"W kontekście katastrofy smoleńskiej największym błędem polskiego rządu było oddanie sprawy wyjaśnienia tej tragedii w ręce obcego państwa. Sami się pozbawiliśmy w tej kwestii suwerenności. To znaczy, że i w innych nie mamy gwarancji, jak się zachowuje nasz rząd. Zresztą przykład działań Waldemara Pawlaka w sprawie kontraktu z Rosją świadczy o tym, że nad głowami naszych biernych polityków wojnę o wpływy w energetyce toczył Zachód z Moskwą" Rozmowa z dr Janem Żarynem, historykiem i kandydatem do Senatu RP.
Dlaczego nie potrafiliśmy przez ponad 20 lat opowiedzieć światu o Enigmie, o bitwie pod Wizną, o Powstaniu Warszawskim, o wielkim narodowym zrywie „Solidarności”? Dlaczego symbolem obalenia komunizmu w Europie jest mur berliński?
Cóż; „obalenie muru berlińskiego” to fakt dynamiczny i jednowymiarowy, łatwiejszy do medialnego wykorzystania. A my, Polacy obalaliśmy ten system – wbrew Europie – od momentu, gdy nam go narzucono. Czynili to „żołnierze wyklęci”, robotnicy podczas polskich miesięcy, od czerwca 1956 po sierpień 1980 i 1988, w końcu (niepopularny wśród zachodnich intelektualistów) polski Kościół z Prymasem Tysiąclecia i papieżem Janem Pawłem II na czele. Ale są i inne przyczyny; jedynie w czasach prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego część polskiej elity (nie tylko politycznej) starała się (wbrew wpływowym czynnikom antypolskim, obecnym także w Kraju) prowadzić właściwą politykę historyczną. Władze obecne dają jasny sygnał światu, konkretnym narodom i państwom, że nie są zainteresowane prezentacją polskiej wersji historii Europy i świata, szczególnie tam, gdzie prawdziwy przekaz może naruszyć czyjeś interesy. Historia jest – często instrumentalnie – wykorzystywana przez Niemców, Rosjan, Żydów, czy Francuzów, Anglików (np. w sprawie Enigmy) i Litwinów wbrew prawdzie i polskiej racji stanu zarazem. Milcząc – przyzwalamy!
Czy możemy dzisiaj, choćby w sposób hipotetyczny, powiedzieć że ustępstwa komunistycznego aparatu władzy w Europie Środkowo-Wschodniej w 1989 roku wynikały z dużej zaplanowanej akcji KGB i podległych jej służb specjalnych?
Niewątpliwie, badania np. prof. Antoniego Dudka potwierdzają hipotezę, że Michaił Gorbaczow widząc groźbę upadku ZSRR, postanowił po raz kolejny przeprowadzić – kontrolowany przez służby – proces naprawy, w stylu NEP-u. Podobnie rozumowali polscy komuniści, którzy z jednej strony zdali sobie sprawę ze słabości gwaranta ich stanu posiadania (Moskwy), a z drugiej strony z możliwości wykorzystania „konstruktywnej opozycji” do stworzenia nowego projektu; swoistej ucieczki do przodu. Wywiad komunistyczny – PRL-owski – uspokajał w 1989 r. Warszawę, że Amerykanie i Zachód nie zrobią niczego, co przyspieszyłoby w sposób rewolucyjny proces dzielenia się władzą, czy „transformacji ustrojowej”. Takie zabezpieczenie dawało większy spokój. „Oddajemy częściowo władzę, by po 4 latach sami Polacy oddali nam ją w ręce po skompromitowaniu się niezdarnych rządów »Solidarności«. Czynnikiem wzmacniającym kryzys gospodarczy miał pozostać roszczeniowy OPZZ” – tak w skrócie wyglądał plan kierownictwa PZPR. Dziś wydaje mi się, że służby sowieckie i komunistyczne polskie musiały elastyczniej reagować na zmieniające się w 1989 r. wydarzenia, np. pilnując – jak niepodległości – interesów energetycznych Rosji w tym regionie, czy też równolegle wprowadzając model chiński na ziemie polskie. Polegał on na uwłaszczeniu się nomenklatury (także przy pomocy starej metody przerzucania kapitału na Zachód), która zdawała sobie sprawę z upadku systemu nakazowo-rozdzielczego. Sadząc po życiorysach np. Solorza, Mazura i wielu innych, to my jeszcze nie wiemy zbyt dużo. Może ostatnia książka dr. Sławomira Cenckiewicza przyniesie nowe i głębsze naświetlenie tej kwestii.
Dlaczego tak się dzieje, że groźny agent komunistycznych służb specjalnych, Tomasz Turowski, pełnił do niedawna ważną funkcję w polskiej dyplomacji? Czy nie jest to przykład kompletnego rozkładu, słabości polskiego państwa?
To jeden z wielu przykładów świadczących o słabości państwa polskiego. W kontekście katastrofy smoleńskiej największym błędem polskiego rządu było oddanie sprawy wyjaśnienia tej tragedii w ręce obcego państwa. Sami się pozbawiliśmy w tej kwestii suwerenności. To znaczy, że i w innych nie mamy gwarancji, jak się zachowuje nasz rząd. Zresztą przykład działań Waldemara Pawlaka w sprawie kontraktu z Rosją świadczy o tym, że nad głowami naszych biernych polityków wojnę o wpływy w energetyce toczył Zachód z Moskwą. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kłócili się o strefę wpływu przebiegającą na obszarze Polski, ponoć suwerennego państwa. Przypadek Turowskiego to efekt z jednej strony trwałości ekipy profesora Geremka w MSZ, która powstawała poprzez symbiozę „starego” porządku z „młodym”. Z drugiej strony jednak, to przypadek osobny; do dziś nie wiemy, czy jego pobyt w Rosji w 2010 r. miał jakikolwiek związek z przebiegiem katastrofy z 10 kwietnia. I nikogo to nie interesuje…
Na jakich wartościach Platforma Obywatelska opiera swoją politykę historyczną? Jak potraktować pomnik wystawiony bolszewikom, barbarzyńskim najeźdźcom w Ossowie, miejscu uświęconym krwią polskim żołnierzom broniącym ojczyzny w 1920 roku? Jednego dnia premier rządu wygłasza płomienne przemówienie na Westerplatte, mówi o patriotyzmie, a innego dnia celebryta, wtykający wcześniej publicznie polską flagę w psie odchody, szydzący z polskich symboli, organizuje w imieniu tego rządu wielki, ważny koncert.
Mam wrażenie, że politycy PO to wyjątkowi cynicy, dla których tożsamość polska nie stanowi celu, ani troski. Równie dobrze mogą celebrować 11 listopada, czy pamięć o ks. Skorupce, jak przyjmować na salonach Kubę Wojewódzkiego. Im polskość przeszkadza, gdy trzeba się opowiedzieć, gdy trzeba stanąć w kontrze do głosu dominującego. Nam z kolei wciskają tezę, że Europa oddaliła się od epoki nacjonalizmów, że patriotyzm to stan emocji, który przeszkadza w dialogu, w modernizacji kraju, itp. brednie.
Jakie nowe projekty badawcze wdrożyłby pan w Instytucie Pamięci Narodowej, gdyby to od pana zależało?
IPN to instytucja, która powinna być stale obecna w debacie historycznej, którą inicjuje. Mówiąc kolokwialnie: trzeba stale „męczyć” społeczeństwo polskie koniecznością opowiedzenia się po jednej lub drugiej stronie, w polskich dramatach XX wieku; trzeba dać Polakom szansę, by jasno sobie odpowiedzieli i logicznie potrafili odkryć, czy np. są spadkobiercami rządów bolszewicko-komunistycznych z lat 1917 – 1990, w tym miłośnikami dzielnych komunistów tępionych przez „faszystowskie” rządy sanacji lub zwolennikami „drugiej” drogi do „niepodległości” w postaci budowania Polski Lubelskiej, czy też nie. Niezależnie od projektów badawczych, edukacyjnych, czy wydanych książek – to są narzędzia oddziaływania na świadomość historyczną Polaków – prowadziłbym IPN jako instytucję misyjną, wkraczającą tematycznie w najistotniejsze kwestie historyczne. Dziś zaliczam do nich przede wszystkim budowanie wspólnej tożsamości polskiej, opartej na rozpoznawaniu wzajemnym różnorodnych polskich dróg. By przykładowo losy mieszkańców ziem zachodnich i północnych były tak samo bliskie wszystkim, jak np. losy Wołyniaków, doświadczonych traumą ludobójstwa. By zakorzenić w polskości ziemie zachodnie i północne, które przez wieki były niemieckimi, a po 1945 r. zarządzane przez komunistów. Polskość tych ziem kryje się jednak nie w dokonaniach kolejnych ekip PRL-owskich, a w pracy duszpasterskiej i organizacyjnej Kościoła katolickiego oraz w oporze antykomunistycznym: Grudnia 1970, Sierpnia 1980. By historia Kaszubów, „Gryfa Pomorskiego”, stała się treścią podręczników szkolnych, tak samo jak dzieje polskich Kresów (domagałbym się wprowadzenia do siatki godzin w szkole obowiązkowego wyjazdu historycznego na dawne Kresy). Jesteśmy rozbici w swej pamięci, a trzeba nam polityki scalania. Tematy na dziś wiodące, to relacje w XX wieku z sąsiadami, szczególnie w okresie II wojny światowej oraz tuż po niej. Ważnym, także w skali międzynarodowej, tematem są relacje polsko-żydowskie, których nie możemy układać z partnerami na kolanach, godząc się na fałszowanie historii.
Jan Żaryn, kandydat do senatu z okręgu nr 85. Profesor w Instytucie Historii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Uniwersytetu Warszawskiego, pracownik IPN. Specjalizuje się w dziejach najnowszych, a szczególnie w historii Kościoła katolickiego w Polsce w XX wieku, obozu narodowego oraz dziejach politycznych emigracji po 1945 roku. Okręg nr 85 do Senatu RP obejmuje powiaty: działdowski, iławski, nowomiejski, ostródzki.
Rozmawiał Dariusz Jarosiński
Skomentuj
Komentuj jako gość