Zapraszamy Was do obejrzenia relacji ze spotkania z Wojciechem Sumlińskim, które odbyło się 6 maja 2015 roku w Olsztynie w związku z promocją jego książki pt. „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego".
Wojciech Sumliński jest dziennikarzem śledczym, autorem licznych reportaży i programów w TVP pt. „Oblicza prawdy" o działalności SB i magazynu śledczego „30 minut". Jest również autorem książki „Teresa Trawa Robot" o tajnych operacjach specjalnych SB oraz autorem scenariusza filmowego o śmierci ks. Popiełuszki napisanego dla Agencji Filmowej TVP. W 1997 otrzymał nagrodę Ministra Spraw Wewnętrznych za cykl reportaży o nadgranicznej przestępczości zorganizowanej, napisanych pod pseudonimem „Stefan Kukulski". W 1999 był nominowany do nagrody „Press" w kategorii dziennikarstwa śledczego za publikacje o Henryku Goryszewskim, który pełniąc funkcję przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych, doradzał prywatnym firmom, jak unikać płacenia podatków. W tygodniku „Wprost"" ujawnił akta świadka koronnego, Jarosława Sokołowskiego, pseudonim „Masa" (2003) oraz materiały dotyczące kontaktów Andrzeja Kuny, Aleksandra Żagla i lobbysty Marka Dochnala z parą prezydencką, Aleksandrem i Jolantą Kwaśniewskimi (2004-2006). W roku 2006 ponownie nominowany do nagrody „Press" w kategorii dziennikarstwa śledczego, za materiał opublikowany w tygodniku „Wprost" (wraz z Przemysławem Wojciechowskim), o powiązaniach polityków, służb specjalnych i przestępczości zorganizowanej.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojciech_Sumli%C5%84ski
Nie jest więc Wojciech Sumliński jakimś nieznanym pismakiem, który postanowił dorobić się sławy i pieniędzy pisząc, co mu ślina na język przyniesie. A tak właśnie jest traktowany przez fanów Zgody i Bezpieczeństwa, ponieważ miał odwagę poruszyć temat, który wywołuje u nich pianę na ustach, czyli związki Bronisława Komorowskiego z oficerami Wojskowych Służb Informacyjnych. I nie tylko.
Dla tych, którzy z różnych względów nie będą mogli obejrzeć zamieszczonego przez nas filmu, przygotowaliśmy streszczenie tego, o czym opowiedział Wojciech Sumliński.
Książka „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego" jest zapisem 9-letniego śledztwa dziennikarskiego, które rozpoczęło się dzięki poufnej informacji, jaką Wojciech Sumliński otrzymał od oficera Centralnego Biura Śledczego w grudniu 2006 roku. Informacja dotyczyła śledztwa CBŚ w sprawie śmierci dyrektora IV oddziału banku PKO BP, Krzysztofa Sutora, uznanej wcześniej za „samobójczą". Krzysztof Sutor miał popełnić samobójstwo strzelając do siebie... trzy razy (w tym raz z kilku metrów), przy czym każdy strzał był śmiertelny.
Oficerowie CBŚ ustalili, że takich „samobójców" trafiło się w owym czasie siedemnastu i wszyscy byli powiązani z pewną organizacją o nazwie Fundacja Pro Civili założoną przez oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych. Według ustaleń oficerów CBŚ była to największa i najlepiej zorganizowana grupa przestępcza w Polsce. Jedną z przeprowadzonych przez tę fundację operacji było wyłudzenie 380 milionów złotych z Wojskowej Akademii Technicznej.
Z ustaleń CBŚ wynika, że w operację prowadzoną przez Fundację Pro Civili na WAT zaangażowana była osoba legitymująca się pięcioma paszportami, powiązana z GRU, czyli radzieckim, a później rosyjskim wywiadem wojskowym. Osoba ta dysponowała pełnomocnictwami wystawionymi przez Ministerstwo Obrony Narodowej, uprawniającymi m.in. do dostępu do tajemnicy państwowej. Szefem MON był wtedy... Bronisław Komorowski. Pytanie – czy Bronisław Komorowski wiedział, komu MON wystawił pełnomocnictwo? Odpowiedź – wiedział. Powiadomił go o tym m.in. Krzysztof Borowiak, Dyrektor Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wojskowego MON. Tydzień po rozmowie z Bronisławem Komorowskim, podczas której poinformował go o przestępczej działalności prowadzonej na WAT, Krzysztof Borowiak stracił stanowisko.
Oficer CBŚ poinformował Wojciecha Sumlińskiego, że operacje prowadzone przez Fundację Pro Civili doprowadziły do wytransferowania z Polski miliardów złotych, które przez Cypr trafiły do Rosji, aby po przepraniu ich przez kolejne spółki-córki powrócić w części do Polski i zasilić kolejne spółki zakładane przez funkcjonariuszy Wojskowych Służb Informacyjnych.
Po ustaleniu tych faktów oficerowie CBŚ zamierzali przesłuchać Bronisława Komorowskiego oraz dokonać przeszukania i zatrzymań w Ministerstwie Obrony Narodowej. Wtedy w Komendzie Głównej Policji pojawili się oficerowie WSI, którzy zażądali wydania wszystkich dokumentów dotyczących tej sprawy. I dokumenty wydano, chociaż nie było dla tego żądania żadnej podstawy prawnej.
Według Bronisława Komorowskiego (tak twierdził podczas przesłuchania przed sądem, które relacjonowała wyłącznie Telewizja Republika) WSI miały prawo przejąć dokumenty od Policji, bo... nadzorowały śledztwo w sprawie Fundacji Pro Civili! W rzeczywistości oficerowie WSI prowadzili działania operacyjne, ale w stosunku do policjantów CBŚ, którzy rozpracowywali Fundację Pro Civili. To policjantom z CBŚ założono podsłuchy telefoniczne, sprawdzano ich korespondencję i poddano ich obserwacji. Tak właśnie wyglądało „rozpracowywanie" Fundacji Pro Civili przez WSI.
Dlaczego oficer CBŚ przekazał te wszystkie informacje oraz pokazał potwierdzające jego słowa dokumenty dziennikarzowi śledczemu? Zrobił to, bo – jak powiedział Wojciechowi Sumlińskiemu - „Jeżeli media nam nie pomogą, to ta sprawa zostanie zamknięta, zamieciona pod dywan i nigdy się nie dowiemy, kto zabił tych kilkanaście osób, co się stało z tymi miliardami i nikt nigdy za to nie odpowie."
Wojciech Sumliński postanowił zweryfikować opowieść oficera CBŚ u swojego informatora z ABW. Oficer ten ostrzegł Wojciecha Sumlińskiego, żeby nie zajmował się tą sprawa, bo przecież ma rodzinę, spokojnie sobie żyje i lepiej niech nie ryzykuje, bo może się to źle skończyć. Ale po namowach zgodził się pomóc i sprawdzić wiarygodność informacji, które Wojciech Sumliński otrzymał od CBŚ. I po sprawdzeniu potwierdził, że informacje były prawdziwe. Miał ustalić więcej szczegółów, ale nie zdążył. Zginął w sfingowanym wypadku samochodowym.
Wojciech Sumliński postanowił wtedy poprosić Bronisława Komorowskiego, pełniącego wówczas funkcję Marszałka Sejmu, o udzielenie wywiadu na temat WSI. Bronisław Komorowski zgodził się. Opowiadając Wojciechowi Sumlińskiemu o WSI Bronisław Komorowski chwalił profesjonalizm i patriotyzm oficerów tej służby i potępiał rozwiązanie tej formacji. Miła rozmowa skończyła się, gdy Wojciech Sumliński zapytał o Fundację Pro Civili. Bronisław Komorowski wstał i wyszedł, a Straż Marszałkowska wyprosiła z Sejmu dziennikarza i towarzyszącego mu kamerzystę.
13 maja 2008 roku Wojciech Sumliński został aresztowany przez ABW pod nieprawdziwym zarzutem ujawnienia Aneksu do Raportu Komisji Weryfikacyjnej WSI spółce Agora. Z tego zarzutu wkrótce się wycofano, natomiast prokuratura oskarżyła Wojciecha Sumlińskiego o próbę wyłudzenia korzyści majątkowej od byłego oficera WSI i WSW, pułkownika Leszka Tobiasza, w zamian za pomoc w pozytywnej ocenie tego oficera przez Komisję Weryfikacyjną d/s WSI. 29 lipca 2008 roku Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o aresztowaniu Wojciecha Sumlińskiego. Do konfrontacji Wojciecha Sumlińskiego i pułkownika Leszka Tobiasza nigdy nie doszło, gdyż pułkownik Tobiasz unikał stawiennictwa w sądzie, a na początku 2011 roku zmarł w niejasnych okolicznościach, podczas zabawy tanecznej w Radomiu.
Wojciech Sumliński próbował popełnić samobójstwo. Jak sam mówi – wydawało mu się, że tylko w ten sposób może ocalić swoją rodzinę przed szykanami i represjami. Na szczęście przeżył i mogła powstać książka pt. „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego".
Jaka była w tym wszystkim rola pułkownika Leszka Tobiasza? Pułkownik Tobiasz próbował dotrzeć do Komisji Weryfikacyjnej d/s WSI różnymi kanałami, ale mu się nie udało. Nie przeszedł weryfikacji. Ale pułkownik Tobiasz znalazł przyjaciela. Tym przyjacielem okazał się... Bronisław Komorowski. I – jak twierdzi Wojciech Sumliński - obaj przyjaciele podjęli działania mające doprowadzić do zniszczenia dziennikarza, który zainteresował się Fundacją Pro Civili i jej związkami z Bronisławem Komorowskim.
Dziś pułkownik Tobiasz nie żyje, Bronisław Komorowski jest Prezydentem RP ubiegającym się o następną kadencję, a Wojciech Sumliński opublikował książkę, którą powinni przeczytać wszyscy fani Zgody i Bezpieczeństwa. A jeśli nie zechcą jej przeczytać, niech chociaż mają na tyle odwagi, żeby wysłuchać wystąpienia Wojciecha Sumlińskiego, które publikujemy.
Dowiecie się bardzo interesujących rzeczy o swoim pupilu. Dowiecie się m.in., że Bronisław Komorowski przyznał się w prokuraturze do tego, iż jako Marszałek Sejmu spotykał się i planował popełnienie przestępstwa z człowiekiem, co do którego miał podejrzenie, że jest on rosyjskim szpiegiem. Planowane przestępstwo polegało na próbie nielegalnego dotarcia do tajnego Aneksu do Raportu z Likwidacji WSI. Żeby było zabawniej, w swoich zeznaniach w prokuraturze potwierdził to również Paweł Graś, a więc osoba, której jakoś nie przypięto łatki prawicowego oszołoma tonącego w odmętach szaleństwa.
Dowiecie się, jaką rolę odegrał Bronisław Komorowski w prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej SA. TPSA została sprzedana spółkom France Telecom oraz Kulczyk Holding. Rolą Ministerstwa Obrony Narodowej było zabezpieczenie wszelkich tajemnic wojskowych, które nie powinny zostać ujawnione kupującym, takich jak wrażliwe łącza i systemy łączności, np. prowadzące do ataszatów obrony, agend wywiadu i kontrwywiadu. Tymczasem nadzór nad tymi łączami przejęła rosyjska spółka GTS. Bronisław Komorowski, pełniący wtedy funkcję Ministra Obrony Narodowej, tłumaczył się Premierowi Buzkowi następująco: „Ja nie wiedziałem, jak to zabezpieczyć".
Bronisław Komorowski nie wiedział również, jak zabezpieczyć przez rosyjską firmą GTS ściśle tajne informacje o obiekcie 09120, w którym – na wypadek wojny – znależliby schronienie m.in. Prezydent RP, Premier oraz Sztab Generalny. Co ważne, obiekt taki jest wyposażony w systemy łączności pozwalające pozostawać w stałym kontakcie ze wszystkimi instytucjami w państwie, a więc umożliwia skuteczne zarządzanie na wypadek wojny. Ale na skutek ujawnienia Rosjanom jego lokalizacji oraz planów technicznych, nie został on w Polsce wybudowany do dziś, chociaż wymaga tego dyrektywa NATO. I to też zawdzięczamy Bronisławowi Komorowskiemu.
Ot, jaki umny i genialny Bronek Wspaniały! Taki bystry, taki patriota, taki ekspert od wszystkiego, a nie wiedział, jak zabezpieczyć polskie tajemnice wojskowe przed Rosjanami. Brawo!
Słuchając Wojciecha Sumlińskiego, dowiecie się też, jaka była rola Bronisława Komorowskiego w zlikwidowaniu ośrodka szkoleniowego dla pilotów w Białej Podlaskiej. Po wydaniu 20 milionów złotych na remont obiektu wojskowego pozostałego po 61 Lotniczym Pułku Szkolno-Bojowym i przerobieniu go na ośrodek szkoleniowy dla pilotów, w Białej Podlaskiej pojawił się Minister Obrony Narodowej, czyli Bronisław Komorowski, który poinformował stacjonujące już tam dowództwo ściągnięte z Nowego Miasta, że ośrodek zostanie zlikwidowany, a w jego miejsce powstaną inne inwestycje. Następnie w Białej Podlaskiej pojawił się turecki biznesmen, który obiecał, że wybuduje w tym miejscu stadion, basen i wszelkie inne cuda na kiju. Okazało się, że działania tureckiego biznesmena były przykrywką dla agendy powiązanej z Ministerstwem Obrony Federacji Rosyjskiej. Szczegóły w książce.
Wojciech Sumliński zadał też ciekawe pytanie. Dlaczego Bronisław Komorowski nie pozwał go za publikację tych informacji? Przecież mógłby to zrobić w trybie wyborczym i w ciągu dwóch dni Wojciech Sumliński musiałby albo przeprosić za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, albo nawet pójść do więzienia. A tu cisza.
Zapewne zwolennicy obecnego Prezydenta RP zaczną krzyczeć, że Sumliński to oszołom, który gada głupoty, sączy jad i obraża Głowę Państwa. Takim osobom proponujemy przeprowadzenie następującego eksperymentu myślowego.
Wyobraźcie sobie, że Wojciech Sumliński jest amerykańskim dziennikarzem śledczym opisującym Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Czy, tak jak w Polsce, amerykańskie główne media udają, że nic się nie stało? Czy dziennikarza uznaje się za oszołoma? Czy sprawę zamiata się pod dywan? Czy telewizje nie transmitują przesłuchania Prezydenta w sądzie? Czy apele o powołanie Komisji Śledczej wywołują uśmiech politowania i pukanie się w czoło?
A teraz odpowiedź – gdyby w Stanach Zjednoczonych demokracja i media funkcjonowały tak jak w Polsce, afera „Watergate" nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, a Richard Nixon nie straciłby urzędu.
Warto pamiętać, że dziennikarze „Washington Post", Robert Woodward i Carl Bernstain, którzy opisali nielegalne działania Prezydenta USA, nie tylko nie zostali aresztowani lub uznani za oszołomów, ale otrzymali nagrodę Pulitzera.
Warto pamiętać, że rezultatem ujawnionych przez nich informacji było powołanie Komisji Senackiej, która prowadziła przesłuchania jawne i transmitowane przez amerykańskie stacje telewizyjne. Obejrzało je 85% Amerykanów!
Warto pamiętać, że Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zmusił Prezydenta Nixona do udostępnienia prokuraturze nielegalnych nagrań wykonywanych na jego polecenie w Białym Domu.
I co Wy na to, Drodzy Fani Zgody i Bezpieczeństwa? Czy według Was Stany Zjednoczone to kraj oszołomów i moherów, którzy nie dorośli do demokracji i zajmują się pluciem jadem oraz szarganiem świętości? Czy potraficie zdobyć się na odrobinę obiektywizmu, czy nadal zamierzacie biec w maratonie poparcia dla człowieka, który – jako jedyny poseł Platformy Obywatelskiej – głosował przeciwko rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych i roztaczał parasol ochronny nad stworzoną przez nie Fundacją Pro Civili, czyli największą organizacją przestępczą w III RP, przy której mafia pruszkowska i wołomińska to były dzieciaki bawiące się w piaskownicy? Kto tu utonął w odmętach szaleństwa? Czy zwykli obywatele, którzy widząc - nazwijmy to delikatnie - niekompetencję zasiadającego na tronie Bula-Lewatywy wołają, że „Król jest nagi", czy może raczej lukrujący Bronisławowi Komorowskiemu partyjni działacze uczepieni swoich stołków?
I pytania najważniejsze – jak to możliwe, że od tylu lat stanowiska kluczowe dla bezpieczeństwa państwa (Minister Obrony Narodowej, Marszałek Sejmu, Prezydent) pełni człowiek, którego kompetencje umysłowe kwalifikują wyłącznie do pełnienia obowiązków gospodarza przyjęcia z grillem w Budzie Ruskiej? Komu to służy? I kim tak naprawdę jest człowiek, którego Wy nazywacie „prawdziwym mężem stanu" i „prezydentem ponad podziałami"? KIM UN YEST?
Redakcja WOLNE JEZIORANY
Skomentuj
Komentuj jako gość