Po jednej stronie barykady, rzucający kamieniami, opozycjoniści, z drugiej oddziały Berkutu odpowiadające granatami. Dzieli ich ściana czarnego dymu, doskonale oddająca stan nieporozumienia.
Ten stan opanował nie tylko majdan, ale i sumienie Janukowycza, który zdaje się wahać pomiędzy życzeniami Rosji, a marzeniami opozycjonistów i części oligarchów.
Przypomnę, że we wtorek miało dojść do debaty na temat zmiany konstytucji. Janukowycz ostentacyjnie z niej zrezygnował. Tym samym podpalił na nowo barykady. Ludzie poczuli się oszukani. Jego zachowanie wskazuje na realizację planu, który zakładał wywołanie buntu, co z kolei było pretekstem do wyprowadzenia oddziałów Berkutu na ulice.
Rosja ma zbyt wiele do stracenia, żeby dać Janukowyczowi prawo do podejmowania samodzielnych decyzji. Przede wszystkim, legł by w gruzach projekt stworzenia Unii Eurazjatyckiej. Sen Putina o wszechwładztwie obejmującym dwa kontynenty skończył by się o świcie. Przebudzenie może nastąpić wcześniej niż nam się wydaje. Kto wie, może właśnie teraz „stary niedźwiedź" budzi się ze snu?
Na razie żadna ze stron konfliktu, nie bierze pod uwagę rozejmu. Wszyscy są gotowi do walki. Rząd w działaniach opozycji, dopatruje się próby zamachu stanu. Jednak stan faktyczny odzwierciedla wypowiedź jednego z dowódców Berkutu, który oświadczył, że nie będzie wykonywał kryminalnych rozkazów gdyż stoi po stronie społeczeństwa.
Jedna jak i druga strona jest w dramatycznym położeniu. Lech Wałęsa zaproponował przeprowadzenie referendum. Pozwoliłoby to poznać faktyczne przekonania, całego społeczeństwa i uspokoić sytuację. Pytanie, czy stronom zależy na poznaniu prawdy? Może trwanie w konflikcie i destabilizowanie kraju jest tylko częścią większego planu? Jeśli tak, to czyjego?
Skomentuj
Komentuj jako gość