We wtorek 5.11. Kuratorium w Olsztynie zorganizowało konferencję (nakazaną kuratorom przez MEN), o tym, jak świetnie przygotowane są szkoły do 6-latków i 6-latki do szkół. Innego zdania jest prof. Michał Wojciechowski:
1. W szkole trzeba będzie trzymać ołówek i pióro. To wymaga sprawności manualnej i psychomotorycznej. Doświadczeni nauczyciele zauważają, że przez dwadzieścia lat się ona pogorszyła. Może dlatego, że dzieci mają teraz mniej zadań i obowiązków. Dzieci gorzej kontrolują napięcie mięśniowe, trudniej im przychodzi zachowanie rytmu, planowanie ruchu ręką, chwyt trzema palcami, rozróżnianie prawej i lewej strony, koordynacja obu rąk, koordynacja przestrzenna. Wspomniana w podstawie programowej koordynacja ręki z okiem to za mało (zresztą oko dojrzewa do należytego postrzegania obrazu płaskiego koło ósmego roku życia; przedtem dzieci widzą przestrzennie, obwodowo – biologicznych procesów się nie przyspieszy!). Problemy z tej dziedziny występują u siedmiolatków, a co dopiero u młodszych.
2. W szkole trzeba będzie mówić i kojarzyć mowę z pismem. Wymowa sześciolatka jest przeważnie wadliwa, co go zawstydza i znacznie utrudnia naukę poprawnego pisania. Z punktu widzenia logopedycznego do szkoły iść jeszcze nie powinien. W wieku siedmiu lat takie problemy ma już sporo mniej dzieci.
3. Dziecko sześcioletnie, nawet po przedszkolu, nie doszło jeszcze do umiejętności społecznych potrzebnych do funkcjonowania w sporej klasie szkolnej i rywalizacji. Może mieć poważny problem z pracą w grupie, co pogorszy wyniki. Towarzystwo starszych na przerwie i w świetlicy często zwiększa poczucie zagrożenia. Tego rodzaju problemy po „reformie" jeszcze się zaostrzą. Dziecko sześcioletnie jest zbyt wrażliwe i zmienne emocjonalnie, żeby uczyć się w szkole w systemie klasowym, usiedzieć od dzwonka do dzwonka, przyjąć szkolne wymagania. Gorzej znosi hałas, tłum i ruch na przerwie. A z tych wszystkich powodów już na początku może się zniechęcić do szkoły, i to na długo.
4. Szkoły w Polsce nie są przystosowane do potrzeb sześciolatków z powodu stanu sanitarnego, zatłoczenia, hałasu, przeciążonych świetlic itd. Potwierdził te zastrzeżenia raport NIK. Na domiar złego z braku przedszkoli zerówki trafiają do szkół i jeszcze o rok mniejsze dzieci męczą się w złych warunkach szkolnych.
5. Program szkolny został w całości skonstruowany na podstawie możliwości dzieci siedmioletnich, a w klasach wyższych odpowiednio starszych. Dziesięciolatek po trzeciej klasie napisze więc tekst ze wstępem i zakończeniem oraz poprawny list – dziewięciolatek raczej nie. Na to sztuczne przyspieszanie zareagowali tylko niektórzy biskupi, słusznie przenosząc Pierwszą Komunię na trzecią klasę.
Licząc się z tym, uproszczono program klasy pierwszej, ale tylko miejscami. Inne zagadnienia są nadal za trudne dla sześciolatków, a czasem, przy języku polskim, nawet dla siedmiolatków. Całość jest niezbyt spójna, a zresztą nie da się zrobić dobrego programu dla dzieci różniących się wiekiem o półtora roku i więcej, a takich klas jest teraz dużo.
Typowy argument na rzecz sześciolatków w szkole brzmi, że gdzie indziej stosuje się ten system. Stanowi to duże uproszczenie, a w konsekwencji przekłamanie. W wielu krajach nadal dzieci zaczynają naukę w wieku siedmiu lat, jak w Finlandii, i wyniki są dobre. W innych, jak Wielka Brytania, wczesna szkoła to porażka.
W krajach, w których dzieci zaczynają wcześniej, pierwsza klasa przypomina zerówkę w warunkach przedszkolnych, a dopiero druga realizuje program typowo szkolny. Tak jest w Niemczech, gdzie w dodatku do szkoły idą dzieci kończące sześć lat przed lipcem, czyli liczące przeciętnie sześć lat i osiem miesięcy.
Michał Wojciechowski
Autor jest teologiem, wykładowcą na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim oraz ekspertem Centrum im. Adama Smitha
W całości tekst ukazał się w „Rz” http://www.rp.pl/artykul/1036001.html
POSŁUCHAJ ROZMOWY Z PROF. M. WOJCIECHOWSKIM NA ANTYNIE RADIA OLSZTYN:
LINK do strony Ratuj maluchy
http://www.ratujmaluchy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=214&Itemid=156
Link do Raportu o szkołach:
http://www.ratujmaluchy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=163&Itemid=92
Raport „Ratuj maluchy. Szkolna rzeczywistość 2013-2014” dotyczący przygotowania szkół do przyjęcia sześciolatków jest niezgodny z rzeczywistością – przekonywali dwe wtorek 5.11. w Ełku przedstawiciele olsztyńskiego kuratorium oświaty. Chodzi o dokument sporządzony przez Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. Przedstawiciele kuratorium twierdzili, że powstał on na podstawie, często anonimowych, telefonicznych i mailowych opinii rodziców i zawiera listę szkół, które nie są odpowiednio przygotowane do nauczania sześciolatków.
W raporcie znalazły się 4 szkoły z warmińsko-mazurskiego: Szkoła Podstawowa im. Tadeusza Kościuszki z Lidzbarka koło Działdowa, Szkoła Podstawowa Nr 10 z Olsztyna, nr 5 z Ełku i nr 4 z Morąga. Kuratorium skontrolowało te 4 placówki nie miało żadnych zastrzeżeń. Dyrektorzy przedstawili inną rzeczywistość niż zawierał raport. Podczas spotkania zarzuty o braku stołówki czy sali gimnastycznej odpierał dyrektor ełckiej „Piątki” Jarosław Obrycki. Jego zdanie potwierdziła mama 6-letniej Oliwii Jolanta Falacińska, która wysłała w tym roku córkę do pierwszej klasy w tej właśnie placówce.
Skomentuj
Komentuj jako gość