Zastanawiam się, jak długo to będzie trwało. Ile jeszcze razy delegacja rosyjskich oficjeli przyjedzie do Pieniężna w rocznicę śmierci gen Czernichowskiego i odda hołd swojemu bohaterowi, a naszemu oprawcy. Jeszcze dwa lata temu pomnik ten właściwie nie istniał w zbiorowej świadomości. Zarówno polskiej, jak i rosyjskiej.
Zlokalizowany na uboczu, od wielu lat zarastał chaszczami, nie kłując specjalnie w oczy swoją ponurą symboliką. Wyrażając w 2013 r. wolę usunięcia pomnika burmistrz i radni Pieniężna przywrócili mu, paradoksalnie, drugie życie. Szybka reakcja i poparcie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa oraz IPN dla idei usunięcia pomnika przyspieszyło ostateczne rozwiązanie tej sprawy. Tak się przynajmniej wydawało. Wyjaśniła się także kwestia po cichu oczekiwanej zgody strony rosyjskiej na usunięcie pomnika. Obecny ostatnio pod pomnikiem ambasador Rosji jasno i dobitnie potwierdził wcześniejsze sygnały, że takowej nie będzie. Zainteresowania zabraniem pomnika przez Rosję też nie widać. Pozostaje więc formalność, czyli wystąpienie burmistrza Kazimierza Kiejdy do nadzoru budowlanego o zgodę na usunięcie pomnika.
Warto przypomnieć, że na wykonanie uchwały RM Katowic o usunięciu Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej trzeba było czekać 14 lat. W kilku innych miejscach również trwało to lub ciągnie się nadal latami. Oficjalny powód to zwykle brak środków, a tak naprawdę - brak zdecydowania i tzw. woli politycznej. Dopiero teraz, w związku z agresją Rosji na Ukrainę, coś się zaczęło zmieniać.
Do takiej sytuacji w Pieniężnie nie wolno dopuścić. Uchwała RM Pieniężna przyszła w najbardziej politycznie sprzyjającym momencie. Niestety, nie tyko dla zwolenników usunięcia pomnika, ale także dla Rosjan, którzy „odkryli" pomnik na nowo i ponownie uczynili go aktywnym narzędziem swojej polityki historycznej. Jak długo jeszcze taka sytuacja będzie trwała? Ze strony Rosjan chyba jasno widać zamiar systematycznego wizytowania Pieniężna i czczenia pamięci bohatera Związku Radzieckiego. Czy za rok znów będą mieli ku temu okazję?
Szansę na usunięcie pomnika sowieckiego zbrodniarza, sprawcę podstępnego aresztowania i wywiezienia na Kołymę 6 tyś. żołnierzy AK, dostaliśmy dzięki konsekwencji i uporowi burmistrza Pieniężna Kazimierza Kiejdy, któremu pisemnie i osobiście miałem okazję podziękować. Ale ta sprawa, Panie burmistrzu, nadal jest w Pana rękach i wymaga pilnego zakończenia. Zdaję sobie sprawę, że od początku brakuje Panu należytego i jednoznacznego wsparcia. Zwłaszcza ze strony wojewody warmińsko-mazurskiego. Dlatego czas wysłać naszym władzom obywatelskie ultimatum: albo w ciągu roku zrobią porządek z tym historyczno – symbolicznym potworkiem, albo bierzemy sprawy w swoje ręce. Bez ukrywania się, z otwartą przyłbicą. Może czas przekonać się, ile jest prawdy w powiedzeniu, że pomniki stawia władza, a lud je burzy? Dłużej nie możemy trwać w symbolicznej schizofrenii, kultywując pamięć i stawiając pomniki żołnierzy Armii Podziemnej, pozwalając, aby na polskiej ziemi rosyjscy politycy, z zawsze wiernymi ruskiej sprawie kombatantami (L)WP, kultywowali pamięć ich oprawcy.
Czas zakończyć tę ponurą, rozpoczętą budową pomnika w latach 70. farsę. Zanim znów zaczniemy się irytować na słabość i naiwność europejskiej i amerykańskiej polityki wobec Putina popatrzmy na swoje grzechy zaniechania. Zacznijmy od porządkowania własnego podwórka i załatwienia spraw, które są konieczne i możliwe. Bo tylko wtedy, gdy nie jest nam wszystko jedno, kształtuje się lokalna tożsamość, której tak przecież nam brakuje i której tak usilnie poszukujemy.
Bogdan Bachmura
Skomentuj
Komentuj jako gość