21 października 2007 okazał się równie ważny dla części yntelygentów z warszawki i krakówka, jak wyjście z niewoli egipskiej dla Żydów. Nie ma sensu tracić czasu i miejsca na komentowanie bredni o końcu kaczyzmu, faszyzmu, bolszewizmu, totalitaryzmu i ciemnogrodu. Zostawmy to jego świątobliwości Jackowi Żakowskiemu, czy redaktorom „jedynego inteligenckiego głosu w twoim domu”- Gazecie Wybiórczej.
Ostatnie wybory okazały się jednak przełomowe i ważne z innych powodów. Po pierwsze - wyniki pokazały, że nareszcie czas czerwono-różowych mędrków z LID-u kończy się. Koalicja nieboszczyków z Unii Wolności, SLD, SDPL i UP zdobyła bowiem mniej głosów niż sam SLD 2 lata temu! Polacy opowiedzieli się definitywnie za prawicową koncepcją państwa oddając 70 % głosów na ugrupowania postsolidarnościowe. Przy takim podziale sceny politycznej, można spodziewać się, że politycy PD zwiążą się bliżej z PO, która potrzebuje więcej rąk do głosowania. SLD zostanie zmarginalizowane, a w najlepszym wypadku wykończy ich „choroba” z Filipin. Po definitywnym wyeliminowaniu z polityki małych ugrupowań jak LPR czy UPR i dzięki specyficznemu systemowi finansowania partii, na scenie utrzymają się tylko najwięksi.
Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że polski parlamentaryzm spolaryzuje się na kształt amerykańskiego. Z tą jednak różnicą, że PO, będąc odmianą amerykańskich demokratów, w gospodarce będzie lansować doktryny republikanów, a PIS, będąc przywiązanym do konserwatywnych wartości, gospodarczo stoczy się jeszcze bardziej na lewo. Sytuacja taka będzie z pewnością stabilizowała polską politykę. Skończą się ciągłe negocjacje i targi ze znienawidzonymi koalicjantami i wyborca będzie wiedział na jaką wizję Polski głosuje.
Po drugie - pierwszy raz w historii wolnej Polski wybory wygrała partia głosząca program wolnorynkowy. Skończył więc się czas, gdy najważniejszym elektoratem dla polityków byli tzw. pokrzywdzeni przez transformację. Właśnie to zgubiło pisowskich spin-doktorów. PIS w tej kampanii wykorzystało dokładnie te same sztuczki, które dały im victorię przed dwoma laty. Tym razem jednak bezczelnie kłamliwa i populistyczna reklamówka z prywatnymi szpitalami nie okazała się majstersztykiem na miarę znikającego jedzenia z lodówki. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu. Chyba każdy polski obywatel zna kogoś kto pracuje i mieszka na Wyspach Brytyjskich. Właśnie ta odważna i przedsiębiorcza grupa ludzi uświadomiła rodakom w Polsce czym jest liberalizm gospodarczy i normalna, częściowo prywatna służba zdrowia. PIS wymierzając swoje działa w liberałów, strzelił sobie w stopę.
Z tego samego powodu Jarosław Kaczyński przegrał debatę ze znanym z miałkości i bezbarwności Tuskiem. Jego porażka wynikała z prostej zasady: prawo naturalne, czyli kapitalizm, zawsze wygra z czerwonym zwichnięciem umysłu, czyli socjalizmem. Kaczyński broniąc etatyzmu i interwencjonizmu stracił kontakt z rzeczywistością, zapominając o rzeszy Polaków pracujących w najbardziej kapitalistycznym miejscu Europy.
Inna sprawa czy na pewno PO zrealizuje swoje założenia. W końcu większość posłów Platformy miała okazję dokonać wolnorynkowej rewolucji będąc członkami UW, AWS czy KLD. Ważne jednak, że społeczeństwo w końcu oczekuje liberalnych reform .
Po trzecie - w parlamencie zabraknie reprezentacji narodowo-katolickiego elektoratu. I jest to sytuacja bardzo zła. LPR, która swego czasu była prężną partią, została zniszczona przez swojego nieroztropnego lidera Romana Giertycha. Pozbycie się przez niego dużej części ambitnych ludzi, koalicja z najgorszymi wyrzutkami komunistycznymi- Samoobroną, czy desygnowanie na premiera skompromitowanego Kaczmarka, spowodowały odpłynięcie elektoratu do PIS. Niestety, okazało się, że Giertych ze swoimi pretorianami ma tak negatywny elektorat, że nawet UPR-owcy zdecydowali się przerzucić swoje głosy na PO i PIS. W obecnym parlamencie nie ma już eurosceptyków, tak potrzebnych do ostrzegania społeczeństwa przed niektórymi zgubnymi działaniami socjalistycznej Unii Europejskiej. Możemy również zapomnieć o mocnym głosie katolickim broniącym nas przed ekspansją lobby homoseksualistów czy aborcjonistów.
Brak eurosceptyków w parlamencie oraz nadmierna pro-europejskość PO, mogą spowodować napływ ideologii „postępowców”, stopniową zmianę nastawienia Polaków do konserwatyzmu, co doprowadzić może do ponownego zamiłowania do euro-socjalizmu.
Jako libertarianin daję kredyt zaufania Platformie Obywatelskiej. Czytając program PO nie mogę z czystym sumieniem odrzucać go tylko przez osobiste uprzedzenia do jej liderów. Zachowałbym się wtedy jak wyborcy UPR-u, którzy odrzucili tę partię ( mimo, że szansa wejścia do sejmu była naprawdę duża) tylko przez sojusz z LPR-em. Wierzę, że walka z socjalizmem się zaczęła. Jeśli i oni zawiodą, cóż pozostanie? No właśnie, co?
Skomentuj
Komentuj jako gość