"Jak wyglądałby ewentualny rosyjski atak? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy przyjrzeć się zagadnieniu także od strony historycznej. To znaczy zobaczyć, jak wyglądały kierunki rosyjskiego uderzenia na Prusy Wschodnie w sierpniu 1914 roku, w pierwszych dniach pierwszej wojny światowej" - Analiza prof. Selima Chazbijewicza
Od początku bieżącego roku żyjemy pod presją nieustannego zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. Dla nas, mieszkańców województwa warmińsko- mazurskiego, jest ono tym większe i tym bardziej zdaje się realne, ponieważ mieszkamy w bezpośrednim sąsiedztwie rosyjskiej granicy. Niewątpliwie, Obwód Kaliningradzki Federacji Rosyjskiej, z którym graniczymy, przynosi też dochody w postaci rosyjskiej turystyki, zwłaszcza „turystyki zakupowej".
Sam widziałem w Gołdapi zbudowany prawie przy przejściu granicznym duży sklep „Biedronki", nastawiony wyłącznie na obsługę Rosjan. A ile takich sklepów, budek, straganów jest w całym województwie? Także wiele hoteli, pensjonatów, restauracji korzysta z koniunktury, wynikłej ze wzmożonego ruchu granicznego. Polacy z kolei kupują w Obwodzie Kaliningradzkim paliwo i papierosy. Kiedyś alkohol był pożądanym towarem, ale po obniżce jego cen w Polsce popyt zmalał i w rezultacie podaż zza granicy też. To są plusy ekonomiczne. Z kolei minusem jest bezpośrednie potencjalne rosyjskie uderzenie militarne.
Jak wyglądałby ewentualny rosyjski atak? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy przyjrzeć się zagadnieniu także od strony historycznej. To znaczy zobaczyć, jak wyglądały kierunki rosyjskiego uderzenia na Prusy Wschodnie w sierpniu 1914 roku, w pierwszych dniach pierwszej wojny światowej. Kierunek uderzenia mierzył w stronę Wielkich Jezior Mazurskich. Obecnie najpewniej armia rosyjska ruszyłaby w dwóch kierunkach: od północy na południe w kierunku wielkich jezior od Gołdapi i od północy na południowy zachód od Braniewa.
Potencjalne kierunki uderzenia armii rosyjskiej z terytorium Obwodu Kaliningradzkiego
Uderzenie rosyjskie skierowane byłoby na Warszawę, podobnie jak uderzenie armii gen. Heinza Guderiana w 1939 roku. Dlatego Putin twierdził, że jego wojska w dwa dni osiągnęłyby Warszawę. Uderzenie na Warszawę manewrem od północnego wschodu poprzez Ostrołękę i Drohiczyn było praktykowane przez armię rosyjską już od czasów Powstania Kościuszkowskiego w 1794 roku. Wtedy to armia Suworowa uderzyła na Warszawę od strony północno- wschodniej. Po zdobyciu Warszawy, poprzedzonym rzezią ludności i obrońców Pragi, Suworow wysłał do carycy Katarzyny II wiadomość: „Matuszka Caryca, Ura! Warszawa nasza!". Na co Katarzyna II odpowiedziała: „Ura feldmarszał!", tym samym mianując Suworowa feldmarszałkiem, czyli marszałkiem polowym. Do tej tradycji nawiązywał niewątpliwie prezydent Putin. Będąc Tatarem z pochodzenia, chciałbym podkreślić rolę oddziału tatarskiego pod dowództwem pułkownika Mustafy Achmatowicza, walczącego w obronie Pragi. Pułkownik Achmatowicz poległ w tej walce za Polskę, jak też i wielu jego żołnierzy.
Już w roku 1914, rozpoczynając I wojnę światową, Rosjanie rozpowszechniali mapy Rosyjskiego Imperium po zwycięskiej wojnie. Na tych mapach całe Prusy Wschodnie aż po linię Wisły były przedstawiane jako część Rosji. Czy współcześnie rosyjscy stratedzy do tego nawiążą? Nie jest wykluczone, że może tak być.
Geopolityka często jest nazywana geografią polityczną, chociaż pojęcia te nie pokrywają się w zupełności. Geopolityka jest nauką, mającą praktyczne zastosowanie. W sztabach wojskowych i w politycznych gabinetach oraz w planowaniu strategicznym uwzględnia się założenia geopolityki. Nauka ta powstała pod koniec XIX stulecia. Jej twórcami byli uczeni i wojskowi niemieccy. Zaraz potem założenia i teorie zaczęli tworzyć Anglosasi, tj. Brytyjczycy i Amerykanie. Również Rosjanie dość szybko zrozumieli przydatność geopolityki i rozpoczęli swoje badania na ten temat.
Najogólniej rzecz ujmując, geopolityka jest nauką wykorzystującą osiągnięcia innych nauk - zarówno społecznych, jak i przyrodniczych. Jej podstawowym celem jest badanie zależności pomiędzy geografią a polityką. Zasadniczym pytaniem badań geopolitycznych jest: czy istnieje zależność pomiędzy ukształtowaniem geograficznym obszaru, na jakim żyje dana ludność a formami politycznymi, które są tej ludności najwłaściwsze. Jeśli taka zależność istnieje, to jak się przejawia? Czy można mówić o prawidłowościach i regułach obejmujących zawsze podobne przypadki ? Jak wygląda tego typu sytuacja w przekroju historycznym. Czy można na podstawie zbadanych tendencji, występujących historycznie i współcześnie, wyciągnąć wnioski co do zachowania politycznego danego państwa czy też społeczeństwa w przyszłości? W jakim kierunku rozwijać się będzie ekspansja polityczna, militarna czy gospodarcza danego państwa? Czy można to przewidzieć na podstawie zbadanych historycznie kierunkach ekspansji? Jakie są wektory, tj. kierunki tej ekspansji? Czy są przewidywalne? Tego typu pytania badawcze stawiają sobie geopolitycy. Jednocześnie geopolityka jest politycznym, teoretycznym zapleczem działań wojennych i dyplomatycznych, często także służy uzasadnieniu ekspansji danego państwa. Nauka ta była przede wszystkim rozwijana w krajach mających imperialne tradycje i ambicje: w Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA i Rosji (również w Związku Sowieckim).
Powstały teorie obejmujące postawy rządów i panowanie nad światem. Klasyczny okres geopolityki to lata od początków XX stulecia do zakończenia drugiej wojny światowej. Geopolityka cieszyła się szczególnymi względami w III Rzeszy. W związku z tym przez pewien czas po 1945 roku zarzucono używania tej nazwy, używając zamiennie nazwy geografia polityczna. Pod koniec XX stulecia znów wrócono do geopolityki. Ma ona swoich wybitnych przedstawicieli. Byli nimi: niemiecki wojskowy i profesor Karl Haushoffer, Anglik - wykładowca Oxfordu i minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Halford McKinder, Amerykanin - Alfred Thayer Mahan, zaś współcześnie Zbigniew Brzeziński -amerykański wybitny polityk polskiego pochodzenia czy Aleksander Dugin - rosyjski geopolityk, historyk religii, naukowiec, a jednocześnie polityk aktywnie zaangażowany w bieżącą politykę Federacji Rosyjskiej, doradca prezydenta W. Putina.
Na czym opiera swoją doktrynę profesor Aleksander Dugin? W książce pt. Osnowy gieopolitiki. Gieopoliticzieskoje buduszczeje Rossiji (Podstawy geopolityki. Geopolityczna przyszłość Rosji), wydanej już dość dawno, w roku 2000 określił podstawy przyszłej rosyjskiej ekspansji politycznej, a jak się okazało także militarnej. Dzieło jest obszerne, liczy 925 stron.
W książce Dugin ukazuje klasyczne geopolityczne teorie: Haushoffera, McKindera i Mahana, a jednocześnie prezentuje potencjalne kierunki geopolityki wewnętrznej i ekspansji państwa rosyjskiego. Kiedy przeczyta się dokładnie pracę profesora Dugina i porówna jej założenia z obecnym kierunkiem rosyjskiej polityki oraz wojskowej agresji przeciw Ukrainie zobaczymy, że współczesna rosyjska polityka jest w zasadzie odzwierciedleniem dawnych tez i teorii Dugina.
Trzy strefy cywilizacyjne w Europie, wykreślone przez Dugina
Strefa pierwsza to strefa cywilizacji prawosławnej i najprawdopodobniej bezpośrednia przestrzeń potencjalnego ataku Rosji. Strefa druga to Europa Środkowa, którą Dugin nazywa osią Europy. Strefa trzecia to zachód Europy , najwięksi- według niego- przeciwnicy sił kontynentalnego imperium, czyli Rosji. Według tego założenia, Putin będzie chciał włączyć całą Ukrainę w strefę rosyjskiego imperium. Najpierw zostaną powołane do życia dwie fikcyjne republiki: Doniecka i Ługańska. Za około rok lub półtora, kiedy świat, a zwłaszcza Zachód oswoi się z tym politycznym zjawiskiem, oba te niby – państewka ogłoszą referendum w sprawie przyłączenia się do Rosji. Oczywiście, w referendum będzie brało udział 99 procent mieszkańców, z tego około 98 procent opowie się za przyłączeniem do Rosji. Następna będzie Republika Naddniestrzańska. Od Ukrainy zostanie odłączone południe jako tzw. Noworosja. Jest to nazwa ziem, które pod koniec XVIII stulecia po klęsce tatarskiego państwa Chanatu Krymskiego zostały włączone do Rosji na granicy Mołdawii (Mołdowy) i Ukrainy. Zasiedlane były pod koniec wieku XVIII i na początku XIX ludnością sprowadzaną z Serbii, będącej wtedy pod tureckim panowaniem. Zachodnią część Noworosji nazywano więc Nową Serbią. Podzielono ten teren na cztery gubernie: chersońską, taurydzką (obejmującą Półwysep Krymski), besarabską (okolice Odessy), jekaterynosławską. Aż do końca istnienia Imperium Rosyjskiego, tzn. „carskiej Rosji" w 1917 roku terytoria te nie należały bezpośrednio do Ukrainy. Zresztą pojęcie Ukrainy w sensie administracyjnym nie istniało. Władze Rosji ziemie ukraińskie nazywały Małorosją, nie uznając ani odrębności narodowej Ukraińców, ani języka ukraińskiego, który Rosjanie określali jako miejscową gwarę chłopską. Noworosja była jednakże odrębnym, niewchodzącym w skład Małorosji obszarem administracyjnym.
Mapka Noworosji z końca XIX stulecia
Tak więc po zajęciu i rozczłonkowaniu całej Ukrainy najprawdopodobniej Rosja zajmie się uzależnieniem państw bałkańskich, takich jak: Rumunia, Bułgaria, Serbia, Czarnogóra. Nie- wykluczone, że będą próby zajęcia Stambułu jako dawnej, historycznej siedziby prawosławia. Zajęcie bezpośrednie lub całkowite uzależnienie państw bałkańskich pozwoli Putinowi lub następcy, który będzie kontynuował jego politykę, kontrolę nad przesyłem ropy naftowej i gazu do Europy Zachodniej, poza tym zagwarantuje bezpośrednie wyjście militarne na Morze Śródziemne, strategiczną kontrolę nad wschodnią częścią tego morskiego basenu. To z kolei umożliwi odcięcie Turcji od Zachodu i z czasem jej całkowitą blokadę, a także da możliwość bezpośredniej ingerencji na Bliskim Wschodzie oraz zajęcie tam strategicznej pozycji „głównego gracza".
Nie jest wykluczone, że w bliskiej przyszłości Rosja może żądać korekt granicznych od Polski, Litwy, Łotwy czy Estonii, jednak ryzyko bezpośredniego ataku jest bardzo małe. W ramach tych korekt granicznych Rosjanie mogą domagać się części terytorium województwa warmińsko- mazurskiego. Zwłaszcza obszarów w okolicach Bani Mazurskich, Gołdapi i Węgorzewa. To samo może dotyczyć Finlandii. Współcześnie w Polsce zakłada się, że siły rosyjskie rozmieszczone w Obwodzie Kaliningradzkim liczą około 20 tysięcy żołnierzy. Jednakże potencjalny atak otrzymałby prawdopodobnie wzmocnienie z terytorium Białorusi. Dodatkowo należy przypomnieć, że współcześnie o sukcesie decyduje nie tylko liczba żołnierzy. Także ilość i jakość technologii wojennych, sprzętu wojskowego, który Rosja obecnie uzupełnia na najwyższym światowym poziomie. Dodatkowym atutem byłaby rosyjska flota wojenna, wspomagająca działania lądowe. Rosjanie prawdopodobnie wzmocniliby siły rozmieszczone w Obwodzie Kaliningradzkim na pewien czas przed planowanym atakiem. Część tych obecnych rosyjskich sił zbrojnych na tym obszarze to doborowe, zaprawione w boju w Czeczenii, jednostki specjalnego przeznaczenia (Specnaz).
Demontaż polskiej armii i garnizonów wojskowych w minionym dwudziestoleciu, również w naszym warmińsko- mazurskim regionie, teraz się mści. Tak naprawdę na całym obszarze wzdłuż rosyjskiej linii granicznej z Obwodem Kaliningradzkim znajduje się tylko jeden względnie duży, liczący około 2000 żołnierzy garnizon w Giżycku. Ilu z nich byłoby w razie czego zdolnych do bezpośredniej walki z wrogiem - pięciuset, sześciuset?
Bardzo nie lubię zimna i mrozów. A na Syberii zimno.
Selim Chazbijewicz
Skomentuj
Komentuj jako gość