Budżet obywatelski dla Olsztyna wydaje się być hitem sezonu. Co by nie otworzyć ( z mediów ) od razu człowiek potyka się o ten temat. Przyznam szczerze, że gdy przeczytałam o kwocie 2 mln zł na olsztyńskie osiedla, w pierwszym momencie wzruszyłam pogardliwie ramionami i zamierzałam urągliwie napyszczyć na „hojność” naszego ratusza. Co to są drobne dwa melony wobec ponad 990-milionowego budżetu miasta? Pryszcz, bo jak inaczej nazwać 0,20 proc. Aliści coś mnie tknęło i postanowiłam sprawdzić, jak sprawy mają się w takim np. Wrocławiu.
Informacja, jaką stamtąd otrzymałam znacznie ostudziła zapał felietonisty. Otóż Wrocław, proszę Państwa, ze swoimi ponad 630 tysiącami mieszkańców i 3,5 miliardowym budżetem, debiutujący podobnie jak Olsztyn z programem budżetu obywatelskiego, wyasygnował na ten cel również 2 mln zł, czyli niespełna 0,06 budżetu miasta. A zatem chapeau bas - władze Olsztyna wykazały gest. Jest z czego poszaleć. Podobają mi się również niektóre projekty obywatelskie. Najbardziej: rozbudowa schroniska dla zwierząt i budowa ścieżek rowerowo-pieszych nad Łyną. Jakby dorzucić do tego sieć przystani kajakowych, byłoby ekstra. Podobno teenagersi optują za krytym skateparkiem i niech będzie, co by młódź ze stolicy regionu w Polskę nie pierzchała.
Ale wróćmy jeszcze do stolicy Dolnego Śląska. Wprawdzie prezydent Dutkiewicz podszedł do budżetu obywatelskiego z pewną ostrożnością, nie można jednak powiedzieć, żeby skąpił kasy samorządowym radom osiedlowym, które w pośredni sposób z budżetem obywatelskim są związane. W końcu beneficjentami będzie 48 wrocławskich osiedli, choć same inwestycje wybiorą stowarzyszenia oraz osoby fizyczne, krótko mówiąc - mieszkańcy. Pan Kamil Ziętek, obsługujący rady osiedli Wrocławia, zdradził mi finansowe tajniki ich funkcjonowania. Roczny budżet wrocławskich rad to 1,6 mln zł w wersji podstawowej, a ponieważ dochodzą do tego jeszcze środki na ciekawe projekty, to summa summarum jest to kwota 2.2 mln zł. Generalnie rady podzielone są na 4 strefy ( wg. wielkości dzielnic ) i roczna pula środków i na każdą z nich waha się od 20 do 47 tys. zł. W Olsztynie roczny budżet kształtuje się od 9.700 zł ( Osiedle Mazurskie i Kortowo ) po 30.300 zł – Zatorze. Po drodze są bardzo różne kwoty: 10 500, 14.000, i 25 800 zł, w zależności od liczby mieszkańców danego osiedla. Urząd Miasta przeznaczył na ten cel 365 tys. zł. Rady mogą z nich finansować tylko projekty miękkie, a zatem: osiedlowe imprezy sportowe, spotkania integracyjne, konkursy, szkolenia etc. Mogą też zawnioskować do ratusza o sfinansowanie drobnej inwestycji, jak naprawa chodnika, czy położenie „śpiącego policjanta” na osiedlowej uliczce, z tym że z innego działu dużego budżetu.
Dziwić może, że rady osiedli nie mogą bezpośrednio partycypować w inicjatywie budżetu obywatelskiego. Pewnie wynika to z faktu, że są jednostkami pomocniczymi samorządu, który formalnie całą inicjatywę przekazał szeregowym obywatelom. Wiadomo jednak, że rady osiedlowe na swój sposób lobbują na rzecz poszczególnych projektów. To im wolno. Być może ustawodawca wyszedł z założenia, że danie takiej kasy bezpośrednio w ręce mini samorządów posłuży do jakiejś przedwyborczej autopromocji. Zwykło się przecież uważać rady osiedlowe za szkółki dla przyszłych radnych miejskich. Zdarzało się, że przewodniczący rad tworzyli komitety wyborcze, ale – przynajmniej w Olsztynie – nie osiągali jakichś znaczących sukcesów, choć pojedynczy kandydaci zostawali radnymi. A wybory już za rok.
Oczywiście, korzystając z okazji, i po wypowiedzeniu tylu pozytywnych zdań na temat inicjatywy olsztyńskich samorządowców i społeczników z rad osiedli, zajmę się teraz właściwym dla każdego prawdziwego Polaka malkontenctwem i wyszydzaniem. Nie będzie to wcale trudne, bo od tematów proszących się o krytykę bądź wyśmianie przelewają się codzienne media już od świtu. No na przykład, bardzo mnie ubawiła, tzn. niezmiernie uradowała, niedawna informacja na temat mrożącego krew w żyłach serialu o olsztyńskiej obwodnicy. Wierzyć, czy nie wierzyć, podobno sprawą zainteresowały się najwyższe czynniki w państwie, znalazły się pieniądze – nie wiem gdzie, może Rostkowski rozbił bank kasyna w Bad Ems.
Pierwszy z dobrą nowiną wystartował prezydent Grzymowicz. Marszałek Protas za długo kucał w bloczkach i odpalił dopiero w godzinach popołudniowych, ale za to jak! Błyskawicznie przelobował prezydenta, nie tylko dając do zrozumienia, że to on jest bezpośrednim dysponentem cennej informacji ( usłyszał był ją w resorcie ), ale nadto zabiega o środki na drogi dojazdowe z obwodnicy do Olsztyna i nie dość tego będzie elektryfikował linię kolejową Korsze-Ełk, modernizował linię Działdowo-Olsztyn, jak również linię Olsztyn-Braniewo, a jakby tego było za mało, zmodernizuje linię Szczytno-Ełk. ( cytuję za lokalną wyborczą ). Dosłownie zasłabłam z wrażenia. O moiściewy! Tyle dobra naraz! Chyba na pana marszałka podziałała niedawna narada w Łańsku z panem premierem, po której oświadczył mediom, iż „przebiegła w bardzo dobrej atmosferze, a premier wyjechał zadowolony i uśmiechnięty.” Poczułam klimat komunikatów z czasów czułych spotkań Gierka i Breżniewa. Jednak ten Łańsk nadal dziwnie wpływa na ludzi.
Jednakowoż, jako świadomy obywatel pękam z dumy i zadowolenia, że nasz piękny region, ze swą stolicą na czele, w tak krótkim czasie przeżyje niebywałe przyśpieszenie. Obwodnica, pociągi ( tym razem lotnisko pan marszałek przemilczał, ale to chyba sprawa przesądzona ) nadrobią opóźnienia, zaniedbania i ostatecznie rozwiążą uświęcony wielowiekową tradycją problem wykluczenia komunikacyjnego. Cud albo magia? Po prostu Harry Potter - czara ognia i komnata tajemnic. Bomba w górę, ruszył wyścig obietnic. Mocno się trzymajmy, bo przy takim tempie siła odśrodkowa może nam grzywki rozwiać na zakrętach.
Bożena Ulewicz
Skomentuj
Komentuj jako gość