"Brakuje w naszym mieście prowadzonej przez władze spójnej, świadomej i odważnej polityki historycznej. Prócz Kolumny Orła Białego (dookoła której plac od blisko pół roku jest rozkopany) brakuje czytelnego miejsca, gdzie można by bez narażania się na jakiekolwiek dwuznaczności, wątpliwości, czy też wyrzuty sumienia, złożyć kwiaty, zadumać się, pomodlić. Nikt chyba nie chciałby czynić tego pod jakimś potworkiem rodem z minionej epoki. Natomiast tak zwany „Pomnik Ofiar Terroru Hitlerowskiego” przysparza również innych problemów, zwłaszcza rodzinom tych, których bliscy tam spoczywają."- pisze Paweł Warot
Zmiana w naszym kraju ekipy rządzącej, a następnie katastrofa smoleńska położyły definitywnie kres polityce historycznej, którą nasze państwo zaczęło nieśmiało prowadzić po roku 2006. Obecnie, kiedy, jak każe nam się wierzyć, iż nastąpił „przełom” i „pojednanie” w stosunkach z Rosją, okazuje się, że brakuje głębszej refleksji nad historią. Brakuje jej stosownej interpretacji z uwzględnieniem aktualnej sytuacji politycznej Polski. Na współczesne problemy polityczne czy gospodarcze jak najbardziej wpływ ma historia. Należy kształtować świadomość historyczną społeczeństwa tak, by uczyć siły i mądrości wypływającej ze wspólnej tożsamości, z tego, co miało miejsce trzysta, czy trzydzieści lat temu. Zwłaszcza młodzież należy uczyć dumy, która wynika z przeszłości, a jednocześnie nie dopuszczać, by ulegała słabościom i kłamstwu.
W chwili, kiedy toczą się dyskusje, czy uczyć młodych Polaków historii państwa i narodu po 1918 r., czy w ogóle wzorem szkolnictwa Wielkiej Brytanii zaprzestać nauki historii, należy zdecydowanie powiedzieć, że to właśnie państwo polskie, państwo narodu, który w ciągu ostatnich 300 lat mógł zaledwie przez cztery dekady cieszyć się wolnością, wpływać powinno m.in. na kształt podręczników do historii, z których korzysta młode pokolenie. Taki wpływ na współczesną świadomość społeczeństwa powinien się odbywać też poprzez odpowiedni dobór pomników, nazw ulic czy placów miejskich.
Przestrzeń stolicy województwa gęsto jest usiana co najmniej nieczytelnymi historycznie miejscami mającymi upamiętniać „ważne wydarzenia” z dziejów, pomnikami, pamiątkowymi tablicami, a także nazwami ulic i placów. Nie będę się tutaj rozwodził nad każdym monumentem, a wymienić można by takich koszmarków sporo, od „Pomnika Wyzwolenia Ziemi Mazursko-Warmińskiej”, czyli „Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej” poczynając, a na „Pomniku Bohaterów Walki o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne Warmii i Mazur” kończąc. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na stojący nieco na uboczu, na cmentarzu przy ulicy Jana Baczewskiego „Pomnik Ofiar Terroru Hitlerowskiego” – a więc jak to odnajdujemy w „Kalendarzu Olsztyńskim” z 2000 roku „kompleks form przestrzennych z obeliskiem i dwoma rzeźbami” autorstwa Bolesława Marschalla. Prawdą jest, co czytamy na postumencie, że „Naród polski za odzyskaną wolność zapłacił najwyższą daninę krwi”. Jednakże wbrew temu, co dalej jest napisane: „W tych grobach złożono szczątki 4670 ofiar terroru faszystowskiego, pomordowanych, rozstrzelanych w lagrach, obozach, szpitalach w Olsztynie, w Starych Jabłonkach, Iławie i Królikowie. Cześć ich pamięci ku wiecznej hańbie ludobójców faszystów niemieckich”, grób nie stanowi wyłącznie miejsca złożenia ofiar pomordowanych przez Niemców, ale jest miejscem pochówku ofiar Armii Czerwonej, głównie ludności cywilnej. W zbiorowym grobie znaleźli się, co prawda pacjenci i personel szpitali olsztyńskich, ale wymordowanych przez Rosjan, po tzw. wyzwoleniu. W mogile znaleźli się także mieszkańcy Olsztyna, którzy w różnych okolicznościach w 1945 r. stracili życie.
Dla przypomnienia, w styczniu 1945 r. w lesie tuż obok drogi Olsztyn-Toruń w Zawadach Małych koło Starych Jabłonek doszło do okrutnego i bestialskiego rozstrzelania przez jednostki Einzatzgruppen SS konwojowanych – a w rzeczywistości pędzonych od trzech dni z obozu w Działdowie 118 Polaków, głównie żołnierzy Armii Krajowej, ewakuowanych przez Niemców w związku z nadciągającą ze wschodu Armią Czerwoną. Wiemy o tym dzięki pochodzącemu z Przasnysza Józefowi Romanowskiemu, który był również pędzony w tym marszu śmierci, a słysząc wystrzały wykonujących egzekucję Niemców uciekł z konwoju. Sama ucieczka i przypominający polowanie pościg, w wyniku którego pan Romanowski został postrzelony, przedzierając się do opanowanego już przez Rosjan Olsztyna, zasługuje na osobny artykuł, jeżeli nie scenariusz filmowy. W czerwcu 1945 r. ofiary z Zawad Małych ekshumowano. Część rodzin ofiar zgłosiła się po ciała, które pochowane zostały na cmentarzu przy ul. Baczewskiego w Olsztynie. Jednakże w tamtym czasie, w tym miejscu chowane już były inne ofiary - drugiego totalitaryzmu. Aby cokolwiek powiedzieć na temat oblicza sowieckiego komunizmu, dość wspomnieć o obozie koncentracyjnym w Działdowie, który po zajęciu go przez Armię Czerwoną zamieniony został na nakazowo-rozdzielczy obóz NKWD, w którym więziono żołnierzy AK oraz tych, którzy nie godzili się na sowiecką okupację. Stąd wywożeni byli dalej do łagrów. Zatem ofiary spod Starych Jabłonek stanowią jedynie promil tych, jakie są pochowane przy szpitalu MSW.
Olsztyn, jak wiemy, z powodu niefrasobliwości lokalnych władz, nie stał się metropolią, co niestety będzie warunkowało w znacznym stopniu również jego rozwój w przyszłości. W mieście nie znajdziemy żadnych dających pracę przedstawicielstw większych firm, co najwyżej filie. Miasto nie posiada ulic, po których można by jeździć autem bez narażania się na utratę podwozia. Brak tu galerii handlowych z prawdziwego zdarzenia, kin do których wybranie się z rodziną nie oznaczałoby wydania tygodniowego budżetu rodziny. Brakuje też w naszym mieście prowadzonej przez władze spójnej, świadomej i odważnej polityki historycznej. Prócz Kolumny Orła Białego (dookoła której plac od blisko pół roku jest rozkopany) brakuje czytelnego miejsca, gdzie można by bez narażania się na jakiekolwiek dwuznaczności, wątpliwości, czy też wyrzuty sumienia, złożyć kwiaty, zadumać się, pomodlić. Nikt chyba nie chciałby czynić tego pod jakimś potworkiem rodem z minionej epoki. Natomiast tak zwany „Pomnik Ofiar Terroru Hitlerowskiego” przysparza również innych problemów, zwłaszcza rodzinom tych, których bliscy tam spoczywają. Uwagę bym zwrócił na najbardziej widoczny i wymowny napis znajdujący się na pomniku: „Pokój, Wolność, Socjalizm”. Skoro spoczywają tam walczący zarówno z komunistami, jak i z narodowymi socjalistami żołnierze Armii Krajowej, to skąd ten „socjalizm”? Dochodziło już do tego, że osoba składająca kwiaty pod pomnikiem spotykała się z zadziwionymi spojrzeniami przechodniów, sądzących chyba nieświadomie, że jest się komunistą, bądź innym aktywistą SLD lub PO upamiętniającym „zasłużonego” dziadka. Co więcej, w zbiorowej pamięci olsztynian ginie, to ważne przecież i warte właściwego upamiętnienia miejsce. Powoli może rodzić się przeświadczenie, że za szpitalem MSW leżą pochowani „jacyś komuniści”, może „utrwalacze władzy ludowej”? Rodzi się wiele niejasności. Jak się domyślam, nie przeszkadza to miejscowym oficjelom, którzy przecież podczas uroczystości Dnia Niepodległości 11 listopada zeszłego roku spotkali się bez nijakiego niesmaku pod „Pomnikiem Bohaterów Walki o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne Warmii i Mazur”. Myląc odzyskanie niepodległości w 1918 r. z wyzwoleniem spod okupacji niemieckiej i początkiem nowej okupacji sowieckiej w 1945 r. Najzupełniej tak jakby nic nie rozumieli, czym właściwie było to „wyzwolenie” społeczne Warmii i Mazur, jak i całej Polski po II wojnie światowej! Przypomina mi to nieco scenę z „Misia”, kiedy Rysiek Ochódzki będąc w Londynie w sklepie „Continental” podarowuje panu Janowi kamień z Jeleniej Góry… „Pan wie, drogi panie Janie, kto po nim stąpał…”. Istny groch z kapustą. Świadczy to o jednym, że olsztyńskim władzom pamięć o prawdziwych bohaterach jest obca. Wyłom jaki spowodowały zbrodnia katyńska, niemieckie Akcje A-B przeprowadzone na polskiej inteligencji, powojenny mord na patriotach, „Żołnierzach Wyklętych”, jest wyrażany nie tylko poziomem naszych tzw. elit, ale ma również namacalny obraz w przestrzeni, chociażby Olsztyna. To zupełnie tak, jakby nie dążyć do prawdy, uznając, iż prawda czemuś zagraża.
Poruszam ten temat, tym bardziej świadomy, iż młodzież zainteresowana jest przywróceniem prawdy na temat pomnika i cmentarza przy ul. Baczewskiego. Co więcej, zwróciła się do mnie młodzież deklarująca chęć opiekowania się odnowionym pomnikiem, pozbawionym fałszujących przeszłość napisów. Od maja 2010 roku pedagodzy i uczniowie Społecznego Zespołu Przedszkolno-Szkolnego nr 101, a szczególnie Pani Urszula Młodzianowska – nauczycielka historii, oficjalnie próbują uzyskać pomoc władz Urzędu Miasta w Olsztynie w objęciu patronatem i otoczeniu opieką pomnika. Całą sprawą społeczność szkoły została zainteresowana poprzez Panią Urszulę Ławczyńską, mamę jednej z uczennic, której dziadek, były żołnierz AK, został zamordowany w Zawadach Małych koło Starych Jabłonek, następnie ekshumowany, przeniesiony został do zbiorowej mogiły w Olsztynie. Dziadek Klaudii Ławczyńskiej spoczywa zatem pod pomnikiem „Pokój, Wolność, Socjalizm”. Uczniom szkoły zależy na zmianie napisu na pomniku, na prawdzie historycznej, którą mogliby w ramach specjalnego projektu prezentować społeczności lokalnej, właśnie oni uczniowie szkoły nr 101, m.in. poprzez rozpowszechnianie prezentacji i broszur na temat mordu w Starych Jabłonkach. Jednocześnie mogliby w ten sposób szerzej zaangażować młodzież do bezinteresownej dbałości o miejsca zapomniane i wymazane z historycznej świadomości lokalnej społeczności. Nie chcieliby jednak robić tego samowolnie. Proszą więc władze miasta o pomoc w umieszczenie tablicy informacyjnej, ogrodzenie terenu, zmianie napisu na pomniku. Do tej prośby i ja się przyłączam.
Paweł Warot, historyk, pracownik IPN.
Tekst pochodzi z marcowego numeru miesięcznika Debata
fot. pomnika: Marcin Wielgan
Skomentuj
Komentuj jako gość