Debata lipiec2022 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

czwartek, sierpień 11, 2022
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Zbigniew Lis
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Blogi
  • Bogdan Bachmura

Bogdan Bachmura

bachnuraPrzedsiębiorca. Z wykształcenia politolog. W l. 80-tych XX wieku wydawał w podziemiu pisma. Na progu III RP uznał, że jego misja, jako wydawcy, skończyła się. Jednak po kilku latach życia w demokracji coraz dotkliwiej odczuwał deficyt wolności słowa w Olsztynie. Tak narodził się miesięcznik „Debata”, a później portal. Uprawia sport. Można go spotkać biegającego w Lesie Miejskim, albo na korcie tenisowym. Nie przepada za demokracją, czemu daje wyraz w swoich publikacjach.

Wybory prezydenckie jak gorący kartofel

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 23 kwiecień 2020 06:30
Bogdan Bachmura

Gdy piszę ten tekst zaczyna się permanentne noszenie maseczek i choć szczyt zachorowań ciągle przed nami, to w poniedziałek wpuszczą nas do lasu czy parku, nawet do sklepu w większej liczbie wejdziemy. Ale na majowe wybory, sieroty po demokracji, pójść nie mamy jak.

Czytaj więcej: Wybory prezydenckie jak gorący kartofel

Komentarz (14)

Wszyscy umoczeni

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 22 marzec 2020 22:28
Bogdan Bachmura

Olsztyn spiskami stoi. Zwrócił mi na to uwagę ostatnio jeden ze stałych czytelników „Debaty” z odległego regionu Polski. Faktycznie. Zenon Procyk, Jerzy Czesław Małkowski, a teraz Katarzyna i Tomasz Kaczmarkowie. To wszystko ofiary spisku. Tak przynajmniej sami twierdzą.

O ile jednak kulisy dwóch pierwszych knowań skrzętnie zakryły sądowe wyłączenia jawności, to Katarzyna Kaczmarek publicznie wskazuje, kto był spirytus movens kłopotów rodziny Kaczmarków. Po pierwsze Jerzy Szmit - bo Tomasz Kaczmarek, znany jako agent Tomek, zagrażał jego pozycji szefa regionalnych struktur PiS. Po drugie Maciej Wąsik - ten knuł z zazdrości, bo jego przyjaciel Tomek w 2011 roku dostał się do Sejmu, a Wąsikowi się nie udało.

Ale sprawa Helpera, obok spiskowej, ma też drugą, moim zdaniem znacznie ciekawszą stronę medalu. Tu nie ma spisku, jest za to sprytnie utkana, przemyślana w każdym szczególe sieć polityczno-towarzyskich powiązań, mająca w razie potrzeby zabezpieczać przed działaniami instytucji państwa. Filarem tej misternie zbudowanej konstrukcji jest poseł Iwona Arent, przyjaciółka Kaczmarków, która nie kryje wzajemnej zażyłości. Każdy, kto stanie na drodze interesów Helpera ma automatycznie z nią do czynienia. Już w 2015 r. podejrzewa spisek przeciwko Helperowi w Prokuraturze Okręgowej w Olsztynie oraz KWP i składa w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratora Generalnego, oskarżając prokuratora Jana Przybyłka, rzecznika prokuratury Zbigniewa Czerwińskiego oraz jednego z funkcjonariuszy KWP. Mimo iż rewelacje poseł Arent nie znajdują potwierdzenia, będące na ukończeniu śledztwo zostaje przeniesione do świeżo utworzonej przez ministra Ziobrę Prokuratury Regionalej w Białymstoku.

W czerwcu 2016 r. pojawia się tam poseł Arent w towarzystwie Tomasza Kaczmarka, gdzie miała domagać się odsunięcia olsztyńskiej policji od sprawy Helpera. Z kolejną odsieczą Helperowi ruszyła pani poseł po ogłoszeniu przez UW w Olsztynie wyników kontroli domów prowadzonych przez to stowarzyszenie. Tym razem zawiadomienie do prokuratury dotyczyło podejrzenia przekroczenia uprawnień przez dyrektora Wydziału Polityki Społecznej UW.

Logika postępowania poseł Arent nie mogła ominąć „Debaty”. Red. Socha został oskarżony o naruszenie jej dóbr osobistych. Oskarżenie zostało wprawdzie przez Sąd Okręgowy w Olsztynie oddalone, ale bat na nas i tak się znalazł. Poszło o zamieszczoną na portalu „Debaty” kopię pozwu poseł Arent, na którym był adres pani poseł, a którego przez nieuwagę nie zasłoniliśmy. Na jej interwencję mogliśmy to zrobić natychmiast. Ale przecież nie o to chodziło. Adam trzy, ja dwa i od dawna nie związani z portalem Adam Kowalczyk oraz Łukasz Adamski. Tyle razy byliśmy w tej sprawie przesłuchiwani na policji. W taki sposób, abyśmy nie mieli złudzeń po co tam naprawdę jesteśmy. Na rozprawie poseł Arent łamiącym się głosem opowiadała o nie przespanej nocy i traumie jaką wtedy przeżyli. Tymczasem okazało się, że jej adres zwyczajnie można odnaleźć w KRS-e jednej z fundacji.

Narastające kłopoty Kaczmarków oraz rosnące prawdopodobieństwo prawdziwości stawianych im zarzutów nie skłaniały do refleksji i bynajmniej nie zniechęcały poseł Arent. Ten daleko posunięty brak ostrożności i powściągliwości może zadziwiać, ale jedynie postronnych obserwatorów. Ci bliżej kuchni wiedzą, że, jak u Barei w Alternatywach 4, bez swojego „towarzysza Winnickiego”, partia by jej na takie harce nie pozwoliła.

Ale nie ten parasol w tej układance jest najciekawszy. „Podwieszenie” pod swojego patrona na partyjnej „górze” stało się standardem, bez którego nie sposób pociągać za sznurki lokalnej polityki. Skalę przemyślności i konsekwencji z jaką realizowano „projekt Helper” najlepiej obrazują zdjęcia z hucznie i z przytupem obchodzonego w 2015 r. jubileuszu 5-lecia powstania Helpera. Na scenie prof. Ryszard Górecki, senator PO, wojewoda Marian Podziewski z PSL, no i oczywiście Iwona Arent z PiS. Na sali wypełnionego po brzegi Centrum Konferencyjnego UWM znamienici goście: arcybiskup senior Edmund Piszcz, ks. Henryk Błaszczyk od Kawalerów Maltańskich, posłowie PiS: Adam Lipiński, Marek Suski, Andrzej Jaworski, Stanisław Szwed oraz włodarze gmin Olsztyn, Purda, Jedwabno i Reszel, w których Helper prowadził swoje ŚDS-y. Katarzyna Kaczmarek szczególnie serdecznie dziękuje za wsparcie poseł Iwonie Arent oraz rektorowi Ryszardowi Góreckiemu. Poseł Arent i senator Górecki mówią o ponadpartyjnym porozumieniu na rzecz Helpera: posła z PiS, senatora z PO i wojewody z PSL. Wojewoda Podziewski w tym czasie już wie, że od kilku miesięcy prokuratura i Wydział Przestępczości Gospodarczej Komendy Wojewódzkiej prowadzi śledztwo w sprawie 12 mln zł. Pomimo to z Urzędu Wojewódzkiego, via samorządy, na konto Helpera płynie wartki strumień pieniędzy. Z 102 mln zł. które w sumie otrzymało 70 SDS-ów na Warmii i Mazurach za urzędowania wojewody Podziewskiego, niemal połowę, czyli 50 mln zł. Otrzymał Helper, prowadzący tylko 6 domów opieki.

Gdy „Debata”, piórem Adama Sochy, zamieszcza kolejne publikacje na temat Helpera, staje się rzecz zdumiewająca. Czyhająca na wszelkie, prawdziwe czy wykreowane, potknięcia polityków PiS opozycja nagle nabiera wody w usta. Nikt nie grzmi w zaprzyjaźnionych mediach, nie składa interpelacji poselskich. Reguły wojny polsko-polskiej nagle przestały obowiązywać. Nawet włączenie poseł Arent do komisji Amber Gold nie podnosi żadnego larum. Dlaczego siedzą cicho? Bo wiedzą, że wszyscy są „na haku”. Że każde publiczne pytanie o poseł Arent to miecz obosieczny, którego drugi koniec dosięgnie „naszych”.

Uważam, że to najciekawsza strona sprawy Helpera. Autentyczna perełka dla studentów politologii (gdyby oczywiście ich wykładowcy mieli odwagę ją na zajęciach wykorzystać).

Sprawa Helpera to soczewka, w której skupiła się prawda o polskiej polityce. O teatralizacji konfliktu, którego twarde reguły nagle idą w kąt, gdy milczenie leży we wspólnym interesie partii.

Co w takim razie poszło nie tak? Trzecie prawo Murphy’ego powiada: Jeśli myślisz, że idzie ci dobrze - na pewno nie wiesz wszystkiego. Jeżeli na dodatek pycha kroczy przed upadkiem, a tutaj mamy do czynienia z przypadkiem modelowym, to recepta na porażkę gotowa.

Śledztwem w sprawie Helpera objętych jest 40 osób. Nie wiem czy wśród nich jest poseł Iwona Arent. Wiem za to na pewno, że, obok głównych oskarżonych, to właśnie ona ma najwięcej do wyjaśnienia. Nie tylko prokuraturze, ale przede wszystkim wyborcom i ludziom, którzy składają się na jej poselskie uposażenie i partyjne fundusze. Z nami pani poseł nie chce rozmawiać. W ogóle jakby zapadła się pod ziemię. Ale mandat posła to nie piaskownica, skąd w każdej chwili zabiera się zabawki. Z każdego kroku trzeba się rozliczyć, zwłaszcza jeśli zrobiło się ich o kilka za dużo.

Bogdan Bachmura
Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta

Czytaj więcej: Wszyscy umoczeni

Komentarz (19)

Ciszej nad trumną demokracji

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 22 luty 2020 22:50
Bogdan Bachmura

Co mogą zrobić zwykli ludzie, obywatele z resztkami wiary, że może jednak żyjemy w demokracji, gdy widzą, jak elity zwarły się w sporze o sądownictwo, którego ofiarą są najważniejsze instytucje państwa? Odpowiedź wydaje się prosta: zorganizować spotkanie, zaprosić strony sporu i zapytać, jak zamierzają nas z tej kabały wyplątać.

Tak też zrobiliśmy. Zaprosiliśmy parlamentarzystów, lokalnych polityków oraz sędziów i adwokatów, aby wysłuchać, co mają w tej sprawie do powiedzenia. Bo gdzie rozmawiać, jak nie w mieście sędziego Pawła Juszczyszyna i prezesa Macieja Nawackiego?


Gdy okazało się, że z pierwszym terminem spotkania trafiliśmy w sesję Sejmu, szybko to skorygowaliśmy, bo obecność parlamentarzystów, choćby po jednym ze stron sporu, wydawała nam się oczywista i konieczna. Niestety, poza Jarosławem Słomą z PO (o czym później) nie zjawił się nikt. Z diametralnie inną reakcją spotkaliśmy się ze strony sędziowsko-adwokackiej. Bo choć nie wszyscy zaproszeni mogli przybyć, to swoją obecnością zaszczycili nas: Ewa Kurasz, sędzia Sądu Rejonowego w Bartoszycach, wiceprezes Olsztyńskiego Oddziału SSP Iustitia, Maciej Wasilewski, sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie w stanie spoczynku, prezes Olsztyńskiego Oddziału SSP Iustitia, Bogdan Bieniek, sędzia Sądu Najwyższego, Rafał Jerka, sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie, mec. Wojciech Wrzecionkowski, radca prawny Szymon Topa, Stefan Śnieżko, zastępca prokuratora generalnego RP w stanie spoczynku, były senator RP.

„Polskie sądownictwo: spór o władzę czy o Rzeczpospolitą?”. W tym tytule debaty zawarliśmy nasz zamiar oddzielenia ziarna koniecznych reform sądownictwa od plew partyjnych interesów i propagandowych manipulacji. W ostatecznym bowiem rozrachunku oczekiwania Polaków wobec reformy polskich sądów sprowadzają się do trzech kwestii: zachowania niezawisłości, realnej możliwości dyscyplinowania sędziów oraz likwidacji przewlekłości sądowych postępowań.

Co na to uczestnicy debaty? Do mnie osobiście najbardziej przemówiła sugestywna wypowiedź mec. Wrzecionkowskiego dotycząca prawnych uregulowań sądowych postępowań. Według pana mecenasa zmiana 250 artykułów postępowania cywilnego doprowadziła do formalizmu, z którym przegrywają ludzkie racje, a przede wszystkim sprawiedliwość. – Mamy głupie prawo. To powoduje, że człowiek wychodzi wkurzony z sądu, mimo że ma rację. Doprowadzimy do tego, że wszyscy będą wychodzili z sądu wkurzeni. Tylko cwaniacy będą wygrywali sprawy, a przeciętny obywatel sobie nie poradzi. I obywatele będą oskarżać sądy za to, bo nie wiedzą, że to ustawodawca uchwalił złe przepisy, a sędzia musi je stosować – mówi mec. Wrzecionkowski.

Warto zajrzeć na portal Debaty, gdzie znajduje się pełne nagranie dźwiękowe spotkania, także dalszy ciąg wypowiedzi mec. Wrzecionkowskiego, z której dowiedzą się państwo jak „zreformowano” procedurę ugodową, „przyspieszono” procedurę odwoławczą, albo „ulżono” przedsiębiorcom w sądach gospodarczych.

Moje największe rozczarowanie przebiegiem debaty dotyczy kwestii dyscyplinowania sędziów. Pomimo wysiłków nie usłyszeliśmy na ten temat żadnych konkretów. Owszem, pani sędzia Kurasz odesłała nas do projektu złożonego w Senacie, ale okazało się, że to praktycznie powrót do dawnego status quo, kiedy to sędziowie sami Izbę Dyscyplinarną wybierali i sami się dyscyplinowali. To oczywiste, że funkcjonowanie obecnej Izby Dyscyplinarnej jako ekspozytury ministra sprawiedliwości jest nie do przyjęcia. Nie oznacza to jednak, że podjęcie tego tematu przez ministra Zbigniewa Ziobrę nie było słuszne. Powszechne postrzeganie środowiska sędziowskiego przez pryzmat swoistego poczucia wyższości oraz łatwość z jaką „kupiono” medialną kreację sędziowskiej „kasty” nie bierze się znikąd. Nieliczne wprawdzie, ale przemawiające do wyobraźni przypadki ratowania zagrożonych dyscyplinarkami sędziowskich bonzów oraz obrażające elementarne poczucie sprawiedliwości kolesiostwo zrobiło swoje. Uderzenie TSUE i SN w obecną Izbę Dyscyplinarną, nawet jeśli okaże się skuteczne, nie może oznaczać powrotu do starego systemu zamiatania środowiskowych brudów pod dywan.

Inny, charakterystyczny wątek debaty, który zapewne nie tylko mi pozostał w pamięci, to wypowiedź działacza PO Jarosława Słomy, którego obecność, na tle gremialnej rejterady polityków, zasługuje na pozytywne podkreślenie. Co chcieliśmy usłyszeć od przedstawiciela najważniejszej część parlamentarnej opozycji? Przede wszystkim odpowiedzi na pytanie, dlaczego, zamiast pakietu systemowych i ustrojowych rozwiązań problemów polskiego sądownictwa, Platforma Obywatelska ograniczyła się do roli politycznej tuby sędziowskich protestów? Niestety, bez powodzenia. W zamian za to usłyszeliśmy stały, wiecowy zestaw oburzenia z powodu łamania przez władzę Konstytucji, i obietnic, jak skończą w przyszłości prezydent Andrzej Duda i prezes Jarosław Kaczyński.

Słuchając Jarosława Słomy, a przede wszystkim obserwując, jak zabrał się do reformowania sądownictwa PiS, jestem przekonany, że naprawę polskiego sądownictwa należy zacząć od naprawy polskiej polityki. To tutaj gra na władzę i interes partii wszelkimi dostępnymi środkami wzięła górę nad interesem Rzeczpospolitej. Przekonanie, że granie na nucie pojednania i kompromisu się nie opłaca, że własny elektorat lepiej kręci pokazywanie konkurencji środkowego palca, to patent na politykę zaaplikowany u nas przez Donalda Tuska. Jarosław Kaczyński jego zalety tylko twórczo rozwinął. To właśnie zachwianie proporcji między normalną w polityce grą złudzeń i mistyfikacji, a światem realnych problemów powoduje, że nie tylko sprawy sądownictwa nie znajdują prostych, racjonalnych rozwiązań. Warunek pierwszy: trzeba przyjść i rozmawiać. Uwaga ta dotyczy zwłaszcza parlamentarzystów i działaczy Zjednoczonej Prawicy, bo piłka w tej grze jest teraz po waszej stronie. Zbyt dobrze pamiętam o jaką demokrację nam chodziło wtedy, gdy większość z was co najwyżej koszulę w zębach nosiła. Jeśli zaś wróciliśmy do czasów dyscypliny partyjnego wojska, to przynajmniej, proszę, ciszej nad tą trumną demokracji!

Bogdan Bachmura
Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta

Czytaj więcej: Ciszej nad trumną demokracji

Komentarz (13)

Ktoś trzeci potrzebny od zaraz

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 24 styczeń 2020 22:06
Bogdan Bachmura

Romans na wieży,
Na kostkach gacie,
Będzie ciąg dalszy?
Nadzieja w elektoracie

Nadzieja, z jaką powraca odrodzony jak feniks z popiołów po uniewinniającym wyroku Czesław Jerzy Małkowski ma swoje uzasadnienie. Szczęśliwa gwiazda, która towarzyszyła Piotrowi Grzymowiczowi od momentu, gdy jego kolega i polityczny mentor wystawił go do wiatru, zgasła w najmniej odpowiedniej chwili. Wygląda to tak, jakby dawni kumple umówili się na zmianę warty w olsztyńskim Ratuszu, a polityczne harakiri, które na raty popełnia ostatnio prezydent Grzymowicz, zostało na moment uniewinnienia Małkowskiego precyzyjnie zaplanowane.

Referendum, drugie w politycznej karierze Małkowskiego, może być więc tym razem nie początkiem końca, lecz końcem początku marzeń o powrocie tam, skąd go zabrano w kajdankach. Adam Socha poprosił byłego prezydenta, i wiernego czytelnika „Debaty” zarazem, o wywiad. Niestety, spotkał się z odmową, uzasadnioną obawą, że to może mu zaszkodzić. Trochę mnie to zmartwiło, bo byłoby niezmiernie frapujące wspólnie poszukać prawdy z człowiekiem, który „Wyznaje zasadę: Nie ma pytań, których nie można zadać, nie ma odpowiedzi, których nie można udzielić” (cytat z niedawnego spotkania Małkowskiego z mieszkańcami Olsztyna). Cieszy mnie natomiast, że zdaniem Małkowskiego, pomimo wyroku uniewinniającego, „Jest jeszcze parę rzeczy do wyjaśnienia”, w czym jesteśmy absolutnie zgodni. Tym większy żal, że oddzielać ziarno od plew będziemy musieli na własną rękę, bez współpracy z człowiekiem, który „Chce, aby prawda do końca ujrzała światło dzienne”.

Obserwując uczestników spotkania z Jerzym Małkowskim, ich podniosły, pozbawiony znamion wątpliwości entuzjazm, zadałem sobie pytanie, jak zareagowaliby, gdyby jednak okazało się, że w aktach sprawy (jak wiadomo niejawnych), wbrew zapewnieniom Małkowskiego, nie ma ekspertyz świadczących o zmanipulowaniu słynnych nagrań „z wieży” i zdjęcia w fotelu prezydenta Olsztyna.

Czy odwróciliby się od swojego idola, gdyby okazało się, że owszem, ekspertyzy są, ale jednoznacznie świadczące o autentyczności obu materiałów? Czy nadal pchaliby do Ratusza człowieka z takim bagażem dewiacji i winą za profanację Urzędu Prezydenta Miasta oraz działania na szkodę wizerunku miasta?

Zadaję te pytania nie tylko dlatego, że moim zdaniem Małkowski w tych dwóch kwestiach zwyczajnie kłamie. Problem jest znacznie poważniejszy. Triumfujący po uniewinnieniu od zarzutu gwałtu Małkowski, poczuł się uwolniony od wszelkich ograniczeń. Nie chodzi tylko o karygodne ujawnienie danych osobowych i adresu zamieszkania swojej byłej kochanki, która go oskarżyła o gwałt. Małkowski postawił się w roli jedynego arbitra tego, co znajduje się w tajnych przecież aktach sprawy. Budując z gruntu chorą teorię spisku, wciągnął w nią wszystkie osoby, które świadczyły przeciwko niemu. Kobiety, których oskarżenia o molestowanie się przedawniły, lekarza, sędziów, prokuratora, dziennikarzy, a nawet swojego byłego adwokata. To samo dotyczy dowodów w sprawie: wspomnianych wcześniej nagrań, zdjęć czy ekspertyz lekarskich.

Małkowski ma świadomość, że w aktach sprawy znajdują się zeznania wstrząsające, których ciężar i wymowa zburzyłaby jak domek z kart jego autorską narrację. Zeznań, które nie dotyczą gwałtu, ale pokazują, z kim tak naprawdę mamy do czynienia. Nie bez powodu przecież nasz entuzjasta prawdy uciekał z podkulonym ogonem, gdy na spotkaniach przedwyborczych pojawiała się jedna z kobiet skarżących go o molestowanie.

Małkowski dał sobie przyzwolenie na opowiadanie o tym, co jest w tajnych aktach, mówiąc jednocześnie, że jest za ich ujawnieniem. Ale sam tego nie robi, licząc na to, że nikt, kto jest w ich posiadaniu nie powie: sprawdzam, i prawa nie złamie. Zatem Małkowski jest czysty jak ta lelija. No, poza jedynym romansem. Ale też nie do końca. Tacy krystaliczni ludzie nie romansują. Oni „wpadają w towarzystwo, którego powinni unikać”.

Nie jestem oczywiście tak naiwny, aby twierdzić, że ukazanie całego oblicza sprawy radykalnie zaszkodziłoby politycznym planom Małkowskiego. Jerzy Czesław Małkowski to uczeń bystry i pojętny. Można powiedzieć: człowiek ustrojowego renesansu. Już dawno, jeszcze jako gminny sekretarz partii, a później szef wojewódzkiej cenzury zrozumiał, że prawdę albo się głosi, albo nią zarządza. I – co najważniejsze- że za demokracji, poza udoskonaleniem narzędzi masowego rażenia „prawdą”, niewiele się zmieniło. Poza jednym – że dawne, tradycyjne reguły, pozwalające odróżnić prawdę od złudzenia, przestały mieć sens. a pojęcia prawdy i moralności przestały istnieć.

Czy w świecie fikcji, gdzie pojęcie prawdy zastąpiły „różne wersje rzeczywistości”, referendum ma jeszcze sens? Zobaczymy. Dwukrotnie apelowałem do Małkowskiego, aby nie startował w wyborach jako osoba oskarżona o gwałt i tym samym oszczędził Olsztynowi wątpliwej promocji. Bezskutecznie. Teraz powraca do politycznego życia prawnie oczyszczony, więc wygląda na to, że tę żabę będziemy jeść do końca (choć nie wiadomo, czy danie zakończy się na frekwencyjnej klapie, czy wyborczym starciu). Z drugiej strony może to i dobrze. W ostatnich dwóch kampaniach prezydenckich, choć wygranych przez Grzymowicza, tak naprawdę łódką huśtał Małkowski. Grzymowiczowi cudem udało się z niej nie wypaść. Tym razem jest podobnie, choć woda zaczyna wlewać się ze wszystkich stron. Małkowskiemu potrzebna jest prezydentura, aby się odegrać na wszystkich, i za wszystko. Olsztynowi natomiast potrzebny jest nowy prezydent, bo gołym okiem widać, że dla Piotra Grzymowicza obecna kadencja to „O jeden most za daleko”. Wniosek jest prosty: ktoś trzeci jest potrzebny od zaraz.

Bogdan Bachmura
Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta

Czytaj więcej: Ktoś trzeci potrzebny od zaraz

Komentarz (45)

Ziobro i jego sojusznicy

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 19 grudzień 2019 08:56
Bogdan Bachmura

Każdy, kogo życie zmusiło do szukania zdrowia lub sprawiedliwości ma prawo do wiary w wiedzę lekarza i autorytet sędziego. Mam nadzieję, że przynajmniej taki pogląd łączy wszystkich, których podzieliła sprawa sędziego Pawła Juszczyszyna.

Ale to nie lekarze lecz właśnie sędziowie, jako przedstawiciele tzw. trzeciej władzy, cieszą się immunitetem. Władzy szczególnej, bo mającej chronić zwykłych ludzi przed rządem wspieranym tyranią parlamentarnej większości. Sędzia Juszczyszyn, apelując do kolegów po fachu o odwagę i niezależność od polityków, w takiej właśnie roli chciał być postrzegany. Ale jest pewien problem, a właściwie dwa. Pierwszy to taki, że pan sędzia do osiągnięcia politycznego celu użył sprawy dotyczącej powództwa jednego z funduszy przeciwko prywatnej osobie. Czy ktoś z Państwa, stając przed obliczem sądu, zwłaszcza w tak delikatnej sprawie jak kwestie finansowe, chciałby nagle znaleźć się w oku politycznego cyklonu? Ktoś powie, że sędzia Juszczyszyn, chcąc zbadać kompetencje sędziego pierwszej instancji, miał na względzie interes stron procesu. Ale taką wersję można włożyć między bajki, bo szanse uzyskania tą drogą z Kancelarii Sejmu listy poparcia kandydatów do KRS były od początku zerowe, z czego pan sędzia niewątpliwie zdawał sobie sprawę. Tak więc rzeczywisty cel jaki mu przyświecał był zupełnie inny i, jak widać po skutkach, w pełni został osiągnięty. Dla rozwiania jakichkolwiek wątpliwości sędzia nie zapomniał o odpowiednim znaczku w klapie marynarki i politycznym manifeście przeciwko władzy. Zapomniał natomiast, iż żaden sędzia nie powinien wkraczać na ścieżkę publicznego podważania kompetencji innego sędziego do sądzenia, bo to prosta droga do anarchizacji sądownictwa. Jej najszybszą ofiarą byłby sam sędzia Juszczyszyn, bo z listy grzeszków ujawnionych przez red. Sochę, do podważenia jego merytorycznych kompetencji do sądzenia spraw majątkowych wystarczyłoby doprowadzenie do nędzy, a być może przedwczesnej śmierci Zbigniewa Parowicza.

Niewątpliwie samozwańcza kreacja Pawła Juszczyszyna na przywódcę protestów sędziowskiego środowiska to zdarzenie niezbyt fortunne i wielu sędziów na pewno zdaje sobie z tego sprawę. Jeśli mimo to 77 członków zgromadzenia ogólnego sędziów okręgu olsztyńskiego (przy 3 głosach wstrzymujących się) staje w jego obronie, żądając nie tylko przywrócenia do pracy, ale także odwołania prezesa Sądu Rejonowego Macieja Nawackiego, to mamy problem i jego sednem na pewno nie jest sędzia Juszczyszyn.

Nie raz pisałem na łamach „Debaty,” że tzw. reforma sądownictwa autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, przy współudziale prezydenta Andrzeja Dudy, to zwyczajna katastrofa, której opłakane skutki trudno dziś zliczyć i w przyszłości zabliźnić. Kolejną jej odsłoną jest faktyczna odmowa wykonania wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego nakazującego ujawnienie list poparcia kandydatów na członków KRS. W filmie Stanisława Barei „Miś” szatniarz stawiał sprawę jasno: Nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobi? Kancelaria Sejmu „płaszcz” ma, ale ukryła go za ustawą o ochronie danych osobowych, bo może się okazać, że zamiast płaszcza w szafie Kancelarii znajduje się trup.

Przeciętny obywatel, choćby miał skrajne poczucie krzywdy, daleki jest od myśli o niewykonaniu wyroku sądu. A jeśli nawet, to bynajmniej nie w poczuciu bezkarności. Tymczasem Kancelaria Sejmu może wszystko, lecz rachunek za anarchizację państwa zapłacimy wszyscy.

Motywami działania sędziego Juszczyszyna oraz karzącej ręki ministra sprawiedliwości i prezesa Nawackiego rządzi ta sama logika wojny. Ale to po stronie ukaranego sędziego z rzadko dzisiaj spotykaną solidarnością opowiedziało się zgromadzenie ogólne sędziów okręgu olsztyńskiego. Prezes Nawacki ma na to prostą odpowiedź: Główne zagrożenie niezawisłości sędziowskiej płynie teraz z wewnątrz środowiska sędziowskiego. To tam podejmując uchwałę wykorzystano schemat działania zbiorowego. Dwóch wiceprezesów rezygnuje ze swojego stanowiska? Wiadomo dlaczego: w proteście przeciwko nagonce na prezesa Nawackiego!

Czy ktoś jeszcze nie rozumie, dlaczego prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie pozostał sam, z duchowym wsparciem ministra Ziobry? Ale odejście prezesa Nawackiego, które w tej sytuacji wydaje się koniecznością, nie wyjaśnia najważniejszego: przyczyn tak jednoznacznie krytycznej postawy środowiska sędziów „rejonówki” wobec reform ministra Ziobry, a które powinno być ich naturalnym zapleczem i wsparciem.

Wszak reformatorski reset miał dotyczyć sędziowskich elit: Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Krajowej Rady Sądownictwa, prezesów i wiceprezesów sądów. To tam miało znajdować się siedlisko korporacyjnego zła, układu zamkniętego, który przechował patologie minionego systemu. Wydawało się, że naturalnym sojusznikiem ministra Ziobry będą młodzi sędziowie Sądów Rejonowych. Zwłaszcza jeśli chodzi o spłaszczenie struktury sądownictwa, wprowadzenie wspólnego dla wszystkich sędziów urzędu sędziego sądu powszechnego czy obietnice demokratyzacji KRS, która m.in. decyduje o nominacjach i awansach, a z której młodzi przedstawiciele niższego szczebla Temidy byli praktycznie wykluczeni. Na początku cele były zbieżne. W nadziei na autentyczne zmiany do ministerstwa sprawiedliwości ciągną młodzi działacze Stowarzyszenia Iustitia z Sądów Rejonowych całej Polski na czele z Łukaszem Piebiakiem. Łuski z oczu opadają dopiero wtedy, gdy kolejny projekt nowej ustawy o KRS zamiast jej demokratyzacji zakłada polityczny tryb wyboru do tej instytucji. Później już jest coraz gorzej. Emocjonalna nagonka na sędziowskie elity i prawnicze autorytety oraz rewolucyjna retoryka „woli suwerena”, podważająca elementarne zasady państwa prawa i trójpodziału władz zdystansowała od obozu władzy większość nawet neutralnie nastawionych sędziów. Symbolicznym finałem odcięcia młodych, ministerialnych nominantów od ich naturalnego, sędziowskiego zaplecza była żałosna, hejterska afera wiceministra Piebiaka.

Kilka dni temu rozmawiałem ze znajomym, właścicielem hotelu. Niedawno gościło u niego kilku sędziów z rodzinami. Opowiadali o niespotykanych dotychczas zachowaniach na sali rozpraw: lekceważeniu sędziów, prowokacyjnych zachowaniach, trudnościach z utrzymaniem porządku. Można powiedzieć, że reforma wymiaru sprawiedliwości zeszła na sam dół. Znalazła poparcie wśród naturalnych sojuszników każdej rewolucji.

Bogdan Bachmura

Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta

Czytaj więcej: Ziobro i jego sojusznicy

Komentarz (10)

Więcej artykułów…

  1. A drugiego Franco nie widać…
  2. Polska jest tylko snem
  3. Uwiedzeni socjalizmem
  4. Pożegnanie z Kukizem

Strona 8 z 54

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

https://dorzeczy.pl/swiat/143600/dzieci-nie-naleza-juz-do-rodzicow-czyli-hiszpania-pod-panowaniem-ideologow-z-lgbt.html
Dlaczego nagle prezydent zwoła...
1 godzinę temu
https://next.gazeta.pl/next/7,151003,28779850,wegiel-na-zime-bedzie-dopiero-wiosna-premier-zmienil-decyzje.html
W sprawie lokalizacji "szubien...
1 godzinę temu
Ja się zajmuję popaprańcami w miarę wolnego czasu i ochoty, ale nie jestem w tej dziedzinie na bieżąco. Tak, słyszałem o tej cukierni Dickery, ale to ...
Dlaczego nagle prezydent zwoła...
1 godzinę temu
Hura! Będzie można palić odpadami wulkanizacyjnymi, no i meblościankami...
https://strefainwestorow.pl/w-zielonej-strefie/paliwa-i-surowce/rzad-rozwa...
W sprawie lokalizacji "szubien...
2 godzin(y) temu
A blok 910 w Jaworznie nie produkuje prądu, bo nie ma odpowiedniego węgla. Musi pracować na tzw. „kocim” węglu - sam „miał”, co grozi destrukcją bloku...
W sprawie lokalizacji "szubien...
3 godzin(y) temu
Eee, mieszkasz w Warszawie i linkujesz "kukizy"? Teraz na topie jest gofiarnia Dickery.
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/gofiarnia-dickery-wypie...
Dlaczego nagle prezydent zwoła...
3 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Polsko-ukraińskie państwo federalne? Adam Kowalczyk Bardzo ceniony przeze mnie Marek Budzisz na portalu wPolityce.pl opublikował artykuł „Pora na postawienie kwestii polsko – ukraińskiego państwa federacyjnego.… Zobacz
  • Znak Bożego skąpstwa Bogdan Bachmura Malejącej od kilku lat liczbie powołań kapłańskich w naszej archidiecezji towarzyszyła zapewne nadzieja na zmianę. Pewnie dlatego dopiero teraz, gdy… Zobacz
  • O Ukraińcach raz jeszcze Adam Kowalczyk Wracam do tematu uchodźców z Ukrainy pełen niepokoju o przyszłość naszych wzajemnych relacji. Niepokój mój nie wynika z przekonania o… Zobacz
  • Tysiąc (ankietowanych) w Imieniu Wszystkich Bogdan Bachmura Jeden z forumowiczów Debaty napisał o panach Grzymowiczu i Szmicie, że „Jeden bez drugiego żyć nie może”. To bardzo trafne… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Szmit twierdzi, że ani PO nie wygrała wyborów w Olsztynku, ani PiS ich nie przegrało
  • Giertych "pogratulował" PiS-owi wyniku wyborczego w Olsztynku. Działacze PiS załamani
  • Donald Tusk pogratulował burmistrzowi Olsztynka Robertowi Waraksie zwycięstwa
  • Donald Tusk pogratulował burmistrzowi Olsztynka Robertowi Waraksie zwycięstwa
  • Czystki w PO na Warmii i Mazurach. Czy Jacek Protas wycina konkurentów??
  • Prezydent na Skwerze Wołyńskim: Ta zbrodnia była ludobójstwem
  • Nikt nie zgłosił się na I przetarg na Termy Warmińskie w Lidzbarku Warmińskim
  • Polsko-ukraińskie państwo federalne?
  • Robert Waraksa z PO będzie burmistrzem Olsztynka. Kandydat PiS zmiażdżony
  • Operatora Term Warmińskich licytuje komornik
  • Czy Rektor UWM zwolnił szefa związku za Prawdę?
  • Dlaczego nagle prezydent zwołał nadzwyczajną sesję Rady Miasta Olsztyna?

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Nasz Lidzbark
  • Wolne Jeziorany

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.