Opisana w „Debacie” działalność ostatniego rektora ART i ujawnienie 40 pseudonimów agentów z olsztyńskich uczelni wywołało szok i wściekłość olsztyńskiego salonu. Nie jest to zaskakujące - biorąc pod uwagę jak olsztyńskie media przez lata milczały o haniebnej przeszłości miejscowych autorytetów moralnych.
Tym razem jednak, nawet znana z antylustracyjnych fobii, „Gazeta Wyborcza” opisała wpływ „Debaty” na decyzje rektora Góreckiego o lustracji na UWM. „Gazeta Olsztyńska” natomiast zignorowała ten fakt i zaczęła karmić swoich czytelników opiniami ludu z forum internetowego, że lustracja jest tematem zastępczym. I nie ważne jest, że opinie takie na forum były marginalne. Ważne, by czytelnik zrozumiał, że masy są zniesmaczone nagonką na „świątobliwości” z UWM.
„GO” oczywiście sugerowała w swojej publikacji, że powodem lustracji było zwrócenie się mieszkańców jednego z osiedli o wskazanie, którzy z profesorów mogliby być patronami ich ulic. Jest to o tyle zabawne, że w dniu tej publikacji prof. Górecki zapewnił mnie ( w wywiadzie jaki z nim robiłem do „Gazety Polskiej”), że głównym powodem uchwały lustracyjnej na uczelni jest publikacja „Debaty”. Towarzystwo jednak nie będzie reklamowało oszołomstwa z „Debaty”. Jeszcze by ktoś zaczął czytać? No cóż - typowy zabieg salonu.
Niegdyś Krzysztof Kozłowski rzekł: „ Krasnodębski? Przecież tego się nie czyta!” W III RP nie czyta(ło) się również Korwina- Mikke, Łysiaka, Ziemkiewicza, Rybińskiego czy Michalkiewicza. W Olsztynie zaś prawdziwy inteligent nie powinien brać do reki „Debaty” „jaskiniowych antykomunistów” Bachmury i Jarosińskiego. Każdy, kto mówił o konieczności rozliczenia, był przez NICH potępiany. Dlatego po 17 latach nadal musimy się babrać w tym bagnie. Najsmutniejsze jest to, że gdy lustracja dotknie prawicę, jej przedstawiciele często natychmiast dołączają do salonu. Mogliśmy to zaobserwować przy lustracji abp Wielgusa. Gdy napisałem felieton potępiający kłamstwa Wielgusa, środowiska związane z Radiem Maryja nazwały mnie zdrajcą i członkiem szwadronów śmierci. Potępiły mnie, mimo że wcześniej nie protestowały przeciwko lustracji ks. Czajkowskiego z przeciwnego ideologicznie obozu. Wielu ludzi niejednokrotnie mi mówiło: „Wy z prawicy, jak tak chcecie lustracji, to zajmijcie się najpierw waszym Kościołem!” No i właśnie się zajmujemy! Dlatego wzbudzamy nienawiść z obu stron: salonu ogólnie za lustrację i Ojca Dyrektora za lustrowanie nie tych co trzeba. A to właśnie IPN-owskie badania, m.in. Wyższego Seminarium Duchownego „Hosianum” pokażą ilu duchownych bohatersko się oparło komunistycznemu reżimowi i jak niewielu zdecydowało się na kolaborację. Dla dobra Kościoła olsztyniacy powinni się dowiedzieć dlaczego: w niejasnych okolicznościach zwalnia się z pracy redaktora naczelnego „Posłańca Warmińskiego” ks. Rosłana, tuż po publikacji przez niego fragmentów książki ks. Tadeusza Isakowicza- Zaleskiego; dlaczego nie można w katolickich księgarniach w naszym mieście kupić książki ks. Tadeusza; dlaczego w Olsztynie na spotkaniu z ks. Zaleskim ( notabene na Wydziale Humanistycznym, a nie Teologii) pojawia tylko 2 ( słownie: dwóch) wybitnych księży profesorów, którzy na dodatek nie wykładają już na Teologii. Przypadek?
„Tylko prawda nas wyzwoli”- pisał Jan Paweł II. Niestety, niektórzy duchowni woleliby prawdę zadeptać. Działaniem takim niszczą tych nielicznych księży, którzy zdecydowali się na współpracę z komunistycznym reżimem ze strachu czy z powodu słabszego charakteru i teraz są wrzucani do jednego worka z oportunistycznymi kapusiami, którzy donosili by moc zrobić doktorat za granicą. Nie bez powodu ewangeliści pokazali dwa przykłady grzechu i odkupienia: Św. Piotra i Judasza. Na razie ONI wybierają drogę tego drugiego.
Łukasz Adamski
Skomentuj
Komentuj jako gość