Sam zgłosiłem CBA zbadanie obrotu nieruchomościami UWM i to na skutek mojego zgłoszenia agenci CBA pobrali z uczelni dokumentację – poinformował „Deb@tę" rektor UWM prof. Ryszard Górecki komentując kolejną rewelację na blogu dziennikarza śledczego Mariusza Kowalskiego. - Nie mam nic do ukrycia i chcę położyć kres trwającym atakom na mnie i szantażowi.
10 czerwca na blogu Mariusza Kowalewskiego ukazał się kolejny tekst, w którym czytamy:
„W piątek (30 maja – przyp. A.Socha) CBA weszło do kierowanego przez Ryszarda Góreckiego, senatora PO, Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego i Urzędu Miasta w Olsztynie. Według moich ustaleń agenci zabezpieczyli dokumentację związaną ze sprzedażą uczelnianych nieruchomości. Przede wszystkim chodzi o opisany przeze mnie proceder sprzedaży ziemi przez UWM. - "Potwierdzam, że w ubiegły piątek nasi agenci byli na UWM i w Urzędzie Miasta. Zabezpieczono pewne dokumenty, które teraz bardzo wnikliwie i skrupulatnie będziemy analizować i weryfikować" – mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
W latach 2006-2007, kiedy uczelnią kierował obecny rektor Ryszard Górecki, na Uniwersytecie wymyślono patent, który pozwalał na zakup nieruchomości osobom nieuprawnionym. System był dość prosty. Najpierw osoba nie mająca prawa do kupna ziemi znajdowała na UWM pracownika, który zgadzał się kupić działkę i zapisywał się na listę. Osoba taka dostawała przydział na zakup gruntu. Następnie listę z podstawionym pracownikiem UWM akceptował Ryszard Górecki, rektor UWM. Później zostały już tylko formalności w postaci zapłaty faktury i podpisania aktu notarialnego. Faktury już oficjalnie były wystawiane na pracownika i osobę z zewnątrz. Ten pierwszy, według dokumentów finansowych UWM, kupował jedynie 5 do 10 proc. udziałów w ziemi. Resztę nabywał właściwy kupiec, czyli osoba nie będąca związana z Uniwersytetem. Pracownik UWM w całej transakcji robił za typowego słupa. W ten sposób działki od UWM kupili m.in. notariusz, siatkarz, żona polityka, czy redaktor naczelny olsztyńskiego dodatku Gazety Wyborczej".
Adam Socha: - Panie rektorze, czy może się pan odnieść do tych stwierdzeń pana Kowalewskiego, a zwłaszcza do informacji, iż na UWM wkroczyli agenci CBA?
Rektor UWM prof. Ryszard Górecki: - Sam zgłosiłem sprawę do CBA, sam zgłosiłem sprawę do CBA, powtarzam to jeszcze raz. 6 czerwca szef CBA Paweł Wojtunik składał sprawozdanie Senatowi RP. Po jego wystąpieniu poruszyłem problem tzw. dziennikarzy śledczych, którzy posługując się nieprawdziwymi informacjami, dokumentami szantażują, niszczą osoby publiczne, prosząc, by CBA zajęła się także tym problemem. W tym celu przekazałem asystentowi szefa CBA artykuły, które produkuje pan Kowalewski, żeby CBA zbadała te oskarżenia. Niczego nikt nie dostał z UWM za darmo, za mojej kadencji jako rektora, niczego nikt nie dostał poza prawnymi regulacjami. Sprawą obrotu nieruchomościami UWM zajmowała się komisja powołana przez Senat UWM, a wykonawcą, koordynatorem był kanclerz UWM, pan Aleksander Socha, który osobiście przygotował ponad 200 aktów notarialnych i dokumentów i przekazał te dokumenty, by położyć kres tym atakom. Ponadto27 czerwca na posiedzeniu Senatu UWM złożę obszerną informację na ten temat.
- Panie rektorze, na przyjęciu, po uroczystości wręczenia tytułu doktora Honoris Causa prof. Jerzemu Buzkowi (2.06.) przeprowadziłem wśród profesorów UWM sondę na temat blogu Kowalewskiego. Kilka osób odmówiło komentarza, ale pozostali pracownicy stwierdzili, że dziennikarz Kowalewski jest dla nich osobą niewiarygodną, gdyż wcześniejsze jego publikacje okazały się nieprawdziwe i został za nie skazany na zapłacenie odszkodowań. Zapytani profesorowe stwierdzili też, że ich zdaniem pan Kowalewski został wynajęty przez pewne grupy interesu, którym albo się pan naraził, albo czegoś od pana te grupy żądały i tego nie dostały. Panie rektorze, czy był pan szantażowany przez kogoś?
Rektor UWM prof. Ryszard Górecki: - Nie, nie byłem, ale muszę poczekać, aż CBA sprawdzi całą dokumentację, wówczas powiem więcej.
A komu mógł się pan narazić?
Rektor UWM prof. Ryszard Górecki: - Problem w tym, że ja po raz trzeci wygrałem w sposób zdecydowany wybory do Senatu RP i społeczność akademicka mnie zmusiła, żebym powrócił na uniwersytet. Od 15 lat jestem w czołówce regionu, od 1999 roku otrzymałem wiele wyróżnień, i to niektórych boli. Nawet poseł Jerzy Szmit zrobił sobie promocję, zwołując konferencję prasową pod Centrum Konferencyjnym UWM, pytając jakim prawem odbywa się uroczystość wręczenia tytułu doktora Honoris Causa UWM panu prof. Jerzemu Buzkowi
- Czy motywem jest tylko ludzka zawiść?
Rektor UWM prof. Ryszard Górecki: - Z pewnością płacę cenę za to, że musiałem skontrolować gospodarkę finansami uczelni w latach 2008-2012, sprawdzić, kto co zrobił, co sprzedał. Płacę za to cenę, że wyjaśniam sprawy tych różnych projektów węgorzowych, wołowych itp. Ile pieniędzy na to uczelnia wydała, które teraz UWM musi zwracać. Pracownicy za 10 miesięcy pracy przy projektach pobierali wynagrodzenia w wysokości 950 tys. zł, 300 tys. zł, 500 tys. zł... a ktoś to nadzorował, koordynował i prawdopodobnie ta grupa pracowników ma do mnie to pretensje, bo powiedziałem „koniec z tym, to powinno być w formie przetargów". Ale gdybym tych spraw nie skontrolował i zgłosił prokuraturze, to dzisiaj byłbym oskarżony przez CBA.
Do tego dochodzi sprawa IPN. Pan prof. K. uważa, że to ja wywołałem sprawę jego lustracji, że złożyłem wniosek do IPN o jego lustrację, a ja nawet nie wiem gdzie się mieści IPN, a muszę tam pójść, złożyć wniosek, żeby upublicznić moje wyjazdy zagraniczne, bo pan Kowalewski tutaj też napisał nieprawdę. Z informacji, które posiadam wynika, że na czele niezadowolonych stoi pan L.
- Zapytałem pana L. jak odbiera publikacje Kowalewskiego odpowiedział, że je potępia, gdyż potępia każdy atak, który narusza dobre imię uniwersytetu. Natomiast prof. K. odmówił komentarza, z tego powodu, iż jego nazwisko pojawiło się w mojej publikacji odnośnie blogu Kowalewskiego. Wymieniłem w wywiadzie z agentem służb specjalnych pana prof. K. w gronie osób, którym potencjalnie mógł się pan rektor narazić.
Rektor UWM prof. Ryszard Górecki: - No cóż, pan L. tak mówi oficjalnie, mam informacje, co robi nieoficjalnie. Ale ja tych działań się nie obawiam, tych doniesień do różnych służb, dlatego sam poprosiłem CBA o sprawdzenie dokumentów. Gdybym się bał to bym nie składał wniosku do CBA.
Dziękuje za rozmowę.
Rozmawiał Adam Socha
PS. Po zamieszczeniu wywadu z prof.Ryszardem Góreckim - Mariusz Kowalewski na swoim blog napisał:
"Posiedzenie, o którym pisze debata.olsztyn.pl, rozpoczęło się o godz. 9.03. W tym czasie agenci CBA zabezpieczali już dokumenty w Urzędzie Miasta w Olsztynie i na UWM. Sama decyzja o wysłaniu agentów po dokumenty zapadła w CBA 5 czerwca 2014 roku. Agenci nie przyjechali do Olsztyna na wniosek Góreckiego, a na polecenie swoich przełożonych, które zostało wydane dużo wcześniej niż miało miejsce posiedzenie Senatu i spotkanie Góreckiego z Wojtunikiem".
Zadzwoniłem do prof. R. Góreckiego, by odniósł się do słów M. Kowalewskiego.
- Do CBA dzwoniłem zaraz po ukazanu się oskarżenie Kowalewskiego na temat sprzedaży działek - odpowiedział prof. Górecki.
Rano 11 czerwca wysłałem w tej sprawie zapytanie do CBA (gdy dzwoni się rzecznika prasowegoo CBA odpowiada tylko automatyczna sekretarka). Niestety, jak dotąd nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Jedynie odpowiedź CBA mogłaby rozstrzygnąć, czy to prośba prof. Góreckiego wyrażona w rozmowie telefonicznej spowodowała działania CBA, czy też artykuły M. Kowalewskiego.
NAJWAŻNIEJSZE JEDNAK JEST TO, ŻE WRESZCIE JAKIŚ WŁAŚCIWY ORGAN - W TYM PRZYPADKU CBA - SPRAWDZI ZARZUTY DZIENNIKARZA.
Wyciąg ze stenogramu z posiedzenia Senatu RP 6 czerwca 2014.
Senator Ryszard Górecki:
Panie Marszałku! Szanowny Panie Ministrze!
Bardzo dziękuję za merytoryczną wypowiedź, za informacje, które nam są potrzebne. W nawiązaniu do informacji, jako reprezentant Warmii i Mazur, jeśli pan pozwoli, złożę oficjalny wniosek do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o to, żeby na Warmii i Mazurach powstała jednostka biura (CBA). Ja jako rektor uczelni w Olsztynie mam dużo problemów... W ramach informacji, które pan przedstawiał, nie wspomniał pan o działaniach związanych z mediami, zwłaszcza tak zwanymi dziennikarzami śledczymi, i przestępstwami. Ja sam w ostatnim okresie doświadczam z tej strony... Proszę rozważyć podjęcie takich działań. Czy byłoby to możliwe? Przedstawię panu pewne dokumenty, jak zakończy pan część oficjalną. Dziękuję.
Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik:
Dziękuję bardzo, Panie Marszałku.
Wysoka Izbo!
Jeżeli chodzi o... Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem pytanie dotyczące dziennikarzy. My również jako funkcjonariusze, ja jako szef, podlegamy rozmaitym działaniom dziennikarskim, które są według nas kontrowersyjne. Jesteśmy świadomi także tego, że grupy rozmaitych interesów, których dotyczą nasze działania, wynajmują w celu dezawuowania naszych działań agencje zajmujące się czarnym PR. Oczywiście jedyną reakcją zgodną z prawem mogą być w takich sytuacjach pozwy cywilne, jednak tego staram się unikać, bo nie jestem pieniaczem procesowym".
Skomentuj
Komentuj jako gość