„Załóżmy, że pan Premier składając rząd, myśli wyłącznie o dobrobycie kraju, a nie o szachowaniu własnego ugrupowania. Załóżmy, że trzeba koniecznie odwołać jednego z niewielu ministrów, który cokolwiek robi. Załóżmy, że speca od wojska trzeba wsadzać do kultury, speca od spraw wewnętrznych do sprawiedliwości, a specową od figlarnych uśmiechów i fajnych spódniczek do sportu.”
Andriej Sacharow opisuje w swoich ‘Wspomnieniach’ reakcję pewnego akademika na wieść o nowatorskiej teorii naukowej: jeśli to prawda, to jest to wyjątkowo ważne, a jeśli nieprawda, to też wyjątkowo ważne. W każdym bowiem wypadku chodzi o uzyskanie pewności, czyli wiedzy niezbitej, sprawdzalnej. Na zasadzie: tak, i tylko tak albo nie, i nigdy nie. To tak jak z ustaleniem ojcostwa, gdzie wynik negatywny jest równie istotny jak ten pozytywny. Idzie przecież o pewność.
Droga do ustalenia faktu niezbitego bywa karkołomna, wiedzie via tezy aprioryczne. W zasadzie wszystko jedno jakie, logika ustalenia głupie dowiedzie do wyniku negatywnego, mądre – pozytywnego. Założenie, że to matka jest ojcem, potwierdzenie znajdzie wyłącznie w permisywnych społeczeństwach supernowoczesnych. I supergłupich; opinia nie zastąpi faktu. Nawet pisana dużymi literami na żółtym pasku.
No to, spróbujmy: pewien wiary we własną omylność, przyjąć mogę dla testu, np. że Żelazny Kanclerz faktycznie zbyt dobry tekst napisał, w skutek czego natychmiast go zapomniał i trzeba było uciekać się do suflera w miejscu publicznym. Załóżmy też, że pan Prezydent Od Tulipanów chwieje się w swej postawie wyłącznie na widok kamer i wyłącznie ze zmęczenia. Dalej, że Rysio Kalisz jest najwybitniejszym z żyjących Polaków, a do tego np. że jest lewicowcem. Można też założyć, że wskaźnik 15,9 % bezrobotnych (oficjalni + ukryci) to demagogia nieuków. Jestem w stanie założyć również, że facet, który siedzi w Sejmie od pokoleń, nie odróżnia czerwonego od zielonego, i się bidulek, w głosowaniu pomylił (bo że nie wiedział za czym głosuje to ja nie zakładam, ja to wiem).
Załóżmy, że pan Premier składając rząd, myśli wyłącznie o dobrobycie kraju, a nie o szachowaniu własnego ugrupowania. Załóżmy, że trzeba koniecznie odwołać jednego z niewielu ministrów, który cokolwiek robi. Załóżmy, że speca od wojska trzeba wsadzać do kultury, speca od spraw wewnętrznych do sprawiedliwości, a specową od figlarnych uśmiechów i fajnych spódniczek do sportu.
Trzeba też, i to bardzo a priori, założyć że w agencjach ludowcowych robi się porządek (bo na to przecież Sawickiego zmienił Kalemba) i jeszcze, że owe agencje czemukolwiek służą. W tym ostatnim przypadku założenie powinno być paneuropejskie, bo Unia twierdzi, że jednak nie służą.
Założyć też mogę, że pijany Kaczyński faktycznie zmusił polskich lotników do lądowania we mgle (po czwartym podejściu z Błasikiem za sterami).
Załóżmy, że ...
Słowem, potrzebnych jest od cholery założeń, aby mieć pogodą optykę typu platformerskiego. I mnóstwo samozaparcia, aby w nim wytrwać bez cienia wątpliwości. Być może jednak wystarczy dobry punkt widokowy, np. za stolikiem za kilkanaście tysięcy, z zegarkiem na ręku w jeszcze lepszej cenie.
Dużo gorszym stanowiskiem jest ławeczka w centrum Biskupca, Bartoszyc albo Sępopola. Smętnie snujący się tubylcy, żałosny handel z reklamówek i wiatr omiatający spękane kamieniczki.
Radosne założenia płynące z telewizyjnych ekranów mają tu jedyną możliwą puentę: spiernicza, kto może.
Mariusz Korejwo
Skomentuj
Komentuj jako gość