Po raz pierwszy w najnowszej historii Olsztyna aż 7 stowarzyszeń wspólnie zwołało konferencję prasową pt. „Inwestycje Olsztyna – stracone szanse”, by bić na alarm: Olsztyn jest niszczony przez urzędników, którzy „urzędniczą” zamiast dbać o harmonijny, zrównoważony rozwój miasta. Czytaj relację Adama Sochy i list otwarty prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza oraz odpowiedź stowarzyszeń.
fot: Jacek Strużyński
Na konferencje przybyły wszystkie olsztyńskie media, poza jednym – publiczną telewizją TVP Olsztyn. Przyszli też mieszkańcy Olsztyna, przedstawiciele rad osiedlowych, architekci (wśród nich Waldemar A. Dezor), była również grupa urzędników Urzędu Miasta (m.in. dyrektor wydz. inwestycji, pełnomocnik prezydenta ds. estetyzacji Olsztyna, miejski konserwator zabytków), a także wojewódzki konserwator zabytków, pani Barbara Zalewska. Organizatorzy konferencji przedstawili przykłady źle zrealizowanych inwestycji miejskich, które zniszczyły przestrzeń publiczną. Prezes SARP, pan Sławomir Hryniewicz, przedstawił jak zniszczono unikalne przyrodniczo Jezioro Długie wraz z otoczeniem budując betonowy most za 3,8 mln zł (2,4 mln zł ze środków UE, 1,4 mln zł z kasy Olsztyna). Tymczasem koszt budowy mostu drewnianego to 150-200 tys. zł. Obecna na konferencji pani Magdalena Modrzyńska z osiedla Jezioro Długie poinformowała, że już niektóre elementy mostu i otoczenia uległy zniszczeniu i wymagają ponownych prac. Prezes SARP stwierdził, że Jezioro Długie nie nadaje się do budowy bulwaru. Taki bulwar należy zrobić nad Jeziorem Krzywym.
Prezes stowarzyszenia Forum Rozwoju Olsztyna pan arch. Tomasz Birezowski omówił sposób, w jaki miasto rewitalizuje place miasta. Efekt pierwszej rewitalizacji - plac Jana Pawła II - już widać. Wywołał on oburzenie mieszkańców. Tomasz Birezowski jako przyczynę tego stanu rzeczy wskazał brak otwartych konkurs. Ratusz zamawia projekty „na telefon” u zaprzyjaźnionych architektów, albo organizuje konkursy zamknięte, jak w przypadku placu Konsulatu Polskiego. Prezes oddz. Warmińsko-aMazurskiego Stowarzyszenie Polskich Architektów Krajobrazu pani Marta Akińcza omówiła projekt rewitalizacji parku Podzamcze. Skrytykowała podzielenie parku na dwie części i zamówienie dwóch oddzielnych projektów oraz fakt poddania konsultacji tylko części projektu i skupieniu się w konsultacjach tylko na fontannie i wiadukcie z pominięciem tak ważnej dla tego parku rzeki Łyny i Zamku. Kwestionowała użycie, jako materiału do wykładania schodów i ścieżek kostki granitowej (granit nie występuje w naszym regionie), zamiast kamienia (płytami granitowymi projektant chce wyłożyć też. Fontannę z żurawiami). Asystentka Prezydenta ds. Estetyzacji, pani Martyna Chodyniecka-Kuberska zaapelowała do mieszkańców, społeczników i stowarzyszeń, by składali pisemne postulaty, gdyż jest jeszcze szansa na „uratowanie parku Podzamcze”.
Prezes „Świętej Warmii” pan Bogdan Bachmura zadeklarował chęć współpracy z prezydentem Olsztyna, pod warunkiem, że „przewietrzy” ratusz, że nastąpią zmiany na stanowiskach w Wydziale Architektury i Budownictwa oraz Miejskim Zarządzie Dróg Mostów i Zieleni. Prezes Stowarzyszenia Sadyba pan Krzysztof Worobiec poruszył problem braku partycypacji społecznej przy inwestycjach miejskich. Urząd Miasta odwrócił kolejność, najpierw zamawia projekt i dopiero po jego wykonaniu informuje o tym mieszkańców. Należy zaczynać od poinformowaniu o zamiarze, przedyskutować go z mieszkańcami, a dopiero wtedy przystąpić do projektowania.
W dyskusji mieszkańcy podawali inne przykłady niszczenia przestrzeni publicznej w swoich osiedlach. Przedstawiciele Dajtek mówili o monstrualnym pierwotnym planie zagospodarowania Jeziora Krzywego. Przewidywał on budowę 11 hoteli, 4 pensjonatów (gdy Novotel ma obłożenie 70%), 8 apartamentowców w sąsiedztwie Novotelu z dojazdem i parkingami od strony jeziora. Jeden apartamentowiec powstał – 6 metrów od linii brzegowej! Interwencje społeczników z Dajtek u dyrektora Jerzego Piekarskiego w tej sprawie spotkały się z jego arogancką reakcją, a ówczesny wiceprezydent Piotr Grzymowicz rozłożył bezradnie ręce. Inny z architektów mówił o „promenadzie błękitnych kibli” nad brzegiem jeziora Krzywego. Właściciel podzielił działkę na kilkanaście mniejszych i wydzierżawił, a dzierżawcy postawili przy ścieżce spacerowej ubikacje toi-toi. Bogdan Bachmura przypomniał inny „kwiatek”: sprzedaż przez ówczesnego prezydenta Olsztyna Janusza Cichonia działki deweloperowi na terenie ujętym w planie jako Park Centralny. Inny z architektów stwierdził, że Olsztyn jest miastem bez charakteru i że jest jeszcze szansa, by Olsztyn uratować i stworzyć miasto-kurort
Wystąpił też pan arch. Waldemara A. Dezor, który bronił swojego projektu, jako dzieła, które dopiero jest w trakcie realizacji. Zapytany przeze mnie, kto z urzędników wybrał z 3 wariantów właśnie ten, ze słupami świetlnymi i stromymi schodami do realizacji, pan Dezor odmówił ujawnienia tego, gdyż urzędnicy teraz odżegnują się od tego co powstało na Placu JP II. Prezes SARP odniósł się do ataku na SARP, który na swoim blogu umieścił prezydent Piotr Grzymowicz. Prezydent oskarżył stowarzyszenie o blokowanie gospodarczego rozwoju Olsztyna przez oprotestowywanie inwestycji ważnych dla miasta (wieżowiec Centaurus). Prezydent napisał, że „ nie chodzi tu o interes miasta i jego mieszkańców, ale o środowiskowe, sarpowskie porachunki z jego władzami (…). Ot, zwykła korporacyjna ochrona interesów. Tylko pytam – dlaczego kosztem miasta?”
Odpowiadając na ten, jak to ujął Sławomir Hryniewicz „ordynarny” atak, prezes SARP stwierdził, że SARP nie jest przeciwny powstaniu Centaurusa, jest natomiast przeciwny pilnowaniu przez urzędników interesu inwestora, a nie mieszkańców. Od 8 lat nie stworzono planu zagospodarowania przestrzennego dla centrum Olsztyna, skazując miasto na wyrywanie przez inwestorów poszczególnych, atrakcyjnych działek i realizowanie inwestycji kosztem całego miasta. Tak też się stało w przypadku Centaurusa, urząd wydał warunku zabudowy zobowiązując inwestora tylko do minimalnej liczby miejsc parkingowych. Zgodził się też na brak zieleni. Przypomniał też, że to SARP walczył o niezmienianie funkcji działki, na której stało kino „Kopernik” z publicznej na mieszkaniówkę. Gdyby urzędnicy pilnowali interesu mieszkańców, to dzisiaj w tym miejscy stałaby filharmonia, a nie ukryta na zapleczu ulicy Kościuszki.
Praktycznie wszyscy dyskutanci byli zgodni co przyczyn obecnego stanu rzeczy (poza p. W.A.Dezor). Poniżej wspólny komunikat 7 stowarzyszeń rozdany mediom i zainteresowanym
Adam Socha
fot: Jacek Strużyński
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ratujmy Olsztyn przed zniszczeniem!
Coraz większy opór społeczny budzi tryb i efekt realizacji inwestycji miejskich (bunt mieszkańców osiedla nad Jeziorem Długim, mobilizacja społeczna przeciwko nowemu wyglądowi placu JP II oraz przeciw założeniom odnowy parku Podzamcza). Szereg środowisk zaangażowanych w rozwój przestrzenny miasta, przedstawicieli lokalnych społeczności, lokalnych mediów jest zgodnych w ocenie przyczyn tego stanu rzeczy. Wymieńmy je.
Budować, nie ważne co i jak, ważne za ile
Wydawanie pieniędzy publicznych staje się celem samym w sobie. Strumień pieniędzy unijnych wspomaganych zaciąganymi przez Gminę Olsztyn kredytami w wielu wypadkach nie jest właściwie wykorzystywany. Celem staje się "parametr wielkości absorpcji środków unijnych", a nie to, czy dana inwestycja będzie służyć mieszkańcom. Chybione czy źle przygotowane, błędnie definiowane inwestycje niszczą wyjątkowy kulturowy i przyrodniczy walor Stolicy Warmii i Mazur, unikatowe "genius loci" Olsztyna. W rezultacie zamiast harmonijnego rozwoju miasta mamy do czynienia z chaotyczną, przypadkową rozbudową czy przebudową. Trzeba się temu przeciwstawić!
Miasto bez planu, rządzi chaos i brak przejrzystości
Miasto bez planu, a usta urzędników pełne wykrętów. Brak planów i wydawanie w zamian decyzji o warunkach zabudowy degraduje miasto. Bo zamiast widzenia całości załatwia się problem po kawałku i tylko od siły inwestora zależy gdzie, co i jak duże zbuduje. To co jest wspólnym miejskim dobrem, przestrzenią publiczną, funkcją ogólnomiejską, przegrywa z pazernością deweloperów i partykularnymi interesami. Dzielenie inwestorów na lepszych i gorszych to stała praktyka machiny urzędniczej, która się nasila. Ci, którzy na decyzję o warunki zabudowy czekają latami ze zgrzytem zębów czytają o inwestorach, dla których decyzje przygotowuje się w tempie ekspresowym i co zdarza się coraz częściej, z naruszeniem prawa.
Bez planu na najważniejsze części miasta, w tym centrum nie można realizować skutecznie strategii rozwoju Olsztyna.
Złe procedury i praktyki
Do realizacji inwestycji w najważniejszych dla miasta przestrzeniach publicznych, na obiekty miejskie powinny być dobierane odpowiednie procedury, począwszy od konsultacji społecznych poprzez opracowania studialne do konkursów na projekt realizacyjny i dopiero wówczas należy ogłaszać przetarg na wykonawcę. Tak przygotowana inwestycja ma szanse na jakość i akceptację społeczną. Niestety, dominuje zła praktyka zlecania projektu koncepcyjnego z wolnej ręki dla architekta wybranego w trybie "na telefon" lub pseudo konkursy dla nielicznych wybrańców. Najgorszym zaś sposobem jest praktyka wykorzystywania do realizacji wymagających pracy twórczej - takich jak place, parki, obiekty użyteczności publicznej - procedury „zaprojektuj i wybuduj”. W przetargu gdzie jedynym kryterium jest cena niemożliwym jest osiągnięcie wysokiej jakości twórczych rozwiązań.
Efekty złych procedur obserwujemy na bieżąco: bunt społeczny, przeróbki i poprawki w trakcie budowy i rozpaczliwy efekt finalny.
Pozorowane konsultacje społeczne
Chcemy wyraźnie powiedzieć władzom że jako Obywatele, mieszkańcy Olsztyna, urodzeni tu czy zdeklarowani lokalni patrioci, jesteśmy u siebie, i każde złe przekształcenie, zniszczenie fragmentu wartościowej zabudowy, starodrzewia, zaułka miejskiego boli nas jak otwarta rana, szczególnie gdy jest skutkiem niejasnych decyzji i nie przemyślanych zmian. Głośno przypominamy: konsultacje społeczne nie są ukłonem władzy dedykowanym mieszkańcom na osłodę, kiedy rozstrzygnięto sprawy i podzielono tort, ale podstawowym warunkiem funkcjonowania Społeczeństwa Obywatelskiego i powinny być szerokie, profesjonalnie przygotowane i poprzedzać a nie kończyć cykl podejmowania decyzji i opracowywania projektów.
Brak odpowiedzialności
Kiedy idzie źle, kiedy mnożą się błędne decyzje, na skutek których miasto jest systematycznie niszczone chaotyczną, byle jaką zabudową, kiedy złe decyzje budzą protesty społeczne – muszą być odpowiedzialni za ten stan rzeczy. Nie powstrzymamy niszczenia i degradacji miasta jeśli urzędnicy nie poniosą odpowiedzialności za swoje błędne decyzje. Wymiana kadr kierowniczych kluczowych wydziałów jest oczywistą konsekwencją uznania naszej diagnozy. Na ich miejsce oczekujemy zatrudnienia ludzi kompetentnych i uczciwych, którzy mają wizję i nie boją się ryzyka.
Wspólnota Kulturowa „Borussia”
Forum Rozwoju Olsztyna
Stowarzyszenie Architektów Polskich
Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków
Stowarzyszenie Polskich Architektów Krajobrazu
Stowarzyszenie Sadyba
Święta Warmia
List otwarty prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza
LIST OTWARTY DO STOWARZYSZEŃ – ORGANIZATORÓW KONFERENCJI PRASOWEJ
„INWESTYCJE MIEJSKIE – STRACONE SZANSE”.
Szanowni Państwo!
Byłem i jestem zwolennikiem jak najszerszej dyskusji o naszym mieście, jego problemach i kierunkach rozwoju. Uważam także, że prawo wyrażania opinii jest ważnym przywilejem obywatelskim i w tych kategoriach oceniam sens i potrzebę organizacji konsultacji społecznych. Taki sam sens dostrzegam również w potrzebie organizowania konferencji prasowych, będących formą komunikowania swoich idei, decyzji lub przemyśleń.
Przywileje, o których mówię dotyczą również osoby - Prezydenta miasta. Ja również mam prawo powiedzieć, co myślę i z czym się nie zgadzam, a z cała pewnością nie zgadzam się z próbą dezawuowania rozwoju miasta. Taka próba została podjęta poprzez organizację konferencji prasowej „Inwestycje miejskie – stracone szanse”.
Już sama nazwa konferencji niesie pejoratywny wydźwięk oraz negatywną, i w moim przekonaniu – nieprawdziwa, ocenę.
Olszyńskie inwestycje, w żadnym stopniu nie są straconą szansą, a przeciwnie – są realną szansą na szybki rozwój miasta, i co warte podkreślenia - z wykorzystaniem finansowania zewnętrznego, opartego o ośrodki z Unii Europejskiej.
Niestety, po raz kolejny sprawdza się smutna prawidłowość, że lepiej nic nie robić, bo wówczas nie jest się narażonym na krytykę. Tak już jest, że dużo chętniej, oceniając podejmowane działania, znajdujemy w nich wady niż pozytywy; chętnie odbieramy prawo innym do fachowości, równie chętnie przyznając je sobie. Inni zawsze mają złą wolę – my dobrą, inni się nie znają – my się znamy, inni chcą zniszczyć Olsztyn – my chcemy go bronić. Ubolewam, że do tych „innych” próbuje się zaliczyć również mnie i podległe mi służby. Ubolewam, bo to nieprawda!
W stopniu nie mniejszym, a myślę, że większym niż to z się z pozoru wydaje, staramy się myśleć o tym, co zrobić, by w naszym mieście było piękniej, lepiej, wygodniej i funkcjonalniej. Wynika to także z tego, że my – urzędnicy samorządowi, o czym często zapominają nasi krytycy, także mieszkamy w Olsztynie, identyfikujemy się z jego historią i podziwiamy jego bogactwo przyrodnicze. I wbrew temu, co niektórzy chcieliby nam przypisać – nie chcemy go zniszczyć! Nasze działania nie są wolne od błędów, ale zdarza się to wszędzie tam, gdzie chce się coś zrobić. Przypomnę, że nasze, polskie przysłowie mówi: „Nie myli się ten, co nic nie robi”. My robimy i ten bilans dokonań jest zdecydowanie dodatni!
W Olsztynie działają różne stowarzyszenia i „środowiskowe grupy nacisku”, i bardzo dobrze, że tak się dzieje. Źle jest wówczas, gdy uzurpują sobie one wyłączne prawo do mówienia, co jest w naszym mieście dobre, a co złe, co ładne, a co brzydkie, co społecznie pożądane, a co nie ma takiego poparcia. Popełniają grzech pychy – albowiem to jest tylko ich (!) głos. Ważny, potrzebny, ale tylko „ich”. Jeśli chcą, by był głosem powszechnym, niech poddadzą się pod osąd społeczny, czyli wystartują w wyborach samorządowych. Zarówno ja, jak i Rada Miasta ten mandat mamy. Przed wyborami przedstawiliśmy swoje programy wyborcze, również te inwestycyjne, i zostały on przez mieszkańców miasta, w akcie głosowania, zaakceptowane. Dlatego proszę, by w atmosferze spokoju, w szerokich konsultacjach społecznych pozwolono nam je zrealizować.
Zapewniam, że nie będzie zmarnowanych szans, nie będzie masowych wycinek drzew, oszpecania miasta, niszczenia jego historii i zabytków, utrudniania komunikacji czy ograniczania możliwości korzystania z oferty sportowej lub kulturalnej. Nie przy tym Prezydencie i, jak sądzę, nie przy tej Radzie. Mówienie o tym to tylko próba dyskredytacji mojej osoby oraz budowania sobie i swoim środowiskom, kosztem dezinformacji mieszkańców, „taniego PR-u”.
Proszę i apeluję – myślmy pozytywnie i … z zaufaniem. Wyrażajmy swoje opinie w sposób twórczy, a nie krytykancki. Patrzmy na całość uwarunkowań, także tych finansowych, w przeciwnym razie do konferencji czy debat mających w nazwie słowa „stracone szanse”, trzeba będzie dopisać kolejne dwa - „…na dialog”.
Piotr Grzymowicz
Prezydent Olsztyna
Odpowiedź stowarzyszeń na list prezydenta Piotra Grzymowicza
Szanowny Panie Prezydencie
Ze zdumieniem przeczytaliśmy list otwarty jaki skierował Pan do stowarzyszeń – organizatorów konferencji prasowej „Inwestycje miejskie – stracone szanse”. List zawiera obszerną polemikę
z tytułem zorganizowanej przez nas konferencji. Jej nazwa, według Pana, „niesie pejoratywny wydźwięk oraz negatywną – nieprawdziwą ocenę”. Walcząc z tytułem konferencji nie zgadza się Pan „z próbą dezawuowania rozwoju miasta”. Polemizuje Pan przy okazji z „różnymi stowarzyszeniami” i „środowiskowymi grupami nacisku”, które „popełniają grzech pychy” i „uzurpują sobie wyłączne prawo do krytyki”. Ezopowy język, którego Pan używa nie pozwala stwierdzić, o kogo dokładnie chodzi i dlaczego uwagi te kieruje Pan do nas, wzywając jednocześnie do rywalizacji na ubitym gruncie demokratycznych wyborów.
Na wspomnianej konferencji zadeklarowaliśmy wobec Pana chęć współpracy, obiecując jednocześnie skorzystanie z demokratycznego przywileju patrzenia władzy na ręce.
Powodów jest po temu sporo. Nagromadzone przez ostatnie lata błędy lokalnych władz i urzędników skutkowały zeszpeceniem centrum miasta słynnym „sarkofagiem”. W przyszłym Parku Centralnym powstaje zabudowa mieszkaniowa, przez zaniechanie władz straciliśmy kino Kopernik, nad brzegiem Jeziora Krzywego, 6 metrów od linii brzegu, wyrósł apartamentowiec, brzegi Jeziora Długiego połączyło betonowo – stalowe monstrum, a na granitowym placu przed ratuszem postawiono świecące „pały”. Cudem, staraniem społeczników, uratowano przed zniszczeniem brzegi i otoczenie Jeziora Długiego, Tartak Raphaelsohnów, budynek szkoły przy ul. Pieniężnego, komorę przepompowni Shone’a, koszary przy ul. Kasprowicza, willę na ul. Leśnej, browar przy Al. Wojska Polskiego. Nie udało się zapobiec zniszczeniu atelier fotograficznego przy ul. M. Skłodowskiej - Curie, a dwór w Tracku właśnie dogorywa.
O tym właśnie, o systematycznym niszczeniu przestrzeni publicznej naszego miasta mówiliśmy na konferencji prasowej. Nie padły pod Pana adresem żadne słowa krytyki, bo nie o to, lecz o przeciwdziałanie dalszej degradacji przestrzeni miasta nam chodziło. Dowodem są złożone przez nas propozycje:
1. Wykonania uchwały Rady Miasta z 2003 r. o sporządzeniu planu zagospodarowania przestrzennego.
2. Zmiany sposobu organizacji konsultacji społecznych.
3. Ograniczenia realizacji inwestycji w systemie zaprojektuj – wybuduj.
4. Zmian na stanowiskach kierowniczych w Wydziale Architektury i Planowania Przestrzennego oraz w Miejskim Zarządzie Dróg i Mostów.
W liście otwartym, który został upubliczniony już kilka godzin po naszej konferencji nie odniósł się Pan do żadnej z tych kwestii. Jest to brak tak widoczny i zaskakujący, że można odnieść wrażenie, iż list ten powstał jeszcze przed jej rozpoczęciem. Nie omieszkał Pan natomiast ostrzec, że mówienie o zmarnowanych szansach „to tylko próba dyskredytacji mojej osoby oraz budowania sobie i swoim środowiskom, kosztem dezinformacji mieszkańców, taniego PR –u”. Co więcej, w stylu przypominającym słusznie minione czasy zakwestionował Pan mandat zarządu Stowarzyszenia Architektów Polskich do reprezentowania członków tego stowarzyszenia, wykorzystując do własnych celów pozycję zleceniodawcy. Takie metody i takie widzenie świata, to problem, z którym sam musi Pan sobie poradzić. Podpisane pod listem stowarzyszenia podtrzymują wolę i chęć współpracy dla dobra wspólnego, naszego miasta i jego mieszkańców.
Stowarzyszenie Architektów Polskich SARP Oddział Olsztyn
Forum Rozwoju Olsztyna
Stowarzyszenie „Święta Warmia”
Stowarzyszenie Konserwatorów Zabytków Oddział Warmińsko – Mazurski
Stowarzyszenie na Rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur „Sadyba”
Warmińsko – Mazurski Oddział Stowarzyszenia Polskich Architektów Krajobrazu
Wspólnota Kulturowa "Borussia"
Skomentuj
Komentuj jako gość