Łukasz Adamski
W 70. rocznicę wybuchy II wojny warto wspomnieć o kilku bardzo ciekawych epizodach związanych z tą najkrwawszą wojną czasów nowożytnych. Do jednych z najbardziej fascynujących i ciekawych aspektów wojny należy niewątpliwie udział w niej osławionych mafijnych Donów i syndykatu podziemnego świata USA.
Cosa nostra w służbie US-Army
Udział włoskiej mafii w wojnie z nazizmem jest kwestionowany bądź pomniejszany przez część historyków zajmujących się II wojną światową. Natomiast zwolennicy spiskowej teorii dziejów sugerują, że alianci nie tylko korzystali z pomocy Cosa Nostry, ale po zajęciu Sycylii oddali nawet gangsterom całą władzę nad wyspą. Tej teorii przeczą jednak czołowi włoscy historycy zajmujący się mafią. Brytyjski historyk, Tim Newark, w pracy „Mafia na wojnie” napisał : „To prawda, że jednak część amerykańskich agencji kontrwywiadowczych ( Wywiad Marynarki USA) zawarł sojusz z Luckym Luciano i jego mafijnymi kompanami. Głównym celem było zapewnienie bezpieczeństwa amerykańskiego Wschodniego Wybrzeża przed atakami sabotażu. […] Wśród społeczności imigranckich w Nowym Jorku istniało również spore poparcie dla faszyzmu i nazizmu”. Dowodem na współpracę Cosa Nostry z rządem USA jest fakt, że w 1946 roku Gubernator Nowego Jorku, Thomas E. Dewey, (który będąc jeszcze prokuratorem wsławił się bezwzględną krucjatą przeciwko zorganizowanej przestępczości) zamienił Luckiemu Luciano wyrok prawie 40 lat pozbawienia wolności na deportację do Włoch. Powodem był „znaczący wkład w wysiłek wojenny kraju” Luciano - jak podkreślał gubernator. Nie można również zapominać o tym, że to właśnie włoska mafia, która kontrolowała większość związków zawodowych w USA ( casus Jimmiego Hoffy) była najskuteczniejsza w tropieniu sabotażystów w amerykańskich portach, gdzie aż roiło się od agentów Hitlera. Amerykanom zależało również, by po wylądowaniu na Sycylii miejscowa ludność, która jest nieufna w stosunku do każdej władzy ( omerta) przyjaźnie przywitała alianckich żołnierzy.
Luciano namówił do współpracy z US-Army najważniejszych mafiosów: Franca Costello, Josepha Bonanno, Alberta Anastasie czy Vita Genovese, któremu notabene zlecił zabicie samego Adolfa Hitlera. Pomysł ten nie był tak szalony jak się dziś wydaje - Genovese miał bardzo dobre kontakty wśród włoskich faszystów i mógł mieć poprzez Mussoliniego dostęp do Fuhrera. Genovese był jednak wyjątkiem wśród gangsterów, bowiem ci nienawidzili reżimu Duce. Przyczyną tego stanu rzeczy był tzw. Mussolini shuttle, czyli exodus sycylijskich mafiosów do USA. Wkrótce po objęciu władzy Mussolini zmusił ponad tysiąc członków mafii do emigracji. Dokonał tego dzięki prefektowi Palermo Cesare Moriemu, który w walce ze zorganizowaną przestępczością wsławił się porywaniem rodzin gangsterów, torturami czy nawet egzekucjami mafiosów bez wyroku sądowego. Mori tylko w latach 1927-29 doprowadził do aresztowania i skazania setek gangsterów, w tym osławionego Don Vito Ferro. „New York Times” pisał wówczas, że Mori to nadczłowiek, który złamał kręgosłup mafii. Wielu sycylijczyków marzyło więc o vendetcie.
W 1938 roku omal nie doszło do zamordowania Mussoliniego. Zamachowcem miał być żydowski gangster, pomysłodawca wybudowania pierwszego kasyna na pustyni w stanie Nevada- Benjamin „Bugsy” Siegel. „Bugsy” był kochankiem hrabiny di Frasso i poznał osobiście zarówno Mussoliniego jak Göringa i Goebbelsa. Bugsy był znany ze swojej niezwykłej brutalności i prostackiej naiwności. Dzięki tym cechom piął się jednak po szczeblach hierarchii mafijnej. Siegel był po prostu typowym przykładem człowieka, który pokonywał przeszkody, bo nie był w stanie uświadomić sobie, że nie da się pokonać. Znamienny dla jego pomysłu „odstrzelania” nazistów jest jego rozmowa z hrabiną de Frasso: „ Widziałem jak rozmawiasz z tym tłustym bękartem Göringiem. Dlaczego pozwalasz mu przychodzić do tego domu”- zapytał Bugsy. „Znam go od jakiegoś czasu. Nie mogę mu zabronić tu przychodzić”- odparła di Frasso. „ Zabiję go i tego gnoja Goebelsa”- warknął Bugsy. „ Nie możesz tego zrobić”- odparła przerażona hrabina. „ Pewnie, że mogę. To łatwe, jak tak sobie chodzą blisko mnie”. Kto wie czy błaha sprawa komplikacji w przyjaźni Duce z mężem hrabiny spowodowały, że Siegel nie miał okazji zrealizować swojego planu. Pomysł zabicia nazistów nie był czymś niezwykłym dla Bugsego, bowiem szlify w walce z nazistami zdobywał u boku człowieka, który był pomysłodawcą sojuszu mafii i rządu USA przeciwko nazizmowi.
Bejsbolem w brunatne koszule
„Powodem, dla którego współpracowałem z rządem USA były moje silne osobiste przekonania. Chciałem, by naziści przegrali. Uczyniłem z tego mój cel numer jeden, zanim Stany Zjednoczone włączyły się do wojny. Byłem Żydem i współczułem prześladowanym Żydom w Europie” mówił Mayer Suchowliński, bardziej znany jako Mayer Lansky, ojciec chrzestny całego amerykańskiego syndykatu, który kontrolował amerykańską mafie. Lansky był w latach 50. tak potężnym człowiekiem, że gdy rodzina Trafficante z Florydy próbowała ponad jego głową robić interesy w kasynach na Kubie, ten wpłynął na prezydenta Batistę, by unieszkodliwił Włochów. To właśnie Lansky wraz z Luciano odmienili oblicze mafii, eliminując tzw. Wąsatych Piotrków, czyli prostych i brutalnych chłopów sycylijskich w stylu Salvatore Maranzano, stawiając na sprytnych i eleganckich Włochów sportretowanych później w „Ojcu chrzestnym” ( Lansky był pierwowzorem postaci Hymana Rotha w II części sagi Coppoli).
Mimo tego, że w latach 20. Lansky przyczynił się do powstania Murder Inc., czyli gangu, który skupiał czołowych cyngli mafii, różnił się on tym od większości gangsterów, że ponad tępą brutalność przedkładał interesy. Jednak zapewne nie spodziewał się, że będzie musiał wykorzystać swoją ferajnę do walki politycznej. Lansky, który doświadczył jako mały chłopiec mieszkający w Grodnie antysemityzmu, nie mógł ścierpieć panoszących się po Nowym Jorku nazistów. Zaledwie 10 lat wcześniej pomagał on swoim włoskim partnerom w walce z Faszystowską Ligą Ameryki Północnej, a teraz musiał stawić czoło niemiecko-amerykańskiemu Bundowi, który w szybkim tempie się rozrastał. Amerykański Departament Sprawiedliwości oceniał, że w Bundzie działało od 8 do 10 tysięcy Amerykanów niemieckiego pochodzenia. Nazizm zaczynał być akceptowany nawet w niektórych wpływowych środowiskach. W 1938 roku Wielkim Krzyżem Niemieckiego Orła został odznaczony sam Henry Ford. Jak pisze Tim Newark, Lanskiego niezwykle martwiło, że takie ikony jak Ford publicznie obnoszą się z antysemityzmem. Gdy Fritz Kuhn, przewodniczący Bundu zbliżał ten pronazistowski związek coraz bardziej do mainstreamu politycznego, do Lanskiego zgłosiło się dwóch wpływowych członków społeczności żydowskiej Nowego Jorku, którzy poprosili go o rozprawienie się z nazistami, wyłączając jednak ich mordowanie. W biografii Lanskiego można przeczytać, że odmówił on przyjęcia pieniędzy za to zlecenie, prosząc tylko by nie krytykowała go żydowska prasa. W październiku 1937 roku Bund zorganizował zjazd w Madison Square Garden, gdzie 1150 umundurowanych bojówkarzy maszerowało przy dźwiękach nazistowskich pieśni. Ludzie Mayera w odpowiedzi na tę prowokację pojechali do Yorkville, niemieckiej dzielnicy na Manhattanie, gdzie członkowie Bundu organizowali swoje zebrania. Reporter Yiddish Daily relacjonował, że część gangsterów zajęło miejsca pośród nazistów, natomiast reszta czekała przed budynkiem. „Zaatakowaliśmy ich w środku i wyrzucaliśmy przez okno. Wielu nazistów spanikowało i uciekało. Dorwaliśmy ich na zewnątrz i pałowaliśmy bejsbolami”- opowiadał Lansky. Następnie ludzie Lanskiego rozbili kasyno w Yorkville, gdzie członkowie Bundu obchodzili 49. urodziny Hitlera. Gangster Max Hinkes tak opisuje jedną z akcji chłopców Lanskiego: „Nazistowskie ścierwa spotykały się pewnego wieczoru na piętrze. Weszliśmy na górę i wrzuciliśmy do pomieszczenia, gdzie siedziały te bydlaki, śmierdzące bomby. Gdy uciekali po schodach, nasi chłopcy czekali na nich z kijami i metalowymi drągami. Była to istna ścieżka zdrowia. […] Naziści darli się wniebogłosy. Była to jedna z najpiękniejszych chwil mojego życia”.
Społeczność włosko - żydowska była zachwycona działaniami Lanskiego. Swój podziw wyraził nawet burmistrz Nowego Jorku Fiorello La Guardia. Natomiast prasa żydowska nie szczędziła gorzkich słów jego działaniom, nazywając go gangsterem. Lansky, który starał się zawsze sterować organizacją z tylnego siedzenia, był niezadowolony z rozgłosu i zszokowany reakcją żydowskich dziennikarzy. W końcu Bund rozpadł się samoistnie, a jego liderzy zostali skazani za defraudacje. Lansky aż do lat 70. był nietykalny dla wymiaru sprawiedliwości. Dopiero gdy rząd federalny oskarżył go o przestępstwa podatkowe, zbiegł do Izraela, który odmówił mu jednak azylu. Lanskiego w końcu oczyszczono ze wszystkich zarzutów. Zmarł w 1983 roku w Miami. Jego wspólnik w wojnie z nazizmem Lucky Luciano zmarł 20 lat wcześniej w Neapolu. „Chcieliśmy pokazać, że Żydzi nie zawsze siedzą spokojnie i dają się obrażać”- przekonywał podczas jednego z przesłuchań Mayer Lansky.
Łukasz Adamski
W artykule wykorzystałem:
Artykuł: In search o Mayer. Jerry Klinger. The Jewish Magazine
Mafia Amerykańska. Encyklopedia. Carl Sifakis
Mafia na wojnie. Tim Newark
Skomentuj
Komentuj jako gość