Jacek Adamas nie zapłaci kary grzywny za umieszczenie tablicy "Komitet Wojewódzki PZPR, towarzysz sekretarz Iwiński". Sąd uznał artystę winnym wykroczenia, ale z uwagi na szlachetność motywów i sposób działania odstąpił od kary grzywny i zwolnił oskarżonego z kosztów sądowych. Wyrok jest prawomocny.
Sąd Okręgowy w Olsztynie VII Wydział Karny (sędzia Remigiusz Chmielowski) rozpatrywał w środę 12 lutego apelację Jacka Adamasa od wyroku Sądu Rejonowego, który skazał go na karę grzywny w wysokości 300 zł z art. 63 par. 1 kodeksu wykroczeń.
Chodzi o słynny happening z umieszczeniem tablicy z napisem „Tow. Iwiński KW PZPR", przy wejściu do budynku przy ul. Kopernika w Olsztynie, w którym poseł SLD Tadeusz Iwiński ma biuro poselskie. Był to znak protestu artysty wobec posła, który zgłosił veto wobec treści uchwały sejmu w rocznicę śmierci maturzysty Grzegorza Przemyka.
Obrońca artysty, mec. Tomasz Kosakowski powiedział, że celem działania obwinionego była krytyka polityczna, podkreślił, że Jacek Adamas nie uszkodził budynku, a zawieszając tablicę wykorzystał istniejące w murze otwory, chciał też po chwili zabrać tablicę, ale ktoś go ubiegł. Ponadto osoba pokrzywdzona - poseł Iwiński - nie domaga się ukarania obwinionego. Obrońca wniósł o uniewinnienie.
Jacek Adamas w swoim wystąpieniu podkreślał, iż jako magister sztuki, i jako działacz podziemia w stanie wojennym wystąpił w obronie prawdy historycznej zakłamywanej przez posła SLD Tadeusza Iwińskiego, w sprawie zakatowanego na śmierć przez milicjantów maturzysty Grzegorza Przemyka. Jego już nikt z rodziny nie może bronić. Rodzice nie żyją. Grzegorz Przemyk nie ma rodzeństwa. Na nim linia rodziny Przemyków się kończy. Prawda historyczna jest wartością, która ma znaczenie dla kształtowania tożsamości narodu.- Mój happening miał też cel edukacyjny – wyjaśniał Adamas - i był skierowany do młodzieży, która nie zna historii stanu wojennego. W stanie wojennym mój przyjaciel, z którym wydawałem w podziemiu pismo został wyrzucony przez okno i zginął w do dziś nie wyjaśnionych okolicznościach. Jako świadek złych rzeczy, które miały miejsce wówczas musiałem tak postąpić.
Sędzia Remigiusz Chmielowski: - Czy działał pan w stanie wyższej konieczności i nie miał pan świadomości swego czynu? Czy wnosi pan o uniewinnienie?
Jacek Adamas: - Tak, gdybym wiedział, że wystarczyło zwrócić się do administratora budynku o zgodę na chwilowe zawieszenie tablicy, to bym o taką zgodę wystąpił. Po wcześniejszych swoich happeningach nie byłem ścigany, np. przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie po happeningu zostałem spisany, ale sprawa nie była kierowana do sądu. Sądziłem, że działalność artystyczna nie jest przestępstwem. Tu stało się inaczej. Gdy wróciłem na miejsce, by tę tablicę zdjąć, została ona już zerwana przez działacza SLD pana K., który uciekł z nią przed nami.
Występująca jako oskarżyciel publiczny policjantka Katarzyna Złota podtrzymała oskarżenie stwierdzając, że jest to sprawa o wykroczenie z art. 63 par. 1, a nie sprawa polityczna. Pan Iwiński w tej sprawie nie występował, a wystąpił ze skargą administrator ZBiLK w Olsztynie
Jacek Adamas: - Pani administratorka zeznała w sądzie rejonowym, że została przymuszona przez policję do złożenia skargi. Tutaj policja okazała się nadaktywna, ale gdy SLD zorganizował w całym kraju akcję pod siedzibami PiS, w tym w Olsztynie, w sprawie śmierci Barbary Blidy, to policja nie zareagowała na wieszanie na ich obiektach haseł i palenie świeczek. W tym upatruję polityczne motywy w działaniu policji przeciwko mnie.
Ustne uzasadnienie wyroku
Sąd zgadza się z oskarżycielem publicznym, że nie jest to sprawa o charakterze politycznym. Nie zajmujemy się w tej sprawie ani panem Iwińskim, ani treścią tablicy, tylko wykroczeniem z art. 63 par. 1 kodeksu wykroczeń – nie ma znaczenia, czy wykroczenie było umyślne czy też nie, a zasłanianie się przez oskarżonego brakiem świadomości nie przekonało sądu.
Nie ma też znaczenia czy administrator został przymuszony do złożenia skargi. Bezspornym jest, że doszło do zawieszenia tablicy, a więc czyn zabroniony wystąpił. Pan też byłby niezadowolony, gdyby bez pana zgody, ktoś powiesił na pana domu tablicę. Ustawodawca na pierwszym miejscu jako dobro prawnie chronione umieścił zachowanie porządku i spokoju.
Badając karygodność czynu i społeczną szkodliwość sąd stwierdził, że działanie było umyślne, głęboko przemyślane i wykonane z premedytacją. Jednak sąd stwierdził ewidentną znikomość szkodliwości czynu zabronionego.
GDYBY CZYN BYŁ ROZPATRYWANY W KATEGORIACH PRZESTĘPSTWA TO BYŁOBY UNIEWINIENIE. Ale tu chodzi o wykroczenie, więc nawet sub minimalna szkodliwość powoduje, że jest to wykroczenie.
Za obwinionym przemawia motywacja, SZLACHETNOŚĆ POBUDEK i sposób działania minimalizujący szkody. Dlatego sąd nie zgadza się na karę grzywny i zwalnia obwinionego z kosztów sądowych.
Wyrok jest prawomocny niezaskarżalny. Jedynie o jego rewizję z urzędu może wnieść Prokurator Generalny lub Rzecznik Praw Obywatelskich.
Po rozprawie Jacek Adamas stwierdził, iż przyjął wyrok z zadowoleniem. Skomentował też komentarze pod tekstem jego apelacji zamieszczonej w portalu „DEB@TA": - Okazało się, że warto było apelować i tekst apelacji odniósł skutek.
Pprzeczytaj też na ten temat:
300 zł grzywny za tablicę
OSKARŻYCIELKA W IMIENIU POLICJI, fot. A. Socha
na rozprawie obecny był Bartłomiej Jasiński z SLD, który udostępnił "Deb@cie" pismo posła Iwińskiego
Jacek Adamas, pierwszy od lewej, fot. A. Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość