W poprzednim numerze „Debaty” Marek Skolimowski postawił tezę, że Konstytucja 3 Maja spowodowała upadek państwa polskiego. Pozornie wszystko się zgadza. Uchwalenie Konstytucji dowodem niezależności Rzeczpospolitej wywołującej reakcję mocarstw ościennych, wojna w obronie konstytucji zakończona klęska i rozbiorem, insurekcja i likwidacja państwa.
Zbyt proste. Uchwalenie Konstytucji było tylko objawem, takim widocznym na zewnątrz znacznikiem procesów dziejących się w Polsce i w Europie. Istotnych graczy było wielu. Jako najważniejszych wymienić tu należy Rosję i Polskę – co oczywiste – ale też Anglię i jej wiernego alianta Prusy, Turcję i mniej aktywną Austrię. Austria zresztą nie była specjalnie zainteresowana rozbiorami Polski. Wręcz przeciwnie, nie były jej na rękę. Udział wzięła w zasadzie z musu. Dla Austrii rozbiory Polski dlatego były niekorzystne, bo Prusy, jej konkurenta w krajach niemieckich, wzmacniały daleko bardziej niż ją samą.
Poza tym, krajami zainteresowanymi w utrzymaniu stabilności były Rosja i Rzeczpospolita. Z tą różnicą, że Rosja chciała utrzymać Rzeczpospolitą jako sojusznika podporządkowanego jej interesom i zabezpieczającego jej interesy od zachodu. Ponadto wzmocniona militarnie Polska miała pomóc Rosji w wojnie z Turcją. Polska chcąc utrzymać integralność terytorialną jednocześnie chciała wyzwolić się spod przemożnych wpływów Rosji.
Taki stan rzeczy był nie do przyjęcia dla Wielkiej Brytanii będącej w trakcie ekspansji kolonialnej i toczącej ciągłe wojny w Francja „o wszystkie oceany”. Parcie Rosji na Turcję w celu opanowania Konstantynopola czyli Bosforu i Dardaneli było czarną wizją dla Anglików. Jeszcze tego im tylko brakowało, jak pojawienie się nowego gracza na Morzy Śródziemnym. W celi sparaliżowania Rosji posłużyli się swoim wypróbowanym pomniejszym sojusznikiem czyli Prusami. Pomysł polegał na tym, żeby zbuntować Polskę przeciwko Rosji. Zajęta w Polsce Rosja musiałaby dać Turcji spokój, od Anglii odsunięte by zostało zagrożenie wyrwania się Rosji z Morza Czarnego, a Prusy miały istotnie wzmocnić się terytorialnie o gospodarczo. Rosja miała mieć kłopoty z Polska miała pokryć wszelkie koszty tej operacji.
Czynnikiem sprzyjającym tej operacji była rosnąca niechęć Polaków do Rosji będąca naturalną odpowiedzią na upokarzającą zależność. Drugim, szalenie istotnym czynnikiem był brak jakichkolwiek tradycji dyplomatycznych. Polska od czasów ostatnich Jagiellonów tak naprawdę nie prowadziła polityki zagranicznej i jedynie reagowała na posunięcia sąsiadów. Pozwoliło to na stopniowy wzrost siły i uniezależnienie się nawet tak słabych sąsiadów jak Prusy Książęce, które z czasem wyrosły na potwora. A z czasem doprowadziło do trwałej zależności od Rosji.
Czynnikiem utrudniającym operację był król Stanisław August. W przeciwieństwie do rodaków pomimo młodego wieku miał spore doświadczenie w dyplomacji. Bywał na kilku dworach, a nawet był przez pewien czas posłem saskim w Petersburgu. Jednak największego rozeznania w polityce nabrał jako prywatny sekretarz Charlesa Hanbury Williamsa ambasadora Wielkiej Brytanii w Petersburgu. Pozwoliło mu to nie tylko zostać kochankiem Sophie Friederike Auguste księżnej von Anhalt-Zerbst, w przyszłości znanej bardziej jako Katarzyna II, ale wprowadziło go w interesy i działania wielkich graczy, a zwłaszcza Wielkiej Brytanii i jej młodszego partnera Prus.
Król nie miał złudzeń jakimi karmiło się społeczeństwo.
Gdy w 1788 r. wybuchła wojna rosyjsko-turecka król przedłożył w Sejmie projekt aliansu polsko-rosyjskiego co pozwalało na wzmocnienie armii i dalsze reformy państwa. Jednocześnie na żądanie Polski Rosja wycofała swoje wojska z terytorium Rzeczpospolitej. I w tym momencie nastąpiła skuteczna kontrakcja. Prusy zaproponowały przymierze polsko-pruskie i zostały w tym mocno wsparte przez wrogą Rosji i królowi grupę lobbystów, którą nie wiedzieć czemu historycy nazywają Stronnictwem Patriotycznym, a król, dużo trafniej, nazywał stronnictwem pruskim albo partią prusko-potemkinowską.
Stronnictwu pruskiemu w niczym nie przeszkadzało to, że Prusy już w 1769 r. przedłożyły Rosjanom plan hrabiego Lynra przewidujący rozbiór Polski, a w roku 1772 były głównym inicjatorem I rozbioru.
Sojusz z Prusami został zawarty 29 marca 1790 r. i przewidywał pomoc wojskową Prus przeciwko Rosji i Austrii. Ceną za to poparcie miało być odstąpienie Prusom w przyszłym traktacie handlowym Gdańska i Torunia. Na mocy porozumienia Prusy postawiły pod broń armię na Śląsku, a Rzeczpospolita 40 tys. żołnierzy na granicy Galicji.
Wtedy wszystko się zawaliło. 27 lipca 1790 r. Austria i Prusy zawarły konwencję w Reichenbach, mocą której wyrzekały się podejmowania wobec siebie działań wrogich, a 14 sierpnia Rosja zakończyła wojnę ze Szwecją. Wtedy też na skutek agitacji stronnictwa patriotycznego 6 września 1790 r. Sejm podjął uchwałę o niepodzielności ziem Rzeczypospolitej, co stawiało pod znakiem zapytania istnienie przymierza polsko-pruskiego, a przynajmniej dawało Prusom pretekst do wycofania się z niego.
3 maja 1791 r. Sejm Czteroletni, licząc stale na spodziewaną pomoc pruską w razie interwencji rosyjskiej, uchwalił Konstytucję 3 Maja. Tak naprawdę Sejm przyjął konstytucję drogą zamachu stanu, nie mając poparcia społecznego. Wśród mas szlacheckich większym poparciem cieszyło się stronnictwo hetmańskie broniące republikańskiego ustroju Polski.
W tym czasie w Polsce i w samym Sejmie trwała brutalna nagonka na Katarzynę II. Rozpowszechniano najróżniejsze prawdziwe i częściej zmyślone historie na jej temat mające na celu uniemożliwienie do powrotu do polityki współdziałania z Rosją. Gdy 9 stycznia 1792 r. Rosja podpisała pokój z Turcją, a 20 kwietnia 1792 r. rozpoczęła się wojna Austrii i Prus z Francją, Rzeczpospolita została sam na sam z Rosją.
Czas nam dany przez wojny Rosji z Turcja i Szwecją nie został wykorzystany. Przeciwnie. W roku 1789 Sejm zniósł Radę Nieustającą, pierwszy nowoczesny rząd w Rzeczpospolitej. Dopiero w ramach Konstytucji 3 Maja powołano Straż Praw czyli następny rząd. W tak krytycznym czasie, przez dwa lata, nie mieliśmy rządu. Gorzej, rządził zbiorowo Sejm. Sejm uchwalił powiększenie armii i jednocześnie odebrał królowi nawet prawo mianowania oficerów. I zaczęło się. Sejm obradował nad krojem mundurów, sam mianował nie tylko generałów ale też pułkowników, majorów i kapitanów. Taki np. poseł Rajnold Suchodolski zablokował obrady Sejmu na trzy dni, dopóki nie uzyskał rangi generalskiej dla Józefa Suffczyńskiego, poseł Wojciech Augustyn Świętosławski przez tydzień zastosował obstrukcję obrad walcząc o nominację dla Pułaskiego a poseł Stanisław Kublicki wstrzymywał posiedzenia Sejmu bo został zaledwie majorem. „Wojsko było jeszcze na papierze – ze smutkiem konkluduje król – a Izbę Prawodawczą napełniali wodzowie.”
Słowem zrobiliśmy wszystko żeby pokazać Rosji, że jej interesy zostały poważnie zagrożone. Za jawnym wystąpieniem przeciwko Rosji nie poszło budowanie siły militarnej. Mało tego. Na wypadek gdyby Prusy miały wątpliwości czy nas wesprzeć sami daliśmy im pretekst do wycofania się z zobowiązań. Oczywiście Fryderyk Wilhelm II nie był na tyle głupi, by wystawić nas do wiatru przed wybuchem wojny. Poczekał aż wojska rosyjskie wejdą do Polski i dopiero wtedy zaproponował Katarzynie II rozbiór Polski, a jak nie to poparcie nas przeciwko Rosji. Katarzyna ustąpiła i zgodziła się na rozbiór.
Jak z tego wynika samo uchwalenie konstytucji miało znikomy wpływ na rozwój wydarzeń. Nie było powodem lecz tylko drobnym ogniwem w łańcuchu wydarzeń, których bieg zainicjowali fałszywi przyjaciele poza naszymi granicami, a których polskie elity nie umiały prawidłowo odczytać. Jeden tylko mądry król widział co się dzieje i usiłował temu przeciwdziałać, ale zakrzyczany patriotycznymi okrzykami przy wtórze bicia w tarabany nie potrafił przemówić ludziom do rozsądku.
Podstawową przyczyną upadku Polski było nierozsądne postawienie na sojusz z Prusami, państwem znacznie mniejszym i słabszym niż Rzeczpospolita, nie mówiąc o Rosji. Warto pamiętać, że Prusy przetrwały tylko dzięki carskiej łasce. W roku 1757 Królestwo Prus zostało zajęte przez Rosję i w grudniu tego roku caryca Elżbieta wydała ukaz o włączeniu Prus do Rosji. W 1762 zmarła i jej następca Piotr III, miłośnik Prus, przywrócił je do istnienia. I taki sojusznik miał nas wspierać przeciwko Rosji. Podejmowanie takich decyzji politycznych świadczy o nieporadności umysłowej ówczesnych elit.
Adam Kowalczyk
Publicysta, felietonista, w latach dziewięćdziesiątych wydawca tygodnika „Gazeta Warmińska”, członek Stowarzyszenia „Święta Warmia”
Skomentuj
Komentuj jako gość