Eindhoven to niespecjalnie ciekawe miasto, składające się z w miarę znośnego deptaka w centrum, paru knajp, siedziby Philipsa i mnóstwa niczego poza tym. Nic specjalnego, ogólnie rzecz biorąc – ale ostatnio zaszła tam ciekawa sytuacja pokazująca jak na dłoni paradoksy, do których prowadzi napompowana sterydami tolerancja w wydaniu holenderskim.
Ponad ćwierć wieku, pewien mieszkaniec tego miasta o pedofilskich skłonnościach zwykł im folgować z nastolatkami bez pytania ich o zdanie – a że tolerancja w tym kraju dopiero się rozpędzała, został wysłany za kratki na następne ćwierć wieku z okładem. Ale czas szybko mija, dziarski sześćdziesięciolatek odsiedział swoje i chciał wrócić w rodzinne strony. Jak się pedofilom wlepia wyroki inne niż dożywocie lub kara główna, trzeba się liczyć z nieprzyjemnym faktem: kiedyś wyjdą i coś trzeba będzie z nimi zrobić.
Gmina Eindhoven postanowiła podrzucić ten problem komuś innemu i zakazała świeżo wypuszczonemu obywatelowi o alternatywnych gustach osiedlenia się w mieście (wiedzieli kto zacz, bo więzienia informują burmistrzów o wyjściu przestępców seksualnych na wolność).
Zwolennik alternatywnych rozrywek poszedł do sądu, a ten uznał regulacje gminy za sprzeczne z holenderskim prawem – wprawdzie istnieje, co przyznał sam sędzia, ryzyko recydywy, ale to nie jest wystarczający powód, aby przerzucać faceta po kraju (a już argument burmistrza Eindhoven, że z uwagi na ryzyko odwetu mieszkańców nie może zapewnić świeżo swobodnemu bezpieczeństwa, zasługuje głównie na wyśmianie).
Holenderskie sądy, jak kazde inne, mają na swoim koncie pewną pulę orzeczeń kretyńskich, ale tu naprawdę trzeba pochwalić sędziego z Den Bosch: jeśli powiedziało się “A” (nie wieszamy ani nie kastrujemy gwałcicieli), to trzeba być konsekwentnym i dać szansę życia takiemu czlowiekowi, który odbył przewidzianą przez prawo karę. Nie możemy troszczyć się o jego prawa i chronić przed surową karą, równocześnie zamiatając problem pod stół gdy gwałciciel wyjdzie na wolność.
Nie wiem, czy aktualnie stosowana przez holenderskie sądy procedura jest właściwa – ale spójne podejście przed i po odsiadce to jedyna droga, jeśli Holandia ma być traktowana jak kraj cywilizowany. Dobrze, że ktoś to rozumie.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Zapraszamy na blog Konrada Banachewicza. Autor jest nowym nabytkiem "Debaty". Kolejny oszołom do kolekcji.
Autor o sobie: Matematyk. Fan rocka progresywnego. Na prawo od niego są tylko ściana i Dżyngis-chan. Toleruje kolor czerwony wyłącznie w produktach Victoria's Secret. Posądzany o antysemityzm i bycie opłacanym przez Mossad. Amsterdamski rezydent Ciemnogrodu.
Skomentuj
Komentuj jako gość