Nie jestem specjalnie przerażony wynikiem spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem w Helsinkach. Trump przyzwyczaił nas do tego, że nie tylko jest „game changerem”, ale wręcz wywraca stolik, do którego siada. To biznesmen nie polityk. Kieruje się zupełnie innymi kryteriami w polityce (również międzynarodowej) niż politycy Republikanów i Demokratów. Podzielam zdanie Piotra Skwiecińskiego, który pisze na tym portalu, że
Nie należy popadać w histerię, ale dla naszego regionu to, co stało się w Helsinkach to sygnał niedobry, choć oczywiście dla będącej członkiem NATO i goszczącej wojska amerykańskie Polski znacznie mniej, niż dla krajów poradzieckich. Nie należy jednak tracić z pola widzenia ważnych elementów sytuacji, które można uznać za tonujące ten niedobry sygnał.”
Polecam tekst Piotra, bowiem wyraża on moje spostrzeżenia po dziwacznym spotkaniu Trumpa z triumfującym dzięki Mundialowi Putinem. Dodam od siebie, że uwielbiający publiczne upokarzanie oponentów politycznych i ideologicznych Trump z pewnością zauważył perwersyjną radość Putina z widoku zmokniętych prezydentów Francji i Chorwacji w czasie mundialowego finału. Mam podejrzenia graniczące z pewnością, że Trump swój parasol już otwiera i szuka okazji, by zabrać go z nad głowy człowieka, w oczach którego John McCain widzi trzy literki K.G.B.
Można się było spodziewać, że Trump będzie glanowany za swój występ z Putinem przez liberałów i lewicę. Nie zaskakują radykalnie ostre słowa senatora McCaina („haniebne wystąpienie”), ale już ostrość wypowiedzi czołowych polityków prawicy jak Paul Ryan („Trump musi uznać, że Rosja nie jest naszym sojusznikiem”), Boba Corkera („Prezydent Trump spowodował, że wyglądamy jak popychadło”) czy Bena Sasse („Ameryka chce dobrych relacji z Rosjanami, ale to tylko Władimir Putin i jego bandziory są odpowiedzialne za agresję w stylu sowieckim”). Podobnych głosów wśród Republikanów było więcej.
To dobrze. Jeżeli mainstream Partii Republikańskiej będzie kontynuować antyrosyjską narrację, Polska w dłuższej perspektywie może na tym tylko zyskać. Donald Trump nie będzie prezydentem wiecznie. Będzie też musiał zabiegać o poparcie polityków republikańskich w najbliższych wyborach, więc jego stanowisko w sprawach zagranicznych (mimo wszystko są one dla jego administracji drugorzędne) w pierwszej kolejności zostanie położone na stole negocjacyjnym. Cieszyć też muszą coraz bardziej skrajnie antyrosyjskie wypowiedzi amerykańskiej lewicy, z których trudno się będzie potem jej wycofać.
No i w końcu oni. Złote cielce, które mówią nam nie tylko co mamy oglądać, ubierać i co jeść, ale również mówią nam co mamy myśleć. Celebryci, którym daliśmy prawo do bycia autorytetami w każdej dziedzinie. Nie tylko politycznej, ale również geopolitycznej i oczywiście, o ironio!, moralnej. Nie przez przypadek Mick Jagger zna się na polskim sądownictwie i mrokach jego reformy.
Jednak ich dzisiejsze oburzenie i antytrumpowska histeria mogą być dobre dla Polski. Wczorajszy Twitter gwiazd Hollywood rozpalił się do czerwoności. Nie tylko u czołowych lewaków jak Michael Moore („Chce widzieć Trumpa w kajdankach jak wysiądzie z Air Force One”) konferencja Trumpa i Putina wzbudziła absolutną wściekłość. Perorowali też, ci którzy nie zawsze celowali a swoich atakach w Rosję.
James Gunn, Don Cheadle, Jim Carrey, Judd Apatow, Michael Keaton, Stephen King, Patricia Arquette, Jeffrey Wright, John Cusack, Mark Hamill (nawet Luke Skylwalker wyciągnął miecz świetlny przeciwko Imperium Zła Putina), Mia Farrow, Albert Brooks i wielu innych umieściło antyrosyjskie wpisy.
Wszystkich przebił Arnold Schwarzenegger. Były prawicowy gubernator Kalifornii gwiazdor z Hollywood nazwał wprost Trumpa zdrajcą.
Prezydencie Trump, właśnie obejrzałem pańską konferencję prasową z prezydentem Putinem i była żenująca. Stał pan tam jak tuman, jak młodociany fan. Zastanawiałem się, kiedy poprosi o autograf lub selfie czy coś w tym rodzaju. (…) Podczas tej konferencji prasowej dosłownie sprzedał pan naszą wspólnotę wywiadowczą, nasz system sprawiedliwości, a przede wszystkim nasz kraj. (…) Jest pan prezydentem Stanów Zjednoczonych, nie powinien pan tego robić. Co się z panem dzieje? Co stało się ze słowami,silnymi słowami, siłą Ronalda Reagana, który stał przy murze berlińskim i powiedział do Gorbaczowa: „Zburz pan ten mur, Panie Gorbaczow”. Co się z tym wszystkim stało?”.
powiedział Terminator.
Nie mam żadnych wątpliwości, że ci sami ludzie byliby o wiele (pisząc bardzo łagodnie) bardziej wyrozumiali dla administracji Obamy albo Clinton, dokonującej resetu z Rosją. Nie chodzi w ich krytyce Rosji o samego Putina, ale właśnie o znienawidzonego Donalda Trumpa. Żaden prawicowy prezydent USA, łącznie z Georgem W. Bushem, nie był tak glanowany przez Hollywood jak były celebryta i gwiazda showbiznesu Trump. Hollywood robi wszystko by Trumpa jak najbardziej amerykańskim masom obrzydzić. Nawet jeżeli rykoszetem dostaną wszyscy prawdziwi i wymyśleni sojusznicy Trumpa.
Czy w takim razie sięgną po antyrosyjską narrację? Nie jest to nieprawdopodobne. Fabryka snów ma doświadczenie w robieniu ideologicznej propagandy. Środowiska LGBT nigdy nie osiągnęłyby takiego sukcesu w kwestii legalizacji małżeństw homoseksualnych, gdyby nie wieloletnie oswajanie widzów każdego filmowego gatunku z ich postulatami. Decydenci w świecie kina nigdy nie ukrywali swojej misji przekuwania dusz swoich odbiorców.
Jeżeli Hollywood uzna, że pokazanie w jak najgorszym świetle współczesnej Rosji zaszkodzi Donaldowi Trumpowi, takie środki zostaną przez Fabrykę Snów wyciągnięte. Skoro można produkować Sny, to można również produkować koszmary. W popkulturze mamy modę na retro lat 80-tych. Ponury i do szpiku kości zły Rosjanin doskonale nadaje się więc na nowego/starego wroga. My z tego powodu nie powinniśmy płakać. Im więcej niechęci do Rosji w światowej popkulturze, tym łatwiej nam będzie się przed rosyjskim agresorem bronić.
Łukasz Adamski https://wpolityce.pl/kultura/404173-czas-na-antyrosyjska-propagande-w-hollywood
Krytyk filmowy tygodnika Sieci. Publicysta portalu wPolityce.pl. Publikował m.in. w „Uważam Rze”, „Ozonie”, „Gazecie Polskiej”, „Polska The Times”, „Frondzie”, "Catholic News Agency" Autor książek „Wojna światów w popkulturze” i „Bóg w Hollywood”. W Polskim Radio Olsztyn prowadzi autorską audycje "Okno na kulturę" i "Do zobaczenia". Laureat Złotej Ryby im. Macieja Rybińskiego dla młodych felietonistów. Obserwuj na Twitterze: @adamskilukasz1
Skomentuj
Komentuj jako gość