Chrześcijanie i muzułmanie powinni zawrzeć sojusz w walce z laicyzacją i cywilizacją śmierci.
Tomasz Terlikowski napisał, że: „Zakaz budowy minaretów przy meczetach nie jest dobrym pomysłem. I to nie tylko dlatego, że ogranicza fundamentalne prawo człowieka, jakim jest wolność religijna, ale także dlatego, że otwiera drogę tym wszystkim, którzy domagają się ograniczenia publicznej obecności religii i prawa do widocznego jej praktykowania”. Zgadzam się z tą opinią w stu procentach. Problem islamizacji Europy podnoszony przez wiele środowisk nie jest oczywiście do końca wydumany. Nie można zapominać, że to właśnie na europejskich uniwersytetach kształcili się zamachowcy na WTC i metro w Londynie.
To właśnie w meczetach, stojących na ziemi europejskiej, obecni bywają imamowie, którzy nawołują do zniszczenia zachodniej cywilizacji i zabijania niewiernych. Nie można zapominać również o absurdalnych przepisach „poprawnych politycznie” urzędasów, które doprowadzają coraz częściej do furii coraz mocniej dyskryminowanych w Europie chrześcijan. Blogerka portalu „Debata” Magdalena Żuraw opisała pomysł radnych jednego z miast angielskich, który polegał na ingerowaniu w jaki sposób wolno się kąpać w publicznych basenach by nie urazić muzułmanów. „ Użytkownicy tamtejszego basenu Thornton Heath Leisure Centre dowiedzieli się z internetowej strony placówki, że podczas „sesji” muzułmańskich strój męski musi zakrywać ciało od pępka do kolan, a kobiecy – od szyi do kostek i nadgarstków. Podobne wytyczne otrzymali pływacy z basenu Scunthorpe Leisure Centre w North Lincolnshire, którzy zostali zobligowani do zakładania w określonych godzinach odpowiedniej długości koszulek i legginsów.W ostatnich dniach doszło nawet do sporego skandalu: w Hackney (wschodni Londyn) na miejską pływalnię nie wpuszczono 39-letniego Anglika Davida Toube i jego 5-letniego syna. Pracownicy basenu stwierdzili bowiem, że, „żaden z nich nie ma stroju, który szanowałby uczucia korzystających z placówki muzułmanów”- pisze publicystka.
Jeżeli dodamy do tego opisy faworyzowania islamu przez elity polityczne Europy, które zostawiła nam w spadku Oriana Fallaci ( oddzielając jej słuszne spostrzeżenia od nadmiernej histerii i patosu), to możemy zadać sobie pytanie: „ Dude, where is my Europe?” Zamieszki na przedmieściach Paryża sprzed paru lat pokazały dobitnie, że projekt integracji taniej siły roboczej, sprowadzanej niegdyś z krajów muzułmańskich z europejskim stylem życia jest wątpliwy. Rozdęta pomoc socjalna jaką socjalistyczni mędrkowie obdarowywali wielodzietne rodziny muzułmańskie spowodowała ich degradację moralną i lenistwo.
Prof. Selim Chazbjewicz, powiedział mi w wywiadzie, który pojawi się w grudniowym numerze kwartalnika Fronda, że: „ Islam przeżywa w tej chwili regres w stosunku do cywilizacji Europy. Ten regres trwa od bitwy pod Wiedniem i nie bójmy się tego powiedzieć- cywilizacja islamu jest na niższym poziomie rozwoju niż cywilizacja zachodnia. To oczywiście nie znaczy, że muzułmanie nie mogą przejąć części dobrodziejstw cywilizacji europejskiej, która w jakiejś części jest wspólna. Wraz z tym regresem cywilizacyjnym łączy się bieda i nędza. Ci ludzie przybywają do Europy i przyjmują europejski styl życia, który z jednej strony im imponuje. Niewątpliwie europejskie bogactwo rodzi również zazdrość a drugiej strony w zamachach terrorystycznych biorą ludzie wykształceni już w Europie”. Jednak to nie tyle sam islam pcha młodych ludzi w stronę fanatyzmu i terroryzmu, a właśnie bieda wywołana socjalizmem. Natomiast brak ośmieszania ich religii czy szydzenia sobie z Allacha, przy jednoczesnym „wkładaniu krzyża do moczu” przez elity europejskie, wynika bez wątpienia z siły muzułmanów i ich głębokiej religijności, której chrześcijanom brakuje.Gdyby decyzja Szwajcarów, którzy sprzeciwili się budowaniu w ich kraju mineratów była odpowiedzą na poprawność polityczną i strach przed islamskimi fanatykami można by było się cieszyć z przekorności Europejczyków. W komentarzach zwolenników decyzji Szwajcarów widać radość, że „lewactwo się doigrało”.
Nie dostrzegają oni jednak ,że decyzja Szwajcarów nie miała na celu ochrony chrześcijańskiego charakteru Europy, ale była pokłosiem propagandy o świeckości państwa, wbijanej nam przez ostatnie pół wieku. W niedawnym sondażu okazało się, że prawie 60% Francuzów jest za zakazem budowania meczetów w swoim kraju. Czy dlatego, że spadkobiercy Rewolucji francuskiej tak bardzo kochają Chrystusa, czy może chodzi o walkę z religią? Jeżeli dziś przeszkadzają komuś mineraty i hałas z nimi związany, to czy jutro nie będzie tym samym ludziom przeszkadzał dzwon z pobliskiej parafii czy procesja idąca pod oknami jego domu? „Jeśli Szwajcarzy rzeczywiście chcą zawalczyć o swoją ojczyznę, to zamiast naruszania zasady wolności religijnej (o czym przypomnieli szwajcarscy biskupi), powinni skupić się na posprzątaniu we własnym domu, na powrocie do Ewangelii, zakazie działania miejsc masowych mordów, zwanych dla niepoznaki klinikami "Dignitas" czy klinikami aborcyjnymi (swoją drogą, czy to nie ciekawe, że w Szwajcarii działać będą mogły takie miejsca, a być może nie będzie można budować minaretów), i wreszcie na walce z zapaścią demograficzną (czyli wziąć się za rozmnażanie)” – pisze Terlikowski.
Nie jestem wielkim zwolennikiem sprowadzania do Europy grup społecznych, które nie potrafią się w pełni zintegrować w obyczajami i prawem kraju, który ich gości. Do niedawna politykę ochrony własnej tożsamości świetnie realizowali Amerykanie, którzy selektywnie wpuszczali do siebie imigrantów. Warto przypomnieć, że nawet najbardziej liberalny z Ojców Założycieli USA Tomasz Jefferson, uważał, że nie należy otwierać Stanów Zjednoczonych przed każdym. Jeżeli jednak muzułmanie już są obywatelami krajów europejskich, to nie wolno ograniczać ich praw religijnych. Ktoś powie: „No dobrze, ale dlaczego my mamy tolerować islam skoro w wielu krajach arabskich prześladuje się wyznawców Chrystusa?” Odpowiedź jest prosta: Jesteśmy bardziej cywilizowani od radykalnych islamistów. Ja zresztą widzę większe niebezpieczeństwo w dyktaturze laicyzacji i wojującym ateizmie niż w islamie.
Wrogiem chrześcijaństwa są mordercy, którzy zabijają dzieci, nie tylko te z wadami genetycznymi albo mające ojca gwałciciela, ale miliony zdrowych istnień ludzkich, których jedynym „defektem” jest rozmiar. Grożą nam ruchy gejowskie, które doprowadzają do dyskryminacji osób, których religia nie akceptuje zboczeń. Zarówno islam, judaizm, prawosławie jak i konserwatywne zbory protestanckie są niezbędne katolikom w walce z szaleństwami laicyzacji. Dlatego w ekumenicznym duchu powinniśmy wspierać wolność muzułmanów do praktykowania swojej religii.
Skomentuj
Komentuj jako gość