Debata czerwiec2022 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

czwartek, czerwiec 30, 2022
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Zbigniew Lis
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Olsztyn

Olsztyn

Młody człowieku, chcesz stanowisko, zapisz się do partii

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 19 kwiecień 2022 08:50
Adam Socha

Muszę naprawić swoje przeoczenie i pogratulować kolejnego awansu działaczowi partyjnemu młodego pokolenia Łukaszowi Łukaszewskiemu, szefowi klubu radnych PO w olsztyńskiej radzie miasta. Dopiero dzięki czytelnikowi, który wkleił na forum naszego portalu link do strony Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Marszałkowskiego dowiedziałem się, że Łukaszewski w styczniu awansował ze stołka zastępcy dyrektora departamentu kultury i edukacji na stanowisko dyrektora departamentu… zdrowia.

„Co ciekawe, nie musiał on nawet brać udziału w procedurach konkursowych – podała Wyborcza Olsztyn” cytując odpowiedź zespołu prasowego urzędu marszałkowskiego:

„Informujemy, że nowy dyrektor departamentu zdrowia, spełniając wymogi określone w ustawie z dnia 21 listopada 2008 roku o pracownikach samorządowych oraz Rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 25 października 2021 roku w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych, został przeniesiony z dniem 1 stycznia 2022 roku na wolne kierownicze stanowisko urzędnicze w drodze awansu wewnętrznego - wyjaśnia zespół prasowy urzędu marszałkowskiego”.

Łukaszewski do niedawna był zastępcą dyrektora departamentu kultury i edukacji. Wcześniej to miejsce dla niego zwolnił kolega partyjny, przewodniczący Rady Miasta Olsztyna z PO Robert Szewczyk, który też doświadczył mechanizmu „awansu wewnętrznego” i awansował na stanowisko dyrektora departamentu koordynacji promocji w urzędzie marszałkowskim.

Nie wiem, jakie ma wykształcenie Robert Szewczyk, nie podaje tego na swoim profilu na FB ale ważniejsze od wykształcenia była protekcja ówczesnego rektora UWM i senatora PO Ryszarda Góreckiego. Natomiast Łukaszewski, na swoim profilu podaje, że jest absolwentem Wydziału Prawo i Administracja UWM, a także szeregu studiów podyplomowych: „zarządzanie instytucjami kultury” na: Akademia Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie, „Zarządzanie/Logistyka” na: Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, „Master of Business of Administration - M.B.A” na: Akademia Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie, Organizacja i zarządzanie w oświacie” na: Instytut Studiów Podyplomowych, „Zarządzanie w Służbie Zdrowia” na: Instytut Studiów Podyplomowych, . Uczył się w Szkoła Liderów. Zaczynał karierę polityczną od młodzieżówki Unii Demokratycznej. Jego pierwsza praca to asystent europarlamentarzystki Barbary Kudryckiej w Brukseli.

Łukaszewski i Szewczyk to tylko symbole awansów młodzieżowych działaczy partyjnych w partiokracjach, a w takim ustroju żyjemy w Polsce. Obok nich możemy wymienić z partii Porozumienie Gowina Marcina Czyża, który najpierw został wiceprezesem Warmińsko-Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, a następnie wiceprezesem PARP, Piotra Duliszewskiego, który został komendantem Warmińsko-Mazurskiego Hufca OHP, czy przewodniczącego Forum Młodych PiS w Olsztynie Mateusza Szkaradzińskiego, który „wygrał konkurs” na stanowisko Dyrektora Oddziału Warmińsko-Mazurskiego Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych z siedzibą w Olsztynie (studiował „Politologię” i „National security” na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, jego jedyne doświadczenie zawodowe to stanowisko pełnomocnika wojewody warmińsko-mazurskiego).

Marcin Kuchciński pierwszą pracę zaczynał w spółce ojca, ale spółka upadła i pana Marcina pod swoje opiekuńcze skrzydła wzięła partia (PO). Najpierw był jednym z dyrektorów WM Specjalnej Strefy Ekonomicznej i olsztyńskim radnym. Jednak wyszło na jaw, że złożył nieprawdziwe oświadczenie, jako kandydat na olsztyńskiego radnego, co do swojego miejsca zamieszkania. Gdy potwierdził to sąd, partia ewakuowała go na wicemarszałka województwa. Jest szefem PO w Olsztynie.

Ich  koleżanka Beata Bublewicz, gdy nie wyszło jej w biznesie, zapisała się do właściwej partii i gdy wyborcy jej nie docenili i nie wybrali ponownie do sejmu, partia zadbała o jej miękkie lądowanie. W Urzędzie Msrszałkowskim podzielono departament sportu i turystyki na dwa odrębne departamenty, jeden z nich dostała Beata Bublewicz.

Oczywiście ta lista jest niepełna. Liczę na pomoc Czytelników, którzy ją uzupełnią.


Zjawisko młodych ludzi, którzy ze swoim doświadczeniem i merytoryczną kompetencją nie zrobiliby kariery na wolnym rynku, nie mają żadnego pomysłu na życie, a chcą żyć w dobrobycie, nie wysilając się, więc zapisują się do partii, moje pokolenie poznało w PRL.

Tacy ludzie zaczynali karierę zapisując się najpierw do ZMS, a następnie do PZPR. Najbardziej mierni, za to najgorliwsi i najbardziej wierni swoim protektorom, wchodzili do zasobu kadrowego tzw. „nomenklatury partyjnej”. Od tego momentu wsiadali na karuzelę kadrową. Dzisiaj mogli być dyrektorem huty, a jutro filharmonii. Na każdym stanowisku się sprawdzali, na jakim obsadzała ich partia.

Ten mechanizm doboru kadr został w stanie nienaruszonym, przeniesiony do III RP i usankcjonowany Konstytucją RP z 1997 roku (tzw kwaśniewską, której 25-lecie niedawno hucznie obchodziła „totalna opozycja”), likwidując trójpodział władzy i wprowadzając system partiokracji. Chyba nie muszę udowadniać, jak ten system niszczy państwo.

 Adam Socha



Czytaj więcej: Młody człowieku, chcesz stanowisko, zapisz się do partii

Komentarz (13)

Prokuratura odmówiła ścigania W.Kozioła za baner, na którym zrównał sierp i młot ze swastyką

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 19 kwiecień 2022 08:25

"W odpowiedzi na pismo z dnia 14.04.2022r. informuję, że Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ w Olsztynie w dniu 28 marca 2022r. odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie zaistniałego w dniu 22 marca 2022r. w Olsztynie na placu Xawerego Dunikowskiego poprzez umieszczenia na Pomniku Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej banneru zawierającego symbole sierpa i młota, litery „Z” oraz swastyki publicznego propagowania totalitarnych ustrojów państwa, tj. o czyn z art. 256 § 1 kk- z uwagi na brak znamion czynu zabronionego".

Zawiadomienie do Prokuratury złożył Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu Urzędu Miasta Olsztyn. Łatwo się domyślić, na czyje polecenie.

Baner ze swastyką, sierpem i młotem oraz literą „Z” z "szubienic" zdjęły Marta Kamińska i Agata Szerszeniewicz (Agata Szerszeniewicz w wywiadzie dla Gazety Olsztyńskiej powiedziała, że jest specjalistką do spraw marketingu wizerunkowego w biurze poselskim Pauliny Matysiak z partii Lewica Razem i działaczką tej partii, także działaczką LGBT i organizatorką Marszów Równości w Olsztynie). Marta Kamińska jest olsztyńską radną Koalicji Obywatelskiej, szefową olsztyńskiego KOD-u.

Jak doszło do zdjęcia banera opowiedziała mi Marta Kamińska:

- We wtorek 22 marca około 20.30 zaalarmowała mnie Agata Szerszeniewicz, że na pomniku wisi swastyka. Zadzwoniłam do prezydenta Olsztyna, dyżurnego miasta, na policję. Pojechałyśmy we dwie pod pomnik, to co zobaczyłam wyglądało okropnie. To skandal i hańba, żeby prezentować publicznie tego typu symbole jak swastyka i litera „Z”. Zadzwoniłam jeszcze raz do prezydenta. Nie czekając na jego przyjazd znaleźliśmy właściciela podnośnika, który mimo późnej pory zgodził się przyjechać. Same zaczęłyśmy ściągać baner ze swastyką. W trakcie przyjechał prezydent Grzymowicz.

- Pani Marto, autor nawiązał tutaj do słynnej grafiki artysty grafika Wojciecha Korkucia. Chciał w formie symbolicznej pokazać, że totalitaryzmy nazistowski, sowiecki i obecny – rosyjski, są tożsame.

- Nie chcę oceniać intencji autora tego banneru, może intencje były słuszne i dobre, ale widok takich symboli na Al. Piłsudskiego to skandal i hańba. Gdyby uchodźcy z Ukrainy to zobaczyli, co by pomyśleli. Z jednej strony pomnika flaga Ukrainy, a z drugiej swastyka, sierp i młot i litera „Z”. To nietrafiony pomysł autora.

- Pani Marto, nigdy nie słyszałem, by równie gwałtownie kiedykolwiek zareagowała pani na symbol sierpa i młota na tym pomniku. Czy w pani opinii te dwa symbole totalitaryzmu – sowieckiego i nazistowskiego - są tożsame?

- Próbuje pan upłycić bardzo trudne zagadnienie. Działania Stalina i Hitlera są tożsame, można tu postawić znak równości. Ale jestem daleka od pisania czarno-białej historii. Inaczej było za Stalina, a inaczej za Breżniewa czy Gorbaczowe, to nie znaczy, że dobrze. Czym innym jest sierp i młot, jako część tego pomnika, a czym innym zawieszona płachta ze swastyką. To autor banera stara się ten symbol sierpa i młota wyeksponować, malując go.

Marta Kamińska oświadczyłą, że ani ona, ani jej koleżanka nie mają nic wspólnego ze zdjęciem banera wiszącego między pylonami z napisem „Pomnik wdzięczności za zniewolenie”. Ten baner został zdjęty na polecenie prezydenta Olsztyna.

Prezydent Piotr Grzymowicz potwierdził to w wydanym 23 marca oświadczeniu. Czytamy tam:

„Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej, chociaż od lat – a zwłaszcza w ostatnim czasie – wzbudza kontrowersje, co do jego przyszłości, w dalszym ciągu pozostaje obiektem objętym ochroną konserwatorską”.

To nakłada na prezydenta miasta obowiązek dbania o jego przekaz ideowy i wizerunkowy. Z tych względów nie może być miejscem happeningów artystycznych, ingerujących w jego materialną substancję. Taką ingerencją było z pewnością zawieszenie na pomniku baneru z symbolami totalitarnymi – sierpem i młotem i swastyką, których eksponowanie jest zakazane polskim prawem, a także z literą „Z” – charakterystycznym znakiem agresji Rosji na Ukrainę

– tłumaczy Grzymowicz.

– Z tych względów nakazałem zdjęcie baneru, a także zgłosiłem sprawę policji – dodał.

Jednocześnie, z tych samych powodów, czyszcząc przestrzeń pomnika został zdjęty baner w formie obrazu radzieckiego żołnierza napastującego kobietę. W najbliższym czasie, po uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków, na monumencie pojawi się symboliczna instalacja artystyczna poświęcona Ukrainie

– podkreślił Grzymowicz.

Tą instalacją ma być owinięcie pylonów folią w barwach flagi Ukrainy.

We wtorek 22 marca Wojciech Kozioł zawiesił kolejny baner na „szubienicach” w Olsztynie, po banerze „Solidarni z Ukrainą” oraz „Pomnik wdzięczności za zniewolenie” z rysunkiem krasnoarmiejsca gwałcącego Ukrainkę. Na pylonie z krasnoarmiejcem zawiesił kompozycję: od samej góry sierp i młot, w środku litera Z, która widnieje na rosyjskim sprzęcie militarnym, który zabija dzieci i kobiety w Ukrainie i na samym dole swastyka.

Po tym, jak banery zdjęto Wojciech Kozioł oświadczyć, że w środę 23 marca zażąda zwrotu banerów i znów je zawiesi. Będzie je wieszał aż do momentu rozbiórki "szubienic".

- Tym banerem chciałem uzmysłowić, czym jest Rosja – powiedział Wojciech Kozioł. – Mordują dzieci, kobiety, starców i są dumni z tego. Wymyślili swoją swastykę, literę „Z”. Podpisuję się pod tym, co powiedział prezydent Andrzej Duda w Bułgarii, że działania Rosji są takie same jak działania Hitlera i SS.

Wojciech Kozioł zdecydował się powiesić kolejny baner, gdy dowiedział się, że prezydent Piotr Grzymowicz zamiast brać się za rozbiórkę „Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej” wymyślił konsultacje społeczne.

- W mojej ocenie te konsultacje, które odbędą się w środę 23 marca to pozorowana demokracja – ocenia Kozioł. - Tak jak wcześniej prezydent nie zapytał mieszkańców, czy chcą tramwaju, jedynie zostawił im do wyboru kolor tramwaju. Wiem, że prezydent chce przenieść pomnik na cmentarz wojenny przy ul. Szarych Szeregów, gdzie nadal będzie kłamstwem naklejonym na kłamstwie, zacierającym istotę sowieckiego, a teraz rosyjskiego totalitaryzmu. Ten krasnoarmiejec na cmentarzu będzie widoczny z każdego przejeżdżającego pociągu.

- Te konsultacje to wyraz urażonego ego pana prezydenta – dodaje Kozioł. – Urażonego tym, że wicepremier Piotr Gliński zwrócił się do prezydenta o złożenie wniosku o relokację, wskazał miejsce w Muzeum PRL w Rudzie Śląskiej i zagwarantował sfinansowanie tej operacji. Minister kultury był zmuszony przejąć inicjatywę widząc obstrukcję prezydenta Olsztyna, która trwa od 2017 roku. Wówczas wiceminister kultury-generalny konserwator zabytków Magdalena Gawin proponowała prezydentowi, by złożył wniosek o relokację, a resort pokryje koszt. Prezydent wówczas stanowczo odrzucił tę propozycję.

W środę 23 marca w Urzędzie Miasta w Olsztynie odbyło się spotkanie prezydenta z przedstawicielami różnych środowisk, podczas którego dyskutowano o przyszłości pomnika. Relacja z tego spotkania TUTAJ

(notował sa)

Czytaj więcej: Prokuratura odmówiła ścigania W.Kozioła za baner, na którym zrównał sierp i młot ze swastyką

Komentarz (27)

Walka o usunięcie „szubienic”, to walka o pamięć

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 16 kwiecień 2022 13:32
Adam Socha

W dodatku do „Rzeczpospolitej” Regiony ukazał się 10 kwietnia obszerny wywiad z prezydentem Olsztyna Piotrem Grzymowiczem. Ostatnie pytanie dotyczyło obiecanego przez prezydenta usunięcia Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej. Prezydent Olsztyna twierdzi teraz, że „nikomu nie składał obietnicy”.

Dziennikarka Janina Blikowska zapytała: „I ostatnia rzecz: działacze opozycji antykomunistycznej zaapelowali do pana, by dotrzymał publicznie złożonej obietnicy i usunął pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej z centrum Olsztyna. Jest na to szansa w najbliższych tygodniach?”

Prezydent odpowiedział:
„Nikomu nie składałem obietnicy, ale sam i z własnej woli złożyłem deklarację, że wystąpię do ministra kultury i dziedzictwa narodowego o zdjęcie z tego obiektu ochrony konserwatorskiej, co – po konsultacjach z mieszkańcami – pozwoli na podjęcie dalszych decyzji co do jego losów. Wniosek złożyłem, merytorycznej odpowiedzi od ministra co do zdjęcia ochrony nie otrzymałem, a konsultacje trwają. Po spotkaniu z historykami, architektami oraz społecznikami widzimy wyraźnie, że nasze społeczeństwo jest bardzo podzielone.

Część osób uważa, że ten pomnik jest symbolem naszej przeszłości. Była ona trudna, ale nie chcemy o niej zapominać, a sam monument może służyć właśnie jako takie świadectwo pamięci. Ta część osób chce pomnik należycie uczytelnić, nadać mu inną nazwę – taką, która mówiłaby o wojnie i krzywdzie, jaką wyrządzili Sowieci – a ponadto umieścić przy pomniku tablice lub też inne instalacje, które opowiadałyby o naszej historii".

A zatem sprawa nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać przeciwnikom pomnika. I dlatego też uważamy, że o przyszłości monumentu powinni zdecydować mieszkańcy. W przyszłym tygodniu odbędą się kolejne spotkania – ze środowiskiem kombatanckim oraz z przewodniczącymi rad osiedli. Następnie zapytamy o zdanie mieszkańców Olsztyna. To wszystko jest procesem regulowanym prawem i nie możemy w tym przypadku mówić o „najbliższych tygodniach”.

Ta wypowiedź prezydenta to kolejny przykład manipulowania, kluczenia, zwodzenia, aby tylko zachować pomnik.

Zacznijmy od twierdzenia prezydenta Grzymowicza, że „nikomu nie składał obietnicy”. Oto co powiedział, z własnej i nieprzymuszonej woli, podczas konferencji prasowej w dniu 2 marca (tego samego dnia oświadczenie to zostało wywieszone na FB: „Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz”):

"Agresja na Ukrainę w sposób brutalny odsłoniła imperialne zamiary Rosji. Zachowania agresora, w tym ataki na ludność cywilną, są nie do przyjęcia przez cywilizowany świat, do którego należymy. Ponieważ dzisiejsza, zbrodnicza, putinowska Rosja odwołuje się do tradycji Armii Czerwonej, której brutalności mieszkańcy Warmii i Mazur doświadczyli w roku 1945, podjąłem decyzję o wystąpieniu do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z wnioskiem o zdjęcie ochrony konserwatorskiej z Pomnika Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej, objętego taką decyzją z dnia 19 maja 1993 roku, zbudowanego pierwotnie, w latach 1949 -53, jako pomnik wdzięczności Armii Czerwonej.
Zdjęcie ochrony konserwatorskiej pomnika pozwoli na jego rozbiórkę. Dalsze losy monumentu autorstwa Xsawerego Dunikowskiego zostaną wypracowane w drodze konsultacji z mieszkańcami Olsztyna."

Tę samą argumentacje prezydent powtórzył we wniosku wysłanym do ministra kultury 3 marca. Stwierdził w nim, że:

„W ocenie wnioskującego, a także znacznej części społeczeństwa oraz mieszkańców Olsztyna, wartość zabytkowa przedmiotowego pomnika, będąca podstawą wydania decyzji o wpisie tego obiektu do rejestru zabytków, budzi uzasadnione wątpliwości. Zarówno w kontekście ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego, jak i z treści ustawy o ochronie zabytków, przeprowadzenie ponownej analizy oraz dokonanie ponownej oceny w kontekście ewentualnych wartości, jakie miałby ten pomnik reprezentować, jest wysoce uzasadnione.

W ocenie wnioskującego, w świetle trwającej, niczym nieuzasadnionej napaści Rosji na Ukrainę, wymowa i przekaz ideowy pomnika nabiera innego znaczenia, gloryfikującego Armię Czerwoną, której spadkobiercą poczuwa się obecna, agresywna armia Federacji Rosyjskiej. Te fakty, oraz skomplikowana ocena działalności ACz w czasie zajmowania WiM w 1945 roku powodują, że pomnik w jego wymiarze moralno-ideowym jest bardzo negatywnie oceniany przez mieszkańców Olsztyna oraz WiM. Utrzymywanie ochrony konserwatorskiej tego obiektu wywołuje głośny sprzeciw społeczny, dlatego odstąpienie od dalszej ochrony pozwoli znaleźć monumentowi X. Dunikowskiego inne miejsce. Podkreślenia wymaga także, że na wskazane wyżej fakty zwracały i zwracają również uwagę liczne organizacje pozarządowe oraz stowarzyszenia”.

Jak czytamy, w oświadczeniu z 2 marca prezydent jednoznacznie wyraził cel, w jakim składa wniosek, tym celem była „rozbiórka” pomnika. Podtrzymuje ten cel we wniosku do ministra z 3 marca, jest nim „znalezienie monumentowi innego miejsca”. Powołuje się przy tym prezydent na opinię „znacznej części społeczeństwa oraz mieszkańców Olsztyn oraz Warmii i Mazur” oraz „licznych organizacji pozarządowych oraz stowarzyszeń".

Przy tym prezydent Grzymowicz doskonale wiedział, że minister kultury nie może zdjąć ochrony konserwatorskiej z pomnika wpisanego do rejestru zabytków, gdyż ustawa pozwala na to tylko w dwóch przypadkach: 1. gdy zmieni się ocena artystyczna dzieła, lub gdy 2. pomnik ulegnie zniszczeniu.

Prezydent wiedział też doskonale, jaki wniosek trzeba złożyć i do kogo, bo to mu powiedziała w 2017 roku wiceminister kultury, generalna konserwator zabytków Magdalena Gawin. Wniosek trzeba złożyć do wojewódzkiego konserwatora zabytków o relokację. Wiceminister Gawin zaproponowała w zamian prezydentowi sfinansowanie tej operacji. Prezydent wówczas odrzucił tę propozycję, a dzisiaj twierdzi, że takiej propozycji nie było. Tylko że dowody mówią co innego.

Koszt relokacji posłużył koalicji rządzącej miastem do odrzucenia uchwały PiS-u o przeniesienie pomnika. Gdy minister kultury odpowiedział prezydentowi, że znalazł nowe miejsce dla obiektu, w Muzeum PRL w Rudzie Śląskiej i zapewnił, że sfinansuje tę operację, wystarczy tylko, żeby prezydent Olsztyna złożył wniosku do wojewódzkiego konserwatora o relokację, wówczas do porządku przywołał prezydenta jego „oficer ideowy” prof. Robert Traba.

Prof. Traba „od zawsze” nie tylko broni pomnika, ale także jego wymowy ideowej. Gdy prezydent Grzymowicz zamówił w IPN-ie treść tablicy informacyjnej, która miała stanąć pod pomnikiem, zaatakował ją na łamach „Wyborczej” właśnie prof. Traba. Tak wówczas, jak i obecnie powołał się na prof. Jerzego Jedlickiego, budowniczego komunizmu (kolejno członka Związku Walki Młodych, Związku Młodzieży Polskiej i PZPR, wystąpił z partii dopiero po marcu 1968 roku, po nagonce antysemickiej Gomułki-Moczara i stał się „rewizjonistą”). Traba zacytował Jedlickiego, w liście do prezydenta Grzymowicza:

„Czy nie zdaje Pan sobie sprawy, że gdyby nie ofensywa radziecka, to Niemcy najprawdopodobniej wygrałyby wojnę i bylibyśmy do dzisiaj upodloną, niewolniczą prowincją hitlerowskiego Reichu? Czy nie wie Pan, że w tej wojnie Armia Czerwona poniosła największe, wprost niewyobrażalne straty w ludziach, w tym wiele na obszarze Polski? Czy zapomniał Pan, że w składzie tej armii szło i także płaciło daninę krwi Wojsko Polskie?"

Postawiony do piony prezydent Grzymowicz natychmiast zwołał „konsultacje społeczne”. Zaprosił na nie tych historyków, których był pewien, że staną w obronie pomnika, na czele z prof. Robertem Trabą. Po tych „konsultacjach” prezydent nabrał wiatru w żagle. Jeszcze tego samego dnia wydał oświadczenie, w którym poinformował, że ma prawny „obowiązek dbania o jego przekaz ideowy i wizerunkowy”.

Tylko, że prawo nie nakłada na prezydenta takiego obowiązku, bo taki obowiązek oznaczałby, że ma stać na straży totalitaryzmu sowieckiego, bo taka jest wymowa tego pomnika, w takim celu został postawiony, by sławić ten totalitaryzm i jego zbrojne ramię – Armię Czerwoną. Od samego początku taka była wymowa tego pomnika i jest do dzisiaj, i na nic się zdadzą kolejne przeróbki jego nazwy.

Nagle okazało się też, że jednak prezydent nie jest pewny opinii „znacznej części społeczeństwa oraz mieszkańców Olsztyna oraz Warmii i Mazur” a także „licznych organizacji pozarządowych oraz stowarzyszeń”, przez których "pomnik w jego wymiarze moralno-ideowym jest bardzo negatywnie oceniany przez mieszkańców Olsztyna i WiM", na które to opinie powoływał się we wniosku do ministra kultury 3 marca.

Prezydent najpierw złozył wniosek do konserwatora zabytków o ubranie pylonów pomnika we flagi Ukrainy i Polski "do końca 2022 roku", a następnie ogłosił, że po świętach Wielkanocnych rozpocznie się badanie telefoniczne, w którym ankieterzy Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych zapytają olsztynian o przyszłość pomnika autorstwa Xawerego Dunikowskiego.

"- Tak ważna decyzja powinna zostać dobrze przemyślana i szeroko przedyskutowana - mówi prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz, w komunikacie na stronie urzędu. - Z uwagi na dramatyczne wydarzenia jakie rozgrywają się teraz za naszą wschodnią granicą jesteśmy teraz pełni emocji, a one mogą być złym doradcą. I dlatego postanowiłem zasięgnąć opinii ekspertów w tej sprawie".

Dalej w tym komunikacie czytamy, że „Pierwsze spotkanie odbyło się w gronie historyków, architektów oraz społeczników, którzy od lat są zaangażowani w sprawy związane z przyszłością tego monumentu. Ta dyskusja pokazała, że nasze społeczeństwo jest bardzo podzielone. Większość architektów i historyków, którzy uczestniczyli w spotkaniu uważa, że pomnik jest symbolem naszej przeszłości i choć była ona trudna i bolesna to powinien on pozostać w krajobrazie Olsztyna i służyć jako świadectwo pamięci. W związku z tym należy ten monument należycie uczytelnić i umieścić przy nim tablice lub też inne instalacje, które opowiadałyby o naszej historii. Wśród postulatów była też zmiana nazwy na taką, która mówiłaby o wojnie i krzywdzie jaką wyrządzili naszym rodakom sowieci.

Podobnego zdania była także większość kombatantów, którzy uczestniczyli w drugim spotkaniu konsultacyjnym z prezydentem miasta.
- Podobny pomnik Dunikowskiego stoi na Górze Św. Anny, na Śląsku i tam nikt nie zamierza niczego burzyć - mówił Jarosław Wolski ze Związku Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej Polskiej. - Na całym świecie mamy mnóstwo przykładów pomników, które świadczą o bolesnej przeszłości ale to najlepsza lekcja historii.
- Jeśli wymażemy fragment historii to jakbyśmy wymazali pojęcie gorącego żelazka - mówił wiceprezes oddziału Związku Sybiraków w Olsztynie, Maciej Jasiński. - A przecież musimy uczyć nasze dzieci o tym co trudne i bolesne. Takie działania mogą doprowadzić do tego, że kiedyś zapomnimy o naszej historii i ona będzie mogła się powtórzyć.

Teraz czas na opinie mieszkańców. Od wtorku (19 kwietnia) do 28 kwietnia (czwartek) firma IBRIS - Instytut Badań Rynkowych i Społecznych przeprowadzi badanie telefoniczne na grupie reprezentatywnej 1000 mieszkańców Olsztyna. W badaniu ankieterzy zapytają czy zdaniem mieszkańców pomnik powinien pozostać na obecnym miejscu, a jeśli tak to czy powinien być uczytelniony i czy nazwa powinna zostać zmieniona. Jeśli natomiast mieszkańcy nie będą chcieli by pomnik pozostał to ankieterzy zapytają gdzie powinien zostać przeniesiony. Wyniki badania poznamy w połowie maja” - czytamy w oficjalnym komunikacie komunikat.

Jedynie na marginesie przypomnę panu Wolskiemu, że Pomnik na Górze Św. Anny to „Pomnika Czynu Powstańczego”, a nie Wdzięczności Armii Czerwonej. Powstały w hołdzie dla powstańców śląskich i żołnierze Armii Czerwonej są tylko na jednej z wielu płaskorzeźb. Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej też nikt nie zamierza burzyć, tylko przenieść.

Co innego jest istotne, zarówno w oficjalnym komunikacie, jak z wywiadzie prezydenta dla „Rzeczpospolitej”, mianowicie to, że pomnik ma zostać na swoim miejscu i „służyć jako świadectwo pamięci”.

Właśnie o walkę o pamięć historyczną tu chodzi. Jaki będzie przekaz tej pamięci już wiemy od duetu Jedlicki-Traba.

Prof. Jedlicki, a za nim Traba proponują nam taką relatywizację historii, jakiej jesteśmy świadkami od 24 lutego, od dnia napaści Rosji na Ukrainę. Według recepty Jedlickiego-Traby „dialog” z historią o tej napaści polegałby na tym, że obok planszy opowiadającej o bestialstwie rosyjskich żołnierzy wobec cywilów w Buczy, Borodziance, Mariupolu, Kramatarsku i w tylu innych miejscowościach Ukrainy, postawilibyśmy tablice z wyjaśnieniem historyków rosyjskich, że wojska rosyjskie dokonały w Ukrainie „denazyfikacji” i „demilitaryzacji”. Dzięki „operacji specjalnej” Rosji w Ukrainie uniknęliśmy III wojny światowej, do której parły Stany Zjednoczone zbrojąc Ukrainę i szkoląc jej armię, a także montując swoje bazy w państwach bałtyckich, Rumunii i Polsce. Tak jak Związek Radziecki nie miał wyjścia i musiał zawrzeć pakt z Hitlerem, tak Rosja nie miała wyjścia i musiała uprzedziła atak NATO. Natomiast zbrodni dokonali nierosyjscy żołnierze.

W przypadku tablic przy Pomniku Wdzięczności Armii Czerwonej jej zbrodnie zostaną przesłonięte i usprawiedliwione „największymi, wprost niewyobrażalnymi stratami w ludziach”. W Ukrainie też armia rosyjska ponosi straty…
Adam Socha

Pomoc w zagospodarowaniu placu Dunikowskiego po przeprowadzce pomnika zaproponował prezydentowi Olsztyna też szef IPN-u dr Karol Nawrocki.

W liście do prezydenta Olsztyna czytamy m.in.:

"Niedopuszczalne jest tolerowanie w przestrzeni przestrzeni publicznej niepodległego państwa polskiego obiektu propagandy totalitarnej, który był jednym z narzędzi indoktrynacji i zniewolenia narodu. Jest to nie do pogodzenia z pamięcią i szacunkiem wobec naszych rodaków, ofiar zbrodniczej ideologii komunistycznej.

W związku z powyższym oraz uwzględniając toczącą się procedurę tego obiektu z rejestru zabytków, proponują po jej zakończeniu podjęcie współpracy w celu likwidacji tej pamiątki sowieckiej okupacji ziem polskich,

Instytut Pamięci Narodowej usunie wymieniony obiekt i w jego miejsce utworzy upamiętnienie odpowiadające potrzebom lokalnej społeczności. W sprawie wyboru wydarzenia, postaci do upamiętnienia skontaktuję się z panem prezydentem biuro upamiętniania Walk i Męczeństwa.

Jestem przekonany że dzięki podjętym działaniom powstanie miejsca pamięci które będzie służyć społeczności lokalnej jako miejsce uroczystości patriotycznych i trwały symbol pamięci w wynikach wzmacniający tożsamość i poczucie wspólnoty".

Czytaj więcej: Walka o usunięcie „szubienic”, to walka o pamięć

Komentarz (2)

J. Babalski zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego olsztyńskiej rady miasta

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 16 kwiecień 2022 08:41

Jarosław Babalski złożył rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącego Rady Miasta Olsztyna. To reakcja na złożenie przez 8 radnych wniosku o jego odwołanie z tej funkcji. Wniosek miał być głosowany na kwietniowej sesji. Radny w tekście rezygnacji napisał m.in.: "Oświadczam, że rezygnuję w poczuciu wypełnienia złożonego ślubowania radnego w sprawowaniu godnego, rzetelnego i uczciwego wykonywania obowiązków dla dobra miasta Olsztyna i jego mieszkańców".

Babalski rezygnacja

Ośmiu olsztyńskich radnych złożyło wniosek o odwołanie Jarosława Babalskiego z funkcji wiceprzewodniczącego rady miasta. Wniosek złożyli radni z klubów Koalicji Obywatelskiej oraz prezydenckiego Ponad Podziałami. Jarosław Babalski był wiceprzewodniczącym z ramienia PiS

W treści wniosku czytamy:

"Radny Jarosław Babalski wielokrotnie przez swoje zachowanie i wypowiedzi naraził na szwank dobre imię Rady Miasta Olsztyna. Przykładem może być nazwanie „opłakiwaniem krętacza" udziału olsztynian w spotkaniu oddającym hołd zamordowanemu prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi w trzecią rocznicę jego śmierci. Na podobną ocenę zasługuje publiczna krytyka stanowiska Rady Miasta „w sprawie poparcia dla stanowczych działań władz państwowych Rzeczpospolitej Polskiej na rzecz ochrony niepodległości Ukrainy przed agresją" oraz odmawianie Radzie prawa do zabierania głosu w tej sprawie.

Ponadto pan Jarosław Babalski swoimi wypowiedzeniami w trakcie sesji i posiedzeń komisji nagminnie obrażał pracowników Urzędu Miasta.
W naszym przekonaniu takie zachowania dyskwalifikują pana Jarosława Babalskiego jako wiceprzewodniczącego Rady Miasta. Ponadto uważamy, że odwołanie pana Babalskiego z tej funkcji nie wpłynie na sprawność funkcjonowania Rady".

Przypomnijmy, że Jarosław Babalski został wybrany do rady z listy PiS jako bezpartyjny. Dopiero po wielu latach otrzymał legitymację PiS. Od początku pracy w radzie miasta krytykował politykę prezydenta Piotra Grzymowicza. Swoją aktywnością, dociekliwością i przygotowaniem zarówno w pracach komisji rady, inwestycji oraz gospodarki komunalnej, jak i na sesjach wyróżniał się na tle pozostałych radnych klubu PiS, ale i całej rady i w zasadzie był w radzie miasta głównym oponentem prezydenta Grzymowicza. Niemal na każdej sesji dochodziło między panami do ostrej wymiany zdań. Z tego powodu Wyborcza stale przypominała, że Babalski był członkiem PZPR oraz pracował w Ludowym Wojsku Polskim.

Po stronie radnego Babalskiego staje Radosław Nojman, przewodniczący klubu radnych PiS, w którym miejsce zajmuje obecny wiceprzewodniczący.

— W mojej ocenie, Jarosław Babalski bardzo dobrze pełni swoją funkcję. To jeden z najaktywniejszych radnych, można powiedzieć patrzący na ręce Prezydentowi Olsztyna, jego ekipie oraz radnym koalicji współzarządzającej naszym miastem, a to na pewno wielu się nie podoba. I to w tym kontekście rozpatruję próbę jego odwołania. Swoją drogą uważam, że pozbawienie najliczniejszego, opozycyjnego klubu stanowiska wiceprzewodniczącego Rady Miasta Olsztyna dobitnie pokaże sposób traktowania radnych mających często zdanie odmienne od większości

— skomentował dla Gazety Olsztyńskiej Radosław Nojman, przewodniczący Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Olsztyna.

Jarosław Babalski powiedział nam, że odpowie na zarzuty podczas sesji rady miasta.

Głosowanie wniosku odbędzie się na sesji kwietniowej i będzie tajne, więc poznamy tylko procentowe wyniki.

Wiceprzewodniczący rady otrzymuje przeszło 3,9 tys. zł miesięcznie, a po odwołaniu będzie to przeszło 500 zł mniej.
(sa)

Czytaj więcej: J. Babalski zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego olsztyńskiej rady miasta

Komentarz (13)

Więcej artykułów…

  1. Wyniki sondy internetowej: Plac Rodła w miejsce „szubienic”
  2. Dlaczego Rada Uczelni dała zgodę rektorowi UWM na dodatkową pracę?

Strona 8 z 397

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

Trzeba by prześwietlić spółkę Srebrna, która miał budować dwie wieże o fajnych "imionach".
Ciekawe kto miał być matką chrzestną wież? W zasadzie to c...
GP: Sprzedaż ośrodka „Guzianka...
1 godzinę temu
jesli dla kogos jest to smieszne , to znaczy ze wyznaje zasadę PO; a konkretnie ministra Sienkiewicza, który powiedział ze "Polska istnieje tylko teor...
GP: Sprzedaż ośrodka „Guzianka...
2 godzin(y) temu
youtube.com
Komando "haki". Służby PiS polują na wpadki opozycji i krytycznych...
Mój nowy kanał "Ludzie i Pieniądze": https://www.youtube.com/playl...
GP: Sprzedaż ośrodka „Guzianka...
2 godzin(y) temu
Śmieszne to jest, że temat guzianki powraca, co sugeruje, że kampania wyborcza tuż tuż i policja polityczna pod szyldem cba stara się "mieszać w tyglu...
GP: Sprzedaż ośrodka „Guzianka...
3 godzin(y) temu
Guzianka plus Termy równa się PRAWORZĄDNOŚĆ -
Praworządny jest też nowy film na Netflix "Królowa" z Sewerynem w roli głownej; proszę zobaczyć jaki t...
GP: Sprzedaż ośrodka „Guzianka...
3 godzin(y) temu
Jeśli Zachód nie chce pomagać Ukrainie to powinien sam wypowiedzieć wojnę Rosji. https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosc...
O Ukraińcach raz jeszcze
4 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Znak Bożego skąpstwa Bogdan Bachmura Malejącej od kilku lat liczbie powołań kapłańskich w naszej archidiecezji towarzyszyła zapewne nadzieja na zmianę. Pewnie dlatego dopiero teraz, gdy… Zobacz
  • O Ukraińcach raz jeszcze Adam Kowalczyk Wracam do tematu uchodźców z Ukrainy pełen niepokoju o przyszłość naszych wzajemnych relacji. Niepokój mój nie wynika z przekonania o… Zobacz
  • Tysiąc (ankietowanych) w Imieniu Wszystkich Bogdan Bachmura Jeden z forumowiczów Debaty napisał o panach Grzymowiczu i Szmicie, że „Jeden bez drugiego żyć nie może”. To bardzo trafne… Zobacz
  • Nie ma wolności bez samorządności i demokracji Zbigniew Lis Minęła 32 rocznica (27 maja 1990 r.) od pierwszych wolnych wyborów samorządowych w Polsce. Przywrócenie samorządności wspólnot lokalnych (utworzenie gmin)… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Wicepremier Błaszczak opiekunem woj. warmińsko-mazurskiego, Arent - pełnomocnikiem na okręg olsztyński
  • Ocalić od zapomnienia (czyny prezydenta Grzymowicza i radnej Kamińskiej)
  • Kręgi na wodzie
  • Anna Niszczak: Stanie na chodniku okazało się przestępstwem
  • Zaczęła się walka o treść tablic pod „szubienicami”. Ktoś nakleił swoją wersję informacji
  • Władze Olsztyna wezwały oddział policji i usunęły z „szubienic” flagi Polski i Ukrainy
  • Operatora Term Warmińskich licytuje komornik
  • Pod „szubienicami” prezydent Olsztyna zamontował tablicę informacyjną
  • Przywrócony do pracy sędzia Juszczyszyn złoży skargę do ETPC w Strasburgu
  • Szmit: PiS wygra wybory. Nie wie, że Annuszka już rozlała olej
  • Cz. J. Małkowski otrzymał 2.294.717 zł za niesłuszne zatrzymanie i aresztowanie. Przebił Z.Procyka
  • Co ukrywa posłanka PSL Urszula Pasławska?

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Nasz Lidzbark
  • Wolne Jeziorany

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.