W Polsce otworzy biuro JP Morgan. Huuuraaaa! Cieszy się rząd a „totalna” opozycja, krytykująca wszystko, się nie cieszy ale tylko dlatego, że też po cichu uważa to za sukces rządu.
No to ja zebrałem kilka informacji. O roli Johna Pierponta Morgana w budowie obecnego systemu bankowego pisał nie będę. Tylko kilka informacji z ostatnich lat kryzysu, który wywołał system stworzony przez Johna Pierponta.
W 2010 amerykański Kongres powołał komisję śledczą do zbadania przyczyn kryzysu finansowego (Financial Crisis Inquiry Commission) nazywanej też Komisją Angelidesa od nazwiska jej przedowniczącego - Phila Angelidesa. Jako pierwsi zeznawali szefowie czterech największych banków inwestycyjnych - czyli firm consultingowych, które z uwagi na łatwy dostęp do "fiducjarnego" pieniądza i w celu dodania sobie powagi nazwały się "bankami": Lloyd Blankfein z Goldman Sachs, John Mack z Morgan Stanley oraz Brian Moynihan z Bank of America no i Jamie Dimon z JP Morgan. Podczas przesłuchań okazało się, że bankierzy to nie sprawcy kryzysu, tylko „ofiary okoliczności”. Owszem, podejmowali być może nadmierne ryzyko, ale „nie byli w stanie przewidzieć wydarzeń, które doprowadziły do kryzysu”. „Cóż, jakoś nie przewidzieliśmy, że ceny nieruchomości nie będą szły cały czas w górę” – powiedział w pewnym momencie Dimon, a Blankfein porównał kryzys do zbiegu okoliczności w postaci „czterech huraganów uderzających we Wschodnie Wybrzeże USA w ciągu jednego roku”. Angelides odparował, że kryzys nie został wywołany przez „interwencję boską”, lecz był dziełem „mężczyzn i kobiet,” których czyny „były w pełni kontrolowalne”, ale na tym spięcia między przesłuchującymi i przesłuchiwanymi się w zasadzie skończyły.
Może dlatego, że w 2010 roku nie było jeszcze tylu dowodów na to, co było oczywiste od lat a była nadzieja, że nie wszystkie wyjdą na jaw, a jak wyjdą to dopiero za jakiś czas, jak już ludzie zdążą zapomnieć co się stało?
Przypomnijmy. Jeszcze w marcu 2008, czyli na pół roku przed bankructwem Banku Lehman Brothers, które stało się synonimem kryzysu, FED „udostępnił” 30 mld $ w celu „wspomożenia przejęcia banku Bear Stearns” przez JP Morgan.
Jak już Lehman upadł, w październiku 2008, grupa wierzycieli Lehman Brothers domagała się od JP Morgan dokumentów dotyczących „aktywów”, które Lehman miał zdeponowane w JP Morgan, dostęp do których został zablokowany tuż przed ogłoszeniem niewypłacalności Lehmana.
Z kolei zarządcy masy upadłości Lehmana wytoczyli proces JP Morgan, który stanowił najważniejsze źródło krótkoterminowych pożyczek dla Lehmana proces odszkodowawczy twierdzą, że kilka dni przed oficjalnym bankructwem JP Morgan zażądał od Lehmana dodatkowych 8,6 mld USD zabezpieczeń. Zarząd JP Morgan miał wiedzieć o pogarszającej się kondycji Lehmana i postanowił wykorzystać tę sytuację, aby uzyskać od niego wartościowe aktywa. W tym celu zagroził, że przestanie świadczyć domowi maklerskiemu Lehmana usługi rozliczeniowe, jeśli ten nie wpłaci większych zabezpieczeń. „Gdy Lehman stał na krawędzi bankructwa, JP Morgan jako jego główny bank rozliczeniowy wykorzystał swoją pozycję „pana życia i śmierci”, zmuszając go do serii jednostronnych umów oraz wydania nieodzownych aktywów o wartości miliardów dolarów” – napisano w złożonych w sądzie dokumentach. Lehman między 9 a 11 września 2008 roku przekazał do JP Morgan 3,6 mld USD w gotówce i instrumentach rynku pieniężnego, a następnie jeszcze 5 mld USD. Raport o niejednoznacznej roli JP Morgan w przededniu upadłości Lehmana przygotował Anton Valukas z Jenner & Block, były prokurator z Chicago specjalizujący się w zwalczaniu przestępstw finansowych.
Program TARP, czyli Troubled Assets Relief Programme, nazywany też planem Paulsona, ówczesnego Sekretarza Skarbu a wcześniej prezesa Goldman Sachs, ruszył w październiku 2008 roku. Miał kosztować 700 mld dolarów, ale szybko okazało się, że to tylko pierwsza rata.
W grudniu 2008 dziennikarze Associated Press próbowali się dowiedzieć jak banki wydały te pieniądze. Konkretnej odpowiedzi nie udzielił ani jeden bank, a przedstawiciele niektórych stwierdzili wręcz, że nie wiedzą na co wydano te miliardy. Thomas Kelly z JP Morgan oświadczył: „trochę pożyczyliśmy, trochę nie, w zasadzie nie księgowaliśmy tych kwot”!
Informacje o instytucjach korzystających z innych niż TARP programów pomocowych banku centralnego pozostawały niejawne. Fed odmawiał ujawniania dokumentów identyfikujących firmy finansowe, które mogłyby upaść, gdyby nie jego akcja ratunkowa. Z wnioskiem o uzyskanie tych dokumentów wystąpiła do Fed między innymi agencja informacyjna Bloomberg. Odmówiono. Fed powoływał się na przepis, który pozwala agencjom federalnym nie ujawniać „tajemnic handlowych, bądź uprzywilejowanych lub poufnych informacji finansowych albo handlowych uzyskanych od osób prywatnych”.
Agencja Bloomberg poszła więc do sądu, argumentując, że ma prawo do informacji na podstawie „Ustawy o swobodzie dostępu do informacji” (Freedom of Information Act). W marcu 2010 roku zapadł wyrok, który zobowiązał Fed do publikacji dokumentów. W 2011 roku apelację banków i Fed odrzucił Sąd Najwyższy. I wyznaczył Benowi Bernanke pięć dni na ujawnienie dokumentów. Dziennikarze Bloomberga dostali 29.346 stron dokumentów – żeby im się nie chciało czytać. Ale przeczytali i opublikowali zestawienie tajnych pożyczek, nawet nie objętych programem TARP (!) - z kwotami, datami, wykresami - które instytucje finansowe zaciągnęły w amerykańskim banku centralnym od sierpnia 2007 do kwietnia 2010 roku. Łączna wartość niejawnego „bailoutu” to 1,2 biliona dolarów. To więcej niż cały amerykański deficyt budżetowy w 2008 roku. To trzykrotność tego deficytu.
W tym czasie Jamie Dimon, szef JP Morgan, pisał w liście do udziałowców, iż jego bank uniknął korzystania z wielu programów rządowych. Stwierdził, że do jednego z programów – TAF (Term Auction Facility) – przystąpił „na prośbę Fed, żeby pomóc zmotywować innych do korzystania z systemu”. Po publikacji danych Bloomberga wiadomo, że kłamał. JP Morgan zaciągnął pierwszą pożyczkę w maju 2008 roku, a potem korzystał z następnych transz pomocy. Łącznie 48 mld dolarów!
Pieniążków chyba było mało bo i tak fałszowano bilanse. W kwietniu 2010 roku Wall Street Journal opublikował przeciek informacji z Federal Reserve Bank of New York, że “major U.S. banks masked risk levels”. Osiemnaście największych – w tym oczywiście JP Morgan – manipulowało swoimi wynikami kwartalnymi. Średnio obniżały swój dług o około 42%. Zadłużenie gwałtownie wzrastało w połowie kolejnego kwartału, ale potem znowu było korygowane.
Korzystnie wpływało to na wysokość premii dla „kadry”. Bloomberg informował, że trzy największe banki inwestycyjne: Goldman Sachs, Morgan Stanley i JP Morgan w 2009 roku wypłaciły premie o łącznej wartości 30 mld dolarów. O 60% więcej niż rok wcześniej i zarazem najwięcej w historii. Nowojorski prokurator generalny Andrew Cuomo doprecyzował, że JP Morgan, który w 2008 roku „zarobił” dzięki pomocy podatników 5,6 mld USD, w 2009 roku przeznaczył na premie w 8,7 mld USD! Nagród w wysokości powyżej miliona było 1.626, a ponad 3 mln - 200. Było za co. Musieli być specjalistami wielkiej klasy, skoro inwestowali nawet w „Piramidę Madoffa”. Bank zapłacił za to raptem 1,7 mld dolarów odszkodowania klientom Madoffa, którzy byli klientami banku.
W 2012 roku po „London Whale”, JP Morgan musiał zapłacić miliard dolarów kary za manipulacje na rynku CDS – instrumentów zabezpieczających właścicieli obligacji przed niewypłacalnością dłużników. Co prawda sam JP Morgan stracił na tych manipulacjach 7 mld dolarów, ale to jednak „leszcz” przy „wielorybie”.
Najwięcej – 13 mld dolarów – musiał JP Morgan zapłacić (9 mld kary i 4 mld odszkodowania dla poszkodowanych właścicieli gospodarstw domowych) za sprzedaż obligacji hipotecznych w 2007 roku – czyli produktu, który legł u podstaw kryzysu „subprime”. To się jednak okazało dopiero w 2014 roku.
Ale bądźmy dobrej myśli. Co prawda w 2016 roku JP Morgan musiał zapłacić rządowi USA grzywnę w wysokości 264 mln dolarów za to, że zatrudniał „krewnych i znajomych królika” którym byli wpływowi Chińczycy, by zdobywać lukratywne kontrakty w ich kraju – tak zwany program „synowie i córki”. Uniknął oskarżenia o korupcję dzięki temu, że współpracował z władzami federalnymi i komisją papierów wartościowych i „zwolnił sześciu pracowników zamieszanych” w ten proceder. Ale coś mi się wydaje, że było ich więcej niż sześciu. Może teraz przyjadą do Polski? Martwi jednak to, że JP Morgan, razem z Citibank, HSBC, Royal Bank of Scotland i UBS manipulowali na rynkach wymiany walut – czyli kursami walutowymi, za co w 2014 roku musieli zapłacić 2,5 mld dolarów. Manipulowano kursami walut w czasie, gdy w Polsce sprzedawano opcje walutowe i kredyty hipoteczne we frankach.
Podatnicy – nie tylko amerykańscy – uratowali banki – nie tylko amerykańskie. Za jakiś czas będzie kolejna runda. Nie wiem tylko kiedy. I nie wiem czy wcześniej rządy wspierane przez bankierów, w zamian za wspieranie przez rządy bankierów, zdążą rozprawić się z „fake” newsami w sieci takimi na przykład jak ten, co go właśnie publikuję.
2017-09-04
Robert Gwiazdowski http://wei.org.pl/blogi-wpis/run,wujek-morgan,page,1,article,2762.html
Doktor habilitowany nauk prawnych. Profesor prawa na Uczelni Łazarskiego, na której zajmuje się myślą polityczną, prawną i ekonomiczną oraz ekonomiczną analizą prawa. Adwokat i doradca podatkowy. Specjalizuje się w prawie podatkowym.
Teksty
Wujek Morgan
- Szczegóły
- Robert Gwiazdowski
Komentarze (10)
-
Gość - EWA
Odnośnik bezpośredniJa to widzę tak:
- nadmierna koncentracja kapitału bez żadnych ograniczeń prawnych powoduje, że banki są bezkarne i nie liczą się z ryzykiem (ktoś kontrolował współczynnik wypłacalności?)
- bogate banki (korporacje) mają moc finansowania kampanii wyborczych posłusznych marionetek
- wybrani politycy ośmielili się dorzucić przyszłe pieniądze podatników bankom, zamiast chronić podatkami deponentów i pozwolić zdechnąć bankom ( banki mogłyby się ratować swoimi "aktywami" hi, hi!)
- oczywiście, nastąpiłoby zawirowanie, ale na trupie złodziei w ciągu 24 godzin wyrosłyby nowe banki
- ustawodawcy musieliby natychmiast uchwalić prawa dot. kontroli banków
I nastąpiłby relatywny spokój.
Ale - ponieważ "demokracja" to mit wciskany maluczkim, jedynym do zaakceptowania Morganem jest Captain Morgan 0,7 l.0 Lubię -
No nie wiem, bo jedno wali albo po kieszeni (bank), drugie po wątrobie (rum). Sprawdziłem, Captain Morgan ewentualnie dobry na przeziębienie – najlepszy smak czuje się z przegotowaną i lekko osłodzoną wodą. A zapach… Niebiański - Black - Jamajka, Gujana, Barbados i ciemny dąb. Natomiast smrodu JP Morgan nie próbowałem w żadnej postaci...
0 Lubię -
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniKoalicja PO-PSL pokazały dobitnie, że w Polsce liczą się tylko ludzie, których nazwać można skur...mi. Każda znana choćby pobieżnie afera tych czasów dobitnie to pokazuje (prywatyzacja warszawska – 40 tys. ludzi na bruk). Różne takie widzieliśmy to na co dzień, bo władza czuła się pewnie i grabiła na „zimno” i nie mieliśmy na to wpływu aż do wyborów. W ten sposób, jako objaw bezsilności i okazji last minute skrystalizował się pogląd na swoje miejsce tych, co się nie liczą. Byli zresztą celowo tam wpychani, np. poprzez oceny typu moher. Tak powstał suweren, dodatkowo zespolony fundamentalizmem religijnym przez duchownych, którym i tak było „mało” - szli po więcej. I biorą... Jednak rzadko kiedy religia w podtekście zawiera tyle nienawiści, co obecny suweren przejawia. Tego nie da się utrzymać na wodzy, szczególnie gdy staje się to elementem osobistej satysfakcji. Z tego wniosek, że suweren to nie jest przejściowa forma stosunku do władzy. I bardzo dużo czasu musi minąć zanim obecny suweren ustąpi miejsca innemu suwerenowi, który będzie miał dosyć obecnej pogardy. Jest to jednak wszystko naturalne – głupota niech się głupotą odciska. Nie popieram, ale rozumiem, bo z tej „prywatyzacji” każdemu coś się należy. Świadectwa prywatyzacyjne przejedzone i przepite a w społeczeństwie roszczeniowym, dalej coś się należy. Może zadziała skierowanie narodu na reparacje niemieckie, ale chyba przesadzono, bo naród nie jest aż tak głupi. Sądzę więc, że powoli zaczyna się czas tych, co nie mieszczą się ani w dawnej koalicji, ani obecnie, w „dobrej zmianie”. Czy to nastąpi? Musi, bo inaczej zniszczymy samych siebie. Sukcesywnie tworzy się polska partyjna wieża Babel, w której budowie ustawiczne kłamstwo pomiesza budowniczym rozumy. Jednak jako zastraszające widzę to, że nie ma obecnie partii, łącznie z tymi których powstanie zapowiedziano, żeby Żydzi nie byli we władzach, lub do tych władz nie pretendowali. Zawsze jakiś Nimrod się znajdzie i rozpoczęta realizacją egoistycznych celów wojna z innymi będzie trwać do czasów, dla danej chwili obecnych… Taki los jest przez Stwórcę wyznaczony ludom beznadziejnie głupim – LW, AK, BK… Tylko AD to pomyłka uzasadniona… A spójrzcie teraz na swoich wybrańców – miejsca na inicjały zabraknie.
PS. A w temacie banki: Chciałem założyć konto internetowe w polskim banku, ale postawiono warunek, że wpływ musi być pewnej wysokości. Tyle to ja nie zarabiam i dlatego wspieram żydowski bank. Chętnie też kupowałbym w polskim sklepie, ale stać mnie tylko na niemiecki.0 Lubię -
Gość - EWA
Odnośnik bezpośredniGościu-Gościu
1. Pańskie dywagacje nt. "suwerena" nie mieszczą się w moim pojmowaniu świata. "Suweren" ma tyle do powiedzenia, co karp przed Wigilią. W epoce kultury obrazkowej "suweren" głosuje (bo nie wybiera) na ludzi, o których nic nie wie. Wystarczy, że ładnie się prezentują i dużo obiecują. A odwołać ich nie ma jak.
2. Coś mi się obiło o uszy o repolonizacji banków. Rozumiem, że repolonizacja ma się odbywać poprzez wprowadzenie kolejnego obcego banku na rynek? (http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/jp-morgan-ulokuje-swoja-siedzibe-w-polsce-morawiecki-potwierdza,768911.html)
3. Proponuję przeczytać książkę autorstwa Song Hongbinga o tytule "Wojna o pieniądz" wydaną przez Wydawnictwo Wektory od strony 130 w rozdziale V pod hasłami: "Ryzykowna inwestycja: wybór Hitlera" (strona 130) , dalej "Pomoc Wall Street dla nazistowskich Niemiec" (strona 133)
Jest materiał do przemyśleń..0 Lubię -
PANI EWO SZANOWNA! Suweren właśnie tak zaistniał, że zagłosował inaczej, niż wynikałoby to z nacisku, sondaży i chciejstwa władzy. Motywacje miał różne, ale po raz pierwszy miał – nie ma to znaczenia, jak się rodziły. Prezydent AD też zyskał uznanie (rozpoczął kadencję) tym, że zrobił inaczej niż od niego oczekiwano w obozie władzy, do której należy. Nawet jeśli daliśmy się wziąć na pozór to sam gest cieszy. Czy suweren wybrał? Pewnie nie, ale to nie pierwszy raz wybiera się wiarę, w coś lub komuś. Przed wiedzą szczelnie nas się chroni i po latach wiemy, dlaczego. Zresztą pisała Pani o tym. Gdyby nie to, że ma to wartość satyryczną to nie wiem, czy nie należałoby obchodzić uroczystość narodzin suwerena.
Ad.3. Trudno powiedzieć, że przeczytałem. Miąłem w rękach przez sobotę i niedzielę. Potraktowałem „dzieło” w dwojaki sposób: Po pierwsze, jak każdą chińszczyznę (bez zachwytu), a po drugie, jako wiedzę o prawdziwych źródłach kryzysów finansowych. Odłożyłem, bo doszedłem do wniosku, że w tych sprawach mam mniej do powiedzenia, niż ten Pani karp przed Wigilią…
PS. A propos „Zresztą pisała Pani o tym”. Postanowiłem (pod Pani wpływem). Nie będę głosował jeśli nie będę mógł wcześniej wybrać. A do wyboru kandydata potrzebna mi jest rzetelna wiedza o człowieku. Zawiodłem się wielokrotnie na kandydatach podrzuconych mi przez partie (Komitety Wyborcze). Koniec z tym matactwem. Przestają mieć znaczenie JOWy, kościoły, obietnice, zapewnienia… Wszystkie partie rządzące przekonały mnie o tym skutecznie, a POPiS koncertowo. Rzecz tylko w tym, że moja postawa, to „ w to im graj” – wybiorą się „rodzinnie”… i nawet ponarzekać nie będę mógł. Po raz pierwszy ograniczę wolną wolę na rzecz determinizmu – Polska z taką mentalnością społeczeństwa jest i tak przeznaczona na straty. Dodatkowo utwierdza mnie w tym przekonaniu o. Rydzyk swym pytaniem: „Czy kłamcom można powierzyć losy ojczyzny?” Przy czym od duchownego różnię się tym, że nie kłamię mówiąc, kto kłamie, bo ja wiem, kto kłamie… On natomiast kluczy. Woli na ten temat niemówienie prawdy lub post-prawdę.0 Lubię -
Gość - EWA
Odnośnik bezpośredniAch, Gościu-Gościu
z całym szacunkiem - czas na diagnozę.
Mamy amerykańskie wojsko, będziemy mieli amerykański bank, za kilkanaście dni wchodzi w życie CETA.
Tymczasem Pan Juncker bredzi namiętnie o "wartościach" UE (tajne knowania nt. CETA), wolności słowa (w ramach cenzury-poprawności politycznej) i "solidarności" w szaleństwie.
Pani Merkel zaś nie może doczekać się wznowienia knowań w sprawie TTIP.
Ale - gdyby ktoś myślał, że jesteśmy w czarnej d...., to w przyszłym roku poprawi sobie humor na uroczystościach 100-lecia odzyskania niepodległości (???) podczas żarliwych przemówień, modłów, okadzania, lub potańcówek na świeżym powietrzu, a potem wziąć potomstwo za rękę i zaprowadzić do Muzeum Historii Polski
http://muzhp.pl/pl/c/1141/siedziba-i-wystawa-stala0 Lubię -
Pani EWO, jest okazja, żeby Pani zrewanżować się czymś do przeczytania, ale nie mogę tego odnaleźć. Nie przywiązałem do tego właściwej wagi w postaci linku, bo internetowi tak bardzo nie ufam. Otóż, pewien pracownik Londyńskiego City pofatygował się i dokonał analizy właścicielskiej wielu instytucji i funkcjonujących pomysłów. I okazuje się, że większość to „czysto amerykańskie” nazwiska. Znalazły się tam instytucje (choćby w pomyśle), które Pani wymieniła (+ wojsko – dowódcy i decyzyjni pracownicy). Otóż nie wiem, czy w świetle tego możemy tak ściśle powiedzieć, że mamy amerykańskie… „coś tam, coś tam”. Czyjeś to jest, ale może lepiej powiedzieć, że kurdyjskie…? To będzie taka sama prawda, jak to, że amerykańskie. Ja bardzo cieszyłbym się gdyby z Warszawskiej GPW wyrzucono pracownika, który również dałby z siebie świadectwo prawdy. Nie wiem jednak, czy ta wiedza urządziłaby Panią… bo wyszłoby, że prawie wszystko nie jest nasze. I w tym kontekście widzę również bandyckie działania Szyszki i obronę sycylijską (pierwszy ruch) KE. Może rzeczywiście, rżnijmy póki nasze...
0 Lubię -
Pani Ewo, widzę w tym trochę sarkazmu: „Mamy amerykańskie wojsko”.
Mogłoby to stanowić o różnicy, gdybyśmy mieli do wyboru zastępy Michała Archanioła i Strażaka Floriana, ale jaka to różnica gdy mamy do wyboru dwie armie zbrodniarzy wojennych. Nie widzę więc specjalnych korzyści z tego, że zamiast Czerwonej Armii pilnuje nas USArmy. Rosjanie wyszli sami, na co nie możemy liczyć w przypadku Amerykanów (może poza Wietnamem, gdzie dostali bęcki). Jedyna ewentualna korzyść może być taka, że Niemcy nas nie napadną w bojaźni przed Amerykanami, ale nie możemy być pewni, co dla Ameryki byłoby lepsze. Mogą przykładowo dojść do wniosku, że niemiecki kapo jest skuteczniejszy, co za Busha juniora było uznawane jako dobry pomysł, a teraz bierze się również pod uwagę ukraińskiego kapo, co inne państwo uznaje za dobre wyjście.0 Lubię -
Gość - EWA
Odnośnik bezpośredniGościu-Gościu,
wiem, o co chodzi, ale udowodnienie będzie bardzo trudne, ponieważ:
- dostęp do prawdy jest mocno ograniczony
- gdyby jednak uzyskać dostęp, to wypowiedzenie prawdy poskutkowałoby wrzaskiem i karami.
Poza tym - nie wiemy, ilu Polaków narodowości polskiej żyje w Polsce.
Mnie bardzo martwi także ciąg zdarzeń, w sakramencko zakłamanej UE, który w najbliższych latach postawi Polskę przed dylematem : być, czy nie być w UE?
Oczywiście, nasza zdolna dyplomacja nie jest w stanie naśladować cielęcia, co to dwie matki ssie i w końcu doprowadzi do tego, że jako państwo narodowe będziemy mieli złamany kark.
Czy to sprawą uchodźców, których przesiedlenie do nas w liczbie kilku tysięcy nie rozwiąże problemu nielegalnej imigracji, ale kark trzeba nam złamać, czy sprawą euro, czy Merkel wraz z Macronem wymyślą coś innego.
Śmieszy mnie jednakże problem "praworządności" w Polsce w obliczu stowarzyszenia się Ukrainy z UE, która to UE jest ślepa jak szczenię na praworządność na Ukrainie i nawet nie zada pytania: kto strzelał na majdanie, kto spalił ludzi w Odessie? Ale to tym bardziej wskazuje na zakłamanie UE i dążenie do wytresowania nas, jak psów.
Jak daliśmy się wpakować w takie bagno?????????0 Lubię
Skomentuj
Komentuj jako gość