Dawno nie mieliśmy problemu z ciemnogrodem, a przynajmniej nie było komu z nim walczyć. Na szczęście odezwał stary, sprawdzony obrońca światłości, niegdyś internacjonalista a dziś Europejczyk – Tadeusz Iwiński.
Otóż pan Iwiński złożył w wniosek o zbadanie konstytucyjności zakazu stosowania symboli komunistycznych uchwalonego niedawno przez Sejm. Według niego zakaz rozpowszechniania np. koszulek z zakazaną gębą rewolucyjnego mordercy „Che” Guevary może godzić w konstytucyjne prawa obywatelskie. Gorzej - „czyni z Polski ciemnogród”. No cóż, jeśli tak to ja chcę mieszkać w ciemnogrodzie. Tak się jakoś negatywnie i nietolerancyjnie nastawiłem, że wkurzają mnie koszulki z „Che” czy innym Hitlerem. Może to nieeuropejskie uczucie ale za to silne. Zakaz jest o tyle potrzebny, że wśród gawiedzi zapanowała swoista moda na koszulki z Guevarą. Protesty pana Iwińskiego mnie nie dziwią. W końcu znaczną część życia poświęcił krzewieniu komunizmu i trudno mu przyznać choćby przed samym sobą, że służył systemowi, w którym wybitną rolę odgrywali tacy mordercy jak Lenin, Stalin czy choćby „Che”. Ale uczucie dyskomfortu pogrobowców systemu komunistycznego jakoś mnie nie wzrusza. Podobnie by było gdyby niepokój o naruszenie praw konstytucyjnych wyraził by jakiś były funkcjonariusz czy aktywista innej partii socjalistycznej z odcieniem narodowym zamiast międzynarodowym, np. Narodowo-Socjalistycznej Partii Pracy Niemiec bardziej znanej pod skrótem NSDAP. Zachowując wszelkie proporcje widzę jednak pewną zbieżność sytuacji. W końcu oba systemy totalitarne boleśnie i krwawo doświadczyły Polskę. A to, że system komunistyczny przetrwał dłużej i więcej Polaków mu służyło, jest dla mnie tym ważniejszym powodem wprowadzenia takiego zakazu.
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość