Kochać kraj, jemu służyć — powszechnym jest echem.
Ale służyć bez względów, a służyć z pośpiechem,
Usłużyć a nie zyskać, owszem, w służbie tracić,
Czuciem tylko wewnętrznym duszę ubogacić,
Ignacy Krasicki: „O obowiązkach obywatela”
Sesja Sejmiku w dniu 31 sierpnia, to sprawnie rozegrany piarowski spektakl na użytek mediów. Widać, że marszałek Jacek Protas i jego ekipa starannie przygotowali się do dania odporu, po serii artykułów w „Gazecie Wyborczej” i po zapowiedzi kontroli ze strony urzędu minister Julii Pitery, a także po zapowiedzi lidera PiS w Olsztynie, Jerzego Szmita, że radni tej partii na sesji poproszą o zestawienie inwestycji i wydatków jakie samorząd ponosi, korzystając z hoteli i ośrodków należących do grupy Anders oraz po sejmowej interpelacji posła SLD Tadeusza Iwińskiego, skierowanej do Marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny i premiera Donalda Tuska, w której poseł zarzucił marszałkowi Protasowi naruszanie standardów etycznych i wspieranie kontrowersyjnych inwestycji.
Warmińsko-mazurski poseł SLD podkreślił, że w Hotelu Krasicki, który został wybudowany w Lidzbarku Warmińskim przy wsparciu funduszy unijnych, zagwarantowanych przez Urząd Marszałkowski, działalność gospodarczą prowadzi żona marszałka, co jego zdaniem narusza standardy etyczne i stanowi konflikt interesów w aspekcie prawnym. Poseł poruszył w interpelacji też sprawę Term Warmińskich, które, mimo niekorzystnych wyników ekspertyz ekonomicznych i przyrodniczych, mają być wybudowane w Lidzbarku Warmińskim, rodzinnym mieście marszałka.
Wystąpienie Jerzego Szmita i Tadeusza Iwińskiego, można było złożyć na karb kampanii wyborczej, ale serii artykułów w „Gazecie Wyborczej”, nie można było zbyć milczeniem, jak artykułów publikowanych na ten sam temat od kilku lat w „Debacie”. Taka seria artykułów w czołowej gazecie, należącej do grupy, jak to ujął Andrzej Wajda „zaprzyjaźnionych z nami mediów” mogła oznaczać tylko jedno: ktoś w Agorze „przestawił wajchę”, jeśli chodzi o Jacka Protasa i jego polityczne zaplecze (w tym samym czasie „GW” ujawnia sprawę zatrudnienia syna posła Mirona Sycza bez konkursu w Samorządowym Kolegium Odwoławczym).
Lepszego marszałka mieć nie będziemy
Trzeba więc było szybko zewrzeć szeregi i dać odpór. Najpierw ukazał się artykuł prezesów Warmińsko-Mazurskiego Klubu Biznesu w „Gazecie Olsztyńskiej” (29.08.), biorący w obronę marszałka i Andrzeja Dowgiałło. Kolejny odpór, to sesja sejmiku w dniu 31 sierpnia.
Marszałek, zaraz po otwarciu sesji, poprosił o głos, czego nie było w programie, ale czego należało się domyślać. Wniósł o skontrolowanie przez komisję rewizyjną sejmiku konkursu na dotację na budowę hotelu w Lidzbarku Warmińskim oraz finansowania przez zarząd województwa kursów, konferencji i szkoleń w hotelach grupy Anders. Marszałka wsparli: wicemarszałek Urszula Pasławska i wicemarszałek Jarosław Słoma, wiceprzewodniczący sejmiku Andrzej Ryński i inni radni.
Obrońcy posłużyli się chwytem retorycznym, polegającym na przedstawieniu krytyki wobec Jacka Protasa, jako „potwarz” wobec całego urzędu marszałkowskiego i sejmiku, dziesiątek urzędników i ekspertów, którzy brali udział w procedurach przyznawania dotacji. Wicemarszałek Słoma wyciągnął dodatkowy straszak: dziś zaatakowali rodzinę marszałka, jutro mogą zaatakować twoją (w domyśle, wasze żony, mężów, kochanki, kochanków, córki, synów, synowe, zięciów itp., które też dostały pracę dzięki układom polityczno-biznesowym, więc musimy wspólnie zewrzeć szeregi).
Wiceprzewodniczący sejmiku Andrzej Ryński, który był z marszałkiem 23 lipca na czekoladowym przyjęciu w Hotelu „Krasicki” mówi, że lepszego marszałka od Jacka Protasa nie będziemy mieli.
Radni PiS prawie, że przepraszali za całe zamieszanie wokół marszałka. Usprawiedliwiali się, że to przecież nie oni, tylko media podniosły wrzawę, a za nimi zarzuty powtórzył przewodniczący PiS w Olsztynie, Jerzy Szmit, z którym oni, jako radni, nie mają nic wspólnego. Jeszcze bardziej stanowczo od interpelacji poselskiej Tadeusza Iwińskiego, w sprawie marszałka Jacka Protasa, odciął się szef SLD na Warmię i Mazury, radny Władysław Mańkut.
Jedyne, co w proponowanej uchwale radni PiS chcieli zmienić, to datę zakończenia kontroli, nie 13 września, a „w drugiej połowie 2011 roku”. Tyle i aż tyle.
Uchwała została przyjęta 26 głosami „za”, przy 1 głosie wstrzymującym. (Chciałem wiedzieć, kto okazał się takim „śmiałkiem”, żeby wstrzymać się od głosu. Zadzwoniłem z tym pytaniem do dyrektora kancelarii Sejmiku, p. Wiktora M. Leyka, ale okazało się, że system elektroniczny głosowania jest tak ustawiony, żeby NIE WYŚWIETLAŁ IMIENNIE, KTO JAK GŁOSOWAŁ).
Przebieg sesji Sejmiku i przyjęte uchwały uświadomiły mi, jak niekontrolowaną władzą dysponuje marszałek i zarząd województwa. Niekontrolowaną przez opozycję. Była to moja pierwsza wizyta na sesji Sejmiku od czasu wyprowadzki Urzędu Marszałkowskiego z Urzędu Wojewódzkiego i to co zobaczyłem, wiele mi wyjaśniło, dlaczego marszałek i jego obóz nie musi się liczyć z niczym i nikim.
Rozbawiła mnie w wystąpieniu wicemarszałka Jarosława Słomy wyrażona ulga, że dyskusja przebiegła spokojnie, bo obawiał się wystąpień w stylu tytułów prasowych. Przecież doskonale wie, że radni uchwalą każdą uchwałę, którą im zarząd zgłosi. Opozycja w sejmiku praktycznie nie istnieje. Klub PiS to atrapa opozycji, wydmuszka. Klub SLD to w zasadzie koalicjant PO i PSL, taka między nimi panuje harmonia i symbioza. Piją sobie z dziobków. W Olsztynie różnice pomiędzy SLD i PO są czysto umowne (były pierwszy sekretarz KM PZPR w Mrągowie, tow. Julian Osiecki, to działacz PO i przewodniczący sejmiku, należy do koła PO w odległej o 100 km od Mrągowa Gołdapi, przygarnęło go tam koło Jarosława Słomy).
Ale to co czyni marszałka i zarząd wszechpotężnymi władcami, to olbrzymie środki unijne, którymi dysponują. Jeśli radny nie będzie grzeczny, zacznie pyskować na sesjach, to projekt na dotację na inwestycję z jego gminy, może nie otrzymać akceptacji (ale oczywiście, wszystko zgodnie z procedurami). Dla części radnych, związanych z biznesem, to możliwość załapania się, jeśli nie na dotacje, to na wykonawstwo przy inwestycjach dotowanych z puli zarządu województwa (oczywiście, przez firmy przepisane na żony, szwagrów, teściów itp., wszystko zgodnie z prawem i procedurami). Dla części radnych milczenie i głosowanie zgodnie z wolą zarządu, to cena za etat ich lub kogoś z rodziny, w instytucjach podlegających zarządowi.
Po prostu Wojewódzka Rada Narodowa.
O co nie zapytali radni?
Słusznie Jarosław Słoma twierdził, że Komisji Rewizyjnej wystarczy czas do 13 września na zakończenie kontroli. Ja bym dał termin jednodniowy. Bo ile trzeba czasu, żeby napisać:
-
„1.Wszystkie procedury przyznania dofinansowania przez zarząd województwa na budowę Hotelu „Krasicki” zostały dotrzymane,
-
Komisja Rewizyjna nie stwierdziła żadnych uchybień, przeciwnie, konkurs został przeprowadzony wzorowo
-
Zlecenie szkoleń, konferencji i seminariów w hotelach grupy Anders w latach 2008-2011 było zgodne z procedurami.”
Z góry bowiem wiadomo, że tym procedurom nic nie można zarzucić, że „w papierach wszystko gra”, co miała stwierdzić kontrola CBA, UKS, NIK – o czym dumnie poinformował wicemarszałek Słoma, pokazując radnym kartkę z napisanymi dużymi literami nazwami tych instytucji.
Nikt z radnych podczas dyskusji nad projektem tej uchwały nawet słowem się nie zająknął, co tak naprawdę od 2 lat bulwersuje opinię publiczną i nie zaproponował zbadania przez CBA, UKS i NIK, a także komisji rewizyjnej następujących spraw:
-
Dlaczego zarząd województwa chciał odwołać dyrektora Muzeum Warmii i Mazur, Janusza Cygańskiego i doprowadził do niepokojów społecznych (uliczna demonstracje pracowników muzeum, ludzi kultury i sztuki)?
-
Dlaczego zarząd województwa nie wsparł dyrektora muzeum w jego samotnej obronie przed próbą zawłaszczenia fosy Zamku Biskupów Warmińskich przez nabywcę przedzamcza?
-
Dlaczego, po ujawnieniu posłużenia się fałszywym oświadczeniem przez przedstawiciela inwestora, celem uzyskania pozwolenia na budowę parkingu w fosie należącej do Zamku Biskupów Krasickich, nie został on skreślony z konkursu na dotację unijną?
-
Dlaczego zarząd województwa godzi się zawłaszczenie zamkowej fosy przez właściciela Hotelu „Krasicki” na hotelowy parking?
-
Kogo tak naprawdę reprezentuje zarząd: grupę Anders, czy Muzeum Warmii i Mazur, dla którego jest organem założycielskim?
-
Zbadanie celowości organizowania narad, szkoleń i konferencji organizowanych przez zarząd województwa w tych hotelach. Podanie do publicznych wiadomości tematyki tych kursokonferencji i liczby uczestników, a także kryteriów uczestnictwa. Podanie do publicznej wiadomości, kto z członków zarządu i radnych w tych kursokonferencjach uczestniczył, ile razy i gdzie? Ile to kosztowało? Podanie do publicznych wiadomości łącznej kwoty dotacji na te kursokonferencje.
-
Podanie do publicznej wiadomości kwoty dotacji na imprezy w hotelach grupy „Anders”, typu: turnieje rycerskie, święta czekolady, imprezy sportowe itp.,
-
Zbadanie, czy zarząd województwa lokuje kursokonferencje tylko w hotelach tej grupy, czy także w innych,
-
Zbadanie, czy imprezy mające przyciągnąć turystów, organizowane przez inne hotele, także otrzymują dotację zarządu województwa?
-
Zbadanie, czy pracownicy innych hoteli też byli szkoleni za pieniądze urzędów pracy, jak zatrudnieni przez Hotel „Krasicki” (Powiatowy Urząd Pracy w Lidzbarku Warmińskim zorganizował w 2010r. grupowe szkolenia zawodowe dla Centrum Konferencyjno-Wypoczynkowe „Zamek” sp. z o.o. (Hotel „Krasicki”) w zawodach z branży hotelarsko–gastronomicznej. Szkolenie objęło 40 bezrobotnych i kosztowało w sumie 177 055 zł. Lidzbarski PUP do spółki „Zamek” skierował na staż 11 osób bezrobotnych, na okres 3 miesięcy).
-
Zbadanie, czy hotele grupy Anders korzystają z ulg podatkowych, np. w podatku od nieruchomości i czy z takich samych zwolnień i ulg korzystają inne hotele?
-
Czym się kierowała Komisja Oceniająca oraz zarząd województwa, przyznając 100 mln zł na projekt budowy Term Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim. Jakie inne projekty w związku z tym zostały odrzucone?
-
Zbadanie charakteru zatrudnienia p. Eleonory Protas w Hotelu „Krasicki”. Zbadanie, czy i ilu innych członków PO lub ich rodzin zostało zatrudnionych w tym hotelu.
-
Zbadanie, czy firmy budowlane członków PO lub ich rodzin były zatrudnione przy budowie hotelu.
Czekam na raport CBA, NIK i UKS, który odpowie na powyższe pytania. Jeśli je uzyskam, uznam, że instytucje te działają w interesie społeczeństwa, a nie władzy.
Władza to służba, ale komu?
Panowie Jacek Protas, Jarosław Słoma, Andrzej Dowgiałło, prezesi Warmińsko-Mazurskiego Klubu Biznesu udają, że nie wiedzą o co chodzi. Mówią: była ruina w Lidzbarku Warmińskim, a dzięki Andrzejowi Dowgiałło jest hotel na światowym poziomie. Podobnie oburzał się Zbigniew Sobiech, biznesmen od afery hazardowej, u którego za chłopca na posyłki robił przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Zbigniew Chlebowski. Też nie rozumiał, dlaczego się go czepiają. Źle, że zbudował pensjonat i wyciąg narciarski? Za dużo mamy w kraju wyciągów? Nie! Więc o co chodzi?! Dzięki Sobiechowi rozszerzyła się oferta dla narciarzy, powstały miejsca pracy. Że wyciął las bez zezwolenia, którego mu Zbyszek Chlebowski na czas nie załatwił? A ile miał jeszcze czekać na to zezwolenie?!
Odpowiadam pani i panom marszałkom, prezesom Klubu Biznesu i panu Andrzejowi Dowgiałło, o Gmach państwa i prawa opiera się na wzajemnym zaufanie władzy i obywateli. Obywatele muszą być pewni, że wybrani przez nich politycy na wysokie i zaszczytne funkcje są najlepsi z najlepszych, są ludźmi prawymi, uczciwymi i wiarygodnymi, którzy swoją działalność publiczną traktują jak służbę, a nie jako zdobywanie profitów dla siebie, swojej rodziny, swoich kumpli. Państwo, które zostaje zawłaszczone przez sitwę przestaje być wspólnym dobrem obywateli, a staje się łupem w rękach bandy rabusiów. Władza nie może dawać nawet cienia do podejrzeń, że za jej decyzjami stoi prywata. A marszałek Jacek Protas, niestety, taki powód do podejrzeń o wykorzystywanie stanowiska dla własnych korzyści, dał!
Przekonywanie przez prezesów Warmińsko-Mazurskiego Klubu Biznesu, że żona marszałka (nota bene działaczka PO w Lidzbarku Warmińskim), to doskonała, wieloletnia kosmetolożka, nie ma tu nic do rzeczy. Nawet, gdyby pani Eleonora Protas była drugą dr Ireną Eris, to w świetle przytoczonych wcześniej faktów, ale i obecnych (zaanektowanie zamkowej fosy na „dziki” parking hotelowy), przyjęcie przez nią posady w Hotelu „Krasicki” musi budzić podejrzenia. I wzbudziły, bo pierwsze wpisy na temat pracy żony marszałka w hotelu pojawiły się nie w prasie, a na forach internetowych. Świadczy to o tym, że oburzyło to najpierw zwykłych obywateli, a dziennikarze tylko sprawdzili prawdziwość tego zarzutu.
Gdyby Jacek Protas, w momencie, gdy biznesmen złożył podanie o dotację na budowę hotelu w Lidzbarku Warmińskim, zrezygnował z funkcji marszałka, nikt by mu dzisiaj złego słowa nie powiedział, nawet gdyby to on został dyrektorem hotelu, a jego żona szefową SPA. Funkcja marszałka nie jest przymusowa, jeszcze nie skazują na nią w Polsce.
Komu wolno budować czterogwiazdkowe hotele na Warmii i Mazurach?
Marszałek Jacek Protas, wicemarszałek Jarosław Słoma, wiceprzewodniczący Sejmiku Andrzej Ryński i prezesi Klubu Biznesu dają nam do zrozumienia, że wręcz powinniśmy całować po rękach Andrzeja Dowgiałłę, że zechciał podnieść z ruin zamki gotyckie i stworzyć czterogwiazdkowe hotele. A mnie się wydawało, że odwrotnie, że to wdzięczność powinien odczuwać biznesmen, który zwrócił się z prośbą do mieszkańców Warmii i Mazur o dołożenie kwoty 15 mln zł na budowę hotelu w Lidzbarku Warmińskim. Bo co to znaczy, że te pieniądze dała Unia? A skąd UE bierze pieniądze. Ze składek państw członkowskich, w tym ze składki wpłacanej przez Polskę? A skąd rząd polski bierze środki na tę składkę? Z naszych podatków. Jak sam stwierdził marszałek Jacek Protas, liczba chętnych na dotacje z programu: „hotele czterogwiazdkowe i baza gastronomiczna” przerosła najśmielsze oczekiwania. Wmawianie więc nam, że nikt inny, tylko Andrzej Dowgiałło potrafi wznosić z ruin gotyckie zamki, jest robieniem nam wody z mózgu.
Dowodzi tego opisana przeze mnie w listopadzie 2009 roku historia nabywcy ruin zamku pokrzyżackiego w Giżycku. Ten zamek był jeszcze większą ruina niż ten w Rynie czy w Lidzbarku; ostało się z niego praktycznie tylko, dobudowane później, renesansowe skrzydło. Nabywca zamku zgłosił się do tego samego konkursu co Andrzej Dowgiałło i aplikował o taką samą dotację – 15 mln zł. Wydawałoby się, że projekt Sp. z o.o. „Zamek Giżycki” zaadaptowania zamku pokrzyżackiego na czterogwiazdkowy hotel wygra w cuglach. Inwestor kupił ruinę zamku w niezwykle atrakcyjnym miejscu, w mieście-bramie na Wielkie Jeziora Mazurskie. Zarząd Województwa jednak dał dotację na budowę hotelu nie tam gdzie przyjeżdża najwięcej turystów, a tam gdzie relatywnie mniej, bo ilu turystów rocznie jest w Lidzbarku Warmińskim, mieście rodzinnym marszałka województwa, a ile w Giżycku?
Projekt budowy czterogwiazdkowego hotelu w tym mieści zniknął z listy urzędu marszałkowskiego 6 czerwca 2009r. Komisja Oceniająca przy marszałku odrzuciła projekt spółki „Zamek Giżycki” z dwóch powodów: 1. Brak ustaleń z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków dotyczących ostatecznej formy kubatury planowanego hotelu, 2. Spółka rozpoczęła już roboty budowlane nie mając jeszcze podpisanej umowy z Urzędem Marszałkowskim na dotację.
Właściciel odwołał się do wojewody warmińsko-mazurskiego. Wojewoda po zapoznaniu się z dokumentacją konkursu nie podzielił stanowiska Urzędu Marszałkowskiego i rozpatrzył protest spółki „Zamek Giżycki” pozytywnie. Z dokumentacji wynika bowiem, że WKZ wnikliwie ocenił projekt adaptacji ruin zamku krzyżackiego w Giżycku na hotel oraz, że spółka uzgadniała swój projekt z WKZ. Kolejny argument o rozpoczęciu robót budowlanych również okazał się chybiony. Były to bowiem prace zabezpieczające ruinę przed dalszą dewastacją, uzgodnione z WKZ.
Co wówczas robi zarząd województwa? 22 września 2009r. umieszcza projekt na liście rezerwowej, a więc już po ogłoszeniu,13 lipca 2009 r. wyników konkursu! Umieszczenie na liście rezerwowej oznacza, że właściciel już nie może odwoływać się od tej decyzji do wojewody, bo tak stanowi paragraf 12 Regulaminu Konkursu. Wszystko zgodne z procedurami? Jak najbardziej!
Zwracam się do CBA i Komisji Rewizyjnej sejmiku o zbadanie, dlaczego ani Komisja Oceniająca, ani zarząd województwa nie wykreślił z konkursu projektu inwestora, którego przedstawiciel uciekł się do złożenia fałszywego oświadczenia, by uzyskać pozwolenie budowlane na wybudowanie w fosie Zamku Biskupów Warmińskich hotelowego parkingu? Przeciwnie, to ten projekt z miejsca uzyskał 15 mln zł dotacji, a projekt spółki „Zamek Giżycki” został odrzucony z powodu fikcyjnych zarzutów. Dlaczego później projekt spółki „Zamek Giżycki” otrzymał dotację? Skąd zarząd województwa wziął te 15 mln zł, jakie projekty z listy podstawowej skreślił, że by dać środki na hotel w Giżycku, skoro nie wykreślił projektu grupy Anders? Dodam tylko, że gdy ten numer „Debaty” się ukaże, czterogwiazdkowy Hotel Zamek w Giżycku będzie już otwarty.
Dlaczego nie poddano konsultacjom społecznym strategii województwa, dotowania ze środków unijnych budowy hoteli czterogwiazdkowych, a nie sieci tanich miejsc noclegowych typu „bed and breakfast”, które dałyby pracę kilkakrotnie większej liczbie mieszkańców? Hotele czterogwiazdkowe w tym najbiedniejszym regionie, to jak oazy luksusu dla najbogatszych turystów w ciepłych krajach III świata. (Przykładowe ceny w Hotelu „Krasicki”: „Czekoladowy zabieg na ciało dla dwojga – 580 zł”, „Metamorfoza ze Świętą Katarzyną” – dwa noclegi w pokoju dwuosobowym z wyżywieniem i oraz zabiegami SPA – 1365 zł/osoba). Tylko, że tam te oazy budują wielkie sieci hotelowe, za własne środki. Tubylcom za pracę płacą nędzne grosze (patrz Egipt). Można odnieść wrażenie, że takie jest też przeznaczenie Warmii i Mazur - Nowego 7 Cudu Świata. Cudu dla bogaczy i nędznych zarobków dla tubylców obsługujących możnych tego świata, który jeszcze powinni być wdzięczni, bo inni w ogóle pracy nie mają
Ale procedury się zgadzają!
Marszałek i wicemarszałek Urszula Pasławska wmawiali nam na sesji w dniu 31 sierpnia, że marszałek dysponuje w zarządzie tylko pulą 4% punktów przy przyznawaniu dotacji unijnych. Pani wicemarszałek obliczyła to tak: 80% punktów przyznają projektom eksperci z listy Urzędu Marszałkowskiego, zasiadający w Komisji Oceniającej. Dla pięcioosobowego zarządu zostaje raptem 20% punktów i głos każdego członka zarządu tyle samo waży.
Proszę więc mi wyjaśnić i opinii publicznej, jak to się ma do wygibasów przy dotacji dla projektu spółki „Zamek Giżycki” oraz do protestu Stowarzyszenia Na Rzecz Pomocy Dzieciom i Młodzieży Niepełnosprawnej i Osób Pokrzywdzonych w Wyniku Wypadków Komunikacyjnych „Promyk” z siedzibą w Szczytnie. Projekt tego stowarzyszenia uzyskał w komisji eksperckiej najwięcej punktów i zajmował 1 miejsce na liście rankingowej, jednak podczas ostatecznej oceny strategicznej dokonywanej przez zarząd województwa, projekt „Promyka” z 1 miejsca trafił na listę rezerwową, tak jak i pozostałe projekty z tego konkursu. Całą pulę środków otrzymał wniosek z Olsztyna.
„- Wątpliwości budzi cały konkurs, jego istota, skoro zarząd wybiera jak chce, to po co ogłaszać konkursy, po co dawać ludziom nadzieję, po co zbierać informacje, po co piszemy wnioski i wydajemy pieniądze?„- pytała wówczas rozgoryczona Mirosława Duńczyk, prezes stowarzyszenia „Promyk”.
Jak to możliwe, że marszałek mając tylko 4-procentową władzę zmienił 80-procentową decyzję Komisji Oceniającej? I do tego wszystko zgodnie z procedurami?!
Sesja w 31 rocznicę Sierpnia 80
Na koniec jeszcze o symbolicznej dacie. Sesja odbyła się 31 sierpnia, w 31 rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych. W sesji uczestniczyła Irena Telesz, radna PO, legendarna wiceprzewodnicząca Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego „Solidarności” w Olsztynie. W stanie wojennym, za swoją postawę zapłaciła wyrzuceniem z pracy w teatrze, żyła ze sprzedaży ciuchów na targowisku. W sesji uczestniczył też obecny przewodniczący Zarządu Regionu „Solidarności”, radny PiS, Józef Dziki, który strajkującym o wolność słowa i prawdę w życiu publicznym drukarzom OZGraf, w 1981 roku, przerzucał przez ogrodzenie konserwy mięsne. Dyskusji przysłuchiwała się Anna Żurawek-Niszczak, skazana po 13 grudnia na 3 lata więzienia za współorganizowanie strajku w OZOS-ie, jako protest przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Przewodniczący sejmiku tow. Julian Osiecki, nawet o tej rocznicy wspomniał i o wmurowaniu tablicy poświęconej „Solidarności” przed gmachem Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Jednak do głowy mu nie przyszło, żeby wręczyć Irenie Telesz bukiet róż i na Jej ręce złożyć życzenia i podziękowania dla ludzi Sierpnia 80.
Ludzie „Solidarności”, dzisiaj radni Sejmiku, nie odezwali się ani słowem, nie powiedzieli głośno, tego, co czuli uczestnicząc biernie w tej szopce, w tej parodii samorządności, z którą nie zgadzali się 31 lat temu.
To o tym śpiewał bard Solidarności Jan Krzysztof Kelus: „Siądę sobie na przychaciu, będę patrzył jak przyjaciół, pozamieniał czas”.
Adam Socha, (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)
PS. Od roku nie uzyskuję odpowiedzi na pytania wysyłane marszałkowi Jackowi Protasowi. Proszę Komisję Rewizyjną o zbadanie, czy to jawne lekceważenie obywatela jest zgodne z artykułem 61 Konstytucji RP.
„Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa."
Art. 61 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej skopiowałem z głównej strony portalu internetowego Urzędu Marszałkowskiego.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Sprostowanie
Wyjaśniamy, że w czasie prac redakcyjnych miesięcznika „Debata” nr 9 (48) 2011 wkradło się do zdania w tekście Adama Sochy pt. „4-procentowy marszałek Jacek Protas” przekłamanie. Zdanie „Przewodniczący sejmiku tow. Julian Osiecki nawet o tej rocznicy nie zająknął się” powinno brzmieć: „Przewodniczący sejmiku tow. Julian Osiecki, nawet o tej rocznicy wspomniał i o wmurowaniu tablicy poświęconej „Solidarności” przed gmachem Parlamentu Europejskiego”.
W portalu "Debaty" zamieszamy prawidłową wersję artykułu i zdania.
Osoby zainteresowane – Juliana Osieckiego i autora tekstu, Adama Sochę, przepraszamy.
Redakcja
Skomentuj
Komentuj jako gość