Po artykule "Deb@ty" na temat terminu zakończenia projektu tramwajowego, prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz przesłał skorygowany harmonogram wiceprzewodniczącemu rady miasta Grzegorzowi Smolińskiemu.
W pierwszej odpowiedzi na interpelację radnego prezydent podał, iż termin zakończenia prac oraz ich rozliczenia, to 30 stycznia 2016 roku. Ale po tym, jak podnieśliśmy, że oznacza to przekroczenie terminu wyznaczonego przez Komisję Europejską i utratę dofinansowania (85%), prezydent wysłał nową tabelę. Wynika z niej, że data 30.01.2016 roku to dzień złożenia przez beneficjenta wniosku o płatność końcową, natomiast wszystko prace rzeczowe zakończą się 30 października 2015 roku i w listopadzie pojedziemy tramwajami.
Jednak tak naprawdę żaden szanujący się inżynier budownictwa (Piotr Grzymowicz jest inżynierem budowictwa) nie poda daty zakończenia budowy linii tramwajowej na ul. Kościuszki i al. Piłsudskiego. Bowiem, jak powiedział „Deb@cie" przewodniczący Komisji Inwestycji i Rozwoju Rady Miasta Olsztyna Robert Szewczyk, nikt nie wie, co znajdziemy pod tymi ulicami. Biegną tam jeszcze przedwojenne instalacje ściekowa i wodociągowa, a także przewody telekomunikacji.
Doświadczyliśmy tego podczas budowy al. Wojska Polskiego. Tam też, podczas prac ziemnych okazało się, że na planach geodezyjnych były inne instalacje niż w rzeczywistości i trzeba było przeprojektowywać. Natrafiono też na zabytkową komorę przepompowni ścieków. W rezultacie budowa została zakończona z rocznym opóźnieniem.
W przypadku al. Piłsudskiego możliwy jest jeszcze jeden problem, który zasygnalizował na sesji budżetowej 28 stycznia, radny Dariusz Rudnik. Mianowicie może się okazać, że pod murami aresztu śledczego leżą szczątki pomordowanych żołnierzy AK, co może wstrzymać na jakiś czas budowę.
O takiej możliwości od lat sygnalizuje pani Aleksandra Greune, której rodzice byli żołnierzami V Brygady Wileńskiej AK majora "Łupaszki". Przybyli do Olsztyna wraz z pierwszym transportem z Wileńszczyzny w maju 1945 roku. W kamienicy przy ul. Moniuszki 11/6 stworzyli lokal konspiracyjny, w którym przebywali żołnierze: Henryk Wieliczko „Lufa", Jerzy Lejkowski „Szpagat" i Feliks Selmanowicz „Zagończyk", który zginął później razem z „Inką". Na przełomie 1945 i 46 doszło do zdekonspirowania lokalu. Mamę i ciocię pani Aleksandry aresztował Józef Światło vel Izaak Fleischfarb. Zostały osadzone w istniejącym do dzisiaj areszcie śledczym przy obecnej al. Piłsudskiego. Najpierw obiekt ten był w posiadaniu NKWD, a w lipcu 1945 roku został przekazany Urzędowi Bezpieczeństwa.
Matka i ciocia opowiadały pani Aleksandrze, że dla zagłuszenia krzyków torturowanych, włączano motory, ale i tak było słychać strzały. Rano na spacerniaku ziemia była miękka, co mogło wskazywać na zakopywanie tutaj zamordowanych w nocy. Relacje jej mamy i cioci miały potwierdzić jeszcze trzy osoby, które pani Aleksandra poznała podczas stażu w Domu „Kombatant" w Olsztynie.
Poznała też mężczyznę, który miał być świadkiem, jak podczas budowy w 2006 roku, gmachu Sądu Okręgowego, na tyłach Aresztu Śledczego, miano wykopać szczątki ciał, ale na czyjeś polecenie zalano je betonem. Pani Aleksandra zgłosiła to do delegatury IPN w Olsztynie. Prokurator IPN Andrzej Dziuba skierował panią Aleksandrę do prokuratury powszechnej w Olsztynie, jako właściwej. Prokuratura olsztyńska wezwała na przesłuchanie wskazanego przez panią Aleksandrę świadka, ale ten bał się potwierdzić, to co jej powiedział w cztery oczy.
Prokurator z IPN Andrzej Dziuba nie był w stanie powiedzieć nam, na jak długo trzeba będzie wstrzymać prace przy budowie linii tramwajowej, gdyby przy Areszcie znaleziono szczątki ludzkie i gdyby okazało się, że są to pomordowani żołnierze AK.
(red.)
zdjęcie aresztu ze strony: sw.gov.pl
Skomentuj
Komentuj jako gość