Specjalnie dla kolegów z prawicy, którzy zajęli się żenującymi akcjami obrony rasisty rozlepiającego naklejki antyarabskie (by obronić Olsztyn przed islamskim terroryzmem), przypominamy starszy tekst o czeczeńskim mistrzu polski (karnacja jak u studentów z Arabii Saudyjskiej), który reprezentuje nasz kraj lepiej niż niejeden "prawdziwy Polak" i, o zgrozo!, jest na dodatek z kraju uznanego przed „białasa” Putina za siedlisko terroryzmu. Oto historia Mameda Khalidova, dumy Olsztyna, czeczeńskiego wojownika, który w biało-czerwonej fladze rozsławia nasz kraj na calym świecie.
Mamed ma 28 lat, od lat mieszka i trenuje w Olsztynie. Dzięki wyjątkowemu talentowi, a także rosnącej u nas popularności MMA – dyscypliny łączącej zasady boksu, kick-boxingu i zapasów – występujący w polskich barwach Czeczen szybko podbił serca kibiców. Jego osiągnięcia mówią same za siebie: Mamed nie przegrał jeszcze w Polsce żadnego pojedynku, a jedną z walk zakończył nokautem w prawdziwie rekordowym czasie, bo już po 4 sekundach...
Polscy miłośnicy sportu oraz rodacy w Czeczenii cenią jednak Mameda Khalidova nie tylko za widowiskowy i dynamiczny styl walki. Na tle innych zawodników wyróżnia się on także pracowitością, skromnością i – co najbardziej charakterystyczne – nieskrywanym przywiązaniem do ojczyzny. Ku zakłopotaniu niektórych dziennikarzy, Mamed swój patriotyzm manifestuje nawet na ringu, wychodząc do walki przy dźwiękach kaukaskiej muzyki i w koszulce z niezbyt poprawnym politycznie hasłem. Brzmi ono: „Wolna Czeczenia”.
Sześćset czołgów
W chwili wybuchu tzw. I wojny czeczeńskiej Mamed miał 14 lat. Jak wspomina, nikt z jego znajomych oraz bliskich nie spodziewał się, że interwencja wojsk rosyjskich w 1994 r. przekształci się w długoletnią i bestialską okupację: – Myśleliśmy, że wojna z Rosjanami będzie krótka. Ale im konflikt bardziej się rozwijał, tym bardziej był tragiczny. Pierwsza armia, która wjechała do Czeczeni, składała się w większości z 18-letnich chłopców, zupełnie nieświadomych, w co zostali wmieszani. Przyznam, że szkoda mi ich było.
To właśnie z powodu rosyjskiej okupacji Mamed musiał przerwać ulubione treningi karate. Wolne chwile nastolatek starał się od tego czasu poświęcać nauce, choć nie zachęcały do tego ani warunki, ani perspektywy: Grozny padał pod ciężarem bomb, dookoła ginęli ludzie, a Rosjanie nie zamierzali przyjmować czeczeńskich uczniów na studia... Okupacja i represje stawały się coraz brutalniejsze:
– Obraz wojny zmienił się całkowicie, gdy do Czeczenii weszli zawodowi żołnierze. Zaczęły się naprawdę krwawe walki i bombardowania, zabijano coraz więcej ludzi. Ale Rosjanie natrafili na opór, jakiego nie oczekiwali. Kiedy jednej nocy weszło do Czeczenii sześćset czołgów, nie wyjechał stąd już żaden. Wszystkie zostały zniszczone – opowiada Mamed.
Gdy Rosjanie przystąpili do morderczej kontrofensywy, a rodzina Khalidovów zaczęła się już skłaniać ku decyzji o porzuceniu ojczystych stron, dla Mameda rozbłysło niespodziewanie światełko nadziei: do Groznego dotarła wiadomość, że najzdolniejsza młodzież czeczeńska może ubiegać się o stypendium na naukę w Polsce. W roku 1997, gdy tylko sytuacja w Czeczenii nieco się uspokoiła – Mamed postanowił skorzystać z szansy na wyjazd. Przyłożył się do nauki, zdał odpowiednie egzaminy... i udało się.
Niepokonany
– Trafiłem do kraju z zupełnie innymi tradycjami, dlatego też przez pierwszy rok nie mogłem przyzwyczaić się do różnic kulturowych. Byłem jednak pozytywnie zaskoczony stosunkiem Polaków do Czeczenów. To coś zupełnie innego od tego, jak ludzi z Kaukazu traktuje się na terenie Rosji. W Polsce nigdy nikt nie odniósł się do mnie z wrogością z powodu mojej narodowości czy religii. Na każdym kroku spotykałem się z sympatią – przekonuje Khalidov.
Dzięki wsparciu polskich władz Mamed ukończył we Wrocławiu szkołę językową. Po roku przeniósł się do Olsztyna, gdzie rozpoczął studia na wydziale zarządzania i administracji. W nowym mieście oswoił się z polską kulturą i mentalnością (choć pozostał praktykującym muzułmaninem), tutaj poznał też Polkę, z którą się ożenił. – Nigdy nie traktowałem Polski jako miejsca, z którego można wyjechać na Zachód. Było i jest mi tu bardzo dobrze – wyjaśnia.
Profesjonalne i regularne treningi sportowe podjął Mamed stosunkowo późno, bo dopiero w 2004 roku – wybrał jednak nie karate, lecz MMA, jedną z najtrudniejszych dyscyplin z dziedziny sztuk walki. Przygotowywał się pod czujnym okiem szkoleniowców z klubu Arachion MMA Olsztyn. Wysiłek, jaki włożył w ćwiczenia i naukę zasad, szybko się opłacił: zaledwie po dwóch latach treningów nieznany wcześniej Czeczen zdobył pas międzynarodowego mistrza Polski!
Posypały się pochwały kibiców i entuzjastyczne recenzje sportowych dziennikarzy. Jedni i drudzy komplementowali Mameda za finezję, odwagę oraz nieprzewidywalność, on zaś w jeszcze bardziej efektownym stylu rzucał na deski kolejnych renomowanych zawodników, m.in. Martina „King Konga” Zawadę z Niemiec czy Dave’a Dalgliesha z Holandii. Ten ostatni po trwającej jedynie dwie minuty walce stwierdził wprost: „Nigdy wcześniej nie walczyłem z nikim takim jak on.”
Na umiejętności występującego w polskich barwach Czeczena zwróciły już uwagę organizacje MMA w zachodniej Europie, a także... Rosjanie, którzy złożyli Mamedowi intratną propozycję występów w roli zawodnika rosyjskiego. Podwójny międzynarodowy mistrz Polski odmówił jednak oferentom z Rosji, chociaż w naszym kraju z samych walk trudno jest się utrzymać. W rozmowie z „GP” Mamed powiedział: – To, że startuję w polskich barwach, jest dla mnie zaszczytem.
Bóg osądzi winnych
Khalidov na wszystkich międzynarodowych turniejach występuje jako reprezentant Polski także dlatego, że jego ojczysta Czeczenia nie jest suwerennym państwem. Nie oznacza to, że sportowiec o niej zapomniał. Rytmy piosenki „Eto Kavkaz”, przy których Mamed wychodzi na ring, oraz koszulka z napisem „Wolna Czeczenia”, przypominają kibicom i dziennikarzom o „nielegalnej” narodowości mistrza. Ten jednak zastrzega:
– To nie jest w żadnym wypadku okazywanie agresji ani antyrosyjska manifestacja. Ja nie czuję nienawiści do Rosjan, przecież nie każdy Rosjanin jest złym człowiekiem. Wiem, że są wśród nich ludzie, którzy odpowiadają za wojnę, lecz to nie ja, tylko Bóg osądzi winnych. Najważniejsze jest to, że dzięki moim walkom, dzięki kaukaskiej muzyce moi rodacy mogą poczuć łączność z ojczyzną.
Ale spektakularne występy Mameda i jego wsparcie dla idei „wolnej Czeczenii” są ważne nie tylko dla Czeczenów mieszkających w Polsce. Także w okupowanym przez Rosjan kraju ma on fanów, którzy na bieżąco śledzą jego walki. Większość zwycięskich pojedynków Khalidova zamieszczonych jest bowiem w internecie:
– Oczywiście nie ma takich sytuacji, że ludzie rozpoznają mnie na ulicy, ale za każdym razem, jak przyjeżdżam do Czeczenii, wiele osób składa mi gratulacje – tłumaczy Mamed. Zaraz przy tym dodaje: – Niestety, coraz częściej zauważam, jak bardzo zmienił się ten kraj od czasu mojego wyjazdu. Obecne młode pokolenie zostało ukształtowane przez kolejną wojnę, która wybuchła w 1999 roku, a więc gdy ja studiowałem już w Polsce.
Mamed Khalidov odwiedza Czeczenię dwa razy w roku, głównie po to, by zobaczyć się z bliskimi. Jemu się w życiu udało, ale większość jego rodaków, z którymi przyjechał do Polski na studia, wróciło po ukończeniu nauki do ojczyzny. Niektórzy ledwie wiążą dziś koniec z końcem, bo w Czeczenii panuje 70-procentowe bezrobocie – kilku z nich wyjechało na Zachód. Wielu niedoszłych czeczeńskich mistrzów różnych dyscyplin od dawna leży w grobach.
Ps. W 2010 roku Mamed otrzymał polskie obywatelstwo. Podreślił wówczas, że dzięki temu będzie mógł "stuprocentowo" reprezentować nasz kraj w kolejnych walkach. Robi w sposób perfekcyjny. Mamed w 2008 podpisał kontrakt z amerykańską organizacją EliteXC na 4 walki w wadze półciężkiej (do 205 funtów). 10 października 2008, w swoim amerykańskim debiucie na gali ShoXC, pokonał przez techniczny nokaut Jasona Guidę. W czasie walki złamał palec u prawej ręki. Kolejne występy w Ameryce nie doszły do skutku z powodu zawieszenia działalności przez EliteXC z powodów finansowych. Khalidow powrócił do KSW. Swoją pierwszą walkę po wyleczeniu kontuzji stoczył 15 maja 2009 w Warszawie na gali KSW XI z Brazylijczykiem Danielem Acacio. Znokautował go w 70. sekundzie walki, zostając pierwszym w historii międzynarodowym mistrzem KSW. W styczniu 2009 roku podpisał kontrakt na trzy walki z japońską organizacją World Victory Road. Zadebiutował 7 listopada na gali Sengoku 11 w walce przeciwko mistrzowi tej organizacji w wadze średniej, Brazylijczykowi Jorge Santiago. Chalidow wygrał przez TKO w pierwszej rundzie (uderzenia w parterze). 7 marca 2010 roku doszło do walki rewanżowej, której stawką był tym razem pas mistrzowski. Chalidow przegrał na punkty (47–48, 47–48, 47–49). Była to jego pierwsza porażka od 2005 roku.Podczas gali KSW XIII stoczył swoją pierwszą walkę w obronie pasa międzynarodowego mistrza KSW w wadze półciężkiej. Jego rywalem był Japończyk Ryuta Sakurai. Po trzech 5-minutowych rundach i 3-minutowej dogrywce sędziowie orzekli remis, tym samym Chalidow zachował tytuł. 30 grudnia 2010 roku w Tokio stoczył swoją trzecią walkę dla WVR. Pokonał Japończyka Yuki Sasaki przez techniczny nokaut w 1. rundzie ciosami w parterze (Facebook strona Mamed Khalidov)
Czytaj tekst- UPR broni rasisty bo boi się terroryzmu?
Skomentuj
Komentuj jako gość