Bronisław Komorowski, który zdążył w ciągu kilku miesięcy przebić swoimi żenującymi wpadkami wszystkie potknięcia na dworze Lecha Kaczyńskiego, zaserwował nam kolejną porcję obciachu na arenie międzynarodowej.
Rys: A. Wołos
Podczas Szczytu Weimarskiego nasz reprezentant i gospodarz spotkania wprowadził swoich gości- Angelę Merkel i Nikolasa Sarkozego do saloniku w Pałacu Wilanowskim. Komorowski rozejrzał się i ... usiadł pierwszy, nie zważając na to, że goście jeszcze stoją. Kanclerz Angela Merkel przez dłuższą chwilę była potężnie zdezorientowana takim zachowaniem polskiego prezydenta. Po chwili jednak siadła wraz Sarkozym. W tym samym dniu świat miał kolejne powody do kpin z naszego kraju po tym jak nasz „światowy prezydent” wraz z kanclerz Niemiec i prezydentem Francji zjawili się przed pałacem w Wilanowie. Gdy zaczął padać deszcz asystenci prezydenta podbiegli z parasolem do prezydenta i kanclerz. Sarkozy stał z boku moknąc w strugach deszczu. Zdjęcie prezydenta Sarkozy'ego smutnie stojącego na deszczu w towarzystwie Angeli Merkel i Bronisława Komorowskiego szybko znalazło się we francuskiej agencji AFP wśród najlepszych zdjęć dnia.
Tydzień temu Andrzej Stankiewicz w świetnym tekście w "Newsweeku" pokazał jak wygląda praca Komorowskiego jako prezydenta kraju ( dosłownie: praca od 9 do 18) i jego wojaże zagraniczne. „ Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna – zagaja rubasznie Komorowski, sięgając po swe ulubione damsko-męskie analogie. Tłumaczka przekazuje Obamie: „...like with your wife...". Twarz amerykańskiego prezydenta tężeje. Ci z polskiej delegacji, którzy znają angielski, szybko pojmują, w jaką pułapkę wpakował się Komorowski. Prezydent USA mógł zrozumieć to tak, jakby polski gość kwestionował wierność jego żony, Michelle. Zalega pełna napięcia cisza. Doradcy Komorowskiego nerwowo zerkają na Obamę. – Dobre!!! – wybucha nagłym śmiechem wiceprezydent Joe Biden, który sam niejedną gafę Obamie zafundował. Radośnie chichocząc, poklepuje Komorowskiego po plecach. Polski prezydent też się cieszy. Tylko Obama nerwowo się uśmiecha.” –pisze Stankiewicz. Ja się cieszę, że prezydent USA jest wrażliwi na pokrzywdzonych przez los i nie błysnął ripostą. Mogłoby się to źle skończyć, bo Komorowski, który nie zna angielskiego ( wbrew propagandzie Kaczyński rozumiał dobrze co do niego mówił George W. Bush) mógłby jej nie skumać i zacząć opowiadać o polowaniach…upps przepraszam. Przecież on i taką anegdotę zaserwował lewicowemu prezydentowi USA.
Już widzę dowcipy Jarosława Kuźniara w poranku TVN 24 z Kaczyńskiego gdyby ten nazwał Rosję republiką, co zrobił „przytomnie” podczas wizyty Miedwiediewa w Polsce Komorowski. Jednak Bronisław Komorowski jest z sił postępu i etosowcy w wełnianych swetrach z Unii Wolności, którzy w pałacu snują opowieści o czasach opozycyjnych paląc mocne szlugi i popijając kawę z fusami, go skutecznie chronią. Ludzie, którzy prowadzą w pałacu „akademickie dyskusje zamiast opracowywania politycznych strategii.”, jak zauważa Stankiewicz, są chyba wciąż tarczą Komorowskiego przed „wścibskimi mediami”. Cóż etos to etos.
„No, to jednak jest korona Himalajów, proszę panów, kontakt... kontakty i takie ważne spotkania: papież, prezydent Stanów Zjednoczonych, prezydent Rosji, prezydent Niemiec w ciągu... i teraz jeszcze jutro prezydent Francji i pani kanclerz Merkel, a w najbliższych czasach też dalsze kontakty na najwyższych szczeblach, a to jest dowód oczywiście na to, że Polska odzyskuje swoją pozycję kraju o stabilnej polityce, ważnego partnera i kraju, z którym chce się utrzymywać relacje na najwyższych szczeblach.”- mówi prezydent Komorowski o swoich sukcesach prezydenckich w wywiadzie dla Polskiego Radia. Szczerze mówiąc to nie wiem czy jeszcze się mam śmiać czy może już płakać?
Ale dobrze, że już nie ma tego „obciachowego” Kaczora, nieprawdaż?
Łukasz Adamski
Skomentuj
Komentuj jako gość