Owa rewolucja próbuje narzucić „artyście” percepcję, która wpływa na widziany obraz, a ten z kolei na ludzkie myśli. W taki sposób można zestawić ze sobą różne stanowiska. I tak np. Krystyna Pawłowicz, widząc napisy na bloku w stylu „Ada kocha Romka” powie „to bohomaz jakiegoś dewianta” , a ktoś inny: „to skrajny, emocjonalny wyraz przekazu nawiązujący do twórczości romantycznej”.
Do tej pory feministki były bagatelizowane, nawet wydawały się trochę śmieszne ze swoją niewydarzoną sztuką wobec życia. Jednak w ostatnim czasie głoszone przez nie postulaty i działania zaczynają nabierać tempa. Z jednej strony mamy ustawę o związkach homoseksualnych zezwalających na ich małżeństwa i adopcję dzieci wprowadzoną przez F. Hollandea, z drugiej protestujące tłumy, których głos jest bagatelizowany. W Polsce, "Marsz Szmat” (protest przeciwko usprawiedliwianiu zgwałceń w oparciu o wygląd) jak się okazuje może być nazywany i interpretowany tylko przez środowiska feministyczne. Każda inna interpretacja i argumentacja jest niedopuszczalna. Pokazuje to chociażby sytuacja z Krystyną Pawłowicz, która powiedziała, co było często pomijane w mediach, "Sposób, w jaki zachowano się, sposób, w jaki przedstawiono sprawę bardzo ważną, bardzo ważny problem ofiar gwałtów, został po prostu skarykaturyzowany. To jest jedna wielka prowokacja”. Chciała nawiązać do zmarginalizowanego projektu ustawy o radykalnym podniesieniu kar za gwałt, zgłoszonego przez PiS. Pani Pawłowicz nie przebiera w słowach ale to nie powód aby ją cenzurować. „Marsz Szmat” nazwała, kolejną próbą dewiantów. Ale czy tak dalece się pomyliła? Przypomnijmy, że dewiacja to odchylenie od norm społecznych, niezgodne z wartościami przyjętymi w danym społeczeństwie. Według głoszonej wszem i wobec tolerancji dla inności można by było uznać formę jej wypowiedzi np. jako środek artystycznego wyrazu. Tak samo jak stwierdzenie „Marsz Szmat” interpretowane przez środowiska feministyczne.
Na naszych oczach dokonuje się niezwykła rewolucja. Rewolucja światopoglądowa. Mamy do czynienia ze zderzeniem światopoglądów. To zderzenie można nazwać twórczością normatywną, sztuką wobec życia. Ustanowienie nowych wartości stało się priorytetem. Człowiek jest przedstawiany jako artysta tworzący rzeczywistość w której żyje, jednak owa twórczość jest daleka od głoszonego indywidualizmu. Owa rewolucja próbuje narzucić „artyście” percepcję, która wpływa na widziany obraz, a ten z kolei na ludzkie myśli. W taki sposób można zestawić ze sobą różne stanowiska. I tak np. Krystyna Pawłowicz, widząc napisy na bloku w stylu „Ada kocha Romka” powie „to bohomaz jakiegoś dewianta” , a ktoś inny: „to skrajny, emocjonalny wyraz przekazu nawiązujący do twórczości romantycznej”. Nie chodzi tu jednak o formę ale o stosunek do pisania po murze. Tak jest z każdym zagadnieniem. Mi może przeszkadzać ”hałas” za oknem wytworzony przez natręta wyrzucającego śmieci, a ktoś inny powie „ cuż za awangarda wdziera się przez okno”. Pozbawiając „hałas” negatywnych skojarzeń, zmieniamy percepcję, czyli sposób postrzegania.
Na Sympozjum naukowym „Świat i Polska według Kongresu Kobiet” Prof. Magdalena Środa uznała, że młodzi ludzie są separowani od własnego ciała, wiedzy i świata: - Nie ma edukacji budującej pomost między wiedzą, a możliwościami jej syntezy i kształtowaniem postawy krytycznej. Młodzi są jak komoda z wieloma szufladami - mają poukładaną wiedzę, ale nie potrafią jej dobrze wykorzystać.
Gremium ekspertów biorących udział w sympozjum, z pewnością wie jak w młodych ludziach wykształcić odpowiednią postawę krytyczną.
Izabela Stackiewicz
Skomentuj
Komentuj jako gość