają tylko nieliczna stanowiska robocze zachowane po tych restrukturyzacjach, czy też oferta 80 nowych miejsc pracy przy ręcznym sortowaniu śmieci na taśmie w przyszłym ZUOK na Tracku, według zapowiedzi prezesa ZGOK-u. Tak według władz Olsztyna wygląda dbałość o interesy społeczne, o rozwój naszego miasta i o postęp cywilizacyjny oparty na funduszach unijnych.
Dlatego pytam w imieniu wszystkich odpowiedzialnych mieszkańców naszego miasta: czyje właściwie interesy realizują z olbrzymią determinacją i konsekwencją władze Olsztyna?
Marianna Hołubowska
Skomentuj
Komentuj jako gość