Władze Olsztyna ukryły przed mieszkańcami konsultacje społeczne w sprawie budowy spalarni śmieci. Na zapytanie o zdanie mieszkańców, czy zgadzają się na sfinansowanie tej gigantycznej inwestycji, rzędu 600-700 milionów złotych, wyznaczono ekspresowy termin do 31 marca.
Tę największą inwestycję w historii Olsztyna ukryto w dokumencie pt. PLAN GOSPODARKI NISKOEMISYJNEJ i umieszczony na stronie internetowej Urzędu Miasta Olsztyna. Trafić na niego są w stanie jedynie wtajemniczeni. Trzeba dużo samozaparcia, by znaleźć na stronie urzędu zakładkę PLATFORMA KONSULTACJI SPOŁECZNYCH. Po wejściu na tę Platformę wpaść na to, że w zakładce „gospodarka komunalna" kryje się dokument w pdf (KLIKNIJ TUTAJ), w którym na stronie 154 ukryto budowę spalarni odpadów.
Czytamy tam:
„Zadanie 5.1.1.
„Wybudowanie nowej instalacji wyposażonej w blok do termicznej utylizacji frakcji palnej powstałej w wyniku przetworzenia odpadów komunalnych wraz z odzyskiem energii. Nowa instalacja ma zastąpić istniejące źródło opalane miałem węgla kamiennego – elektrociepłownię Michelin Polska S.A., która zostanie wyłączona z systemu ciepłowniczego miasta po wybudowaniu nowej instalacji".
ZAMKNIĘCIE tych nibykonsultacji nastąpi za kilka dni - 31 marca.
Po tym terminie i po takich pseudokonsultacjach Rada Miasta Olsztyna przyjmie ten dokument i otworzy on drogę prezydentowi do budowy spalarni.
Jak potężne jest lobby spalarniowe w Olsztynie niech świadczy sobotnia (21 marca) audycja PULS ZIEMI w Radio Olsztyn, w której marszałek województwa Gustaw Marek Brzezin (PSL), poseł PSL Stanisław Żelichowski, prezes spółki ZGOK w Olsztynie Adam Sierzputowski zachwalali spalarnię odpadów i twierdzili, że to najlepszy na świecie sposób na odpady i mieszkańcy Olsztyna będą z tego tytułu mieli tylko same korzyści.
Panowie mówią to, gdy rząd polski ustami wiceministrów środowiska ostrzega samorządy, żeby nie budowali spalarni. Wystarczą obecnie budowane. W pozostałych nie będzie po prostu czego spalać, bowiem Unia Europejska wymaga odzyskiwania surowców z odpadów, a nie ich spalania i z ich odzysku będzie nas rozliczać, a nie ze spalania.
Panowie politycy i urzędnicy ukrywają przed mieszkańcami, że budowa spalarni pociągnie za sobą co najmniej 3-krotny wzrost podatku śmieciowego, czyli w Olsztynie z obecnych 14,41 złotych miesięcznie od osoby za odpady zmieszane do 43 złotych.
Ukryli też przed słuchaczami, że od 2012 roku działa w Różance gmina Susz, 88 kilometrów od Olsztyna zakład BIOELEKTRA GROUP, który niemal w 100% odzyskuje surowce z olsztyńskich odpadów. Jest to unikalna w skali świata technologia oparta na sterylizacji odpadów, wymyślona przez polskich inżynierów. Przedstawiciele BIOELEKTRY GROUP złożyli miastu ofertę uruchomienia instalacji w Olsztynie w ciągu roku, a wraz z największą elektrownią w Polsce - ENEĄ – budowy w ciągu 2,5 roku elektrociepłowni na biomasę. BIOELEKTRA przy tym nie chce od miasta ani złotówki na tę inwestycję. Nie potrzebuje też dotacji. Gwarantuje też utrzymanie dotychczasowego poziomu podatku śmieciowego przez 10-15 lat oraz najniższą cenę ciepła w Polsce również przez taki czas. Paweł Przybylski z BIOELEKTRY w olsztyńskim ratuszu porównał spalanie frakcji energetycznej odpadów (RDF) w celu uzyskania ciepła, do palenia w piecu banknotami.
WIĘCEJ NA TEN TEMAT CZYTAJ TUTAJ
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość