Po ostatnich wyczynach ekologów zagotowało się we mnie. Nie dość, że od kilku lat wbijają ludziom do głowy głupoty o globalnym ociepleniu to jeszcze chcą wprowadzić masowe ludobójstwo na skalę nieznaną w historii. Ekogłupota zaszła już tak daleko, że oficjalni przedstawiciele Danii wezwali do „graniczenia” ludności świata.
Poparci zostali w tym również przez Anglików i kogoś tam jeszcze. Zażyczyli sobie na tą operację, na początek, skromnej kwoty 23 miliardów dolarów. Już się bałem, zamierzają ponownie uruchomić Auschwitz czy Treblinkę ale okazuje się, że ludobójstwo ma się odbyć w trzecim świecie. Argument padł jasny i oczywisty. Otóż zachodzi obawa granicząca z pewnością, że ludność krajów trzeciego świata zamierza pracować na poprawę swojego losu i, o zgrozo – żyć na podobnej stopie życiowej jak np. Duńczycy. A wtedy zaczną więcej jeść i nawet jeździć samochodami, co niechybnie może w przyszłości doprowadzić do zwiększenia emisji CO2. Aby do tego nie dopuścić należy ich ilość „zmniejszyć”. Na potrzebne są te 23 miliardy baksów. Zainteresowanych pytać nie należy bo pod wpływem emocji mogą nie docenić zalet takiego rozwiązania. A ja bym jednak zmodyfikował rozwiązanie. Otóż „ograniczenie” populacji w krajach zamieszkałych przez ludność pośledniejszego gatunku niż szlachetni ekolodzy da efekty w przyszłości. A problem – jeśli wierzyć ekologom – stał się palący już dzisiaj. Rozwiązaniem dającym natychmiastowe efekty było by zredukowanie ludności takiej np. Danii do zera już dzisiaj. Ograniczenie emisji CO2 natychmiastowe i to znaczne. W końcu Duńczycy latają samolotami, jeżdżą samochodami i bez opamiętania żrą mięso co- wg ekologów indyjskich – jest jedną z przyczyn globalnego ocieplenia. Oczekuję na stosowną uchwałę duńskiego parlamentu bo czas nagli.
Swoją drogą to żyję dostatecznie długo by pamiętać jak w latach siedemdziesiątych ci sami mądrale głosili rychłe nadejście epoki lodowcowej a nawet śmierć cieplną wszechświata. Nie muszę dodawać, że po stosownej nagonce w mediach, na badania zdojono od rządów pokaźną kasę. Gdy źródło pieniędzy wyschło zaczęto krakać na temat nadchodzącego powszechnego głodu. Gdy okazało się, że produkcja żywności wzrosła niebotycznie – między innymi dzięki żywności genetycznie modyfikowanej – znaleziono nowe strachy, np. szkodliwość DDT. Dzięki zakazowi stosowania DDT praktycznie wytępiona malaria wróciła i kosztowało to życie kilkudziesięciu milionów ludzi w Afryce i Azji. No, ale to się nie liczy bo umierają ludzie pośledniejszego gatunku a komary przetrwają.
My tu w Polsce mamy inne koszty do poniesienia. Otóż na walkę z tymże ociepleniem żąda się od nas skromnej kwoty 450 złotych rocznie na osobę. To mamy płacić dodatkowo poza tym co już płacimy. A przypomnę, że ponieśliśmy dzięki tym szaleńcom już niepowetowane straty. Kto nie pamięta to mu wyrywkowo przypomnę. Gdyby nie ekolodzy to w Polsce już by pracowały dwie elektrownie nuklearne – w Żarnowcu i w Klempiczu. Nawiasem mówiąc, dzięki temu dzisiaj emisja dwutlenku węgla była by mniejsza. O tym jakie zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa energetycznego niesie ze sobą brak tych elektrowni dość już napisano. Kolejną sprawą są kolosalne problemy z budową jakichkolwiek dróg, które fachowcy podobno zawsze projektują w złych miejscach i niepotrzebnie. Najgłośniejszą taką sprawą jest droga przez dolinę Rozpudy za brak której po dziś dzień płacą życiem – dosłownie – mieszkańcy Augustowa. Jeszcze może uwierzyłbym, że projektanci - rozpatrując kilka wariantów trasy w konsultacji z przyrodnikami i leśnikami – wybrali najgorszy bo najbardziej szkodliwy. Ale gdy do obszarów Natura 2000 zgłoszono kolejne tereny – te właśnie po których ma przebiegać zmieniona trasa – przejrzałem na oczy. Walnie mi w tym dopomógł jeden - nie chce mi się szukać nazwiska – z ekodziałaczy, który szczerze wyznał, że nie można dopuścić do budowy żadnej drogi. A to dlatego, że po jej budowie ludziom w Augustowie żyć się będzie lepiej, interesy rozkwitną a miasto zacznie się rozwijać.
Nie można do tego dopuścić bo to szkodzi przyrodzie. Skoro mam wybierać pomiędzy ludźmi a robalami – wybieram ludzi. Przykro mi to wszystko pisać. Przez całe swoje życie zbierałem makulaturę, oszczędzałem papier i gasiłem zbędną żarówkę, sortowałem śmieci i odnosiłem zużyte baterie do odpowiednich pojemników. Własnymi rękami posadziłem kilkadziesiąt drzew i ścigałem tych co bez sensu dewastowali środowisko. Propagowałem i budowałem przydomowe, wiejskie oczyszczalnie ścieków zamiast dziurawych szamb. A dzisiaj zmuszony jestem do występowania przeciwko tym co mienią się obrońcami środowiska a faktycznie nienawidzą wolnego rynku i wolnych ludzi. Przykre.
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość