„Aby zło zatriumfowało, wystarczy, że przyzwoici ludzie nic nie robią”. To przysłowie ciśnie się na usta czytając dzisiejszy tekst z „Rzeczpospolitej”. Homoseksualiści , w swojej frustracji z powodu faktu, że choroba uniemożliwia im założenie normalnej rodziny, nawołują do uprawiania handlu żywym towarem.
Arkadiusz Karski, który reklamuje się na swoim blogu jako heterofob ( nareszcie jakiś homoś nazwał po imieniu swoją przypadłość) w taki sposób zachęca innych gejów by znaleźli chętną matkę, która zrzekłaby się prawa do swoich pociech: „ Nie masz absolutnie nic do stracenia (…) Matka po dziecko nie wróci, a jeśli nawet, to po latach będzie za późno. Kosztów nie ma. Ryzyko żadne”. „Nie jest do tego potrzebna procedura adopcyjna – wystarczy, że rubrykę „matka” pozostawisz pustą (lub też wypełnisz, ale jednocześnie podpiszesz dokument o zrzeczeniu się dziecka), a w rubryce „ojciec” podasz moje dane – pisze Karski – Przyjadę do szpitala, podpiszę papiery i zabiorę dziecko do siebie”. Sami pederaści przekonują, że to co robi Karski jest obejściem prawa. Robert Biedroń nazywa nawet nasze prawo adopcyjne „nieludzkim”.
Artykuł 73 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego mówi, że „uznanie ojcostwa następuje, gdy mężczyzna, od którego dziecko pochodzi, oświadczy przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego, że jest ojcem dziecka”. Urzędnik nie może nakazać takiemu człowiekowi zrobienia badań DNA, które potwierdzałyby ojcostwo. Oczywiście w większości przypadków geja można poznać po zachowaniu i wyglądzie zewnętrznym, szczególnie jeśli dotyczy to tzw. „ przegiętych gejów” , jednak nie można wymagać by urzędnik bawił się w detektywa. Należy się jednak zastanowić czy to co to co proponuje Karski nie jest zwykłym handlem ludźmi. Trudno wyobrazić sobie by kobieta, która już zdecyduje się na tak straszny krok jak oddanie własnego dziecka, zrobi to za darmo. Abstrahując już od nikczemności i barbarzyństwa jakim jest namawianie kobiet by pozbyły się swoich pociech, środowiska gejowskie posunęły się kolejny krok w swoim różowym blitzkriegu.
Na zachodzie, w obawie przed posądzeniem o dyskryminacje, oddaje się coraz częściej dzieci do adopcji pederastom zamiast normalnej, heteroseksualnej rodzinie, która spełnia wszystkie formalne wymagania. Na dodatek słyszymy o zamykaniu katolickich ośrodków adopcyjnych, które nie godzą się na oddawanie dzieci homoseksualistom. Polska podąża niestety tą samą drogą. Do niedawna nie wierzono w naszym kraju, że środowiska gejowskie będą domagały się prawa do adopcji dzieci. „Oni tylko chcą dziedziczyć po sobie i odwiedzać się w szpitalu”- śpiewali jednym chórem „postępowi” politycy i żurnaliści. „No to macie teraz czego chcieliście pożyteczni idioci”- chciałoby się krzyknąć. W Polsce nie dano jeszcze przywilejów, zarezerwowanych do tej pory dla małżeństw, parom gejowskim, a te już domagają się możliwości adopcji dzieci. „Nie dacie nam takiego prawa? To sobie sami je weźmiemy”- zdają się mówić tęczowi chłopcy. Przykład Karskiego jest tego najlepszym dowodem. Zawsze podkreślałem ,że jako liberał jestem daleki od karania za sodomię. Wychodziłem z założenia, że jeżeli homosie chcą uprawiać ze sobą seks w swoim domu to nie można im odmawiać takiego prawa. Zresztą, na marginesie należy wspomnieć, że część mężczyzn cierpiących na różnego rodzaju seksualne zboczenia, w tym sodomię, nie chce mieć nic wspólnego z gejowskimi organizacjami i szczerze nienawidzi Biedronia, Niemca i całą tą różową ferajnę za budowanie przez nich nienawiści w społeczeństwie. Jednak mój liberalizm kończy się wtedy, gdy geje jawnie chcą kraść niewinne dzieci i wychowywać ich w swoim chorym środowisku. Szymon Niemiec ( ten sam cham, który paraduje w koloratce i wyśmiewa katolicyzm) mówi w „Rzeczpospolitej”, że nie ma dowodów, że dzieci lepiej są chowane w rodzinach heteroseksualnych.
Otóż takie dowody można znaleźć w badaniach dr. Van der Aardwega, dr. Spizera czy dr. Camerona , który w swoich opracowaniach posługując się oficjalnymi raportami rządowymi, statystykami szpitali, szkół, policji, sądów, opieki zdrowotnej, towarzystw ubezpieczeniowych, pomocy społecznej i zakładów karnych oraz gejowskimi badaniami ( klasyczne badania Jay & Young albo Instytutu Kinsleya) dowodzi jak szkodliwy i niebezpieczny jest homoseksualizm. Tyle, że pamiętamy co się działo podczas wizyty Camerona w naszym kraju. Każdy zdroworozsądkowy człowiek patrząc na geja widzi jego nienormalną infantylność, nadmierną wrażliwość, skłonność do histerii, kompleks niższości czy neurotyzm. Przeciętny Amerykanin, Polak czy Włoch nie odda takiemu osobnikowi swojego dziecka nawet na parę godzin. Jednak głos ludu w sprawie specjalnych praw dla gejów jest pacyfikowany przez wyroki sądów czy inne administracyjne decyzje ( patrz: pomysł powtórzenia referendum w Kalifornii, gdzie Amerykanie powiedzieli stanowcze „nie” adopcji dla gejów. Dopóki WHO nie zrewiduje swojej skandalicznej decyzji o wykreśleniu homoseksualizmu z listy chorób, a przypomnijmy ,że krytykowały ją nawet niektóre środowiska lewicowe (francuska feministka Elizabeth Badinter nie kryła oburzenia, kiedy pisała o decyzji WHO: „Nie można godzić się na to, by nauka rozstrzygała o fałszu i prawdzie na drodze nacisków grup społecznych, czy (…) referendum”) to musimy być przygotowani na jeszcze radykalniejsze akcje środowisk gejowskich.
Łukasz Adamski
Skomentuj
Komentuj jako gość