Wywiad z Pawłem Warotem, kandydatem do Rady Miasta Olsztyna.
- Startujesz w wyborach do rady miasta pod hasłem: „Prawda, determinacja i siła". Co to znaczy?
P.W.: Znaczy to tyle, że prowadzona od kilku lat walka o prawdę jest kontynuowana. Kontynuowane są zmagania z kłamstwem i postkomunistyczną zdradą. Są one kontynuowane na innej niż dotąd niwie. Dotychczas, będąc pracownikiem IPN nie mogłem wprost angażować się w działania polityczne, choć dla wielu poruszanie tematów dotyczących przeszłości osób kiedyś uwikłanych w tamten zbrodniczy system, a dziś sprawujących eksponowane stanowiska w Olsztynie zostało ocenione w moim odczuciu, jako działanie polityczne.
- Pamiętam, że spotykałeś się z takimi zarzutami, wielu twoich politycznych adwersarzy o postkomunistycznym rodowodzie pisało skargi na ciebie do kierownictwa IPN.
P.W.: Wskazywanie na przypadki ich zdrady, zbrodni lub konfidencjonalnych zachowań, mogło być oceniane przez byłych komunistów, resortowe dzieci, jako zachowanie niepożądane, ale nigdy nie straciłem poczucia, że dla dobra wspólnej sprawy jest to działanie jak najbardziej konieczne. Inaczej nie można, tak zostałem wychowany.
- Publikując na temat agentury, obnażając zaangażowanie olsztyńskich prominentów w tamten zbrodniczy system zwróciłeś uwagę wielu olsztyńskich środowisk.
P.W.: Bój o prawdę, starania o zmianę Olsztyna z „czerwonego zagłębia", w miasto przyjazne nie tylko grupie wybranych byłych pezetpeerowców lub esbeków, skupiły wiele środowisk opozycyjnych, politycznych, patriotycznych, narodowych, kombatanckich, młodzieżowych. Teraz należy rozpocząć wysiłek o zdobycie realnego wpływ na nasze życie, tu w Olsztynie. Musimy mieć wpływ na nasze sprawy. Nas jest więcej.
- Zmienić, ale jak?
P.W.: Przede wszystkim należy zmienić politykę, czyli sposób dbania o dobro wspólne. Całe to podejście do wyborów jest bez sensu, również prawica wchodzi w ten scenariusz. Przecież my nie wykupimy jak PO, Małkowski czy Grzymowicz wszystkich tekstów w „Olsztyńskiej". Nawet nie powinno nam na tym zależeć. Problem w tym, że w mieście wojewódzkim wychodzą dwa „półtora" dziennika, a praktycznie jeden. Są portale internetowe, gdzie panuje większa swoboda wypowiedzi, i to jest szansą na nowe, szansą na wypowiedzenie się, zamanifestowanie swojej obecności przez ludzi młodych, pragnących zmienić Olsztyn. Nie można zabiegać o poklask mainstreamu.
- Jaki jest Twój program?
P.W.: Mój program jest prosty. Precz z komuną! A wszystko się zmieni na lepsze.
- Co to oznacza?
P.W.: To znaczy, że prawdziwy rozwój Olsztyna nastąpi tylko wówczas, kiedy skończymy z wieloletnimi patologiami toczącymi nasze miasto, wynikającymi z tego, że władze sprawują postkomuniści z SLD lub PO, do spółki z PSL. Czy naprawdę nie dostrzegamy, że to jest jedna i ta sama rządząca od wielu lat banda. Czyż w partii komunistycznej nie byli Grzymowicz i Małkowski? Przecież Grzymowicz był przez lata zastępcą Małkowskiego. Oni dziś są już, jak z innego świata. Zdejmijmy z nich ciężar przywództwa, a wówczas skończymy z tą beznadzieją. Czyż jest przypadkiem, że Adam Socha w wolnym Olsztynie nie możesz pisać tekstów, oddających prawdę, jako dziennikarz?
- Mówisz o Olsztynie, jako strefie zdekomunizowanej.
P.W.: Jeżeli mamy, jako Polacy czuć się swojsko, jeżeli Olsztyn ma być prawdziwie miastem wojewódzkim, czyli jednym z kilkunastu najważniejszych miast w kraju, to musi być, choć niektórzy uważają to za niemożliwe, strefą zdekomunizowaną.
- Co należy zrobić, aby Olsztyn był miastem wolnym od komunistycznej przeszłości?
P.W.: Olsztyn wcześniej, czy później zostanie zdekomunizowany. Polskie życie przebije się. Zwycięży, jakby to powiedział Feliks Koneczny polska cywilizacja. Nie będzie „Szubienic", czyli pomnika tzw. Wdzięczności Armii Czerwonej, znikną komunistyczne nazwy ulic, skończy się kultywowanie pamięci miejscowych komuchów. Nie będzie Nienackich i Panasów, a także innych Kasprzaków, Sawickich-Szapiro. Plac zdrajcy Roosvelta zmienimy na Plac Żołnierzy NSZ, lub Żołnierzy Niezłomnych, Wyklętych. Ale więcej, ludzie powinni poznać też prawdę o takich Gotowcach, Malewskich... Obecny, postkomunistyczny klimat sprzyja byłym członkom KW PZPR, cenzorom(!), esbeckim rodzinom, ale nie nam, zwykłym Polakom, których rodzicom niegdyś nie przyszło jakoś do głowy, aby zhańbić się przystępując do PZPR lub dostarczając SB informacji na temat swoich kolegów lub rodziny.
- Ale wiesz z pewnością, iż wielu w swojej niewiedzy zapyta, co ma do dzisiejszej sytuacji to, że ktoś kiedyś był działaczem partyjnym, lub nawet był konfidentem bezpieki?
P.W.: Gdyby dziś obudzili się Żołnierze Wyklęci i zobaczyli, że pierwsi sekretarze, którzy ich zabijali, bądź ich dzieci, sprawują w Olsztynie władzę, to co oni mogliby pomyśleć? Co oni powiedzieliby mnie, Tobie? Podziękowaliby nam? Są wybory i są w dalszym ciągu komitety wyborcze, gdzie na listach są w przeważającej liczbie byli komuniści, łącznie z konfidentami bezpieki.
- Na listach któregoś z komitetów wyborczych są konfidenci SB?
P.W.: Z mojego okręgu, czyli z okręgu nr 2, startuje komunistyczny konfident o ps. „Fred". (CZYTAJ TUTAJ) Oczywiście nie jest tak, że przejrzałem wszystkie listy wyborcze, ale tyle co pamiętam jeszcze z mojej pracy w IPN i ustaleń jakie wówczas poczyniłem.To jest kłamstwo, w którym żyjemy od 25 lat. „25 lat wolności". Wiem, co myślą o tym młodzi ludzie. Spędzam z nimi bardzo dużo czasu. Dziwią się, jak można było dopuścić do takiej zdrady. I jak można tak długo żyć w kłamstwie. Kolejne publikacje dziennikarskie, prace badawcze, publicystyczne w rodzaju „Resortowych dzieci", to demaskują. Rośnie nowe pokolenie, które długo tego nie wytrzyma, a nie wszyscy pragną wyjechać z Polski do Londynu. Wszelka nieprawość musi odpokutować. Dlatego raz jeszcze zwracam się za pośrednictwem „Debaty". Proszę Państwa, pomóżcie mi zdjąć ten balast z naszych pleców, wówczas wszyscy odetchną.
- Co przyniesie odebranie postkomunistom władzy?
P.W.: Chociażby to, że pozbawiony tego garba biznes rozwijać się będzie swobodnie. Jasne przejrzyste zasady prowadzenia działalności gospodarczej, zachęcą nowych inwestorów. Powstaną nowe zakłady pracy.
- Jak powstaną?
P.W.: Jest potrzeba, aby na nowo uprzemysłowić Olsztyn, podobnie jak całą Polskę. To wstyd, aby w Lekitach stawiano stary, wyjęty z demobilu, „zabytkowy" – jak pisze „Deb@ta" – niemiecki wiatrak. Korzysta się obecnie z tego, czego pozbędą się Niemcy, musimy mieć własny przemysł, kupować polskie, korzystać z polskiej myśli technicznej, również w Olsztynie. Tu należy produkować, wtedy ludzie nie będą wyjeżdżać z Olsztyna.
- Więc co trzeba robić?
P.W.: Należy jak najszybciej odsunąć postkomunistów od sprawowania urzędów publicznych. Należy rozgłosić prawdę o ich niecnej przeszłości.
- Czy uważasz, że Olsztynianie czekają tylko na to, by rozliczyć przeszłość?
P.W.: W mojej ocenie jest to klucz do rozwiązania wszystkich naszych problemów, z którymi się borykamy. Ta przeszłość jest zaklęta. Ta przeszłość rzutuje na teraźniejszość. Co więcej, niemożna zapominać o konsekwencjach ostatnich wyborów. Dlatego należy rozliczyć obecne inwestycje prezydenta Grzymowicza, dopiero wtedy poznamy prawdziwe zadłużenie miasta, rozwiązując wszelkie wątpliwości dotyczące powiązań z firmami budowlanymi realizującymi obecne inwestuje. Pokażemy prawdę, ile pieniędzy traci Olsztyn budując linię tramwajową, ile pieniędzy kosztuje nas niegospodarność Piotra Grzymowicza. Władze wydają miliony tak jakby to były tysiące złotych. Kończąc z niegospodarnością i patologiami postkomunistów, pozyskamy środki na prawdziwą politykę prorodzinną, budowę nowych niedrogich żłobków i przedszkoli. Stworzymy warunki, by Polacy chcieli mieć dużo dzieci.
- Jakie masz plany względem oświaty olsztyńskiej?
P.W.: Przede wszystkim nie dopuścimy do zamykania szkół. Poddamy je gruntownym remontom, wyposażymy w nowoczesny sprzęt audiowizualny i inne pomoce szkolne. To jest niezbędne. Klasy powinny liczyć maksymalnie piętnastu uczniów. Promować będziemy postawy patriotyczne wśród dzieci i młodzieży. Dzieci muszą wiedzieć kim jesteśmy i skąd pochodzimy.
- Za rządów Piotra Grzymowicza mieszkańcy domów komunalnych uskarżają się na wysokie czynsze. Jaki masz pomysł na to?
P.W.: To jest palący problem, jednocześnie pokazujący, iż obecnie rządzący nie przejmują się położeniem ludzi najsłabszych. Dlatego od razu zapowiadam, obniżymy o połowę czynsze w lokalach socjalnych, tym bardziej, że warunki w tych kamienicach są częstokroć przerażające. Są też środki unijne na modernizacje zabytkowych części śródmieścia. Poza tym należy pomyśleć, co zrobić, aby wzorem Wrocławia, tchnąć życie w zabytkowe centrum miasta. Przy ulicach: Partyzantów, Warmińskiej, Mazurskiej, Mrongowiusza, powinno tętnić życie. Tam powinny być restauracje, bary, puby. Poza tym należy pomyśleć, czy przypadkiem, wzorem miast Europy Zachodniej, nie powinniśmy przystąpić do budowy nowych mieszkań socjalnych. Polityka mieszkaniowa, budowlana miasta, takiego jak Olsztyn, winna mieć swój rozmach. Oczywiście nie może być tak, że rozkopujemy całe miasto, jak to ma miejsce obecnie.
- Problem zakorkowania centrum przypomina węzeł gordyjski.
P.W.: Są dzielnice miasta, które są w znacznym stopniu pozostają odcięte od centrum. Dlatego konieczne jest wybudowanie przynajmniej jednego, jeżeli nie dwóch nowych wiaduktów łączących odcięte od centrum dzielnice miasta, jak Zatorze, Wojska Polskiego czy Podleśna.
- Czy rzeczywiście Zatorze jest odcięte od miasta?
P.W.: Ależ, jak wyjedzie się o 7.30, to stoi się pół godziny w korku. Wiem coś o tym. Rozważymy też, czy Olsztyn wzorem Gdańska, nie potrzebuje budowy estakad, umożliwiających płynny przejazd przez miasto. Olsztyn powinien mieć też swoje pasaże, skąd wyłączymy ruch pieszy. W pobliżu pasaży wybudujemy od trzech do pięciu wielopoziomowych parkingów podziemnych i naziemnych. Tak jak we Wrocławiu. Widziałem to, i zdaje to egzamin.
- Obecnie na starówce dominują banki i apteki. Jak rozwiążesz ten problem?
P.W.: Po pierwsze, nie dajmy sobie wmówić, że Olsztyn w tym względzie jest normalnym miastem. Uważam, że tak mogą mówić tylko ludzie zakompleksieni, którzy nie wychylili nosa poza opłotki województwa, nie byli w Europie. Olsztyńska starówka powinna zostać poddana gruntownej rewitalizacji. Przedłużmy ją o Starą Warszawską. Tam powinny powstać nowe plomby, które zatrą w tej części miasta jeszcze pozostałości po zniszczeniach wojennych. Należy zaprzestać wciskania nowych bloków w zaplecza starych kamienic. Jest to polityka, która służy deweloperom. Nie wiem kto wyraził na to zgodę, ale szpeci to miasto. Dlatego skończymy wreszcie z dewastacją krajobrazu Olsztyna. Powrócimy do koncepcji miasta-ogrodu. Uczynimy Olsztyn miastem idealnym, idealnym do życia.
Szanowni Państwo, drodzy wyborcy, bo wiem, że wywiady portalu „Debata" są czytane, pomóżcie mi dokonać tych zmian!
Skomentuj
Komentuj jako gość